Społeczeństwo obywatelskie...baranów

 

 

Jeszcze nie wszyscy  obywatele III RP zdążyli wymienić stare dowody osobiste na nowe, a okazuje się, że już te nowe trzeba będzie wymieniać na jeszcze nowsze!

Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę o dowodach osobistych, która zakłada, że od połowy 2011 roku będziemy mogli posługiwać się elektronicznym dokumentem tożsamości, a prawo do niego będzie przysługiwało Polakom już z chwilą urodzenia.

 

Zapytam z głupia frant: komu i do czego, dowód osobisty (wszystko jedno "stary", "nowy" czy „najnowszy” ) jest potrzebny?

    W wielu państwach  nikt nie słyszał o żadnych "dowodach osobistych"  i bez nich jakoś sobie ludzie radzą, zaś maszyneria państwowa działa sprawnie. Czy w dobrze zorganizowanym Państwie  obywatel musi posiadać jakiś dokument potwierdzający jego tożsamość?

W totalitarnych państwach policyjnych (jakimi były do niedawna  tak zwane  „demoludy"), dowód osobisty ułatwiał milicji i służbie bezpieczeństwa  śledzenie, szpiegowanie i nadzorowanie obywateli - niewolników. Jaką rolę miałby odgrywać "dowód" w demokratycznym, obywatelskim społeczeństwie?  Ż A D N E J.

 

Jeśli jakiejś instytucji (państwowej czy prywatnej) zależy na tym  aby szybko zidentyfikować swoich pracowników, to (za ich zgodą)  może im wypisać legitymacje: kolejarza, strażaka, policjanta, urzędnika, itp. Jeśli my obywatele  uznajemy, że wykonywanie pewnych zawodów (np. kierowcy)  wymaga jakiegoś przeszkolenia poświadczonego stosownym dokumentem ( (prawem jazdy, dyplomem ukończenia szkoły, kursu, itp.), to nic nie stoi na przeszkodzie  aby te czy inne instytucje  dokumenty te wystawiały. Natomiast nie ma potrzeby  aby administracja Państwa  wyposażała każdego obywatela "jak leci" w książeczkę tożsamości, bo niczemu to nie służy a wiąże się z gigantycznymi, jałowymi kosztami, które zubażają i tak już biedne społeczeństwo.

   Jeśli istnieje potrzeba zidentyfikowania obywatela, to powinien do tego wystarczyć jakikolwiek dokument który on posiada (paszport, książeczka wojskowa, prawo jazdy, legitymacja związku hodowców kanarków, itp. ), a jeśli nie posiada żadnego, to jego ustne ( czy pisemne ) oświadczenie. Tak jest w wielu państwach, ale nie w Polsce  gdyż polskim elitom "homosovietikusów "  nie przyjdzie nawet do głowy, że obywatel wolnego kraju może mieć (bądź nie )  taki dowód tożsamości  jaki uzna za stosowne. Najlepiej pod groźbą kary więzienia ( !! )  zmusić obywateli (często zniedołężniałych staruszków) , by "wyrabiali" sobie "nowe dowody" (choć już te "stare" nie są im do niczego potrzebne), przy okazji - sowieckim zwyczajem - upokarzając ich koniecznością wielogodzinnego wystawania i tłoczenia się w kolejkach. Koszty tej bezsensownej operacji  polskiego "homosovietikusa" nie interesują  gdyż nie on je ponosi  lecz jego bezwolne ofiary.

   Polskie Państwo (a raczej jego urzędnicze hordy!) wykazuje zdumiewającą aktywność w dziedzinach w których w ogóle nie powinno być aktywne, oraz szokującą bezradność i inercję tam, gdzie powinno być aktywne. Wyjaśnienie tej anomalii jest proste: na  zmuszeniu obywateli do zamiany dowodów osobistych na coraz to „lepsze”,  producent tychże dowodów nie jednemu urzędasowi odpali dolę! I to jest jedyny i podstawowy powód „mieszania” w dowodach! W majestacie prawa, kilku czy kilkunastu urzędasów będących w zmowie z jakimś lobby, wydoi państwo polskie i jego obywateli z kilkudziesięciu milionów złotych, całkowicie bezkarnie i jawnie!  Tak w świetle jupiterów prostuje się rogi polskim jeleniom, które nie tylko przeciwko okradaniu ich nie protestują, ale nawet  na własnych ciemiężycieli  i rabusi stale i z chamskim uporem głosują w kolejnych wyborach parlamentarnych! Niczego sobie społeczeństwo obywatelskie...baranów!

  

Anthony Ivanowitz

27. sierpnia. 2010r.

www.pospoliteruszenie.org