Komedyjka. Korupcja polityczna, czyli Bóg, honor, lewizna
i kurestwo.
O S O B Y:
MIEJSCE AKCJI: gabinet premiera IV RP. Wyposażony tak, jak go w telewizji pokazują. Trwa narada najbliższych współpracowników Premiera. Temat narady: stworzenie „nowej” większości sejmowej, po rozpadzie „starej”koalicji z partią chłopów w biało- czerwonych krawatach. Uczestnicy narady siedzą przy długim stole konferencyjnym.
Premier:
- Panowie, mamy poważny problem! Od tygodnia koalicja nie istnieje, a nowej nie ma jak utworzyć. Po prowokacji zorganizowanej przez panią z „kurwikami” w oczach, politycy z innych partii boją się z nami rozmawiać. Oni sądzą, że my nagramy ukrytą kamerą ich korupcyjne żądania, zaś my obawiamy się, że to oni nagrają ukrytą kamerą nasze korupcyjne propozycje. Pełny pat: oni myślą, że my chcemy ich publicznie skompromitować, my zaś sądzimy, że to oni chcą nam wyciąć taki numer. Jak z tego wybrnąć? Albo coś wymyślimy, albo koalicji nie sklecimy. A wówczas przedterminowe wybory mamy jak w banku, Tego chyba nie chcecie?
Sekretarz Stanu:
- widzę rozwiązanie! Musimy ich zapraszać na korupcyjne negocjacje do specjalnie przez nas przygotowanego pomieszczenia. Nie będzie w nim żadnych sprzętów, a więc i możliwości ukrycia mikrofonu czy kamery.
Podsekretarz Stanu:
- nic z tego Stasiu! Ukryje -taki jeden z drugim- kamerę czy mikrofon w bucie, albo i w nogawce spodni, nagra nasze korupcyjne propozycje, zaniesie do telewizji i znów wybuchnie afera na całą Polskę. Sprzęt nagrywający produkują teraz taki mały, że schowasz byle gdzie! ( zalega kilku minutowe milczenie. Wszyscy myślą intensywnie)
Premier:
- Tomek ma rację, sprzęt nagrywający produkują teraz taki mały, że schowasz byle gdzie! (milczą dobre pięć minut)
Sekretarz Stanu:
- to może prowadzić negocjacje w negliżu, w samych kąpielówkach? Za majtki - taki jeden z drugim – kamery nie schowa!
Dyrektor Departamentu:
-
kamery może nie, ale mikrofon ukryje. Przyślą na
negocjacje jakąś babę postury tej z „kurwikami” w oczach, to nawet jakby majtki ściągnęła, to i tak
znajdzie miejsce żeby kamerę ukryć! (Premier i pozostali wybuchają śmiechem,
bardzo im się dowcip Dyrektora Departamentu spodobał)
Sekretarz Stanu:
-
taka, to nawet miejsce by znalazła, aby całe studio
telewizyjne ukryć (wesołość narasta, wszyscy śmieją się jak opętani)
Premier (przypomniał sobie, że problem braku koalicji nadal nie rozwiązany)
-
no chłopy, będzie tego dobrego, radzić mieliśmy jak
koalicję sklecić, a nie jaja sobie robić, słucham propozycji (wszyscy
milkną, myślą intensywnie przez kilka minut)
Podsekretarz Stanu:
- to może organizować korupcyjne negocjacje na sejmowym basenie? Negocjatorzy wejdą do wody po szyję. Jak który wcześniej ukrył w majtkach mikrofon, to w wodzie ulegnie on uszkodzeniu i niczego nie nagra.
Dyrektor Departamentu:
- Stasiu, czy ty chcesz nam Premiera utopić?! Przyślą z korupcyjną propozycją Giertycha i nieszczęście gotowe. Wejdą do basenu... jak Giertychowi będzie wody pod szyję, to Jarka już nie będzie widać, utopi się jak nic, tym bardziej, że pływać nie umie.
Podsekretarz Stanu:
- no tak, czego by nie wymyślił, to źle. Ale nas ta baba z „kurwikami” w oczach załatwiła!
-
to może zapraszać na negocjacje basenowe, tylko polityków
o wzroście takim jak Jarka i tylko mężczyzn? Chłopa zawsze łatwiej sprawdzić,
czy w mikrofonu wodoszczelnego w majtkach nie ukrył. Niby to niechcąco, złapie Jarosław takiego negocjatora za interes i wyczuje czy oprócz fujary,
jeszcze mikrofon w majtkach nie jest ukryty.
Dyrektor
Departamentu:
- i będzie następny skandal. Nakręcą całe zajście kamerą ukrytą w dnie basenu i roztrąbią w mediach, że Jarek dobierał się do chłopa! Dopiero byłby obciach! To już lepiej negocjować z babami. Złapie taką Jarek za grzywę, to co prawda roztrąbią w telewizji, że ją molestował seksualnie... ale lepsze już to, niż posądzenie o homoseksualizm!
Premier (zdenerwował
się, oczekiwał sensownej porady, a tu proszę co mu jego współpracownicy
proponują. Wstał z miejsca, krzyczy)
-
żebym jak takiej krótkiej ławy zawodników nie miał jak
mam, to już bym was wszystkich pogonił w cholerę! Co który z was zaproponuje,
to takie głupoty, że żal dupę ściska słuchając tego!... Wszystko na mojej
głowie! Jak ja czegoś nie wymyślę, to już koniec... żadnej z was korzyści nie
ma, żadnej wyręki... wstyd mi za was ... (Premier siada zdenerwowany i
zmęczony wystąpieniem, pije wodę mineralną prosto z butelki. Milczą wszyscy,
myślą intensywnie...chyba Premier coś wymyślił, bo twarz mu się rozpromieniła)
-
zrobimy tak: będziemy informować zapraszanych na
korupcyjne negocjacje polityków, by przyjeżdżali z własnymi kamerami i mikrofonami. My też będziemy wszystko
nagrywać naszymi kamerami, o czym ich uprzedzimy. Będziemy im proponować stanowiska za „friko”, bez pieniędzy, w czynie społecznym. Odwołamy się do ich poczucia patriotyzmu,
oddania ojczyźnie. Posmrodzimy dydaktycznie o honorze, dziejowej misji,
umiłowaniu narodu i państwa. Zaproszeni do negocjacji politycy wiedząc, że
treść rozmów rozpowszechnimy w telewizji, bez szemrania się zgodzą na wszystko,
bo jakie będą mieli inne wyjście? Przecież nie wyskoczą z żądaniem posady dla
siebie i rodziny w zamian za poparcie wiedząc, że rozmowa jest nagrywana! Oni się zgodzą za darmo dla ojczyzny
pracować, a my im będziemy po cichu pieniądze na konta przelewać. A jak który
podskoczy, to kranik z kasą zakręcimy...lepsze to będzie niż weksle Leppera...
no co wy na to?
Sekretarz
Stanu:
- Premier to ma łeb, co my byśmy bez ciebie Jarku zrobili?
Premier:
- ty dla przykładu, to byś nadal pracował w szkole jako katecheta, a twój kolega jako nauczyciel WF-u... gdyby nie ja, to do końca życia bylibyście nikim...
- no kończymy naradę, od jutra rozpoczynamy cykl spotkań z politykami opozycji, może kilku przeciągniemy na naszą stronę. Na koniec pokażę Wam aparacik, który dał mi Antoś Macierewicz. Służy on do wykrywania schowanych kamer i mikrofonów. Jak włączę i będzie się paliło światełko, to znaczy, że w pomieszczeniu jest gdzieś ukryty mikrofon albo kamera. (wyjmuje aparacik i załącza. Natychmiast zapala się czerwone światełko)
- co jest, do jasnej cholery? Ktoś nas nagrywa, zaraz sprawdzę kto (przełącza aparat na lokalizację źródeł nagrywania, aparacik pokazuje trzy źródła nagrywania, skupione w promieniu 2 metrów. Premier wyjmuje telefon komórkowy, wybiera numer)
- Antoś, przyślij pilnie kilku swoich wywiadowców, wyobraź sobie, że pracownicy mojej kancelarii mnie nagrywali, Zrób z nimi porządek.(nerwy panu Premierowi puściły, takie niewdzięczności się nie spodziewał, wrzeszczy na całe gardło)
- wy podłe kanalie, to ja was z nizin na polityczne salony wyniosłem, a wy tak mi się odwdzięczacie? Zaraz Antek zrobi z wami porządek (wzburzony premier wybiega z gabinetu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Pozostali uczestnicy spotkania siedzą przestraszeni ale i zaskoczeni. Każdy z nich sądził, że tylko on nagrywa spotkanie, a tu proszę taka niespodzianka. Już Antek zrobi z nimi porządek; podłe gady, Judasze!!... Anthonemu też udziela się zdenerwowanie pana Premiera, opuszcza więc pomieszczenie nie czekając na przybycie wywiadowców Macierewicza. Mógłby on (znaczy się Anthony) nie wytrzymać nerwowo, i w zdenerwowaniu spuściłby zdrajcom wpierdol. Kamery by to nagrały, dopiero byłby skandal! )
Ps. Dawno, dawno temu (jeszcze za komuny), autor komedyjki też otrzymał korupcyjną propozycję. Pewna, poznana na dancingu niewiasta, zaproponowała Anthonemu pójście z nim do hotelu, jeśli zapłaci jej za fatygę pewną -dość znaczną -sumę pieniędzy. Mówiąc językiem współczesnym, dama owa domagała się skorumpowania. Anthony – co oczywiste- kategorycznie odmówił, gdyż po pierwsze żądanej kasy nie posiadał, zaś po drugie w chwili otrzymania korupcyjnej propozycji był trzeźwy jak świnia, więc pani ta zupełnie mu się nie podobała. Jednak w miarę upływu czasu (i ilości wypitego alkoholu) niewiasta ta jakby cudownie wypiękniała, znalazła więc następnego adoratora, który z korupcyjnej propozycji skorzystał. Opisanego incydentu korupcyjnego nikt nie nagrał ani ukrytą ani odkrytą kamerą, więc obyło się bez publicznego skandalu!
Anthony Ivanowitz
1. października 2006r