Wywiad z panem Piotrem Gajdą dyrektorem Festiwalu Sztuki Współczesnej „Interakcje” w Piotrowie Trybunalskim.

 

 

   

 

 

1.      W maju tego roku odbędzie się kolejny festiwal sztuki współczesnej „Interakcje”. Impreza ta budzi skrajne emocje Piotrkowian,  po pierwsze z  powodu prezentowanych na festiwalu  przeróżnych „instalacji” (często szokujących widzów lub budzących ich zgorszenie i estetyczny sprzeciw), po drugie dlatego, że piotrkowscy podatnicy nigdy nie zostali poinformowani o finansowych kulisach tego przedsięwzięcia, które w części finansują poprzez dotacje prezydenta Piotrkowa Trybunalskiego. Porozmawiajmy więc na początek o pieniądzach, bo właśnie brak tej wiedzy rodzi najwięcej „złej krwi”. Szanowny Panie Dyrektorze, czy możemy na początek porozmawiać o pieniądzach jakie kryją się w tle festiwalu?

 

Piotr Gajda:

- Panie Redaktorze, sztuka, każda sztuka, musi budzić emocje bo w przeciwnym razie jest tylko galanterią artystyczną. Natomiast jeśli chodzi o pieniądze, to finanse „Interakcji” zawsze były przejrzyste jak kalka techniczna, ale jeśli w niektórych przeważa  ta „zła krew”, to możemy wszystkie wątpliwości rzeczowo wyjaśnić

 

2.       Jeśli możemy porozmawiać o pieniądzach, więc rozmawiajmy. W roku 2008, Stowarzyszenie Działań Artystycznych – Galeria Off w Piotrkowie Trybunalskim, jako współorganizator  europejskiego projektu artystycznego „A space for live art” ( którego  festiwal „Interakcje” jest częścią),  w ramach  programu „Kultura 2007-2013, otrzymało dotację z Unii Europejskiej w kwocie nieco ponad 2 miliony Euro. Jednocześnie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Warszawie, dwukrotnie udzieliło Państwu dotacji na organizację festiwalu „Interakcje”. W roku 2009 była to kwota 90 tysięcy złotych, w roku 2011- 123 tysiące złotych.   W tym roku  otrzymacie państwo kwotę 74 tysiące złotych. Co roku prezydent miasta Piotrkowa wspiera organizację festiwalu kwotą ok. 40 tysięcy złotych. (w latach 2000 – 2012, prezydent miasta przekazał  Państwu w formie dotacji  łącznie 345 tysięcy złotych) Dodatkowo otrzymujecie pieniądze od  wielu innych sponsorów. Czy może nam Pan powiedzieć jaki jest  budżet jednego festiwalu (na przykład na podstawie roku ubiegłego), uwzględniając wszystkie dotacje?

 

Piotr Gajda:

 

-Widzę, że jest Pan doskonale zorientowany w finansach Stowarzyszenia, więc skąd ta „zła krew”? Tyle, że nie do końca jest to wiedza precyzyjna. SDA „Galeria Off” zostało zaproszone (jako jedyne w Polsce) do współorganizacji europejskiego projektu „A space for a live art”.  Projekt pomyślany jako pięcioletni, łączy pięć europejskich miast, w których odbywają się festiwale prezentujące sztukę żywą, nie tylko performance. Są to między innymi Madryt, Glasgow, Nicea, Kuopi. Proszę zwrócić uwagę w jakim towarzystwie znalazł się Piotrków i jak wiele znaczy to dla promocji miasta, na której chyba wszystkim nam zależy. Projekt ten otrzymał dotację w wysokości 2.049.550 euro w ramach programu „Kultura 2000”. Te pieniądze przeznaczone są na realizację całego projektu, a nie tylko „Interakcji”. Na „Interakcje” proporcjonalnie do wkładu własnego przypada kwota ok. 75.000 euro.   Łączny budżet programu „A space for a live art  w okresie 2009-2013 , wynosi 4 099 550 euro, z tego na festiwal „Interakcje” przypada 175 tys. euro. Z tych 175 tysięcy euro, 75 tys. euro to dotacja Unii Europejskiej, zaś 100 tys. euro to środki własne.

Pewnie, że to niemała kwota, która mogła by być większa, gdyby miasto dawało nam większą dotację. Dotacja z miasta Piotrkowa Trybunalskiego od kilku lat wynosi 25.000 złotych! A nie 40.000 złotych! Ani grosza więcej. Dotacje z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznawane są w drodze corocznych konkursów, w których konkurencja jest ogromna.

W roku  2009 łączny budżet festiwalu wynosił  163 tysiące złotych , roku później 77 tysięcy złotych, w  roku 2011  - 210 tysięcy złotych.  W tym roku będziemy dysponować funduszem porównywalnym z rokiem poprzednim,    jeśli potwierdzi się Pana informacja, że otrzymaliśmy dotację z Ministerstwa Kultury na kwotę 74 tysięcy złotych.

 

3.      W jaki sposób ten budżet jest dzielony:

- w jakiej wysokości wypłacane są honoraria dla  artystów biorących udział w festiwalu?

- czy  dyrektor festiwalu (czyli Pan) i jego zastępcy pracują przy organizacji festiwalu społecznie, czy też otrzymują wynagrodzenia?  Jeśli otrzymują  wynagrodzenia to w jakiej wysokości?

- jaka jest struktura wydatków z budżetu festiwalu?  Ile kasy idzie na płace osób organizujących festiwal, ile na zakwaterowanie i wyżywienie  artystów,  ile na pokrycie kosztów ich przyjazdu, ile na organizację różnych instalacji, itp. Czyli o szczegółową  specyfikację   wydatków poproszę, jeśli można...

 

Piotr Gajda:

 

Budżet festiwalu co rok jest podobny i kształtuje się tak:

Honoraria artystów                                                           – 30% budżetu

Zakwaterowanie, wyżywienie, transport, materiały             – 30% budżetu

Promocja, reklama, dokumentacja                                    – 30% budżetu

Wydatki administracyjne w tym wynagrodzenia 
kuratorów, obsługi finansowej, obsługi technicznej, tłumaczy  – 10% budżetu.

 

 

 

4.      Skoro już wiemy  co w festiwalowej trawie piszczy od strony finansów, to porozmawiajmy o artystycznym przesłaniu  tej imprezy.  Sztuka którą Pan propaguje wzbudza kontrowersje nie tylko w Piotrkowie (i w Polsce), ale wszędzie na świecie, gdzie jest prezentowana. Zdrowy rozsądek podpowiada, że nie może uznać za sztukę przez duże „S” (czy nawet przez całkiem malutkie  s)  czynności jakiejś pani,  która  na oczach  zgromadzonej publiczności   ogoli sobie krocze, albo jakiegoś pana który ściągnie matki  i wystawi na widok publiczny swojego penisa  do którego przyczepi  jakieś druciki i deseczki.  Czy Pańskie próby propagowania takiej „sztuki” nie są aby kpiną ze zdrowego rozsądku?

 

Piotr Gajda:

 

-Panie Redaktorze, nie przywykłem rozmawiać na poziomie krocza. To mnie napawa żenadą. Ale jeśli ktoś się przyczepia do nagości na festiwalu, to powiem, że na około  350 performansów  w Piotrkowie, w trakcie „Interakcji”, tylko w 7 pojawiły się elementy nagości i nigdy ta nagość nie służyła gorszeniu.  Sprowadzenie całego festiwalu do gołej d… jest haniebne i niedopuszczalne. Nagość jest obecna w sztuce od samego jej zarania. I to wcale nie musi być idealna i harmonijna piękność. Tycjan czy Rubens malowali kobiety delikatnie ujmując puszyste. Najdroższy obraz ostatniego stulecia namalowany został przez jednego z największych malarzy XX wieku Luciana Freuda i nosi tytuł „Benefits Supervisior Sleeping”, a co przedstawia, proszę sobie sprawdzić. Sugeruje Pan w tym pytaniu, że w Piotrkowie , ba, w całym świecie, sztuka performance jest wyklęta i odrzucana przez wszystkich. Jak w takim razie ma się do tego fakt, że obecnie prawie we wszystkich większych miastach Polski, poczynając od Gdańska, przez Toruń, Częstochowę po Kraków odbywają się festiwale performance. W każdej niekomercyjnej galerii prezentują się performerzy. Muzea Sztuki Współczesnej zakupują za ogromne pieniądze dokumentację działań artystów uprawiających performance. Jak do tego się ma fakt, że we wszystkich Akademiach Sztuk Pięknych znajdują się wydziały performance? A tak między nami łatwo powiedzieć „to ja ściągnę majtki” i zrobię performance. No to niech Pan ściągnie. Tylko, że performance to nie jednorazowy wybryk, ale konsekwentna droga i poszukiwanie oparte na gruntownym doświadczeniu i intelektualnej sile.  No i tak na marginesie, to nikt w Piotrkowie sobie krocza nie golił. Nigdy! Choć ja osobiście nic przeciwko nie mam. A kpiną ze zdrowego rozsądku jest doszukiwanie się w performance „seksualnych podniet”  i moralnych skandali. Czasem wydaje mi się, że ludzie tak myślący mają poważne problemy z własną seksualnością i potencją.

 

 

5.      Jak mówi  rosyjskie przysłowie, jeden lubi popa a drugi popadię ( żonę popa), czyli o gustach ludzi się nie dyskutuje. W sztuce jest podobnie: jednemu podoba się takie dzieło, innemu inne. Ale jest jeden uniwersalny sposób aby  zweryfikować społeczną przydatność każdej  rzeczy i każdej  ludzkiej działalności, w tym również w dziedzinie szeroko pojętej kultury i sztuki.  Otóż tym uniwersalnym weryfikatorem społecznej przydatności każdej rzeczy i każdej usługi, jest gotowość ludzi aby za taką rzecz czy usługę zapłacić z własnej kieszeni w sposób dobrowolny i nieprzymuszony!

         Czy sztuka którą Pan propaguje  przeszłaby pozytywnie taki test? Ilu Piotrkowian

         gotowych byłoby kupić bilet za 2 złote, aby obejrzeć  kilku młodzieńców

         okładających    się wypatroszonymi kurczakami, albo  innych  artystów

        awangardowych demolujących młotami wrak samochodu? (pomijam w tym

         miejscu napalonych seksualnie małolatów, którzy zapłaciliby zapewnie i po 5

         złotych, aby tylko zobaczyć narządy kopulacyjne panienki golącej sobie krocze).

 

Piotr Gajda:

 

-Ja na przysłowiach  rosyjskich się nie znam, ale wiem, że sztuka nie jest rzeczą ani usługą choć niektórzy ekonomiści tę dziedzinę do takiego poziomu komercji  sprowadzają. Napaleni  seksualnie małolaci nie muszą płacić 15 złotych, bo w Internecie mają do nagości dostęp  nieograniczony. Sztuka to nie jest pietruszka, czy marchewka, żeby nią handlować . A w ogóle to ja się boję takich  stwierdzeń–„To nie jest prawdziwa sztuka.” Przerażają mnie stanowcze osądy. Już kiedyś w historii grupa facetów w brunatnych koszulach przekonywała wszystkich o słuszności swoich estetycznych czystek, dzielących sztukę na prawdziwą i zdegenerowaną. Czyżby i dzisiaj byli tacy, którym marzą się stosy i zsyłki artystów niewygodnych do łagrów?

 

 

6.      Broń mnie Panie Boże abym chciał zsyłać artystów awangardowych do łagrów.

Ale gdyby tak owi artyści  uprawiali  nowoczesną sztukę   za własne pieniądze a nie za publiczne, to byłbym z takiego sposobu finansowania  bardzo zadowolony. Czy nie uważa Pan, że każdy  obywatel powinien z własnej kieszeni  finansować swoje pasje i hobby, a nie wyciągać łapę po pieniądze społeczne?  A jeśli taki czy inny artysta chce  na swojej pasji zarabiać, to niech to robi sprzedając efekty swoich działań na rynku, tak jak to czynią malarze, rzeźbiarze, kompozytorzy, pisarze, itp.

 

Piotr Gajda:

 

 

Drogi Panie Redaktorze, zwracam uwagę, że sztuka zawsze była dotowana. Kiedyś nawet zostało stworzone takie pojecie „mecenat”.

Wielu artystów zapisanych w encyklopediach nie przeżyłoby gdyby nie pomoc mecenasów. Trochę to banalne ale zwrócę uwagę, że Vincent van Gogh nie sprzedał przez całe życie ani jednego obrazu i gdyby nie jego brat nikt by o nim nie usłyszał i nie byłby teraz ikoną sztuki XX wieku. I tak stałoby się z wieloma innymi.

Oczywiście, że artyści sprzedają swoje dzieła i to nierzadko za ogromne pieniądze (większość z nich jest i tak dla przeciętnego odbiorcy niezrozumiała). Sprzedają tam gdzie jest ukształtowany rynek sztuki, gdzie funkcjonują prawdziwi koneserzy i kuratorzy.

U nas w Polsce „schodzi” najwyżej galanteria artystyczna- jakieś martwe naturki , sielskie pejzażyki i co tam jeszcze się powszechnie podoba.

Natomiast i tu się powoli zmienia bo Muzea Sztuki zaczynają kupować sztukę współczesną, tworzyć własne kolekcje. Kupowana jest także dokumentacja performance!

To nie jest tak, że festiwale sztuki takie jak INTERAKCJE są jedynym miejscem  na zarabianie pieniędzy. Każdy ze znanych nam artystów utrzymuje się sam płacąc zresztą podatki jak każdy. Często są to wykładowcy na uczelniach artystycznych i uniwersytetach, kuratorzy galerii. Jeden to nawet własną wytwórnie telewizyjną posiada.

Wielu artystów posiada tytuły naukowe.

Festiwale są organizowane po to aby artyści rozrzuceni po całym świecie mogli się w jednym miejscu spotkać, wymienić doświadczenia, skonfrontować swoje poszukiwania, wejść w interakcje z mieszkańcami miasta.

Tak samo organizowane są festiwale muzyczne jak np. Warszawska Jesień czy filmowe czy literackie jak „Rubinowa Hortensja”.

Ale festiwale nie są i nigdy nie były źródłem utrzymania artystów!!

No i można powiedzieć, że skoro artyści płacą solidnie podatki to takie festiwale jak Interakcje są organizowane z ich pieniędzy, bo oni się na to zgadzają. I już!

 

 

 

 

 

 

7.      Czy nie uważa Pan, że cała ta awangardowa sztuka akcji którą Pan propaguje, to jest taki odpowiednik olimpiady sportowej dla niepełnosprawnych?  Jeśli  tacy czy inni ludzie mają marzenia aby  zostać artystami, a nie posiadają żadnych ku temu talentów, to tworzą „awangardową sztukę akcji”.  Zdjąć majtki i pokazać tyłek,  turlać się na golasa po chodniku,  ułożyć piramidę z bananów,  potłuc  talerze i położyć się na ich skorupach, albo i zakopać rower w ziemi tak aby wystawało z niej koło roweru i głowa rowerzysty – to potrafi każdy głupi, ale już skomponowanie utworu muzycznego, czy namalowanie obrazu  wymaga choćby  odrobiny  talentu. Czy nie ma  Pan czasami odczucia, że  całe te „Interakcje” to taka  olimpiada dla niepełnosprawnych artystów, takich co to „ani be, ani me, ani kukuryku”  nie potrafią w żadnej z uznanych dziedzin sztuki?

 

Piotr Gajda:

 

Myślę, że, Pana porównanie do osób niepełnosprawnych nie jest szczęśliwe. Dlatego do tego się nie odniosę. Natomiast jeżeli  chodzi o artystów, to ja nie widzę różnicy pomiędzy renesansowym artystą, a współczesnym performerem. Dzieło sztuki buduje się zawsze podobnie. Jeśli dziś oglądamy „ Łodź Głupców” Hieronima Bosha to dla większości ludzi ten obraz też będzie niezrozumiały. Ponieważ, pełen jest  kodów, tropów , znaczeń, które otworzyć może tylko człowiek przygotowany, oczytany, orientujący się w zawiłych ścieżkach sztuki. Tak samo jest z dziełem performance. Artyści uprawiający ten rodzaj sztuki to w przeważającej części ludzie posiadający gruntowne wykształcenie, często mający tytuły naukowe.  To artyści o ogromnym doświadczeniu.  To, że zajęli się performance, to decyzje które podjęli świadomie wybierając taki środek wyrazu.  Performance nie wziął się z niczego, jest kwintesencją przemian, jakie zaszły w ubiegłym stuleciu. Stwierdzenie, ze performance tworzą artyści „niepełnosprawni” jest żenujące i  krzywdzące

 

 

 

8.      Widzami    instalacji  artystycznych pokazywanych na „Interakcjach” jest głównie młodzież gimnazjalna i  licealna. Czy nie uważa Pan, że wyrządza Pan tej dzieciarni wielką krzywdę?  Jakie bowiem przesłanie  płynie do nich  od awangardowych artystów i ich   wspaniałych dzieł?  Ano takie: nie matura lecz chęć szczera, zrobi z ciebie oficera (czytaj awangardowego artystę) ....czy czegoś to Panu nie przypomina?  Czy Pan nie mąci dzieciarni w głowach, pokazując im,   że o byciu artystą decyduje nie wrodzony talent i ciężka praca aby  ten talent  rozwinąć,  tylko  gotowość do wygłupów i prowokacji?

 

 

Piotr Gajda:

 

Właściwie odpowiedziałem już na to pytanie wyżej. Natomiast powiedzieć trzeba, ze młodzież biorąca udział w INTERAKCJACH uczy się wielu cennych wartości, takich jak poszanowanie inności,  tolerancja, wrażliwość, otwartość na intelektualne propozycje. Uczy się także umiejętności organizacyjnych, tego  jak radzić sobie w różnych sytuacjach - jak choćby tego w jaki sposób załatwić przedłużenie wizy dla artysty z  Birmy.  Młodzieży więcej mącą w głowach politycy żrący się miedzy sobą, niż artyści performerzy. 

 

 

9.      Szanowny Panie Dyrektorze, czy to aby nie jest tak, że cała ta sztuka współczesna,

te wszystkie festiwale, są tylko zasłoną dymną pozwalającą wysokiej klasy spryciarzom  pompować społeczne pieniądze do prywatnych  kieszeni i ukryć ten fakt w oparach dymu „awangardy”?  Heraldscotland” (gazeta ukazująca się w Edinburgh w Szkocji) w wydaniu z dnia 13 grudnia 2011r, piórem swojego korespondenta artystycznego Phil Millera, poinformowała, że wasz szkocki partner w programie „A space for live art”,  firma  New Territories z Glasgow, została zlikwidowana (organizowany przez nią festiwal New Moves International - 2012 został odwołany),  zaś policja prowadzi śledztwo  w sprawie  zdefraudowania  kwoty 230 tysięcy funtów, które wyparowały z konta firmy.

Czy ten  „szkocki przypadek”  nie przekonuje Pan, że należy raz na zawsze skończyć z  pompowaniem publicznych pieniędzy w  organizację prywatnych imprez rozrywkowych?

 

Piotr Gajda:

 

 

New Territories (dawniej National Reviev of Live Art) to nazwa festiwalu organizowanego przez New Moves International ( w skrócie NMI), festiwalu będącego tylko jedną częścią składową International Festival of Live Art, imprezy o ponad 30 letniej historii. Pani Nikki Milican, dyrektor artystyczny festiwalu od 1993 r. i jednocześnie członek zarządu NMI to jedna z najważniejszych brytyjskich kuratorek sztuki współczesnej, nagrodzona w 2009 r. Orderem Imperium Brytyjskiego (OBE) za zasługi dla sztuk performatywnych.

 

Wedle mojej wiedzy, kwota 230 tys. funtów, była dotacją udzieloną przez fundusz Creative Scottland   nie tylko na festiwal New territories a na całą działalność NMI w sezonie 2010/11. Obecnie trwa śledztwo szkockich organów karno-skarbowych dotyczące  nieprawidłowości związanych z rozliczeniami dotyczącymi właśnie tej dotacji.

 

Dla mnie, podobnie jak i naszych pozostałych partnerów w Programie „A Space for Live Art” była to bardzo przykra wiadomość, że tracimy tak silnego partnera.

Natomiast istotniejsze jest to że audyty wewnętrzne prowadzone przez koordynatora projektu - Halles de Schaerbeek w Brukseli, a także coroczne raporty finansowe z realizacji projektu sporządzane na żądanie Komisji Europejskiej nie wykazały żadnych nieprawidłowości finansowych.

Natomiast na Pana pytanie dotyczące udziału publicznych pieniędzy w finansowaniu kultury, odpowiem fragmentem wywiadu z Pawłem Potoroczynem, dyrektorem Instytutu Adama Mickiewicza:

 

Roman Pawłowski: Jak przedstawia się sytuacja finansowa polskiej kultury w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej?

Paweł Potoroczyn: Słabo. W krajach Unii na kulturę wydaje się 2-3 proc. budżetu. W Polsce - 0,4 proc. Kategoria "błąd statystyczny" zaczyna się od 1 proc. Państwo, które wydaje kwotę w okolicach połowy błędu statystycznego na kulturę, nie może poważnie mówić o modelu finansowania kultury, bo to nie jest ani model, ani finansowanie.

Może nie stać nas na więcej?

- Odwróćmy pytanie. Czy stać nas na to, aby nie inwestować w kulturę? Francuzi dyskutują o tym, aby dołożyć jeden procent z budżetu państwa do kultury. Zdaniem tamtejszych ekonomistów taki wzrost nakładów na kulturę może wygenerować wzrost PKB nawet o 2 proc. Rząd belgijskiej Flandrii, który wydaje około 60 mln euro na kulturę, postanowił podnieść te nakłady o 35 mln, by ożywić gospodarkę. Poważni ekonomiści na całym świecie zastanawiają się, czy zwiększenie publicznych nakładów na kulturę nie jest jedną z dobrych i stosunkowo niedrogich recept na osłabienie recesji. Tymczasem w Polsce nie myśli się o kulturze jako dziedzinie gospodarki. Dla polskiej polityki to kwiatek do kożucha, zmowa pięknoduchów, spisek darmozjadów, których bez przerwy trzeba finansować.

 

 

10.  Dziękuję Panu za rozmowę, mam nadzieję, że nasza dyskusja pozwoli czytelnikom wyrobić sobie własny pogląd  na to,  co  jest sztuką a co nią nie jest i czy warto awangardową sztukę akcji wspierać publicznymi pieniędzmi. A jeśli nawet warto, to czy koniecznie z budżetu miasta Piotrkowa Trybunalskiego?  To miasto aż prosi się aby je na początek dobrze wymyć i wysprzątać, później wyremontować miejskie ruiny udające budynki mieszkalne,  następnie załatać dziurawe ulice i naprawić koślawe chodniki okupowane teraz przez watahy pijaków, meneli i żebraków, w następnej kolejności dobrze byłoby doprowadzić kanalizację i wodę  tam gdzie jej nadal nie ma,  utwardzić nawierzchnię polnych, błotnistych  dróg  jakich w Piotrkowie pełno.... (i mógłbym  wymieniać konieczne do rozwiązania, palące problemy miasta długo)...a za  100 lat jak Piotrków będzie przypominał  „pierwsze z brzegu”  miasto w  Niemczech albo Szwajcarii, ja sam (na własny koszt)  urządzę  wesołe wygłupy by rozruszać zblazowanych dobrobytem Piotrkowian... Dopiero będzie na co popatrzeć:  sędziwy, najstarszy w Polsce obywatel   zrobi takie „performance”, że wszystkim oko zbieleje z zazdrości i zdumienia! ... No chyba, że z powodu demencji starczej zapomnę.

         Dziękuję Panie Piotrze za rozmowę, czyń Pan swoją powinność, jak już innego 

         wyjścia   nie ma! „Interakcje - 2012” czas zaczynać!  Puszczaj Pan tego swojego

         bąka. (1) Jak mus to mus!

 

Piotr Gajda:

 

Mam  wrażenie, graniczące niemal z pewnością, że - zacytuje klasyka, że Pan ma gotowe tezy i moje całe gadanie niczego nie zmieni. Chciałbym na zakończenie zacytować artykuł Anny Datko z 27 kwietnia 2010 roku pt. „Dlaczego nie rozumiem, sztuki, która nie jest sztuką? Niezrozumienie i kwestionowanie wartości artystycznej współczesnych dzieł”

„Świat sztuki nowoczesnej i świat potencjalnych odbiorców pozostają zatem w stanie może nie gwałtownego, ale na pewno permanentnego konfliktu. Artyści i inni decydenci świata sztuki próbują przyciągnąć ludzi do siebie, a ci w większości trwają w swym przywiązaniu do sztuki tradycyjnej, w czym wspierają ich zgorszeni obrońcy moralności, czci, godności. Oderwać się od tego co znane i bezpieczne wcale nie jest bowiem łatwo - często trzeba by przyznać, że rzeczywistość piękna nie jest, świat nie wie dokąd zmierza, ludzie zatracają wrażliwość na krzywdę, istnieją grupy wykluczonych. Sztuka, która „nie jest sztuką" wcale nie jest taka niezrozumiała, ona tylko uzmysławia, w nieprzyjemny sposób, że wiele jest w świecie zjawisk niepokojących, złych, że należałoby włożyć dużo pracy, aby żyło się lepiej i że za to wszystko, co się dzieje wszyscy są odpowiedzialni. A tej prawdzie bardzo trudno przebić się do świadomości zbiorowej i to w jakiejkolwiek postaci.”

No i to tyle. I ja niczego nie muszę robić. Ja chcę! 

 

11.  Ma Pan rację. Nie przekonał mnie Pan do tego aby z publicznych pieniędzy 

finansować sztukę awangardową. Jako człowiek bardzo ceniący sobie wolność uważam, że  wolni obywatele w wolnym państwie sami powinni decydować o swoim życiu i o wydawaniu swoich ciężko zapracowanych pieniędzy!   Państwo które w formie podatków pozbawia swoich obywateli ponad 80% dochodów, zaś później  zabrane przemocą pieniądze przeznacza  na cele których podatnicy nie akceptują, nie jest „demokratycznym państwem prawa realizującym zasady sprawiedliwości społecznej”, tylko typowym systemem niewolniczo - feudalnym. Takiego systemu i takiego  państwa ja nie akceptuję!

 

 

Rozmawiał: Anthony Ivanowitz

                  www.pospoliteruszenie.org

 

 

 

(1)  Czytelników  nie znających piotrkowskich realiów informuję, że tradycyjnie już od wielu lat, festiwal „Interakcje” rozpoczyna się od uroczystego puszczenia bąka przez  dyrektora festiwalu oraz prezydenta miasta.  Osobom zgorszonym tym faktem wyjaśniam, że wymienieni panowie nie puszczają bąki w potocznym rozumieniu tego słowa, tylko wprawiają w ruch wirowy zabawkę dla dzieci, zwaną bąkiem.