Skandal w szpitalu w Wałbrzychu.
Lokalne media sugerują, że niedawno przyjęty do pracy chirurg nie był w stanie dokończyć zabiegu. Nie wiedział, jak się ma zachować i wyszedł z sali operacyjnej. Prawdopodobnie spanikował. Operację dokończyła pielęgniarka, pacjent przeżył i czuje się dobrze!
Medialna wrzawa jaką rozpętały media po ujawnieniu przedstawionego zdarzenia, wynika z niedoinformowania!
Przypomnę, że w szpitalu im. Alfreda Sokołowskiego zatrudniony był do niedawna prezydent Wałbrzycha, niejaki Szełemej Roman. Zasłynął on w całej Polsce z tego, że jako pierwszy w Europie chciał wprowadzić segregację sanitarną osób „wyszczepionych” i „nie wyszczepionych” najpierw w Wałbrzychu, zaś później w całej Europie! Segregacji nie wprowadził, gdyż obywatele Wałbrzycha „popędzili mu kota” tak skutecznie, że jego domu musiała pilnować policja!
Nieprzychylne Szemełejowi media twierdziły, że do szpitala przyjeżdżał on tylko po pieniądze, bo trudno jednocześnie być w dwóch miejscach: w urzędzie miasta i w szpitalu.
Taka praktyka, polegająca na tym, że lekarz zatrudniony w jednym szpitalu jest równocześnie obecny w kilku innych, wymusiła na szpitalach rewolucyjną reformę pracy, która była testowana w szpitalu w Wałbrzychu.
Reforma polega na tym, by tak wszechstronnie przeszkolić personel medyczny, aby zapewnić pełną zastępowalność jednych pracowników przez innych. I tak dla przykładu, jeśli jakiś chirurg nie może operować bo ma pilną sprawę do załatwienia na mieście, to zastępuje go ktoś inny, na przykład przeszkolona pielęgniarka. Jeśli akurat i pielęgniarka jest nieobecna (bo musiała zaprowadzić dziecko do przedszkola), to zastępuje ją salowa. A w razie i jej nieobecności operację przeprowadza portier.
Wszyscy ci pracownicy medyczni posiadają wiedzę i doświadczenie nie gorsze niż wzmiankowany chirurg, co udowodniła pielęgniarka kończąc operację którą rozpoczął chirurg.
Dlaczego chirurg opuścił salę operacyjną pozostawiając na stole „rozciętego pacjenta”?
Zapewne miał coś ważnego do załatwienia i w trakcie operacji otrzymał telefon, że ma natychmiast zgłosić się jakiegoś urzędu albo warsztatu samochodowego, gdzie już mu zreperowali samochód!
Pozostawiając „rozciętego” pacjenta miał on całkowitą pewność, że operację dokończy pielęgniarka, gdyż ten „schemat” był już wielokrotnie przećwiczony!
Obecnie w szpitalu w Wałbrzychu miał być prowadzony następny etap reformy, który jednak może zostać storpedowany przez nieświadome nowatorskiej reformy media.
Otóż przedstawiona powyżej reforma na jedną zasadniczą wadę: wymaga aby w szpitalu była choćby jedna osoba. Jednak nie zawsze jest to możliwe, bywają dni gdy i lekarze i pielęgniarki i salowe i portierzy, załatwiają na mieście swoje sprawy i w szpitalu nie ma nikogo oprócz pacjentów! Ci są zawsze na posterunku, niejako z konieczności.
Otóż pomysł reformatorów ze szpitala w Wałbrzychu polega na tym, aby szkolić medycznie również pacjentów, tak aby w sytuacjach awaryjnych leczyli on i jeden drugiego. I tak dla przykładu, jeśli jeden pacjent wymagałby pilnej operacji, zaś w szpitalu nie byłoby nikogo z personelu, to operację mógłby przeprowadzić inny pacjent, wcześniej przeszkolony!
Koncepcja jest tak genialna, że aż trudno pojąć dlaczego ujrzała ona światło dzienne dopiero teraz!
I dlaczego za takie eksperymenty mam płacić podwójną składkę zdrowotną ( z dwóch miejsc pracy) ja i mi podobni jelenie?!
Anthony Ivanowitz
15.11.2021r.