WESOŁY ROMEK, czyli Komitet Obrony Pedofilów w
akcji
Parafrazując Władysława Gomułkę: na obronę pedofila może się zdobyć
tylko człowiek tkwiący w zgniliźnie rynsztoka, człowiek o moralności alfonsa.
Polskie środowiska moralnych autorytetów, wybitnych twórców kultury, postępowych polityków, nie posiadają się z oburzenia po aresztowaniu w Szwajcarii Romana Polańskiego. Jak jeden mąż żądają oni natychmiastowego uwolnienia „wesołego Romka” którego wkład w rozwój światowej kultury jest tak wielki, że sądzenie go za gwałt na nieletniej sprzed 31 lat, wydaje się być pospolitym aktem bandytyzmu. Ponieważ - jak sądzę - głosem polskich autorytetów moralnych ani sądy szwajcarskie, ani amerykańskie nie będą sobie zawracać głowy i jak gdyby nigdy nic będą czynić swoją powinność (co może wesołego Romka zaprowadzić za kraty amerykańskiego więzienia, w którym osadzeni tam murzyni będą juz wiedzieli jak Romka potraktować!), więc i ja (wielbiciel jego talentu) spieszę na odsiecz, doradzając co nieco, może nie jemu samemu, co jego prawnikom. A więc panowie prawnicy: aby wyciągnąć Romka z więzienia, trzeba całe zdarzenie sprzed 31 lat przedstawić w sądzie nie jako akt agresji seksualnej podstarzałego lowelasa wobec 13 letniej dziewczynki, tylko jako wyraz zatroskania dojrzałego, statecznego mężczyzny, o zachowanie odpowiedniej higieny osobistej powierzonej jego opiece dziewczynki. Uporządkujmy fakty.
Roman P, zaprasza do wilii swojego przyjaciela Jacka Nicholsona , 13 letnią Samantę Gailey , na sesję fotograficzną Przez kilka godzin intensywnie pracują, przygotowując zdjęcia do jakiegoś pisma. Po ciężkiej, wyczerpującej (zwłaszcza dla małoletniej dziewczynki) pracy, Roman P, widząc, że dziewczynka zmordowała się i zapociła, proponuje jej kąpiel w łazience, a przed kąpielą – w celu odstresowania i uspokojenia- częstuje ją lampką szampana i niewielką dawką słabego narkotyku. Dziewczynka kąpie się i po ablucji owinięta tylko w ręcznik wchodzi do pokoju w którym czeka na nią Roman. Kierowany troską o higienę dziewczynki, postanawia on sprawdzić, czy wymyła się ona dokładnie, zwłaszcza w miejscach intymnych., nie chce bowiem, aby dziewczynka wróciła do domu niedomyta i zapocona, o co matka dziewczynki mogłaby mieć do niego – jako czasowego opiekuna- uzasadnione pretensje. Schyla się więc Roman P i zaczyna wizytację od oceny czystości krocza. Ocena wypada negatywnie, więc nie chcąc wyganiać wymęczoną dziewczynkę powtórnie do łazienki, Roman P -tu zacytujmy zeznania Samanty złożone w śledztwie – „...obniżył się i położył usta na mojej waginie...”
Używając własnego języka, wesoły Romek, rozpoczął trwający kilka minut proces higieniczny, mający na celu domycie tej części ciała. Czynność ta nie miała żadnego podtekstu seksualnego, wręcz przeciwnie: miała charakter czysto higieniczny! W następnej kolejności Roman P, postanowił sprawdzić, czy jego wysiłki higieniczne zakończyły się sukcesem, w tym celu ( i tu znów zacytujmy zeznania dziewczynki):
„..Wsadził penisa do mojej waginy..” zaś po chwili „...Podniósł moje nogi i wszedł do mojego odbytu....”. Gdyby wysoki amerykański sąd dociekał dlaczego dla sprawdzenia czystości waginy i odbytu, wesoły Romek użył penisa, więc podpowiadam jego obrońcom najlepsze wyjaśnienie. Otóż w chwili dokonywania oceny skuteczności działań higienicznych, Roman P. w jednej dłoni trzymał kieliszek szampana, a w drugiej cygaro. Z wolnych członków pozostał mu w tym momencie tylko penis, więc go użył, gdyż dobro dziewczynki bardzo leżało mu na sercu, a będąc pedantycznym zwolennikiem czystości fizycznej i moralnej, nie mógł dopuścić do tego, aby pozostawiona jego pieczy dziewczynka wróciła do domu brudna jak jakiś kocmouch.
Tak więc, działanie Romana P, nie miała absolutnie znamion czy podtekstów seksualnych i było tylko i wyłącznie nakierowane na dokładne wymycie dziewczynki, a później sprawdzenia, czy jest ona faktycznie czysta.
Gdyby amerykański sąd zdumiał się sposobem w jaki wesoły Romek zadbał o fizyczna czystość dziewczynki, to zadaniem obrońców jest wyjaśnić, ze dość dziwaczne zachowania reżysera wynikają z jego traumatycznych przeżyć z czasów wojny. Będąc zamkniętym w getcie, mały Romek całymi tygodniami nie mógł się normalnie umyć, więc często w desperacji wylizywał się z brudu jak kot, byleby tylko zachować czystość. Te przeżycia wyryły trwały ślad w psychice wielkiego reżysera, i od czasu do czasu ujawniają się w postaci niekonwencjonalnych zachować.
Do ewentualnego wyjaśnienia sądowi, pozostaje jeszcze kwestia użycia przez Romka jako probierza czystości własnego penisa, jeśli wyjaśnienie, że miał on obie dłonie zajęte i pomógł sobie członkiem, nie uzyska w oczach sądu akceptacji. Otóż tego rodzaju pytanie ze strony prokuratora (czy sądu), należy zbyć oskarżeniem pytającego o zwierzęcy antysemityzm, podkreślając przy tym dobitnie, że Roman P. jest Żydem który cudem ocalał z holocaustu i zadawanie takich pytań, uwłacza godności nie tylko Romana R, ale i całego narodu wybranego.
Po takich oskarżeniach, żaden prokurator o nic już nie zapyta, zaś sąd uwolni wesołego Romka od wszelkich zarzutów i wypuści go na wolność.
Sprawiedliwość zatriumfuje, wesoły Romek wróci do kochającej go rodziny i do kręcenia kolejnych wspaniałych filmów, polskie moralne autorytety odtrąbią sukces, zaś ja - człowiek starej daty, pójdę do kibla i wyrzygam się z obrzydzenia do całej tej zboczonej, zdemoralizowanej hołoty, broniącej obrzydliwego pedofila i czyniącej z niego narodowego bohatera, niesłusznie ściganego przez opresyjny, amerykański wymiar sprawiedliwości!
Na pohybel z wami i z waszym „bohaterem-pedofilem”, zboczone, godne najwyższej pogardy gównojady!
Anthony Ivanowitz
30. września. 2009r