O nadciśnieniu raz jeszcze



Pierwszy model aparatu do pomiaru ciśnienia krwi u ludzi został wynaleziony w 1896 roku przez Scipiona Riva-Rocciego. Był to pierwszy ciśnieniomierz umożliwiający bezkrwawy pomiar ciśnienia.


Aby taki aparat miał jakiekolwiek zastosowanie w medycynie, należało ustalić jakie ciśnienie u ludzi jest prawidłowe, jakie zbyt niskie a jakie zbyt wysokie.
Jak to zrobić, skoro zdrowi ludzie mają ciśnienie krwi różniące się od siebie o znaczące wielkości?
Metoda jest tylko jedna: przeprowadzenie badania ciśnienia krwi na dużej próbie zdrowych ludzi a następnie obliczenie wielkości średniej ciśnienia. Tak też zrobiono po wynalezieniu pierwszego ciśnieniomierza.


Reprezentacyjną dla badań statystycznych populację  ludzi  podzielono na wiele grup: kobiet i mężczyzn, w tych grupach wydzielono podgrupy w zależności od wieku i przeprowadzono badania.
Otrzymano jakieś wartości ciśnienia, różne w każdym osobnicznym przypadku. Następnie obliczono średnie ciśnienia w poszczególnych grupach i przyjęto, że właśnie takie ciśnienie jest "prawidłowe".


Przedstawiona metodologia obliczenia ciśnienia "prawidłowego" jest błędna już w założeniu. Każdy człowiek jest inny, określenie jakie powinien on mieć prawidłowe ciśnienie krwi na podstawie tego jakie ciśnienie krwi mają inni ludzie, jest absurdem, tym większym, że samo obliczenie ciśnienia średniego niesie z sobą problemy metodologiczne: jakiej miary statystycznej użyć aby określić średnią? Teoretycznie w statystyce używa się kilka sposobów pomiaru średniej. Są to średnia arytmetyczna (prosta i ważona), mediana i dominanta.


W przypadku wyliczenia średniego ciśnienia krwi w badanych grupach ludzi, użycie każdej z wymienionych miar da inny wynik! Który z nich jest "prawidłowy"?


Załóżmy, że użyto mediany. Jest to wartość średnia gdzie poniżej tej wartości i powyżej niej jest taka sama ilość przebadanych ludzi. Załóżmy dalej, że mediana ta wynosi 120/80. A więc połowa ludzi ma ciśnienie wyższe niż 120/80, zaś połowa niższe. I co wynika z tego wyliczenia?


Absolutnie nic, tym bardziej, że gdyśmy użyli innej miary statystycznej, (na przykład dominanty), to wyliczona średnia byłaby inna, na przykład 140/90.
Czy ludzie którzy mają ciśnienie krwi wyższe lub niższe od średniego w populacji, mają je "nieprawidłowe"? Na jakiej podstawie możemy tak twierdzić?


Ciśnienie krwi jest jednym z wielu parametrów ustalanych na damy moment przez mózg każdego człowieka. Na podstawie analizy danych które mózg otrzymuje od receptorów umieszczonych w całym organizmie, ustala on ciśnienie na damy moment optymalne, to znaczy takie przy którym cały organizm zostaje dobrze natleniony i przygotowany do określonego działania.


Przyjęcie założenia, że tak ustalone ciśnienie jest zbyt wysokie albo  zbyt niskie i należy je skorygować lekami albo w gorę albo w dół, jest założeniem absurdalnym, gdyż oznacza, że jakiś "człowieczek zwany lekarzem" jest mądrzejszy od Stwórcy i może korygować ustalenia najwspanialszego komputera świata jakim jest  ludzki mózg!


Współczesna medycyna kwestionuje możliwość samoregulacji ludzkiego organizmu , w tym samoregulacji ciśnienia i próbuje w ten proces ingerować poprzez "obniżanie ciśnienia" lekami, do poziomu ustalonego jako średni.

Medycy argumentują, że wysokie ciśnienie (czyli jakie?) powodują zawały serca, udary, itp. Ale jednocześnie przemilczają fakt, że leki współczesnej farmakologii stanowią śmiertelne zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi. Oficjalne dane statystyczne pochodzące z USA pokazują, że śmiertelne zatrucie lekami, stanowi trzecią przyczynę zgonów w tym państwie, po chorobach serca i nowotworach.
Corocznie 200 tysięcy ludzi ginie w USA zabitych lekami! Dodajmy do tego ogromną ilość ludzi zatrutych lekami, a otrzymamy przerażającą liczbę osób pozbawionych zdrowia i życia przez współczesne leki i medyków.


Ile osób zabitych i pokaleczonych lekami, straciło życie i zdrowie po zażyciu leków na obniżenie ciśnienia? Ile osób które nie leczyły "wysokiego" (czyli jakiego?)
nadciśnienia doznało zawałów i udarów?


Dopiero przeprowadzenie takiej analizy i porównanie wyników, pozwoliłoby na wyciągnięcie prawidłowych wniosków. Oczywiście nikt takiej analizy nie przeprowadzi, bo jej wynik mogły obnażyć kolejne kłamstwo współczesnej medycyny!

Przeanalizujmy następujący przypadek.


W czasie badań okresowych lekarz stwierdza u pacjenta zbyt wysokie ciśnienie, powiedzmy 180/100. Pacjent nie uskarża się na żadne symptomy złego samopoczucia, pomimo tego lekarz zapisuje mu lek na obniżenie ciśnienia, powiedzmy "amlozek". Jakie atrakcje zdrowotne zafundował lekarz pacjentowi jeśli ten zacznie spożywać amlozek?


Otóż jeśli pacjent ma umiarkowanego pecha, to w jednym przypadku na dziesięć spuchnie!  Objawy mogą obejmować spuchnięcie stóp, kostek, nóg lub rąk. Niekiedy obrzęk może dotyczyć również twarzy i oczu. Lista możliwych działań niepożądanych leku amlozek obejmuje dziesiątki  chorób , z zawałem serca i zapaleniem naczyń krwionośnych włącznie. ( choroby po zażyciu leku amlozek: https://medyk.online/lek/amlozek/skutki-uboczne/) Prawdopodobieństwo wystąpienia jednej lub kilku z dziesiątek chorób (w tym zagrażających życiu!) po zażyciu leku amlozek wynosi ok 10%, zaś w przypadku gdy
pacjent z nadciśnieniem żadnych leków nie przyjmuje, prawdopodobieństwo zatrucia polekowego wynosi...0%!
Jakie korzyści odniesie pacjent zażywający lek amlozek (lub jakikolwiek inny), wystawiając się na ryzyko  dziesiątek chorób jako skutek zatrucia tym lekiem?
Obniży sobie ciśnienie krwi do wartości "prawidłowej", choć nikt nie wie jakie ciśnienie u niego jest prawidłowe! W najlepszym wypadku przy sztucznie obniżonym ciśnieniu będzie stale niedotleniony, co objawi się stałym zmęczeniem.  


Czy „zbijając” lekami ciśnienie krwi zapobiegamy chorobom powodowanym ponoć nadciśnieniem (zawał, udar, itp)?
Tego nie wiemy, gdyż brak jest wiarygodnych badań dotyczących tego tematu, oraz co istotne, zawał serca czy udar mogą spowodować leki na obniżenie ciśnienia, o czym producenci leków informują w ulotkach dołączonych do leków!

Jeśli więc u pacjenta z nadciśnieniem który zażywa leki na obniżenie ciśnienia nastąpi zawał, udar czy zgon, to oczywiście jako przyczynę lekarze wskażą nadciśnienie, ignorując fakt, że równie dobrze mógł to być skutek uboczny leku. Nie ma metody, która by to jednoznacznie stwierdzała!

Zdrowy rozsądek podpowiada, że Stwórca nie mógł się pomylić i z całą pewnością zaprojektował organizm człowieka prawidłowo, w tym i w zakresie samoregulacji ciśnienia krwi.
Wniosek: jeśli czujemy się dobrze i organizm nie sygnalizuje nam żadnych dolegliwości, to ciśnienie krwi -jakie ono by nie było- jest z całą pewnością prawidłowe!


Jeśli organizm sygnalizuje jakieś dolegliwości, zaś ciśnienie krwi jest znacząco wyższe niż określone jako "prawidłowe", wtedy musimy zareagować  poprzez zmianę trybu życia i ziołolecznictwo, zaś wcześniej ustalenie jaka jest przyczyna wysokiego ciśnienia.  Być może jest to symptom jakiegoś schorzenia, na przykład choroby tarczycy, nerek czy choroby nowotworowej.  Wielokrotnie o tym pisałem i odsyłam do moich artykułów na ten temat objaśniających jak  zdiagnozować przyczyną nadciśnienia i jak je obniżyć do poziomu zapewniającego dobre samopoczucie!! (na przykład: http://www.pospoliteruszenie.org/nadcisnienie.html )


William Osler (zwany ojcem współczesnej medycyny) kanadyjski lekarz przy każdej okazji mówił i pisał:

Jednym z pierwszych obowiązków lekarza jest edukowanie mas, aby nie brały lekarstw, gdyż po nich zdrowiejemy dwa razy: raz po zatruciu lekami, dwa z choroby.


Anthony Ivanowitz
16.07. 2024r.
www.pospoliteruszenie.org