O S O B Y :
Opisu księży sobie darujemy. Wielka jest wśród nich różnorodność wszelkich ludzkich typów, dlatego też jakich by aktorów reżyser nie dobrał, błędu nie popełni. Wszyscy księża odziani w sutanny.
5. Małolat - uczeń drugiej klasy szkoły podstawowej. Marnej postury: chudy, wysoki, o niezdrowym wyglądzie. Biednie ubrany, dość zaniedbany.
6. Pan
Bóg - Pan Stwórca we własnej
osobie. Przedstawmy Go w komedyjce w tradycyjny sposób: starzec z siwą brodą,
odziany w powłóczyste szaty.
7. Archanioł
Gabriel - pięknie zbudowany anioł, odziany w obcisły kombinezon wykonany
ze srebrnej tkaniny. Ma piękne, połyskujące
w świetle skrzydła.
A K T I
MIEJSCE AKCJI: pokój kominkowy na plebani przy Kościele Serca Jezusowego. Duże pomieszczenie urządzone w stylu rustykalnym. W rogu pokoju ceglany kominek, na środku duży dębowy stół. Siedzą przy nim czterej księża i grają w pokera. Na ścianach obrazy świętych, portret Polaka – Papieża, krzyż. Na stole stoi 10 butelek wódki, 5 już pustych. Na talerzykach pokrojona w plasterki kiełbasa, żółty ser i kiszone ogórki. Przed każdym księdzem kieliszek, szklanka, popielniczka.
AKCJA (kurtyna
w górę)
Ksiądz Antoni (zdenerwowanym,
lekko podniesionym głosem)
- coś mi dzisiaj karta nie idzie, już całą kasę przegrałem! (wyjmuje portfel, szuka)...nie mam już ani grosza...
- Paweł, ty dzisiaj masz farta! Pożycz z 50 tysięcy do jutra. Odegram się, to ci oddam.
Ksiądz Paweł
- nic z tego. „Wisisz” już mi (otwiera notes, czyta) dokładnie: 210 tysięcy 384 złote. Ani centa ci już nie pożyczę!
Ksiądz Antoni:
- to daj kluczyk od skarbonki która stoi w kościele. Od tej, co w nią kasę na remont kościoła zbieramy. Pożyczę, a jutro ci oddam – jak się odegram!
Ksiądz Paweł:
- a jak sądzisz, tą gorzałkę którą teraz pijemy, to za co kupiłem? Skarbonka pusta!
Ksiądz Antoni: (chodzi
zdenerwowany po pokoju)
-
no to pat... no to pat... może by jakąś zaliczkę na
poczet pogrzebu, czy ślubu wyciągnąć od jakiegoś Mohera?... ale nie, przecież
już zaliczki pobrałem....no to pat...no to pat...już wiem! Zadzwonię do Stasia,
może on chociaż ze 20 tysięcy złotych pożyczy?(wyjmuje z kieszeni sutanny telefon
komórkowy, wybiera numer)
-
cześć Stasiu, pilnie potrzebuję jakieś 20 tysięcy,
pożyczysz do jutra? .... co nie masz?...A gdzie ty kurwa w ogóle jesteś? Słyszę
jakieś śpiewy, jakąś muzykę...co?... w jakim pabie?...z kim?...z tym
alfonsem?...O nie! Koniec z nami, na oczy mi się nie pokazuj, ty kurwiszonie!! (nerwowo rozłącza telefon i
chowa go do kieszeni)
-
panowie, od jutra Staszka na plebanię nie
wpuszczajcie...podły kurwiszon, a ja tyle kasy w niego wpompowałem!...
-
no to po mnie, nie odegram się, kasy nie ma od kogo
pożyczyć! Kurwa mać, co za pech mnie od tygodnia prześladuje. Przegrałem już
350 tysięcy!!
Ksiądz Piotr:
-
no to co, kończymy to granie? Muszę jeszcze dzisiaj
napisać kazanie na jutrzejszą mszę (wstaje od stołu, upycha po
kieszeniach pieniądze które wygrał)
Ksiądz Antoni:
- zaraz, zaraz, gdzie ci tak pilno? Daj chwilę pomyśleć, może gdzieś kasę zorganizuję, to jeszcze pogramy!
Ksiądz Piotr:
- ale kazanie muszę napisać
Ksiądz Antoni:
- poproś Pawła, to ci od ręki kazanie podyktuje, w seminarium najlepsze kazania pisał!
Ksiądz Piotr:
- to co Pawełku, podyktujesz?
Ksiądz Paweł:
- weź kartkę papieru i coś do pisanie, to ci podyktuję (ksiądz Piotr wyjmuje z szuflady stołu papier i długopis)
Ksiądz Piotr:
- no dyktuj, już mogę notować
Ksiądz Paweł:
- no to pisz: Drodzy parafianie...odpierdolę wam kazanie...
Ksiądz Piotr: (udając
oburzenie)
- co ty Paweł jaja sobie robisz??
Ksiądz Paweł:
- pisz jak dyktuję, później wulgaryzmy usuniemy i będziesz miał kazanko jak ta lala!. Pisz!
- Napisałeś: drodzy parafianie odpierdolę wam kazanie?
Ksiądz Piotr:
- napisałem
Ksiądz Paweł:
-
to pisz dalej: do kościoła nie chodzita, po żytach się
pierdolita, a do Nieba to iść chceta?
Chuja- nie pójdzieta! (wszyscy
wybuchają radosnym śmiechem, wesołość udziela się nawet księdzu Antoniemu,
który powodów do radości nie ma. Ogólna wesołość trwa jakieś 5 minut. Do
rzeczywistości przywołuje ich ksiądz Piotr)
Ksiądz Piotr:
- Pawełku, tobie to tylko gorzała, karty, ruchanie i wygłupy w głowie! A kazania jak nie miałem - tak nie mam!
Ksiądz Antoni:
- wam do śmiechu, jak żeście mnie do gołej skóry oskubali... gdzie tu zorganizować choćby 5 tysięcy? Pawełku, jak nie chcesz pożyczyć, to chociaż doradź! Ratuj brata swego! (w towarzystwie zapada cisza)
Ksiądz Paweł:
- znaj moje dobre serce. Pomogę ci. Powiedziałem wczoraj takiej jednej babinie, że mam do sprzedania relikwie: pióro ze skrzydła Archanioła Gabriela i drabinę po której wchodził na strych święty Antoni. Dam ci telefon i adres tego „Mocherka”, to może jej te relikwie wciśniesz?
- Zapisz sobie (ksiądz Antoni zapisuje): Aldona Nowak, Słowackiego 4 m8, telefon – 3656598
Ksiądz Antoni:
-
już dzwonię...już dzwonię...życie mi uratowałeś...niech
cię ucałuję (obejmuje Księdza Janusza za głowę i całuje prosto w usta. Ten
nie kryjąc obrzydzenia wyciera się chusteczką. Ksiądz Antoni wyjmuje telefon z
kieszeni, wybiera numer, czeka na połączenie)
-
niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja
wiecznie dziewica....czy rozmawiam z panią Aldoną Nowak?...miło mi bardzo...
Ksiądz Antoni z parafii
Serca Jezusowego z tej strony...Pani Aldono kochana, mam okazyjnie do
sprzedania relikwie o których pani mówił ksiądz Paweł...tak: pióro ze skrzydła
Archanioła Gabriele i drabinę świętego Antoniego. Sprzedam tanio, prawdziwa okazji,
5 tysięcy...co?... nie ma Pani tyle?... a ile pani ma?... 2 tysiące?...mało,
ale trudno, moja strata. No to ja już jadę do pani z relikwiami, a pani niech
przygotuje kasę... za 15 minut będę.(chowa telefon do kieszeni)
-
Gdzie masz Paweł te relikwie?
Ksiądz Paweł:
- pióro wyciągnij z poduszki, a drabina stoi na dole w garażu. Tylko, że jest aluminiowa. Ale ten stary, ślepy „Mocher” nie zwróci na to uwagi. Tylko nalepkę z nazwą sklepu zerwij!
Ksiądz Antoni:
(wyciąga z poduszki pióro i chowa do koperty)
-
no to ja już pędzę, a wy na mnie poczekajcie! Tylko
wszystkiej gorzały nie wychlajcie. Najpóźniej za pół godziny będę z powrotem (wybiega
z plebani)
Ksiądz Alojzy:
-
no to polej Piotrek po jednym i może puść jakiegoś pornusa.
Nim Antoś wróci to się trochę rozerwiemy. (słuchać dzwonek do drzwi)
-
zobaczę kogo to do nas niesie o tej porze (wstaje od
stołu, idzie otworzyć drzwi. W drzwiach stoi Małolat. Wygląda, że ktoś go zdrowo
poturbował: podbite oczy, pocięte wargi, powyrywane włosy)
-
a ty do kogo o tej porze? Co to z koniem się kopałeś?
Małolat:
- ja do księdza Pawła, umówiony byłem. Ale nie mogłem przyjść wcześniej
Ksiądz Alojzy:(krzyczy
w stronę mieszkania)
- Paweł, jakiś szczyl do ciebie, wpuścić?
Ksiądz Paweł:
-
wpuść (Małolat wchodzi niepewnie do pokoju, trochę
speszony staje na środku)
-
kto ci tak mordę obił?
Małolat:
- z ojcem się biłem. Matka kazała zabrać mu wypłatę żeby nie przepił, a on po dobroci nie chciał oddać.
Ksiądz Paweł:
- i co dałeś mu radę w pojedynkę?
Małolat:
- poprosiłem kumpli o pomoc. W pięciu go napadliśmy, kasę mu zabraliśmy, całą wypłatę- 600 złotych. Ale nas zdrowo poturbował, Stefkowi wybił 5 zębów i złamał nos. Odgraża się, że nas pozabija!
Ksiądz Paweł:
- dzielny z ciebie chrześcijanin, Pan Jezus będzie z ciebie dumny!
- Idź do pokoju obok i tam na mnie zaczekaj...zaraz przyjdę (chłopiec posłusznie idzie do pokoju obok)
- Robi mi laskę. Coś ostatnio bardzo jestem napalony na ruchanie małolatów. Wy tu poczekajcie, a ja tylko tego szczyla posunę i zaraz wrócę
Ksiądz Alojzy:
- ile mu płacisz?
Ksiądz Paweł:
- 50 złotych za numerek, ...a czemu pytasz, też chcesz skorzystać?
Ksiądz Alojzy:
- broń Boże, ja tam wolę od czasu do czasu strzelić sobie gruchę, a zaoszczędzoną kasę wydać na karty
- zostaw drzwi uchylone, to z Piotrkiem popatrzymy jak go posuwasz, a przy okazji walniemy sobie gruchy!
Ksiądz Paweł:
-
nie ma sprawy (wychodzi do pokoju obok, drzwi
zostawia uchylone, staje na środku pokoju, podnosi sutannę do góry, opuszcza
majtki)
-
no to bierz się do roboty!
Małolat:
- ale za 50 złotych już druta ciągnął nie będę! Kolega z klasy chodzi na plebanię świętego Jacka i tam mu płacą po 100 złotych od jednego druta!
Ksiądz Paweł:
-
targował się dzisiaj z tobą nie będę. Wygrałem w karty
120 tysięcy. Z tej okazji dostaniesz za druta 200 złotych, tylko przyłóż się do
roboty i koledze nic nie mów, że ci stawkę podniosłem. No zaczynaj, widzisz jak
mi fujara gra! (Małolat klęka i z
wielką wprawą zaczyna robić księdzu laskę. Akcję obserwują przez uchylone drzwi
księża Piotr i Alojzy, onanizując się przy tym)
K U R T Y N A
A
K T I I
MIEJSCE AKCJI: gabinet Pana Boga w Niebie. W głębokim fotelu siedzi Pan Bóg i ogląda telewizję. Ekran telewizora jest ogromny, na całą ścianę. W gabinecie panuje niebiańska poświata. Obok fotela w którym siedzi Pan Bóg, stoi Archanioł Gabriel. Rozmawiają.
Pan Bóg:
- ale się dzisiaj ubawiłem, obserwując tych księżulków na plebani. Szkoda, że nie oglądałeś tego razem ze mną. Wyobraź sobie, że ten bisurman ksiądz Antoni sprzedał jakiejś babinie pióro z poduszki i aluminiową drabinę, za 2 tysiące. Powiedział jej, że pióro jest z twojego skrzydła, a drabina służyła świętemu Antoniemu do wchodzenia na strych. I ta staruszka w to uwierzyła. Zapłaciła 2 tysiące- oszczędzała je na czarną godzinę przez 15 lat. Ten bisurman nawet nalepki z nazwą sklepu z drabiny nie zerwał. Nowakowa tę nalepkę zauważyła i pyta go, co znaczy napis „Nomi”. A on jej na to, że święty Antoni miał dwie drabiny do wchodzenia na strych. Żeby mu się nie myliły, to na jednej napisał „Nomi”, a na drugiej „Komi”. Myślałem, że pęknę ze śmiechu! .... Żebyś widział, jak ta Nowakowa pióro z poduszki całowała, jak się do drabiny modliła...Dawno tak się nie uśmiałem.... A co oni tam na tej plebani wyprawiali. Mówię ci- istny cyrk! A jakie kazanie ksiądz Paweł wymyślił, zapisałem sobie żeby ci przeczytać, posłuchaj: „..Drodzy parafianie....(Pan Bóg czyta kazanie)... jak ci się to podoba? Bo ja aż się popłakałem ze śmiechu
Archanioł Gabriel:
- Szefie, nie chcę byś mnie źle zrozumiał, jakaś rozrywka się Tobie rzecz jasna należy, ale ludzie na Ziemi burzyć się zaczynają. Jedni mówią, że Ciebie nie ma, skoro takie rzeczy nawet Twoi kapłani wyczyniają. Inni znów dowodzą, że jesteś okrutny i niesprawiedliwy. Może byś Panie poskromił swoich kapłanów i do porządku ich przywołał, bo ludzie gotowi pomyśleć, że grzechy sług swoich aprobujesz. Ludzie o Tobie zapomną, jeśli będziesz miał takich przedstawicieli na Ziemi, jak ci na plebani w kościele Serca Jezusowego
Pan Bóg:
- oj Gabrielciu, Gabrielciu, co ty wygadujesz? Odmawiasz mi prawa do odrobiny radości? Mnie, którym jest Bogiem??
Archanioł Gabriel:
- Panie, gdzież bym śmiał ci czegoś zabraniać! Ludzi mi tylko szkoda
Pan Bóg:
- no już dobrze, dobrze. Nie gniewam się na ciebie. Powiedz, jaki masz dla mnie plan na jutro?
Archanioł Gabriel:
- proponuję Panie, byś obejrzał rano wojnę w Iraku. Będą wybuchy, ogień, zabici, ranni, pościgi, gonitwy, czyli to co tak lubisz
-
w południe Afganistan: gwarantuję emocje i rozrywkę na
najwyższym poziomie. Oddział amerykańskich żołnierzy (40 chłopa) będzie gwałcił
8 letnią dziewczynkę. Na koniec poleją ją benzyną i spalą żywcem.
-
A wieczorem coś na deser: sprawozdanie z plebani przy kościele Serca Jezusowego. Będzie
bijatyka, księżulkowie pokłócą się o pieniądze i zaczną walczyć pomiędzy sobą.
Przyjedzie policja, zbiegną się wierni, zrobi się zadyma. Rozruchy będą trwać
trzy dni. Jak ci się to podoba?
Pan Bóg:
- zapowiada się ciekawie. Tylko za mało ekspresyjnie. Zorganizuj jeszcze dodatkowo, tak na godzinę 16, jakąś porządną katastrofę lotniczą. Może być zderzenie w powietrzu dwóch samolotów pasażerskich, pełnych ludzi. I niech te samoloty spadną na jakąś elektrownię atomową. Dopilnuj żeby było dużo ognia, huku, dymu... zresztą sam wiesz o co mi chodzi.
Archanioł Gabriel:
-
jak sobie Panie życzysz. Już biegnę wszystko
zorganizować! ( zaczyna machać skrzydłami, wzbija się w powietrze i
odlatuje)
Pan Bóg:
-
zajrzę do tych zgrywusów na plebani Serca Jezusowego.
(włącza pilotem telewizor. Na ekranie ukazuje się sala kominkowa.... u la,
la...zdrowo księżulkowie zabarłożyli: stół przewrócony, butelki po wódce
potłuczone, krzesła połamane, pety porozrzucane po całej podłodze. Księża
nieprzytomni, w różnych pozach leżą jeden na drugim
-
ale narozrabiali, nawet Małolata upili i do naga
rozebrali... no, no no...Zgrywusy jakich mało. Mam ja z nich ubaw po pachy. Powiem jutro Gabrielowi, żeby ich jakoś
wynagrodził... wiem sprawię,że każdy z nich wygra w karty po parę milionów.
Ucieszą się bisurmany, będą hulać a przy okazji i ja się trochę zabawię.
-
Pójdę i ja zdrzemnąć się na chwilę, jutro mam pełne
ręce roboty (Pan Bóg znika nagle i przenosi się na pokoje, gdzie zwykłym
śmiertelnikom wstęp wzbroniony)
K U R T Y N A
Anthony Ivanowitz
10. marca. 2007r