Wojna kowidowa
Dobrze naoliwiona - za pierwszej "pandemii"
- maszyna propagandowa zachęcająca do następnej fali szczepień (tym
razem na krakena)... zacięła się.
Można odnieść
wrażenie, że chazarskie media nie tylko nie zachęcają do szczepień,
ale wręcz... zniechęcają do nich. A to pokazują Bolka Wałęsę leżącego
w szpitalu na kowida, informując, że był na tą chorobę już
trzykrotnie szczepiony, a to różne Simony i Grzesiowskie lamentują,
że szczepienia na krakena są spóźnione o 3 miesiące (Szczepionka "na
Krakena" o trzy miesiące za późno. "Musztarda po obiedzie"
- nagłówek w Onecie).
Cóż takie się wydarzyło, że
zarówno rząd warszawski jak i chazarskie media.. odpuściły?
Zagadka
jest prosta do wyjaśnienia!
Napoleon Bonaparte mówił, że do
prowadzenia wojen potrzebne są trzy rzeczy: po pierwsze - pieniądze,
po drugie - pieniądze, po trzecie - pieniądze.
Otóż rząd
warszawski ogołocił kasę państwową na prowadzenie pierwszej wojny
kowidowej i skończyły się... pieniądze.
Zauważmy, że pierwsza
wojna kowidowa rządu warszawskiego ze społeczeństwem kosztowała
kilkaset miliardów złotych! Na prowadzenie drugiej wojny kowidowej
nie ma już kasy!
A za darmo ani firmy produkujące szczepionki
nie chcą ich dostarczać, ani chazarskie media nie chcą ludzi
straszyć, ani różne Horbany i Grzesiowskie nie chcą robić z siebie
idiotów!
Skończyła się kasa i skończyła się determinacja rządu
warszawskiego aby rozpoczynać następną wojnę szczepionkową. Polska
zalega Pfajerowi 6 miliardów złotych za nie odebrane szczepionki
(sprawa jest w sądzie), w magazynach zalega 25 milionow szczepionek,
więc trudno oczekiwać, że firma ta będzie dalej je dostarczała.
Jest
jeszcze jeden powód wyhamowania propagandy szczepionkowej.
Premier
Morawiecki w jednym z wywiadów poinformował, że Polska należy do
kogoś z zewnątrz. Do kogo? O tym nie poinformował.
Otóż
ten "ktoś z zewnątrz" mógł dojść do wniosku, że swój cel
już osiągnął po zakończeniu pierwszej wojny kowidowej. Właściciel
każdej firmy stara się zminimalizować koszty funkcjonowania
pozbywając się z zakładu pracowników najmniej wydajnych, albo wręcz
niepotrzebnych.
Przypomnijmy sobie kogo zaszprycowano w
pierwszej kolejności w Polsce?
Wojsko, policję i inne służby
mundurowe, urzędników państwowych i samorządowych, medyków, emerytów,
studentów i pracowników uczelni, itp. A więc zaszprycowani zostali
ludzie nie produktywni, z punktu widzenia tego "Kogoś z
zewnątrz".
Teraz ten "Ktoś z zewnątrz" musi
tylko poczekać kilka lat, aż większość ze "szprycantów"
kopnie w kalendarz i tym prostym sposobem pozbędzie się ludzkiego
balastu!
Ci co pozostaną przy życiu (czyli nie zaszprycowani),
zdali pozytywnie kovidowy test na inteligencję i tym samym zasługują
na to aby pracować na tego "Kogoś z zewnątrz".
Jeśli
moje przewidywania są słuszne, to w ciągu kilku lat Polska pozbędzie
się balastu (ku uciesze tego "Kogoś z zewnątrz") i
pozostanie nas jakieś 15 milionów ludności, starannie
wyselekcjonowanej za pomocą testu kowidowego. Kto tego testu nie zdał
i dał się oszukać i wyszczepić -dając tym samym dowód własnej
głupoty- ten zginie!
Tak to sobie
Chazarzy sprytnie wykombinowali, zaś większość Poliniaków wpadła w
zastawioną przez nich pułapkę!
Anthony
Ivanowitz
06.12.2023r.
www.pospoliteruszenie.org