Jerzy Zięba
Jednym z najbardziej znienawidzonych ludzi w Polsce, przez
środowisko lekarsko medyczne, jest Jerzy Zięba. Gdyby mogli, to
"białe kitle" siłą zaciągnęliby go pod respirator, gdzie
wymierzyli by mu "sprawiedliwość"! (W czym wyrobili sobie
wprawę w czasie leczenia tak zwanego kowida!)
Czym
tak naraził się białokitlowej bandzie pan Zięba?
Otóż pan
Zięba znając doskonale język angielski (i jego wersję medyczną)
napisał w języku polskim dwie książki ("ukryte terapie"), w
których przetłumaczył na język ojczysty dziesiątki artykułów na
tematy medyczne które zostały opublikowane w specjalistycznych
periodykach na całym świecie.
Wykonał ogromną, wspaniałą
pracę, za którą powinien być nagrodzony jakąś nagrodą państwową i za
którą całe środowisko medyczne powinno być mu wdzięczne.
Dlaczego
więc stał się on obiektem wściekłych ataków?
Ano dlatego, że
przetłumaczone przez niego prace opisują proste i tanie sposoby
leczenia wielu chorób przewlekłych, z którymi medycyna "rekefelerna"
zupełnie sobie nie radzi.
Książki Zięby przypominające "zapomniane
terapie", stanowią śmiertelne zagrożenie dla biznesu medycznego
w Polsce i na świecie, gdyż pokazują, że można skutecznie i tanio
leczyć wiele chorób, tylko celowo o tych terapiach
"zapomniano".
Dlaczego wściekły atak mediów
i medyków został skierowany przeciwko Ziębie, a więc tłumaczowi, a
nie przeciwko autorom badań, które Zięba przytacza i tłumaczy na
język polski?
Mówiąc obrazowo: pan Zięba jest tylko
listonoszem, który dostarcza tłumaczone przez siebie artykuły polskim
czytelnikom, w tym lekarzom i "naukowcom" zajmujących się
tematyką medyczną.
Czy jakikolwiek krytyk Zięby
zarzucił mu niepoprawne tłumaczenie takiego czy innego sprawozdania z
badań? Czy jakikolwiek krytyk Zięby zakwestionował dobór źródeł
naukowych z których on korzystał? Przecież wszyscy jego krytycy mieli
do przedstawionych przez Ziębę badań, taki sam dostęp jak i Zięba!
Dlaczego więc do tych badań nie dotarli, choć mieli taki
obowiązek narzucony im przez kodeks etyki lekarskiej?
Nic
z tych rzeczy!! Oni walą jak w bęben w "listonosza", nie
kwestionując tłumaczonych przez niego prac naukowych, gdyż na to by
podważać przedstawione badania i kwestionować autorytet ich autorów,
są po prostu zbyt głupi i brak im podstawowej wiedzy medycznej, którą
pan Zięba w drodze samokształcenia posiadł!
Oddajmy
jednak sprawiedliwość niewielkiej grupce uczciwych lekarzy: oni z
tłumaczonych przez Ziębę prac naukowych korzystają, jednak bojąc się
narazić mafii "białych kitli", robią to w
konspiracji!
Jednym z takich lekarzy jest profesor Frydrychowski,
lekarz o ogromnym dorobku naukowym i autor kilkunastu patentów!
Sąd
lekarski pozbawił profesora Frydrychowskiego prawa wykonywania
zawodu, w uzasadnieniu wyroku pisząc, że profesor
przestrzegając przed tak zwaną "pandemią" covid i
toksycznymi szczepieniami, prezentował nie aktualną wiedzę medyczną,
oraz, że....(UWAGA!!) spotykał się z Jerzym Ziębą!
To bezczelne,
aroganckie i głupie uzasadnienie wyroku pozbawienia profesora
prawa wykonywania zawodu, nie spotkało się z poważnym protestem ze
strony środowiska lekarskiego, zaś propozycja sądu lekarskiego by
skierować profesora na kurs dla początkujących lekarzy, spotkała się
z radosnym rechotem wielu z nich!
Pan Jerzy Zięba
zasłużył na szacunek!
W skurwionym i skorumpowanym
środowisku lekarzy i pseudonaukowców, zaprezentował postawę
godną podziwu.
To samo możemy powiedzieć o kilkuset lekarzach i
naukowcach pozbawionych prawa wykonywania zawodu lekarza za mówienie
prawdy i za leczenie pacjentów zgodnie z własnym sumieniem i
wiedzą!
Jednak środowisko "białych kitli" (a jest ich w
Polsce 178 tysięcy) generalnie oblało test na przyzwoitość i
przestrzeganie przysięgi Hipokratesa!
Ci ludzie skompromitowali
się ostatecznie i nieodwołalnie!
Są oni odpowiedzialni za
uśmiercenie ponad 250 tysięcy Polaków, w czasie tak zwanej pandemii.
Tego nie wolno im zapomnieć, zwłaszcza w sytuacji gdy za
zbrodnię ludobójstwa popełnionej na narodzie polskim, nie poniosą
nigdy odpowiedzialności karnej!
Anthony
Ivanowitz
11.03.2025r.
www.pospoliteruszenie.org