Czy smog jest szkodliwy dla zdrowia Polaków, czyli dlaczego wdychamy smrody z własnych kominów?
Smog nie jest szkodliwy dla zdrowia Polaków, gdyż zjawisko to w naszym kraju praktycznie nie występuje! Etymologia pojęcia „smog” wskazuje na połączenie słów smoke – dym i fog –mgła. Smog występuje przy mglistej pogodzie której towarzyszy duże zanieczyszczenie powietrza pyłami i gazami wytwarzanymi przez ludzi w toku działalności produkcyjnej oraz grzewczej. Pyły i gazy tworzą we mgle zawiesinę, która utrzymuje się blisko ziemi tak długo jak długo utrzymuje się mgła.
W Polsce mgła jest zjawiskiem na tyle rzadkim, że smog jest w naszym kraju zjawiskiem incydentalnym! Natomiast zjawiskiem powszechnym jest duże zanieczyszczenie powietrza gazami i pyłami emitowanymi przez samochody, urządzenia grzewcze i różnorodne instalacje przemysłowe.
W ostatnich latach polskie media podsycają histerię smogową, zwalając winę za zanieczyszczenie powietrza (co nazywają nie wiedzieć czemu smogiem) na tych którzy w różnych procesach produkcyjnych czy grzewczych spalają węgiel. Czy produkty gazowe i pyłowe będące efektem spalania węgla i drewna są szkodliwe dla zdrowia ludzi? Oczywiście, zakrzyknie większość! Przytoczą oni rozpowszechnianą przez media informację, że rocznie umiera w Polsce z powodu smogu (którego nie ma!) 50 tysięcy ludzi! Kto tych „smogowych” nieboszczyków policzył i w jaki sposób, skoro nie ma żadnych narzędzi badawczych ani żadnych metod naukowych pozwalających stwierdzić który konkretny zgon zawiniony jest przez wdychanie zatrutego powietrza?! Te 50 tysięcy nieboszczyków to liczba wyciągnięta z kapelusza, jeden z elementów propagandy anty-smogowej i anty-węglowej.
Czy zatem produkty gazowe i pyłowe będące efektem spalania węgla i drewna są szkodliwe dla zdrowia ludzi? Gdyby tak było istotnie, to w miastach o szczególnie zatrutym powietrzu, średnia długość życia byłaby znacząco krótsza niż w ośrodkach miejskich o czystym powietrzu. Tak jednak nie jest! Według danych GUS-u najdłużej w Polsce żyją mieszkańcy Krakowa, średnia długość życia jest tam znacząco wyższa niż w wielu innych polskich miastach i wynosi 79 lat. Jednocześnie według danych Europejskiej Agencji Środowiska, Kraków jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie i pod względem zatrucia powietrza zajmuje 10 miejsce w Unii Europejskiej.
Jeśli więc nawet jakość powietrza którym oddychamy jest czynnikiem wpływającym na nasze zdrowie i długość życia, to z całą pewnością nie jest to czynnik decydujący.
Dlaczego tak jest? Zauważmy, że ludzie przebywali przy ogniskach przez kilkadziesiąt tysięcy lat, wdychając dymy i pyły powstałe ze spalania drewna. Kilka tysięcy lat przebywali w jaskiniach i chatach pozbawionych kominów , gdzie nagromadzenie dymu z palenisk było jeszcze większe niż z ognisk na wolnym powietrzu. Przez ten długi okres, w drodze ewolucyjnej, organizm człowieka nauczył się w dużym stopniu neutralizować szkodliwe produkty spalania drewna które wdychał! Że tak jest świadczy też przykład ludzi obsługujących różne wędzarnie (ryb, drobiu, wędlin, serów, itp). Każdy kto był w Tatrach i kupował oscypki prosto „od bacy” z wędzarni, nie mógł nie zauważyć, że ludzie obsługujący wędzarnie pracują przez kilkanaście godzin codzienne w oparach potwornego dymu, który jakoś im nie szkodzi.
Wielokrotnie, przy każdej okazji rozmawiam z ludźmi obsługującymi wędzarnie oscypków wypytując ich jak długo taki zawód wykonują, czy mają jakieś problemy zdrowotne, itp. Ostatnio rozmawiałem z człowiekiem który obsługuje wędzarnię od 20 roku życia a ma obecnie 80 lat. Ilość dymu i pyłów jakie ten człowiek przepuścił przez swoje płuca przez cały ten okres, jest chyba większa niż cała dzienna emisja zanieczyszczeń Krakowa. A pomimo tego cieszy się on dobrym zdrowiem i ma ambitne plany na przyszłość. Inni pracownicy obsługujący wędzarnie nie wyglądali na chorych i nie zgłaszali żadnych problemów zdrowotnych!
Podanym przykładom można zarzucić, że ze statystycznego punku widzenia nie mają one żadnej wartości poznawczej. Jednak fakty pokazujące zależność (bądź jej brak) pomiędzy wdychaniem produktów spalania (w tym przypadku tytoniu) a długością życia, burzą nasze ugruntowane poglądy na ten temat. Statystycznie najdłużej na świecie żyją Japończycy (83,98 lat) , a niewiele krócej Grecy (81,04). Jednocześnie Grecy wypalają największą ilość papierosów na świecie (43,7% mężczyzn i 34 % kobiet pali papierosy) zaś Japończycy tylko nieznacznie „w puszczaniu dymka”Grekom ustępują.(Przeciętna liczba wypalanych dziennie papierosów wynosi 8,5 szt. na osobę w Grecji i powyżej 6 szt. w Japonii co uplasuje to państwo na 4 miejscu na świecie w konsumpcji tytoniu).
Według Danych WHO średnia długość życia w Chinach (państwie o najbardziej zatrutych przez przemysł wodach, glebie i powietrzu) wynosi 76,4 lat i jest wyższa niż w wielu państwach europejskich, takich jak Węgry (75,57), Rumunia (75,57), Bułgaria (74,62), Serbia (75,24), Macedonia (75,7), itp. Z danych WHO wynika także, że z powodu raka płuc (który powinien dziesiątkować mieszkańców Chin z powodu smogu) umiera (w stosunku do liczby mieszkańców) więcej ludzi w czystej ekologicznie Kanadzie (9,67 % wszystkich zgonów) niż w Chinach (6,8% wszystkich zgonów) o zdewastowanym środowisku naturalnym.
Średnia długość życia w Pekinie (które jest miastem o najbardziej zatrutym powietrzu na świecie, w którym smog jest zjawiskiem powszechnym) wynosi 81 lat i jest porównywalna ze średnią długością życia w Kanadzie, gdzie o smogu nikt nie słyszał. Jednocześnie Pekińczycy wypalają najwięcej w Chinach papierosów.
Gdyby zinterpretować przedstawione powyżej dane statystyczne równie wiarygodnie jak czynią to polskie media liczące „smogowych” nieboszczyków, to można by powiedzieć, że oddychanie powietrzem nasyconym produktami spalania materiałów roślinnych (bądź ich pochodnych) wpływa korzystnie na długość życia ludzi, co wprost wynika ze statystyk, a co by miało swoje uzasadnienie w historii ludzkiej cywilizacji opartej na spalaniu drewna w celach grzewczych, obronnych i przyrządzania posiłków.
Pisząc powyższe nie postuluję Broń Boże wdychania dymów i pyłów powstałych ze spalania tytoniu,węgla czy drewna, gdyż one zwyczajnie śmierdzą. Podobnie jak nie chcę wdychać smrodu gnojowicy (choć jest to ponoć zdrowy zapach, tak przynajmniej twierdzą hodowcy trzody chlewnej) tak i nie chcę wdychać śmierdzących wyziewów z kominów domów w których użytkownicy kotłów centralnego ogrzewania spalają w nich nieumiejętnie węgiel i drewno, nawet jeśli ich szkodliwość dla zdrowia ludzi jest wielce problematyczna!.
Problem śmierdzących wyziewów z kominów polskich domów wynika z tragicznej w skutkach dla naszych nosów (bo czy dla naszego zdrowia, to już nie jest pewne) nieumiejętności poprawnej eksploatacji węglowych kotłów centralnego ogrzewania, tak zwanego górnego spalania. Kotły takie wymyślono kilkadziesiąt lat temu w Niemczech i rozpowszechniły się one po całej Europie, dotarły też do Polski. Kotły górnego spalania powinny być eksploatowane sposobem zapalania „od góry” (stąd ich nazwa górnego spalania. Ładuje się całą komorę spalania węglem aż po krawędź drzwiczek zasypowych i zapala „od góry”). Przez kilkadziesiąt lat użytkownicy takich kotłów w całej Europie eksploatowali je poprawnie (zapalając „od góry”) gdyż rozpalenie takiego kotła metodą „od dołu”(czyli na ruszcie) powoduje ogromne dymienie i nie ma uzasadnienia ekonomicznego gdyż zwiększa zużycie węgla o 30%. Kotły zapalane „od góry” spalają węgiel bezdymnie i emitują do atmosfery niewielkie ilości pyłów i gazów.(1)
Gdy po wojnie kotły takie trafiły do Polski, były one początkowo eksploatowane poprawnie, jednak z czasem zwyciężyło wygodnictwo i lenistwo użytkowników. Kocioł górnego spalania obsługiwany poprawnie wymaga od użytkownika nieco więcej pracy przy jego eksploatacji, stopniowo więc coraz częściej obsługiwano je niepoprawnie, zapalając od dołu. Ten fatalny zwyczaj tak się rozpowszechnił, że już w latach siedemdziesiątych prawie nikt z kilku milionów użytkowników węglowych kotłów górnego spalania nie obsługiwał ich poprawnie! Metoda „zapalanie „od góry” poszła w takie zapomnienie, że wielu polskich naukowców zajmujących się problematyką grzewczą o tej metodzie nie słyszało, a niektórzy z nich (kompromitując się brakiem wiedzy) próbują metodę tą zwalczać, choć istnieje kilkanaście badań naukowych przeprowadzonych w państwach zachodniej Europy pokazujących, że metoda „zapalania od góry” zapewnia czyste spalania węgla i drewna.(2) . Doświadczyło tego kilkadziesiąt milionów użytkowników kotłów górnego spalania w całej Europie, w czasach gdy ogrzewali oni swoje domy się węglem i drewnem.
Gdyby udało się skutecznie przypomnieć Polakom jak poprawnie eksploatować kotły z górnym spalaniem (których jest w Polsce zdecydowana większość), to problem zadymienia polskich miast przez domowe kotłownie przestałby istnieć z dnia na dzień..
Jednak takiej akcji edukacyjnej nie ma komu przeprowadzić (pomimo istnienia różnych organizacji zajmującej się ochroną środowiska naturalnego), zaś inicjatywy społeczne w tym zakresie są skutecznie blokowane przez przeróżne instytucje, często przez te które mają dbać o ochronę powietrza w Polsce i propagować czyste technologie spalania węgla. Ich działalność nosi wszelkie znamiona lobbingu na rzecz producentów kotłów olejowych i gazowych (oraz dostawców gazu i ropy z Rosji) , których sukces rynkowy wymaga wykończenia tańszej węglowej konkurencji
Media straszą więc Polaków smogiem (którego nie ma) i liczą „smogowych” nieboszczyków (których nie sposób policzyć gdyż brak jest ku temu narzędzi badawczych), a Polacy wdychają smrody z własnych kominów nie wiedząc, że mogliby swoje kotły węglowe eksploatować w sposób czysty i oszczędny. Tego chocholego tańca nie ma komu przerwać, co pokazuje dobitnie polską niemoc nawet w prostych do rozwiązania problemach.
(1) Kocioł górnego spalania eksploatowany poprawnie (czyli zapalany „od góry”) emituje od 50 do 80% mniej gazów i pyłów niż ten sam kocioł eksploatowany wadliwie poprzez zapalenie „od dołu”.
W roku 2008 władze Szwajcarii przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję edukacyjną skierowaną do użytkowników pieców i kotłów grzewczych opalanych drewnem, zachęcając ich by eksploatowali je metodą zapalania „od góry”. W akcji brały udział stacje telewizyjne o zasięgu krajowym, które wielokrotnie w porach największej oglądalności emitowały krótki film instruktażowy. Dlaczego takiej akcji nie można przeprowadzić w Polsce? Tej impotencji decyzyjnej polskich władz nie jestem w stanie zrozumieć
Antoni Pietraszko
12.12.2018r.
www.pospoliteruszenie.org