W  sklepie dla dorosłych – komedia teatralna w II aktach.

 

 

AKT  I.

 

 

OSOBY:

 

Sprzedawca – wystrojony w garniturek  młodzieniec, z wyglądu: menager sprzedaży bezpośredniej.

 

Klient – mężczyzna w średnim wieku, z wyglądu urzędnik biurowy.

 

 

MIEJSCE  AKCJI: sklep z akcesoriami erotycznymi. Na półkach poustawiane  różne  akcesoria erotyczne, często o trudnym do odgadnięcia przeznaczeniu.

 

 

AKCJA: (kurtyna w górę)

 

 

Sprzedawca: (przymilnym głosem)

- słucham Pana, czego szanowny Pan sobie życzy?

Klient:

- widzi Pan, kolega z biura kończy 50 lat, wpadliśmy na pomysł żeby mu kupić jakiś prezent erotyczny, bo on, ten kolega, starym kawalerem jest i nie bardzo wiadomo co mu kupić. A prezent erotyczny może go ucieszyć. Co by Pan zaproponował na prezent dla 50 letniego starego kawalera?

Sprzedawca:

- bardzo teraz popularne na  pięćdziesiątą rocznicę  urodzin są  dmuchane partnerki seksualne, a jak on jest starym kawalerem, to myślę, że będzie z takiej partnerki bardzo zadowolony! Technika poszła teraz tak naprzód, że taka dmuchana partnerka to umie teraz więcej niż niejedna  kobieta.

Klient:

- co też Pan powie?  No jeśli tak, to poproszę o taką  specjalistkę, może się  Władek ucieszy?

Sprzedawca:

- jaką podać: murzynkę, białą, mulatkę, czy żółtą?

Klient:

- o cholera, to aż taki jest wybór?....(myśli)...sam nie wiem....zadzwonię do Władka i go dyskretnie wybadam, niech on decyduje, żeby później nie wymieniał (wyjmuje telefon, telefonuje).....no cześć Władziu, słuchaj takie mam pytanie do Ciebie...jak byś tak miał do wyboru murzynkę, białą, mulatkę albo żółtą, to którą byś posunął  w pierwszej kolejności?... co?.... nie, nic jeszcze nie piłem....tak tylko pytam....żadnych jaj sobie z Ciebie nie robię....widzisz książkę teraz taką czytam, taki amerykaniec poszedł sobie do burdelu i nie wiedział jaką panienkę wybrać. I jak tak czytałem, to sobie pomyślałam o Tobie, ciekawość mnie naszła jaką Ty byś wybrał?....cholera jasna, rozłączył się...no nic, zadecyduję za niego, najwyżej wymieni na inny model.

- dawaj Pan murzynkę, ale taką cycatą i dupiatą, żeby miała i na czym siedzieć i czym oddychać!

Sprzedawca:

- czyli rozmiar L. Z włosami na częściach intymnych, czy bez włosów?

Klient: (myśli)

- niech będzie z włosami, najwyżej ją Władek ogoli, jak mu się nie spodoba.

Sprzedawca:

- w jakiej wersji użytkowej: tylko waginalnej, czy dodatkowo oralno- analnej?

Klient:

- jasny gwint, jaki wybór!  Sam nie wiem... Władek co prawda bardzo pobożny jest,... ale z drugiej strony żeby pretensji nie miał, żeśmy mu tylko wersję podstawową kupili...w końcu 50 lat kończy się tylko raz w życiu...Niech będzie już ten model  wypasiony!

- cholera jasna,  tak się w tym kupowaniu rozpędziłem, a nie zapytałem jaka będzie cena, zebraliśmy na prezent 400 złotych

Sprzedawca:

- przykro mi ale za 400 złotych mogę Panu sprzedać tylko wersję waginalną, za dodatkowe opcje oralno-analne jest dopłata 150 złotych.

Klient:

- trudno, biorę tą za 400 złotych, nic  Władkowi nie powiem, że były  jeszcze jakieś inne modele. Pakuj Pan murzynkę w jakiś ładny papier, a ja kasę przeliczę. Składaliśmy się całym biurem po 5 złotych, to trochę tego bilonu  do liczenia będzie. (Wyjmuje z kieszeni garść monet, kładzie na blacie stołu, zaczyna liczyć)

Sprzedawca:

- zapomniałem powiedzieć, że pompkę trzeba dodatkowo dokupić, bo w zestawie nie ma.

Klient (przerywa liczenie pieniędzy)

- jak to pompki nie ma w zestawie?... a ustami nie napompuje?

Sprzedawca:

- nie ma szans! Trzeba nabić powietrzem do 1 atmosfery, bo przy mniejszym ciśnieniu  nie wszystkie funkcje da się uruchomić.

- wczoraj taki jeden gość kupił  mulatkę bez pompki, bo myślał, że ustami napompuje, a dzisiaj rano po pompkę przybiegł....4 rodziny pompował i tak się zmachał, ze już na nic innego nie miał siły. A nabił mulatkę tylko do pół atmosfery!

Klient:

- a pompką do roweru, albo do samochodu, nie da się murzynki napompować?

Sprzedawca:

- inna końcówka jest, nie pasuje ani do pompki rowerowej, ani do samochodowej.

Klient:

- kurwa mać, że tak nieładnie się wyrażę, ale na pompkę kasy już nie mam....a ile by taka pompka kosztowała?

Sprzedawca:

- ręczna- 30 złotych, nożna- 60,  a    elektryczna 120 złotych.

Klient:

- poczekaj Pan zadzwonię do biura, zapytam kolegów, czy się na pompkę złożą (wyjmuje telefon, wybiera numer, rozmawia).....słuchaj Stasiu, na pompkę kasy mi zabrakło....co?....ustami nie napompujesz, trzeba nabić do 1 atmosfery, a sam wiesz jaki Władek jest chuderlawy, do jednej dziesiątej  atmosfery nie nadmucha....nie, już sprzedawcę o to pytałem, pompką do roweru nie napompujesz, bo inna końcówka jest.....ręczna kosztuje 30 złotych, nożna 60  a elektryczna 120.....to którą kupić? Założę swoją kasę....Ręczną?...Dobra biorę ręczną.(kończy rozmowę, chowa telefon do kieszeni)

- słyszał Pan, biorę ręczną, pakuj Pan wszystko do ładnej torby, a ja liczę dalej kasę (Klient liczy kasę, Sprzedawca pakuje murzynkę i pompkę do kolorowej torby i obwiązuje ją czerwoną wstążką, obaj pracują)

 

 

KURTYNA

 

 

AKT II.

 

 

OSOBY:

 

Dyrektor firmy

Kierownik Działu (znany już nam z poprzedniego aktu Klient)

Władek Solenizant

Pracownicy - koledzy i koleżanki Władka w liczbie 25 osób

Ślusarz i jego koledzy

Informatyk z kolegami

 

MIEJSCE AKCJI:  Duży pokój biurowy w firmie produkującej „coś tam”.  Na kilku biurkach zsuniętych razem stoi tort oraz szampan i  kieliszki. Zgromadzeni goście świętować będą 50 lecie urodzin Władka, najdłużej pracującego w firmie pracownika.

 

 

AKCJA (kurtyna w górę)

 

Dyrektor: ( stoi na wprost wystraszonego Władka, będzie składał mu życzenia)

- drogi i kochany nasz Władku, w imieniu całej naszej fabryki, nas tutaj wszystkich, składam Ci serdeczne życzenia obyś  w zdrowiu i szczęściu doczekał następnych 50 lat i żebyś w ciągu tych następnych 50 lat służył naszej fabryce tak jak służyłeś do tej pory. Daj pyska przyjacielu (Dyrektor bierze w objęcia Władka i zaczyna obcałowywać go „na Breżniewa”.)...a teraz Władziu przyjmij od nas prezent..(Dyrektor wręcza Władkowi kolorowe pudło zawierające znaną nam juz murzynkę). Nam nadzieję, że prezent spodoba ci się i, że będzie ci służył przez długie lata

Władek: (odbiera od Dyrektora prezent)

- jestem tak zaskoczony tym, że pamiętaliście o moich 50-tych urodzinach, że sam nie wiem co powiedzieć...dziękuję Wam serdecznie i za pamięć i za prezent...jeszcze raz dziękuję i przepraszam,  bo się wzruszyłem (Władek wyjmuje chusteczkę i wyciera łzy wzruszenia)

Dyrektor:

- no to teraz Władziu zaśpiewamy ci  „sto lat” żeby tradycji stało się zadość (zaczyna śpiewać „sto lat” fałszując okropnie, pozostali uczestnicy spotkania przyłączają się do śpiewu..., kończą. Władek popłakuje ze wzruszenia)

- ponieważ część oficjalną mamy już za sobą, to proponuję wypijmy za zdrowie Władka (bierze do ręki kieliszek z szampanem, pozostali idą w jego ślady)

- no to Władziu, jak to mówił nasz były prezydent, za zdrowie wasze w gardła nasze...(wypija szampana, pozostali czynią to samo)

- a teraz Władek, otwieraj prezent, zobaczymy, czy trafiliśmy z nim w twoje oczekiwania. (Władek popłakując  cały czas otwiera prezent i wyciąga z pudła zwiniętą w rulonik murzynkę. Zaskoczony  rozwija ją powoli)

Władek:

- bardzo ładna lalka, bardzo ładna...tylko, że ja nie mam dzieci, to kto się będzie nią bawił?.... ale  może dam sąsiadowi, on ma dzieci, to będą zadowolone...bardzo dziękuję, od dawna o takiej lalce marzyłem... to znaczy chciałem powiedzieć, że ...dzieci sąsiada będą bardzo zadowolone.

Kierownik Działu:

- Władziu, a przyjrzyj ty się dobrze tej lalce, na pewno ona jest dla dzieci przeznaczona do zabawy? Władek, technika teraz tak poszła naprzód, że nawet sobie nie wyobrażasz ile taka lalka potrafi.... sprzedawca w sklepie mi mówił, że niejedna kobieta nie potrafi tyle co ta lalka....oczywiście wcześniej ją trzeba napompować...zaraz zobaczysz co ona potrafi jak ją napompujemy...daj pompkę z pudełka, a ja poszukam gdzie ona ma zaworek do pompowania (Obraca lalkę na wszystkie strony, szuka zaworu do pompowania)

- jasny gwint, nie ma zaworu do pompowania, sprzedawca bubla mi sprzedał....jasny gwint (obraca murzynkę na wszystkie strony)....no nie ma....dyrektor ty zobacz, może ja mam za słaby wzrok...(podaje lalkę Dyrektorowi, ten obraca  ja na wszystkie strony)

Dyrektor:

- Bóg mi świadkiem, nie ma zaworu do pompowania...Zenek... bubla ci sprzedali, bez zaworu

- zadzwonię do warsztatu po ślusarzy, może oni coś zaradzą, w końcu na okrągło koła do samochodów pompują (telefonuje)...panie Zawadzki, niech no Pan przyjdzie do biura z narzędziami, lalkę trzeba napompować cośmy ją Władkowi na prezent kupili, a zaworku do niej nie możemy znaleźć...tylko pospiesz się Pan, bo wszyscy się już denerwujemy....chwilkę poczekamy (czekają, inni uczestnicy spotkania zaczynają obracać murzynkę szukając zaworku...bezskutecznie...nie ma zaworku!....do pokoju wchodzi Zawadzki z pięcioma kolegami)

- no dobrze, że już panowie jesteście...zobaczcie: lalkę trzeba napompować, a zaworku w niej nie ma

Ślusarz Zawadzki: (bierze murzynkę w swoje ubabrane w smarze ręce i zaczyna obracać ją na wszystkie strony)

- faktycznie, zaworu do pompowania nie ma, albo ja ślepy jestem, (obraca murzynkę na wszystkie strony)...chłopaki popatrzcie wy, może zawór znajdziecie (podaje murzynkę kolegom z warsztatu, ci obracają lalką na wszystkie strony, zaworu szukając. Uświnili już murzynkę brudnymi łapskami, smarami i olejami)...

Ślusarz Krasoń:

- tak na mój rozum, to jest tylko jedno wytłumaczenie: zawór musi być gdzieś ukryty, ...(obmacuje murzynkę)...  Zenek, a zobacz tam koło dupy, jakąś czarną plamę widzę....może pod nią jest zawór

Ślusarz Zenek:

- koło dupy to ty masz zawór, ta plama, to zabrudzenie po smarze, któryś brudnymi łapskami  zapaskudził...

- myślę, że zawór producent ukrył w cipce... innego wytłumaczenia być nie może, zawór musi gdzieś być...trzeba sprawdzić w cipce, tylko czystymi  palcami, ja mam brudne w oleju, to nie mogę, ale ty kierownik masz ręce czyste, to ty sprawdź.

Dyrektor:

- myślę, że Zenek ma rację, tak - niech kierownik sprawdzi, on z nas ma największe doświadczenie w tej robocie.(wszyscy wybuchają śmiechem, Kierownik speszył się, poczerwieniał)

Kierownik Działu:

- ręka mnie coś dzisiaj boli, niech któraś z pań sprawdzi, może Ty Marzenko, najmłodsza  jesteś?

Marzenka:

- co to, to nie! Do obcej baby dobierać się nie będę. Niech Władek sprawdzi, w końcu to jego prezent.

Kierownik Działu:

- sama widzisz, że murzynka fabrycznie nowa, przed pierwszym dmuchaniem, czego tu się brzydzić, paluszki masz delikatne, to najlepiej sprawdzisz. Władek swoimi grubymi paluchami jeszcze coś popsuje.

Marzenka:

- nie ma głupich! Moja koleżanka kupiła sobie nowy fabrycznie- w sklepie – wibrator i chorobę weneryczną od niego złapała. Nie ma głupich, nie dotknę się do niej,  Władek niech sprawdzi.

Kierownik Działu:

-  a ten Wibrator, to jak miał na imię? (zebrani wybuchają śmiechem, Marzenka wydyma pogardliwie wargi)

Marzenka:

- głupie, obleśne świnie. Tylko jedno im w głowie...(wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami)

Dyrektor:

- cholera jasna, tak się certolicie, jakby to była żywa baba...wszystko na mojej głowie...sam sprawdzę, bo na was w żadnej sprawie polegać nie można (sprawdza wsadzając murzynce palce w wiadome miejsce)

- o jak mięciutko ma w środku, ...Ty  Władek to masz szczęście, musiałeś w czepku się urodzić...ale żadnego zaworu w niej nie ma...do jasnej cholery, już z godzinę szukamy zaworu...Zenek sprawdź w pudełku może jest jakaś instrukcja obsługi

Kierownik Działu: (szuka w pudełku, wyjmuje instrukcję, pilota i baterie)

- jest instrukcja obsługi (przegląda instrukcję) ...ale napisana jest po chińsku, jasny gwint, pieprzone żółtki, na żaden cywilizowany język nie chciało się im instrukcji  przetłumaczyć

Dyrektor:

- dzwoń Zenek do informatyków, niech szybciutko przyjdą. Oni stale mają do czynienia z chińskimi komputerami, to może który coś z instrukcji odczyta.

Kierownik Działu (telefonuje)

- panie inżynierze, proszę szybciutko do nas, jest pan pilnie potrzebny dyrektorowi (za kilka sekund do pokoju wchodzi inżynier i 6 jego współpracowników)

Inżynier:

- w czym mogę być państwu pomocny?

Dyrektor: (podaje inżynierowi instrukcję obsługi murzynki)

- popatrz pan panie inżynierze, instrukcja po chińsku, może pan albo który z pana ludzi coś z niej wywnioskuje, w końcu chińskimi komputerami na okrągło się zajmujecie. Murzynkę chcemy napompować, cośmy ją Władkowi na prezent kupili, a zaworu do pompowania nie możemy znaleźć...popatrz pan w instrukcje, może w niej piszą gdzie jest ten pieprzony zawór.

Inżynier: (przegląda instrukcję)

- zasrane  żółtki, na żaden cywilizowany język instrukcji nie chciało się im przetłumaczyć. Żeby chociaż jakieś rysunki zamieścili...nic...(przegląda instrukcję)...z instrukcji nie dowiemy się gdzie jest zawór, ale moi chłopcy zaraz go odnajdą...

- Adam, obejrzyjcie murzynkę dokładnie ze wszystkich stron...zawór musi gdzieś być, niemożliwe żeby  żółtki zapomniały wkleić...(informatycy zaczynają oglądać lalkę..)

Informatyk:

- ale uświniona jakimiś smarami, trzeba by ją wcześniej umyć bo aż strach się do niej dotykać, żeby rąk nie pobrudzić (oglądają murzynkę)...no nie ma.. zapomnieli zaworu w fabryce wkleić....

Ślusarz Zawadzki:

- możemy w warsztacie ją naprawić. Wytnę  w niej dziurkę i wkleję na to miejsce  zawór od opony traktorowej

Dyrektor:

- na to zawsze mamy czas...(myśli...wymyślił)...Zenek, dzwoń do sklepu, może sprzedawca coś doradzi, a jak nie to oddaj tego bubla w cholerę,  kasę odbierz a sprzedawcę opierdol.  Damy Władkowi kasę zamiast prezentu.

Kierownik Działu: (telefonuje do sklepu)

- panie, do jasnej cholery, bubla mi pan  sprzedałeś, murzynka zaworu do pompowania nie ma, instrukcja po chińsku! Co to ma wszystko znaczyć? Co to Władek na stare lata chińskiego ma się uczyć, żeby murzynkę puknąć raz w miesiącu?....(słucha wyjaśnień sprzedawcy)....nie, z pilota nie korzystaliśmy...acha...a myśmy zaworu szukali w cipce, to znaczy od razu wiedzieliśmy, że zawór jest w uchu, ale nie domyśliliśmy się, że wysuwa się automatycznie jak się na pilocie wciśnie 1. ...jest instrukcja po polsku?...a gdzie?....w pilocie? ...acha...no to przepraszam i do widzenia.

- cholera jasna, do pilota baterie trzeba włożyć, a w środku w miejscu na baterie jest instrukcja po polsku.

- panie inżynierze, proszę załadować baterie do pilota i wcisnąć  jedynkę.

Inżynier: (wykonuje polecenie Kierownika Działu)

- uwaga, wciskam jedynkę ....(z ucha murzynki wysuwa się zawór do pompowania, zebrani zaczynają klaskać w dłonie, radosny nastrój udziela się Władkowi )

Dyrektor:

- wiedziałem, że musi być gdzieś zawór...a ty już byś Zawadzki murzynkę przerabiał na zawór od traktora....wszystko na mojej głowie, wszystkiego dopilnuj, wszytko sprawdź...no Władek, zawór odnaleziony, pompuj murzynkę.

Władek: (zaczyna pompować murzynkę ręczną pompką)

- jasny gwint, ale ciężko idzie i jak powoli się napełnia...(pompuje)...już mnie ręka rozbolała, a dopiero pół nogi napompowane...(pompuje)...może by mi który

pomógł?

Dyrektor:

- daj Władek pompkę, ja trochę popracuję (Władek przekazuje pompkę Dyrektorowi, ten pompuje z wielką wprawą...przestaje)

- Zenek, jaką ty kupiłeś pompkę? Nie było nożnej, albo elektrycznej? Tym gównem, do rana nie nadmuchamy...(myśli)...już wiem...Zawadzki, biegnij po przewód do sprężonego powietrza. Przecież mamy w zakładzie instalację sprężonego powietrza a w niej ciśnienie 10 atmosfer. Napompujemy murzynkę w kilkanaście sekund.

Ślusarz Zawadzki (wybiega z pokoju po przewód do sprężonego powietrza, wraca za kilka minut taszcząc kilkanaście metrów przewodu)

- zrobione szefie, przewód podłączyłem do instalacji, możemy dmuchać, tylko jakim ciśnieniem?

Kierownik Działu:

- trzeba napompować do jednej atmosfery

Ślusarz Zawadzki:

-już się robi, nastawię na reduktorze ciśnienie 1 atmosfery i  możemy pompować (nastawia na reduktorze ciśnienie 1 atmosfery). Reduktor sam wyłączy powietrze jak ciśnienie we władkowej kobicie osiągnie wartość 1 atmosfery....no... uwaga pompuję! ( odkręca zawór, murzynka zapełnia się  powietrzem w błyskawicznym tempie, nagle z ogromnych hukiem ...pęka, rozpadając się na dziesiątki drobnych kawałków. Strzępy murzynki spadają na głowy przerażonych gości....zapada śmiertelna cisza)

- kurwa mać, reduktor nie zadziałał....napompował murzynkę do 10 atmosfer...jasna cholera, musiał się zaciąć właśnie teraz?....(drapie się po głowie)

Dyrektor:

- ty Zawadzki o premii, to do końca roku zapomnij. Na pewno reduktora od nowości nie oliwiłeś! ....(Zawadzki nerwowo przestępuje z nogi na nogę)...zobacz coś narobił!...władkowy prezent  rozerwałeś na strzępy, a od tego huku, to o mało zawału serca nie dostałem...Zejdź mi z oczu kanalio, bo dyscyplinarnie wyjebię...(Zawadzki zwija przewód sprężonego powietrza i pośpiesznie wychodzi z biura)

- a ty Władek nie płacz, nie wszystko przecież straciłeś, pompka się ostała, będziesz miał miłą pamiątkę.

Władek:

- a co mi po takiej pompce, jak końcówka do roweru nie pasuje?

Dyrektor:

- zanieś Zawadzkiemu do warsztatu i powiedz, że z mojego polecenia ma zmienić końcówkę na rowerową.

- no to ja już was pożegnam, spotkanie mam z ministrem (Dyrektor wychodzi, pozostali uczestnicy spotkania również powoli rozchodzą się, Władek stoi na środku pokoju, trzymając w ręku pompkę)

 

 

KURTYNA

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org

26. maja. 2010r.