Jeden dzień z życia posła Buraka




Opowiadanie.


W pewnej wsi pod kieleckiej było coś około 60% idiotów, w sąsiedniej -35%, trzeciej-40%, a w czwartej i piątej - 50 i 45 procent.
Do tego dochodziły jeszcze inne  wioski i miasteczka, gdzie kretyni stanowili większość a wszystkie razem tworzyły okręg wyborczy, z którego posłem do parlamentu wybrano sołtysa ze wsi Górki Małe, obywatela Stanisława Buraka.

Pewne jest, że wybór ten ciężkim brzemieniem spadł na barki sołtysa.
Po przyjeździe do Warszawy i zakwaterowaniu się w hotelu poselskim, wybrał się na zwiedzanie Warszawy, zaczynając od pewnej restauracji na Nowym Świecie. Wejściem do tego lokalu i przełknięciem pierwszego kęsa paprykarzu, rozpoczął funkcje poselskie.

Dbał troskliwie aby i w Warszawie  brzuch jego przypominał kulę ziemską, zaś pasek od spodni z trudem opinał imponujące brzuszysko.
W zakresie jedzenia Warszawa dostarcza wielu rozkoszy. Po paprykarzu szedł sznycel wiedeński, kilka kufli piwa, po czym poseł ruszał dalej.

Nie miał pod tym względem ustalonego porządku: czasem w innym lokalu, sznycel poprzedzał paprykarz, a zamiast piwa było wino, lub gorzałka.
- jacy oni poczciwi ci moi wyborcy - myślał sołtys, wychodząc z pewnej restauracji.  Nie wolno mi zawieźć ich zaufania. Dziś jest ważne posiedzenie.
I poszedł do parlamentu się przespać, gdyż widywał wcześniej w telewizji jak posłowie chrapią w najlepsze, co jak się domyślał należy do ulubionych zajęć parlamentarzystów. Wszedł na salę.
Właśnie prali się tam  po pyskach i wymyślali sobie od świń. Niemile dotknięty udał się do bufetu sejmowego gdzie zjadł porcję szynki i wypił litr piwa.
- przepraszam panie  kolego - zwrócił się do posła który właśnie wszedł - czy na sali obrad biją się jeszcze?
- jak wychodziłem to już się bijatyka kończyła, pluto tylko na trybunę marszałka. Radzę niech pan jeszcze nie idzie i przeczeka w bufecie awanturę. Dobrego łososia dzisiaj serwują.
Zjadłszy rybę doszedł do wniosku, że warto się napić, ale nie piwa tylko wina.
- nie zawiodę zaufania wyborców - myślał i zamówił najdroższe wino.
- Jak tylko wypiję wrócę na sale i zabiorą głos.

Winko przyjemnie go rozgrzało, oraz pobudziło  pęcherz i żołądek do pracy. Ruszył więc na poszukiwanie ustępu.
Zauważył, że i w parlamencie panuje zwyczaj wypisywania różnych sentencji na ścianach kabin, zupełnie tak samo jak w ustępach gminy z której  pochodził.

Czytał zdumiony: Donald jest chuj, a niżej: kto to napisał, sam jest chuj.
Spostrzegłszy zdanie: chuja na kaczych łapach do wora, a wór do jeziora, machnął ręką i zaczął szukać ołówka aby uwiecznić na kafelkach swoją złotą myśl. Nie bardzo wiedział co napisać, więc tylko zasygnalizował: i ja tu srałem ku chwale ojczyzny w dniu 21 listopada 2023r.
Chwilę przyglądał się swojemu dziełu, pod którym jakiś uzdolniony plastycznie poseł narysował scenkę erotyczną z udziałem trzech  panów i jednej pani, po czym wrócił do bufetu, aby dokończyć napoczętą butelką.

Miał wrażenie, że gdzieś z daleka słyszy organy, zaś kelnerowi który go obsługiwał wyrosły trzy głowy, jedna z nich coś mówiła, zaś dwie pozostałe bacznie się temu przysłuchiwały!
Zbierał się do wyjścia. Kelner, który pomagał mu włożyć płaszcz, spytał uniżenie środkową głową, czy nie zechciałby zapłacić rachunku, bo to czasem któryś z panów posłów zapomni.
Dla służby to wprawdzie wielki zaszczyt, ale potem muszą płacić ze swego.
Z pogardą spojrzał na fagasa i nawet go klepnął w nie istniejącą głowę i ...zapłacił.

Dumnie wszedł na salę obrad. Zaczął szukać swojego miejsca. Jakiś poseł podstawił mu nogę a inny rzucił w niego ogryzkiem. Przewrócił się i trwało chwilę zanim straż marszałkowska pomogła mu wstać..
Pół godziny błądził i przepraszał jak tu i ówdzie strącał z pulpitów różne papiery, w końcu wyjaśniono mu gdzie jest jego fotel. Usiadł i odetchnął z ulgą.
Oczy mu się tak kleiły, że z trudem rozpoznał marszałka Sejmu.
Z jednej strony dobiegały go wrzaski: - świnie, łotry, łajdaki, z drugiej słyszał: bydlak jesteś złodzieju jeden, bandyta z ciebie gnojku, tobie kury szczać prowadzać... i tym podobne epitety.
Zasypiał...w pewnej chwili oprzytomniał. Obok niego ktoś łamał krzesło, by móc nogą walnąć przeciwnika, co mu się prawie udało, ale nie do końca gdyż tak jakoś się nieszczęśliwie zamachnął, że runął na przechodzącą właśnie posłankę, na co ta zaczęła go okładać torebką, z której powypadało wiele cennych rzeczy, w tym telefon komórkowy, który  nie postrzeżenie znalazł się w kieszeni posła który miał być bity nogą od krzesła.
Poseł sołtys usnął na amen. A chrapał tak donośnie, że chwilami zagłuszał słowa mówców i dopiero wyłączenie mikrofonu - który niechcąco załączył - umożliwiło prowadzenie obrad.
Po godzinie chrapania wokół posła sołtysa zaczął się roznosić intensywny zaduch. Widać było, jak wśród członków różnych ugrupowań parlamentarnych zapanowała zgoda. Wszyscy siedzący obok śpiącego zatykali sobie nosy chusteczkami..

Naraz zauważono, że poseł sołtys podnosi się z zamkniętymi oczami, wyciąga prawicę i porusza nią, tak jak by za coś pociągał.
- co pan robi, Panie Kolego? Budził go ze snu jeden z posłów, który miał katar.
Poseł ze wsi Górki Małe wytrzeszczył na niego oczy i burknął: - no, wodę chcę spuścić i ani razu nie mogę trafić na rączkę...
W taki to sposób Stanisław Burak wystąpił po raz pierwszy w parlamencie jako nieustraszony bojownik o prawa ludu..."

                                                                                    -------------------------

Opowiadanie powyższe nie jest mojego autorstwa, dokonałem w nim tylko niewielkich  zmian aby czytelnik za wcześnie nie zorientował się, że jego akcja  rozgrywa się w parlamencie Austro -Węgier.
Czy opowiadanie nie przypomina  obrad Sejmu polskiego?

Demokracja wszędzie i zawsze wynosi do władzy szumowinę i hołotę wszelkiego rodzaju, co na podstawie opowiadania Jarosława Haszka  ("Wielebny Ksiądz Gloatz Bojownik o Prawa ludu") chciałem udowodnić. Im kury szczać prowadzać a nie politykę robić, jak mawiał marszałek Piłsudski!
Uczeni w piśmie określają taki system  jako ochlokrację (wladzę motłochu), zaś prości ludzie kwitują to stwierdzeniem:  kurwa kurwie łba nie urwie!

Anthony Ivanowitz
22.11.2023r.
www.pospoliteruszenie.org