Licencja na zabijanie



czyli dlaczego ludzie chorując wybierają znachorów, zaś omijają lekarzy??



Co jakiś czas wybucha w mediach afera: jakiś "znachor" poprzez swoje leczenie albo porady doprowadza do śmierci jakąś osobę chorą na  nowotwór.

Wówczas media podnoszą klangor pod niebiosa, żądając wprowadzenia zakazu prowadzenia praktyk leczniczych przez osoby nie mające wykształcenia medycznego. Jednocześnie żądają one przykładnego ukarania "znachora" ku przestrodze innych "znachorów"

Przyjrzyjmy się temu zjawisku dokładnie.

Każdego dnia umiera w Polsce około 300 osób na choroby nowotworowe. Czy media, wymiar sprawiedliwości, lekarze, opinia publiczna domagają się w każdym przypadku zgonu nowotworowego przeprowadzenia śledztwa? Czy żądają przykładnego ukarania lekarza który bezskutecznie leczył pacjenta? Czy ktoś o zdrowych zmysłach domaga się wprowadzenia zakazu leczenia dla medyków  których pacjenci poumierali na raka?

Nic takiego nie ma miejsca! Dlaczego?

Gdyż zgony następują z reguły w tak zwanej służbie zdrowia, a ta jak twierdzi dr Jerzy Jaśkowski ma licencje na zabijanie ( ostatni w życiu wykład doktora w którym omówił licencję na zabijanie polskiej służby zdrowia, tutaj: 
https://www.bitchute.com/video/GhERkaINmKj1/

Jeśli codziennie umiera w Polsce ok 300 osób w wyniku chorób nowotworowych leczonych przez służbę zdrowia, to ile osób umiera na nowotwory leczonych przez znachorów?
Media informują o kilku takich przypadkach rocznie, a i te dane nie są wiarygodne gdyż prokuratury badające poszczególne przypadki z reguły umarzają sprawy przeciwko znachorom nie dopatrując się z ich strony żadnego przestępstwa!
Jak ten paradoks wytłumaczyć?

Dr Jerzy Jaśkowski, który jako chirurg z drugim stopniem specjalizacji pracował kilkadziesiąt lat w szpitalu akademii medycznej w Gdańsku,-a więc wie co mówi- w jednej ze swoich prelekcji przytacza dane statystyczne które pokazują, że średni okres przeżycia po "nowoczesnym " leczeniu raka (z użyciem chemioterapii) wynosi...2 lata.

Inne niż "nowoczesne" metody leczenia nowotworów dają średnią przeżywalność...12 lat. Zaś brak jakiegokolwiek leczenia daje średnią przeżywalność jeszcze dłuższą, o czym informuje w swoje książce niemiecki lekarz dr med.  Stefan Rastocny ( "Biorezonans i inne techniki terapeutyczne") specjalizujący się w leczeniu nowotworów u kobiet.

Mówiąc inaczej: w świetle danych statystycznych najlepszą metodą leczenia chorób nowotworowych, dającą pacjentowi najdłuższą przeżywalność jest... nie poddawanie się żadnemu leczeniu! Oczywiście prawidłowości statystyczne nie przekładają się na  poszczególne przypadki chorych pacjentów, więc wielu z nich nie leczonych umrze w krótszym czasie niż to pokazują uśrednione dane statystyczne, co do cna zdemoralizowane środowiska medyków wykorzystają w swojej propagandzie naganiającej do "nowoczesnych" metod leczenia chorób nowotworowych!
 
Wiedzą o tym tak zwani znachorzy. Jeśli przychodzą do nich osoby ze zdiagnozowanym rakiem, to oni ich w zasadzie nie leczą,  polecając zażywać jakieś ziółka, witaminy, suplementy diety,  itp. Pacjenci ci przeżywają nie leczeni kilkanaście lat, przekonani o skuteczności takiego czy innego znachora! Gdyby do tego znachora nie poszli tylko zaufali  medycynie "nowoczesnej", to po dwóch latach byliby już nieboszczykami!
Jakie wnioski wypływają z powyższych rozważań?

Od tak zwanej pandemii "stupid-19" obserwujemy potężny kryzys zaufania do oficjalnej medycyny i lekarzy. Ludzie przekonali się na własnej skórze, że współczesna medycyna i lekarze ją stosujący całkowicie zawodzą. Stosują leki i procedury które narzucają im firmy farmaceutyczne a które nie leczą tylko maskują objawy chorób.
W desperacji tłumnie udają się do różnych "znachorów" gdyż ci raczej im nie zaszkodzą, a czasami wręcz pomogą!

Tego trendu odchodzenia ludzi od medycyny oficjalnej na rzecz "znachorów" nie da się już zatrzymać, to jest rosnąca z każdym dniem lawina.

Pani Barbara Kazana jest jednym ze "znachorów", trochę nietypowym gdyż ukończyła farmację na Akademii Medycznej we Wrocławiu. Twierdzi ona, że powrót do leczenia naturalnego przybrał formy masowego ruchu społecznego, coraz bardziej zorganizowanego. Propaguje ona samoleczenie, które musi poprzedzić solidna edukacja na temat medycyny naturalnej.

Pani Kazana wydaje książki, prowadzi pogadanki internetowe, chcąc przekazać swoją wiedzę na temat leczenia naturalnego innym i zawsze ostrzega, aby nie wpaść z deszczu pod rynnę, to znaczy aby uciekając od medycyny "nowoczesnej" nie wpaść w szpony różnych szarlatanów. Można to osiągną tylko poprzez samoleczenie, poprzedzone solidną edukacją na temat medycyna naturalnej.


Osoby o małym potencjale intelektualnym, leniwe  są do tego niezdolne. To one padną ofiarą  "nowoczesnej medycyny", która ma licencję na zabijanie i z niej chętnie korzysta!!

Anthony Ivanowitz
30.01.2025r.
www.pospoliteruszenie.org