Kłamstwa współczesnej medycyny


Kiedy nadejdzie czwarta fala koronawirusa?

Dziennikarz Stanisław Michalkiewicz odpowiada: 16 sierpnia o godzinie 16,45 w Gliwicach!


Tak zwane kłamstwo pandemiczne za pomocą którego żydowska oligarchia finansowa rzuciła na kolana ludzkość prawie całego globu, upoważnia do postawienia pytania: czy kłamstwo pandemiczne jest tylko wierzchołkiem góry lodowej? Czy współczesna medycyna nie jest aby gigantycznym kłamstwem podtrzymywanym przez firmy farmaceutyczne, które dzięki krzewieniu współczesnych zabobonów zarabiają gigantyczne pieniądze?


Weźmy dla przykładu grypę zwaną teraz kowidem. Co wywołuje tą chorobę? Współczesna medycyna twierdzi, że wirusy, albo koronawirusy, a kto wie czy i nie rinowirusy. Albo i wszystkie one równocześnie.

Badanie przeprowadzone w armii USA ( na zlecenie Marynarki Wojennej) stawia powyższą teorię pod dużym znakiem zapytanie!

Przeprowadzono badania mające
pokazać, czy grypa jest zaraźliwa. Jeśli wywołuje ją jakiś wirus, to powinna być zaraźliwa!
Najpierw w jednym pomieszczeniu umieszczono po kilkunastu żołnierzy chorych na grypę i taką samą ilość żołnierzy zdrowych. Przybywali razem przez kilka dni. Żaden z żołnierzy zdrowy nie zaraził się grypą.
Następnie położono dla jednego łóżka żołnierzy zdrowych i chorych i tak sobie leżeli obok siebie kilka dni. Efekt? Jak powyżej, żołnierze zdrowi pozostali zdrowi.
Ostatni etap badań: Pobrano wymazy z nosów osób chorych i i przeniesiono te wymazy do nosów osób zdrowych. I nadal osoby zdrowe pozostały zdrowe, ani jeden żołnierz zdrowy nie zachorował! (powyższe badanie zreferował dr. Jerzy Jaśkowski w jednej ze swoich pogadanek na kanale yotube)


O czym świadczy przedstawione badania? O tym, że to nie wirus powoduje zachorowania na grypę!
Obecna medycyna opiera się na teorii zarazków Pasteura. Okazał się on oszustem co udowodniono studiując jego dzienniki!


Dlaczego lekarze i pielęgniarki pracujący na wydziałach zakaźnych szpitali nie zarażają się od pacjentów i po powrocie do domów nie zarażają domowników? Dlaczego jedna osoba chora na grypę nie zaraża innych członków rodziny choć przebywają razem?


W czasie ogromnej epidemii grypy (gdy zachorowało ponad 6 milionów Polaków) lekarze w Gdański mający stały kontakt z dziesiątkami chorych dziennie, nie zachorowali ani w jednym przypadku? (mówił o tym Jerzy Jaśkowski który jako jeden z wielu lekarzy uczestniczył w leczeniu grypy w Gdańsku). Dlaczego?


Dlatego, że teoria zarazków Pasteura to lipa!


Co więc powoduje „epidemię” grypy?


Zauważmy, że grypa pojawia się późną jesienią i nęka ludzi do końca wiosny. Po czym znika na okres lata. Jesień to początek zmian pogodowych charakteryzujących się obniżeniem temperatury powietrza, zwiększeniem jego wilgotności, pojawia się śnieg, mróz, zawieje i zamiecie śnieżne, pluchy, silne wiatry o niskiej temperaturze, itp.
Organizmy milionów ludzi wystawione zostają na opisane niekorzystne warunki atmosferyczne, wskutek czego zostają one wychłodzone, zwłaszcza wtedy gdy ludzie nie są właściwie ubrani. Nie noszą czapek, szalików, rękawic, chodzą w nie odpowiednim obuwiu, „za cienko” się ubierają, itp.

Wychłodzenie organizmu stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia i życia, ale na taką ewentualność organizm człowieka jest przygotowany.


Uruchamia on cały zestaw środków ochronnych których zadaniem jest przywrócić organizmowi równowagę cieplną! I właśnie te objawy (dreszcze, gorączka, bóle mięśni, itp.) są definiowane przez współczesną medycynę jako „choroba” zwana grypą. Jednak nie są to objawy choroby, tylko zdrowienia po wyziębieniu organizmu. Choroby nie spowodował żaden wirus (tylko wyziębienie)- gdyż takowe nie stanowią dla człowieka żadnego zagrożenia, wręcz przeciwnie!


Przyjrzyjmy się innym chorobom uznawanym przez współczesną medycynę jak „zaraźliwe”.


Na początek niech to będzie gruźlica. Pojawia się ona w skali masowej w rejonach świata dotkniętych głodem lub skrajnym niedożywieniem. W takiej sytuacji organizmy milionów ludzi zostają wyjałowione z podstawowych składników odżywczych; witamin, mikroelementów, białek, cukrów, itp.

Ten stan -jeśli trwa długo- uszkadza wiele narządów wewnętrznych w tym płuca. W odpowiedzi organizm ludzki zaczyna namnażać w ogromnych ilościach tak zwane mykobakterie (zwane prądkami gruźlicy), których zadaniem jest usunąć uszkodzone fragmenty płuc. Jaka jest odpowiedź współczesnej medycyna na tą sytuację? Zniszczyć prądki gruźlicy antybiotykami, czyli uniemożliwić organizmowi ludzkiemu wyzdrowienie.


A na czym powinno polegać leczenie? Na dostarczeniu choremu wartościowego pożywienia w odpowiedniej ilości i odczekaniu aż prądki gruźlicy oczyszczą płuca z uszkodzonych fragmentów! Tak też leczono dzieci chore na gruźlicę tuż po II wojnie światowej!

Utworzono na terenie całego kraju kilkanaście sanatoriów, gdzie dzieci chore na gruźlicę były bardzo dobrze karmione! Po roku pobytu choroba znikała bez śladu i nigdy już nie nawracała. (oczywiście podawano im też jakieś „lekarstwa” które działały jak placebo)


Gdy gruźlica była chorobą zakaźną, to cały personel szpitali i sanatoriów przeznaczonych do leczenia gruźlików byłby w krótkim czasie chory! A tak nie było i nie jest, nikt z personelu nie choruje! Dlaczego?


Dlatego, że ludzie ci są dobrze odżywieni, a ich płuca nie zostały uszkodzone jakiś czynnikiem spowodowanym niedożywieniem.

W społeczeństwa „sytych” i właściwie żywionych, gruźlica jest nieznana. Jeśli pojawiają się jakieś znaczące ogniska gruźlicy współcześnie, to oprócz przyczyny wymienionej, jest jeszcze inna: „śmieciowa” żywność serwowana w dużych sieciach handlowych i różnych „Mac Donaldach”. Żywność taka (pozbawiona wartości odżywczych i skażona chemicznie) prowadzi do wyjałowienia organizmu człowieka podobnie jak skrajne niedożywienie!


Inną chorobą przez tysiące lat uznawaną za „zaraźliwą” był szkorbut. Choroba atakowała głównie marynarzy żeglujących miesiącami po morzach. Pierwsze objawy choroby pojawiały po kilku tygodniach żeglugi i uwidaczniały się w postaci ruszających się zębów i ich wypadania.

Po tysiącach lat trwania choroby, marynarze zauważyli w końcu, że ci z nich którzy jedli owoce cytrusowe albo kapustę kiszoną nie chorowali. Co się okazało? To nie żadne „zarazki” powodowały chorobę, tylko brak witaminy C w pożywieniu!

Gdy prowiant zabierany na pokłady statków uzupełniono o beczki kiszonej kapusty, szkorut zniknął na zawsze!!


Przez ponad 500 lat, co jakiś czas, państwa Europy zachodniej nawiedzała „epidemia” tajemniczej choroby nazwanej „Ogniem Świętego Antoniego” Choroba prowadziła do zgonu w męczarniach, w ostatniej fazie gniły i odpadały nogi. W całym okresie trwania, choroba ta zabiła miliony ludzi, którzy byli przekonani, że powodują ją jakieś „zarazki”, albo „morowe powietrze”.


Dopiero w latach 70-tych siedemnastego wieku niejaki Thuillier, osobisty lekarz księcia Sully, ogłosił w „Journal des sçavans”, pierwszym europejskim czasopiśmie naukowym, że przyczyną schorzenia może być sporysz, chwast rosnący z zbożach i spożywany przez ludzi razem z mąką uzyskaną ze zbóż!

Wyeliminowanie sporyszu ze zbóż położyło kres „morowemu powietrzu”.


Mógłbym godzinami wymieniać choroby uważane przez współczesną medycynę za „zakaźne”, które takimi nie są!

Jest ogromna ilość chorób spowodowanych przez stres, przez wdychanie dymu tytoniowego i innych trujących gazów.

Są choroby wynikające z masowych zatruć pokarmowych (na przykład spożywając zatrutą wodę ze studni, bądź jakieś trucizny w pożywieniu), są choroby mogą wynikać w wychłodzenie bądź przegrzania organizmu, z głodu lub niedożywienia, z trucizn wpuszczanych do organizmów ludzi poprzez ugryzienia insektów, itp., itd. ale czy są choroby „przeskakujących” z jednego człowieka na drugiego? Mówiąc inaczej: czy teoria zarazków Pasteura jest prawdziwa?

Nigdy oficjalnie się tego nie dowiemy, gdyż ujawnienie prawdy byłoby końcem firm farmaceutycznych, które eksploatując zabobon „zarazkowy” dorobiły się tak gigantycznych pieniędzy, że to one obecnie stanowią realną władzę nad całym światem! !



.





Człowiek przychodzi na świat z pełnym „bagażem” przeróżnych mikroorganizmy (bakterii, wirusów, koronawirusów, grzybów, itp., itd.). Szacuje się, że każdy organizm dorosłego człowieka zawiera ok 3 kg „pasażerów na gapę”. Wszystkie te mikroorganizmy żyjące w człowieku spełniają pożyteczną rolę.


Gdy człowiek zostanie zaatakowany przez jakiś czynnik zagrażający jego zdrowie (o których było wcześniej.) organizm przystępuje do obrony w taki sposób, że namnaża różne drobnoustroje w które wyposażył go Stwórca na drogę zwaną życiem! Ich zadaniem jest zneutralizować zagrożenie. Wirusy, bakterie (itp.) które były obecne w człowieku w jednostkowych „egzemplarzach (jako „wzór” do powielenia), teraz zostają namnożone do ogromnych ilości.


Współczesna medycyna traktuje ten proces jako chorobę samą w sobie i zaczyna niszczyć drobnoustroje dzięki którym organizm ma szansę na wyzdrowienie. Pojawienie się dużej ilości jakiś bakterii czy wirusów, traktowane jest nie jako pozytywny obraz zdrowienia, ale jako zagrożenie dla samego chorego i innych ludzi, gdyż te bakterie mogą „zarazić”. Nic bardziej mylnego, o czym pisałem wyżej!


Teoria zarazków Pasteura to lipa, co on pod koniec swojego życia potwierdził!

Jeśli nie ma „zarazków”, to czym tłumaczyć wybuchające w przeszłości epidemie?, (co czym było już częściowo wcześniej).


Dobrze rozpoznane i opisane są epidemie w średniowiecznym Londynie. Początek jest zawsze taki sam: ludzie mieszkający w konkretnej dzielnicy i pobierający wodę do picia z konkretnej studni, nagle zaczynają chorować na tajemniczą chorobę, która ich w dużej liczbie zabija! Po pewnym czasie zaczynają chorować ludzie mieszkający w innych dzielnicach, co ówcześni interpretowali jako „morowe powietrze”, czyli jakieś „zarazki” przeskakujące z jednego człowieka na drugiego.

A jak było w istocie?


Średniowieczne duże miasta pod względem sanitarnym przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy. Rynsztokami płynęły odchody ludzkie, końskie, ścieki z rzeźni i garbarni, odpady z wszelkiego rodzaju z manufaktur, itp. W rynsztokach roiło się od wszelkiego robactwa i szczurów.

Wewnątrz tego sanitarnego piekła ludzie budowali studnie z których pobierali wodę do picia. Studnie były płytkie i bazowały na wodach podskórnych. Jeśli z jakiejś pobliskiej garbarni czy rzeźni, do wód podskórnych dostały się trujące substancje będące efektem albo gnicia odpadów albo używania jakiś środków chemicznych, to trucizny z wód podskórnych dostawały się do studni powodując masowe zatrucia ludności! To nie jakieś tajemnicze „zarazki” spowodowały epidemię tylko trucizny zawarte w wodzie pitnej.


Zatrucie z jednej dzielnicy przenosiło się do innych dzielnic wraz z zatrutymi wodami podskórnymi które łączyły poszczególne studnie!

Kiedy „epidemie” mijały? Gdy zniknęła przyczyna, czyli źródło zatrucia wód podskórnych. Jakaś garbarnia przestawały zrzucać „na glebę” trucizny gdyż wszyscy pracownicy zmarli z zatrucia które sami spowodowali, zaś wody podskórne oczyściły się w wyniku naturalnych procesów fizyko chemicznych!

Czy są jakieś dowody na przedstawioną hipotezę?


Są i to dowody niezbite i nie podważalne!!!


Epidemie zniknęły bezpowrotnie z miast całego świat natychmiast po zbudowani w nich kanalizacji i wodociągów dostarczających mieszkańcom czystej wody pitnej!


Bajdurzenia części „naukowców” jakoby zniknięcie epidemii było zasługą powszechnych szczepień są ordynarnym kłamstwem, gdyż zanik epidemii nastąpił dużo wcześniej niż upowszechniły się „szczepionki”, czyli silne trucizny odpowiedzialne za plagę nowotworów! ( patrz: http://pospoliteruszenie.org/Rak%20a%20szczepienia.html oraz: http://pospoliteruszenie.org/plaga%20nowotworow.html )


Współczesna medycyna bazująca na teorii zarazków Pasteura, to zabobon, (utrzymywany przez koncerny farmaceutyczne, które eksploatując ten zabobon zarabiają ogromne pieniądze) wzmocniony tak zwanym konsensusem medycznym. Na czym polega to następne oszustwo?

Na tym, że jakaś grupa „naukowców” poprzez głosowanie ustala „fakt” medyczny. W taki sposób dla przykładu „przegłosowano” że homoseksualizm nie jest chorobą psychiczną. Wśród głosujących większość stanowili homoseksualiści.


Przez "głosowanie"jakaś grupa samozwańczych autorytetów medycznych "przegłosowała" definicję śmierci mózgowej", by ustanowić podstawę "prawną" do zabijania ludzi w szpitalach aby pobrać od nich narządy do przeszczepów! Profesor Jan Talar który udowodnił, że nie ma żadnej "śmierci mózgowej" i wybudził ze śpiączki tysiące ludzi których chciano wypatroszy z narządów na przeszczepy ,stał się wrogiem publicznym oficjalnej medycyny w Polsce i na świecie!


Przedstawione powyżej przykłady świadczą o tym, że w sporze Pasteura i Bechampa o istotę chorób, rację miał ten ostatni. Twierdził on, że w istocie bakterie nie są przyczyną, lecz skutkiem choroby i zależne jest to od tego jaką formę przybierają, co wynika ze stanu podłoża, na którym żyją, a nie z zarazka samego w sobie.

Drobnoustroje które wytwarza organizm człowieka w odpowiedzi na jakiś czynnik zagrażający jego zdrowiu i życiu, są objawem zdrowienia, reakcją obronną organizmu mającą na celu likwidację zagrożenia, a nie przyczyną choroby!


Jeśli tak jest w istocie, to cała współczesna medycyna (z wyjątkiem urazowej) oparta na teorii zarazków nie jest warta funta kłaków. Ona nie leczy, lecz przeszkadza w leczeniu, niszcząc objawy zdrowienia a nie chorobę!


William Osler. (1849-1019), zwany „ojcem współczesnej medycyny” pisał:



..Jednym z pierwszych obowiązków lekarzy jest edukowania mas, aby nie brać leków...” gdyż: „...osoba przyjmująca lek musi wyzdrowieć dwa razy, raz po chorobie i raz po leku...”




Teoria zarazków Pasteura to literacka fikcja, ale gigantyczne pieniądze zarabiane na jej krzewieniu są już jak najbardziej prawdziwe!

Szczytem kłamstwa firm farmaceutycznych jest obecna „pandemia” wywołana jakoby jakimiś koronawirusami, a będąca faktycznie grypą, czyli objawami zdrowienia organizmów ludzkich po sezonowym wyziębieniu organizmu.



Dochodzenie do prawdy jest bolesnym wyzwaniem (wiem coś na ten temat!), jeśli zostaliśmy w jakimś okresie życia zatruci kłamstwem. Tą uwagę kieruję do tych czytelników którzy za chwilę obrzucą mnie obelgami i określą szurem, płaskoziemcą i foliarzem!


Anthony Ivanowitz

12.08.2021r.

Www.pospoliteruszenie.org



Poniżej dyskusja pod artykułem który był opublikowana na portalu Neon24. Pl .

Zawiera ona szereg informacji uzupełniających do powyższego tekstu.



5*

"Wychłodzenie organizmu stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia i życia, ale na taką ewentualność organizm człowieka jest przygotowany.
Uruchamia on cały zestaw środków ochronnych których zadaniem jest przywrócić organizmowi równowagę cieplną!"
Problem pojawia się wtedy gdy organizm nie potrafi osiągnąć "równowagi" cieplnej.
Szacuje się, że dzieje się tak u ok. 40-50% zachodniej populacji.
Jeśli zapytacie się jakiegoś przeciętnego lekarza czy to jest normalne, że tuż po przebudzeniu temperatura waszego ciała wynosi 36,0 a nawet mniej to na bank odpowie, że wszystko jest OK.
A tak oczywiście NIE jest!
Tuż po przebudzeniu temp. powinna wahać się w okolicy 36.5 - 36.6 a w ciągu dnia osiągnąć 37.0.
Który cymbał kończący studia medyczne o tym wie?

nadużycie link skomentuj

Robik 17.08.2021 12:05:56

Anthony, działanie antybiotyków wydaje się przeczyć Twej tezie.
Wszak antybiotyki hamują wzrost pewnej grupy organizmów, uznawanych za chorobotwórcze, czego skutkiem jest zdrowienie pacjenta.
Patrz na zapalenie płuc czy zakażanie rany. Dawniej umierano, obcinano nogi a dzisiaj z powodzeniem leczy się te stany podając antybiotyki.
Jak to wytłumaczysz?

nadużycie link skomentuj

Dan 17.08.2021 13:56:34

te choroby tez nie wydają się wynikiem zaburzenia równowagi wewnętrznej organizmu.
Ewidentnie zarażam się poprzez bliski kontakt.

nadużycie link skomentuj

Dan 17.08.2021 15:13:50

Cyt: Anthony, działanie antybiotyków wydaje się przeczyć Twej tezie.
Wszak antybiotyki hamują wzrost pewnej grupy organizmów, uznawanych za chorobotwórcze, czego skutkiem jest zdrowienie pacjenta.
Patrz na zapalenie płuc czy zakażanie rany. Dawniej umierano, obcinano nogi a dzisiaj z powodzeniem leczy się te stany podając antybiotyki.
Jak to wytłumaczysz?..

Ja nie neguję korzystnego działania antybiotyków w pewnych okolicznosciach! W którym miejscu artykułu o tym przeczytałeś?? Ja twierdzę, że nie ma "zarazków" które przeskakują z człowieka na człowieka.


Jeśli nastąpi jakieś rozległe skaleczenie, zaś do rany dostaną ciała obce (w tym mikroorganizmy pochodzące od innych istot żywych), organizm broni się, czego objawem jest stan zapalny.
Zazwyczaj przy niewielkim zranieniu organizm człowieka radzi sobie sam!
Jeśli zranienie jest duże i rana zostanie zainfekowana zarówno przez jakieś trucizny obecne na przykład obecne w ziemi, jak i też przez mikroorganizmy pochodzące od innych istot żywych, to organizm człowieka może tą walkę przegrać. Stosując antybiotyki które niszczą "wszystko co się rusza" niszczymy zarówno mikroorganizmy inwazyjne jak i swoje. Często ratuje to życie, a często kończy się tragicznie.
Na przykład intensywne leczenie antybiotykami chorób płuc, często skutkuje śmiercią z powodu lekoodpornego zapalenia płuc!
Dlaczego?
Antybiotyki działają na oślep! Niszczą zarówno mikroorganizmy "dobre" jak i inwazyjne! Jeśli wyniszczą nasze "dobre" mikroorganizmy, to organizm zostaje pozbawiony odporności immunologicznej. Wówczas zostaje zabity przez leki!

Antybiotyki nie mają nic wspólnego z treścią mojego artykułu!

nadużycie link skomentuj

anthony 17.08.2021 15:23:10

OK, rozumiem

nadużycie link skomentuj

Dan 17.08.2021 15:26:05

To prawda co piszesz. Antybiotyki są wielkim dobrodziejstwem w arsenale współczesnej medycyny i jeśli używane są z rozwagą i wiedzą jak je stosować i jednocześnie jak łagodzić ich niepożądane skutki uboczne oddają człowiekowi wiele dobra. Medycyna tego rodzaju środków ma naprawdę niewiele.
Jednak w zetknięciu z tymi samymi patogenami część ludzi zachoruje i przeżyje, część zachoruje i nie przeżyje a jeszcze inni nawet nie zachorują.
Tak więc środowisko ma kolosalne znaczenie.
W przeszłości dokonywała się w ten sposób selekcja naturalna i ci najsłabsi po prostu odpadali często nie przekazując swoich słabszych genów potomstwu. Z tego względu mamy dzisiaj wielu ludzi których w dzieciństwie odratowano przed nieuchronną śmiercią (zawdzięczają to właśnie antybiotykom) a oni te słabsze geny przekazali dalej swoim dzieciom. Wielką rolę w tym procesie odgrywa prawidłowo pracujący metabolizm - czyli TARCZYCA! Dzisiaj mało który lekarz wie jak diagnozować niedoczynność tarczycy - a tutaj mamy właśnie do czynienia z prawdziwą "pandemią".

nadużycie link skomentuj

Robik 17.08.2021 15:36:53

Powstaje zatem pytanie - dlaczego jeden organizm daje sobie radę z bakteryjnym zapaleniem płuc bez stosowania antybiotyków, a inny nie daje rady ? Ja widzę tu analogię do zatrucia organizmów pożywieniem, wodą lub powietrzem. Jedne organizmy dają sobie z tymi zatruciami radę, a inne nie. Nie potrafię na te pytania odpowiedzieć, bo nie jestem biologiem ani medykiem. Jednak prawdziwość wywodów Anthony potwierdza Nowa Germańska Medycyna dr Hammera. Wyjaśnia wszelkie choroby, oprócz urazów i zatruć czynnikami zewnętrznymi. Wszystko co wynika z wnętrza człowieka da się wytłumaczyć na gruncie NGM.

nadużycie link skomentuj

KST 17.08.2021 15:44:20

"dlaczego jeden organizm daje sobie radę z bakteryjnym zapaleniem płuc bez stosowania antybiotyków, a inny nie daje rady ?"
Napisałem o tym powyżej.

nadużycie link skomentuj

Robik 17.08.2021 15:53:32

Cyt: syfilis i kiła
te choroby tez nie wydają się wynikiem zaburzenia równowagi wewnętrznej organizmu.
Ewidentnie zarażam się poprzez bliski kontakt.

Dobry komentarz!

W przypadku chorób wenerycznych
to nie jakiś "zarazek"przeskakuje samoistnie z jednego człowieka na innego,
Człowiek chory na chorobę weneryczną, podczas stosunku (wraz ze spermą, czy wydzielinami pochwy) przekazuje "biorcy" cały bukiet swoich mikroorganizmów, w tym i tych które organizm wytworzył aby zwalczyć chorobę znaną na przykład kiłą. Jest to bakteria zwana krętkiem bladym.
Jaką strategię wybierze organizm "biorcy" jeśli znajdą się w nim mikroorganizmy innego człowieka, w tym jego krętki blade??
Ma do wyboru dwie opcje: zniszczyć obcy koktail mikrobiologiczny (co się często dzieje i wówczas biorca nie choruje na kiłę pomimo wielokrotnych stosunków z osobą chorą i nie ma we krwi krętków bladych), albo też zinterpretuje błędnie sytuację i "podpuszczony" przez obce krętki blade, zaczyna produkować swoje!
Wówczas bakterie (i biorcy i dawcy)krążą po organizmie szukając wroga, ale go nie znajdują! To dlatego duża część ludzi (w tym prostytutek ) mając we krwi krętki blade nie choruje!
Ina część choruje - wszystko zależy od indywidualnej odporności immunologicznej człowieka!

nadużycie link skomentuj

anthony 17.08.2021 15:54:32

Być może tak się tylko właśnie wydaje

nadużycie link skomentuj

KST 17.08.2021 16:00:23

A co może powodować same choroby weneryczne?
Jak większość innych chorób zatrucie! Czym w tym przypadku?
Gniciem wydzielin z pochwy oraz spod napletka, jeśli ludzie nie dbają o higienę. Trucizny powstałe w skutek gnicia dostają się do organizmu, ten chcąc się bronić namnaża ogromne ilości na przykład krętków bladych, ale jeśli przyczyna nie znika, choroba rozwija się dalej!
Symptomem gnicia jest silny smród, to dlatego jeszcze do niedawna mówiono: śmierdzi jak prostytutka!

nadużycie link skomentuj

anthony 17.08.2021 16:56:00

Współczesna medycyna jest specyficznym rodzajem religii wśród innych
z tą tylko różnicą że medycyna jak twierdzą jej kapłani,
dba o życie doczesne.
A na ewangeliczne pytanie:"cóż bowiem jest ważniejsze
złoto czy przybytek, który uświęca złoto" znajdujemy odpowiedź
każdego dnia; wystarczy myśleć.
Po części Pana Artykuł daje na nie odpowiedź.

nadużycie link skomentuj

Andrzej Obserwator 18.08.2021 09:29:33