Reforma służby zdrowia



Metoda jest prosta, tylko nierealna



Jak zreformować służbę zdrowia aby służyła ona zdrowiu ludzi?

Jak nietrudno zauważyć obecna medycyna tak zwana "akademicka"  zajmuje się leczeniem chorób, ale w taki sposób aby tych chorób nigdy nie wyleczyć!

Personel zakładów "leczniczych" jest zainteresowany tym aby ludzi chorych było jak najwięcej, gdyż im ich więcej tym "białe kitle" więcej zarabiają. Nie tylko oni.
Cały przemysł farmaceutyczny prosperuje na tej zasadzie, że im więcej ludzi chorych tym większe są tego przemysłu zyski!

Mówiąc inaczej: ludzie płacą lekarzom wtedy gdy są chorzy.


Jest to system patologiczny, gdyż w interesie białych kitli nie jest wyleczenie pacjentów!  Pacjent wyleczony to pacjent stracony.

Przy obecnym systemie "ochrony zdrowia" , zdrowe społeczeństwo byłoby katastrofą finansową  dla ludzi zatrudnionych w szpitalach, aptekach czy firmach farmaceutycznych.
Czy obecny system można "odwrócić", w taki sposób  aby medykom opłacało się finansowo leczyć ludzi tak aby byli ono zdrowi?

Otóż w starożytnych Chinach obywatele opłacali swoich lekarzy tylko wtedy gdy byli zdrowi! Gdy zachorowali natychmiast przestawali lekarzowi płacić!
Lekarz był zainteresowany zapewnieniem dobrego zdrowia swoich pacjentów, gdyż tylko wtedy  zarabiał!


Czy współcześnie możliwe jest takie "odwrócenie" systemu opieki zdrowotnej, aby personel medyczny był opłacany nie przez osoby chore ale osoby zdrowe?
Od strony teoretycznej jest to dziecinnie proste!

Potrzebna jest tylko drobna modyfikacja funkcjonowania lekarzy rodzinnych, którzy prowadzą przechodnie rejonowe.
Średnia przychodnia rejonowa obsługuje ok 2 do 3 tysięcy pacjentów. Narodowy Fundusz Zdrowia płaci na każdego pacjenta ryczałtową kwotę, którą lekarz rodzinny przeznacza na utrzymanie przychodni i swój zysk!

Jak z tego patologicznego systemu przejść na system "chiński"?
W bardzo prosty sposób!
Raz w roku NFZ byłby zobligowany do  określenia stanu zdrowia  pacjentów każdej przychodni, prowadząc proste testy zdrowotne na  próbie wyłonionej losowo, powiedzmy 10%  osób "zapisanych" do danego lekarza.
Jakie byłyby to proste testy?


Wymienię podstawowe, zastrzegając się, że nie są one mojego pomysłu, lecz pochodzą ze środowiska naukowców, zajmujących się tematyką zdrowotną.

Test 60 schodów. Pacjent musiałby wejść po 60 schodach. Gdyby udało mu się dokonać tego zadania w czasie do 1 minuty, to by świadczyło, że ma serce jak dzwon.

Test pompek. Pacjent były zobligowany wykonać ćwiczenie polegające na wykonaniu tak zwanych pompek. Ilość wykonanych poprawnie   pompek świadcz o kondycji zdrowotnej człowieka. I tak dla przykładu: jeśli człowiek w wieku powyżej 60 lat wykona poprawnie 12 pompek, to świadczy to o jego dobrym zdrowiu.

Test stania na jednej nodze. Pacjent który jest w stanie stać na jednej nodze (lewej i prawej) co najmniej 60 sekund jest zdrowy.

Ilość testów można zwiększyć, przy założeniu, że ich przeprowadzenie nie wymaga żadnej specjalistycznej aparatury.
Dodatkowo każdy pacjent powinien być zważony, oraz należy przeprowadzić z nim wywiad w którym on sam ocenił by stan własnego zdrowia.



Identycznym testom powinien być poddany cały personel przychodni zdrowia: lekarze, pielęgniarki, sprzątaczki, itp.

W czasie pierwszego roku funkcjonowania opisanego systemu lekarz rodzinny otrzymywałby od NFZ podstawową pensję w wysokości średniego wynagrodzenia w kraju, plus kasę na utrzymanie ośrodka zdrowia.
Po roku odbyła by się ocena zdrowia wylosowanych losowe pacjentów, poprzez opisane wyżej testy, oraz personelu przychodni zdrowia.

Jeśliby ogólny stan zdrowia pacjentów danej przychodni pokazany testami podwyższyłby się, lekarz otrzymywałby ekstra premię, ale pod warunkiem, że stan zdrowia personelu przychodni nie uległby pogorszeniu!

Gdyby przez okres 3 lat stan zdrowia pacjentów nie uległby zmianie, albo się pogorszył, NFZ nie odnawiałby z lekarzem umowy i byłby on skończony w swoim zawodzie!


Opisany system zmusiłby lekarzy do intensywnego dokształcania się, co powinno uzdrowić sytuację! Jednocześnie likwidacji powinny ulec wszelkie procedury, które w tej chwili zmuszają lekarzy do stosowania terapii jakie narzucają koncerny farmaceutyczne!

Opisany system powinien dotyczyć wszelkich poradni zdrowotnych, również tych prowadzonych przez osoby nie mające wykształcenia medycznego, jeśli właściciele tych placówek chcieliby otrzymywać finansowanie z kasy NFW.


System prawa powinien zabronić lekarzom przyjmowania jakichkolwiek korzyści ze strony firm farmaceutycznych, zaś firmy farmaceutyczne powinny mieć zakaz kontaktowania się z lekarzami!
Opisany system teoretycznie byłby łatwy do wprowadzenia, zaś w praktyce niemożliwy, gdyż zagrażał by interesom firm farmaceutycznych.



Osoby leniwe fizycznie i intelektualnie -gdy zachorują -zostaną najpierw obrabowane z oszczędności pod pozorem finansowania leczenia, następnie gdyż już zostaną ogołoceni z kasy doszczętnie, wykończy ich medycyna akademicka!

Na placu boju pozostaną tylko ci którzy sami zdobędą konieczną wiedzę medyczną w drodze samokształcenia, która pozwoli im wyleczyć się samemu!



W dobie internetu jest to możliwe dla osób mądrych i skorych do stałego intelektualnego wysiłku!

Przeprowadzone w tym artykule rozważania nie dotyczą medycyny urazowej i chirurgicznej, której zasady funkcjonowania należałoby określić oddzielnie.



Anthony Ivanowitz
21.11.2024r.
www.pospoliteruszenie.org