Katolicka kamizelka
kuloodporna – komedia teatralna
OSOBY
:
Kapelan – generał.
Kapelan – kapitan.
Kapelani słuchacze.
Wszyscy kapelani w liczbie kilkunastu, ubrani w mundury wojskowe, pod szyją widać koloratki. Wygląd żołnierzy- kapelanów dobrze świadczy o wojskowym wikcie i opierunku. Sali gimnastycznej raczej oni nie odwiedzają.
MIEJSCE
AKCJI:
Dom Rekolekcyjny Naczelnego Kapelana Wojska Polskiego. Obywa się w nim 10 zjazd Kapelanów Wojskowych. Program zjazdu bardzo obszerny. Seminaria, dyskusje, wykłady, każdy uczestnik zjazdu znajdzie coś dla siebie. Jest w czym wybierać. Zajrzyjmy na wykaz seminariów wręczony każdemu kapelanowi. Seminarium 1 – katolicka doktryna wojenna w świetle nauk Jana Pawła II, seminarium 2 – rola modlitw na współczesnym polu walki, seminarium 3 - kształtowanie katolickich postaw młodzieży wojskowej poprzez upowszechnianie śpiewnika pieśni pobożnych, 4 - modlitewnik żołnierski, jako element kamizelki kuloodpornej,......seminariów jest 20... Przenieśmy się do sali numer 4, gdzie odbywa się właśnie seminarium nr 3.
AKCJA (kurtyna w górę)
Kapelan generał (stoi na katedrze, właśnie prowadzi wykład)
-
młodzież wojskowa używa
języka tak plugawego, bluźni tak
szpetnie, śpiewa piosenki tak sprośne, rozmawia na tematy tak nieprzyzwoite, że
nam sługom Pana Jezusa i Najświętszej Panienki, nie przystoi tego słuchać. ( zawiesza głos,
wznosi wzrok ku niebu ). Nasz Pan oczekuje od nas, że położymy kres tej
demoralizacji. ( przerywa
na chwilę, pije wodę ). Opracowany przez nasz Ordynariat Modlitewnik
Żołnierski, w którym pokładaliśmy tak duże nadzieje, nie wniósł przełomu.
Żołnierze nie chcą śpiewać przepięknych kolęd tam zawartych, śmieją się z tych
kolęd. Przepiękną kolędę „ Każdy tańczy rachu ciachu,
nawet Feluś na odwachu”, tak przerobili, że do śpiewania się ona nie nadaje.
Słowo „tańczy” zastąpili słowem... no sami wiecie. Nasz Pan i Przenajświętsza Panienka
oczekują od nas, sług swoich, sprowadzenia żołnierskich owieczek na łono
religii i Kościoła. ... To tyle tytułem wstępu...zapraszam do wygłoszenia wykładu, kapelana – kapitana, brata
Franciszka. (schodzi z katedry, siada w ławce dla słuchaczy)
Kapelan- kapitan (wchodzi na katedrę, włącza do gniazdka elektrycznego magnetofon, rozkład materiały, rozpoczyna wykład)
-
drodzy bracia kapelani, przypadł mi zaszczyt przedstawienia założeń opracowanego przez nasz
Ordynariat programu ewangelizacji młodzieży
wojskowej poprzez śpiewanie pieśni pobożnych. Aby dokładnie wyjaśnić istotę
tego programu, będę zmuszony używać słów wulgarnych, to znaczy nie osobiście,
tylko odtworzę je z magnetofonu. Myślę, że i Wy i Pan Jezus i Najświętsza
Panienka, mi to wybaczycie: w słusznej sprawie grzeszył będę. Po wykładzie
pójdę do spowiedzi, by ten grzech zmyć z siebie. (zakłada okulary, zaczyna czytać)
-
wprowadzenie katolickich wzorców do krwiobiegu armii musi odbywać
się stopniowo. Plugawe piosenki które teraz tak chętnie śpiewa młodzież wojskowa,
będziemy poddawać stopniowej transformacji w kierunku pieśni pobożnych, jednak
tak aby żołnierze tego nie zauważyli. Wytłumaczę metodę na przykładzie
piosenki, którą nagrałem ukradkiem w ostatnią niedzielę, w koszarach. Żołnierze
z drugiego plutonu, zamiast iść na mszę do Kościoła, kupili sobie 30 flaszek „ Arizony” ... i posłuchajcie co śpiewali (wznosi wzrok ku niebu )... Panie wybacz, w
Twojej sprawie grzeszył będę (włącza
magnetofon. Żołnierze śpiewają fałszując okropnie. W tle słychać odgłosy
libacji: krzyki, bekania, czkania, puszczania pawia, brzęk tłuczonych
butelek... jednak słowa piosenki są wyraźnie słyszalne
: „.. oj ruchałbym cię ruchał w stodole na sianie,
lecz muszę z tym poczekać, aż mi flecik stanie..” brat
Franciszek wyłącza magnetofon )
-
jak sami słyszeliście piosenka ta zawiera treści wyjątkowo
plugawe i szkodliwe. Musimy dokonać jej stopniowej transformacji w kierunku
pieśni pobożnej, jednak w taki sposób aby żołnierze
tego nie zauważyli, czyli etapami. W pierwszym etapie wprowadzimy do piosenki
elementy podkreślające jej katolicki charakter, pozostawiając na okres
przejściowy, treści rubaszne i plugawe. Po tym zabiegu, piosenka nabierze już
pewnego katolickiego brzmienia. Posłuchajcie jej w wykonaniu naszego chóru
kapelanów wojskowych.( włącza
magnetofon. Chórzyści śpiewają pięknymi, mocnymi głosami piosenkę po pierwszej
fazie transformacji ;
„...oj ruchałbym cię ruchał, na święty Michał, oj żebyś pamiętała
świętego Michała..” brat Franciszek wyłącza magnetofon
) . W drugim decydującym etapie, eliminujemy z piosenki treści rubaszne i
wulgarne, wstawiając na ich miejsce słowa katolickie i pobożne. Posłuchajcie
jak będzie brzmiała ta piosenka po drugiej fazie transformacji (włącza magnetofon, chórzyści śpiewają : „.. Oj modlił bym
się modlił, na święty Michał, oj żebyś pamiętała świętego Michała..
„ .. wyłącza magnetofon, kontynuuje wykład )
-
według przedstawionej metodologii trzeba dokonać transformacji
wszystkich piosenek wojskowych, śpiewanych teraz przez żołnierzy. W tym zbożnym
dziele, wy kapelani macie do odegrania decydującą rolę. Nasz Pan i Panienka
Jasnogórska, wynagrodzą nam nasz trud, i odpuszczą nam grzechy, jakie po drodze
popełnimy...( seminarium
trwa w najlepsze... my już opuszczamy obrady, by
posłuchać i innych wykładów. Odwiedzimy salę nr 8, w której trwa seminarium
„Modlitewnik żołnierski jako element kamizelki kuloodpornej”. Seminarium
zorganizował Katolicki Instytut Wojsk Pancernych im. Jana Pawła II. )
MIEJSCE
AKCJI:
Sala nr 8 Domu Rekolekcyjnego Naczelnego Kapelana Wojska Polskiego. Wykład prowadzi profesor, generał, prałat Jan Ptak, wybitny specjalista z zakresu katolickiej doktryny indywidualnego opancerzenia żołnierza wojska polskiego. Wykładowi przysłuchuje się kilkudziesięciu kapelanów wojsk pancernych.
AKCJA:
Profesor- Generał: (stoi na mównicy, prowadzi wykład, obok niego
na stole leży karabin maszynowy „Kałasznikowa”)
- drodzy bracia, szanowni kapelanie, czcigodni goście. Mam
przyjemność przedstawić Panom opracowany w naszym instytucie wojsk pancernych,
rewelacyjny projekt kamizelki kuloodpornej. Proszę ojca Franciszka o wniesienie
na salę prototypu kamizelki (ojciec
Franciszek wychodzi z Sali, za chwilę wraca niosąc kamizelkę kuloodporną,
wiesza ją na specjalnym manekinie żołnierza).
- nim przedstawię budowę kamizelki, wcześniej kilka słów o genezie pomysłu na nią. Dwa lata temu, w towarzystwie mojego przyjaciela prałata majora Andrzeja Misiaka, oglądałem jakiś film wojenny, w którym żołnierz cudem uniknął śmierci na polu walki, gdyż kula wroga utkwiła w metalowej papierośnicy, którą żołnierz trzymał w kieszeni munduru. Wówczas doznałem olśnienia: gdyby zamiast papierośnicy żołnierz miał w kieszeni książeczkę do nabożeństwa, i gdyby ta książeczka miała okładki wykonane z pancernej blachy, to ocaliłby życie, gdyż kula utknęłaby w opancerzeniu książeczki.
Kapelan generał
brygady (głos z sali)
- przepraszam profesorze generale, ale mam pytanie. Jedna książeczka do nabożeństwa w pancernych okładkach nie zasłoni całego żołnierza, tylko jego drobny, że tak powiem, fragment. Siłą rzeczy książeczka nie może być zbyt duża, chyba że pełniłaby rolę otwieranej tarczy za którą chowałby się żołnierz w czasie walki. Ale taka z kolei książka- tarcza, byłaby nieporęczna, ciężka i niewygodna. Jak znam polskich szwejków, to żaden z nich nie chciałby czegoś takiego dźwigać.
Profesor Generał:
- dziękuję za to pytanie i wyjaśniam. Pancerna książeczka do
nabożeństwa miałaby
wymiary papierośnicy. Istota pomysłu na katolicką kamizelkę kuloodporną polega
na tym, że mundur żołnierski
zawierałby 238 kieszeni, każda o wymiarach dokładnie takich jak
wymiary pancernej książeczki do nabożeństwa. Kieszenie pokrywałyby cały mundur,
od nogawek poczynając, a na rękawach kończąc. W każdej kieszeni byłaby schowana książeczka do
nabożeństwa. Tym sposobem cały żołnierz byłby opancerzony i to nie tylko w
sensie fizycznym, ale i duchowym. Życia i zdrowia żołnierza będą bronić nie
tylko pancerne okładki książeczki do nabożeństwa, ale również Przenajświętsza Panienka
Jasnogórska, której wizerunek będzie na
każdej stronie książeczki. (na sali poruszenie, część kapelanów wstaje z miejsc,
zaczynają klaskać, pozostali idą w ich ślady, klaszczą wszyscy, zaczynają
śpiewać „My pancerni słudzy Pana Naszego”. Entuzjazm udziela się wszystkim
zgromadzonym, klaszczą, śpiewają, Profesor Generał próbuje zaprowadzić
porządek, udaje się mu to po 10 minutach)
- dziękuję Panom za uznanie, na zakończenie mojego wykładu
dodam tylko, że
opracowany przez nas katolicki strój pancerny żołnierza, nie
tylko uchroni go przed kulami wroga, ale również ułatwi mu
codzienną modlitwę i to w każdej sytuacji życia żołnierza. Nawet leżąc w
okopie, żołnierz będzie miał książeczkę do nabożeństwa, że tak powiem na
wyciągnięcie ręki, i to nie jedną, ale nawet 238 sztuk (na sali znów wybucha entuzjazm, Profesor Generał kłania się, oklaski
milkną)
- a teraz zademonstruję panom działanie katolickiej, kuloodpornej kamizelki. Czy któryś z panów kapelanów chciałby założyć kamizelkę, zaś ja ostrzelam ją z kałasznikowa?
Zapewniam panów, że włos z głowy ochotnikowi nie
spadnie! Czekam na ochotnika, no może
pan major (wskazuje palcem na kapelana-
majora)
Kapelan – Major: (zaskoczony, myśli gorączkowo, jak się
wyłgać)
- bardzo dziękuję za propozycję, ale....(myśli intensywnie)....nie mogę z niej gdyż skorzystać, gdyż...(myśli intensywnie, aż poczerwieniał, ...wymyślił) ...mam uczulenie na blachę pancerną.
Generał – Profesor:
- to może pan pułkownik? (wskazuje palcem na pułkownika)
Kapelan – Pułkownik (pobladł ze strachu, spocił się jak mysz,
nie wie co powiedzieć, a w roli królika
doświadczalnego ani myśli wystąpić)
- chętnie bym się zgodził, ale, że tak powiem....(myśli)... swoje lata już mam, schorowany człowiek....a poza tym żona i dzieci na utrzymaniu,...przepraszam, co ja bredzę, jaka żona, jakie dzieci? Chciałem powiedzieć, że coś się dzisiaj źle czuję, kamizelka ciężka, ja chory, na pewno bym jej nie udźwignął! ... To może pan Generał – Profesor założy kamizelkę, a ja ją ostrzelam z kałasznikowa?
Generał – Profesor:(takiego obrotu sprawy się nie spodziewał)
- pragnę panom zwrócić uwagę, że
kamizelka jest szyta ma wymiar statystycznego żołnierza, a ja jestem od takiego
żołnierza dwa razy większy. W jaki sposób wcisnę na siebie kamizelkę?...(wodzi wzrokiem po
zebranych, ci boją się spojrzeć na Generała – Profesora, wszyscy patrzą w
podłogę), no ale jeśli nie ma chętnych, to ostrzelam manekina ubranego w
kamizelkę. (bierze leżącego na stole kałasznikowa, odbezpiecza
i przeładowywuje broń, po czym „puszcza” serię w manekina...ten
rozpada się, jak to mówią, w drobny mak. Książeczki z pancernymi okładkami
„fruwają w powietrzu”
i spadają na głowy przerażonych kapelanów...na Sali zapada grobowa cisza. Generał –
Profesor odciąga na bok swojego asystenta, ojca Franciszka i „syczy” do niego
nienawistnym głosem)
Generał – Profesor:
- miałeś głąbie załadować „kałacha” ślepymi nabojami, a ty czym załadowałeś? Ostrymi załadowałeś, skończony ośle! Zobacz coś narobił! Jedyna w armii katolicka kamizelka kuloodporna w pył rozbita, 250 milionów złotych przeznaczone na badania zmarnowane! Jak ja się ministrowi na oczy pokażę?
Ojciec – Franciszek:
- musiałem pudełka z nabojami pomylić, okulary mi się wczoraj potłukły a bez nich słabo widzę, musiałem pudełka pomylić!
Generał – Profesor;
- zejdź mi z oczu kanalio, bo zastrzelę jak psa (Generał – Profesor biegnie do stołu, na
którym leży
kałasznikow, ojciec Franciszek w popłochu ucieka z sali)
- szanowni bracia kapelani, to co widzieliście przed chwilą,
jest efektem karygodnego
lekceważenia obowiązków służbowych przez moich współpracowników.
Mój asystent ojciec Franciszek nie poświęcił kamizelki, choć
kategorycznie mu to nakazałem. Specjalnie w tym celu sprowadziłem wodę święconą
aż z Watykanu, bo ma więcej święconych procentów, a ten osioł zapomniał poświęcić. Na
szczęście mamy w budżecie jeszcze 300 milionów, więc skonstruujemy następną
kamizelkę, którą poświęcę osobiście. Dziękuję panom za udział w seminarium. (pospiesznie wychodzi z sali, kapelanie w szoku siedzą
milcząco)
KURTYNA
PS. Niechęć kapelanów wojskowych do wzięcia udziały w eksperymencie Generała – Profesora, jest dla Władka całkowicie zrozumiała! Otóż w podobnym eksperymencie, również zorganizowanym przez polska armię (jeszcze za komuny), Władek...cudem uniknął śmierci! A było tak: Władek jak podchorąży rezerwy (w stopniu kaprala) został dowódcą drużyny i któregoś dnia uczył żołnierzy strzelania z działka pokładowego bojowego wozu piechoty. Strzelanie było zorganizowane tak, że trzy wozy bojowe jechały obok siebie, zaś strzelcy pokładowi strzelali do podnoszonych i opuszczanych tarcz. Władek jako dowódca wozu siedział sobie jak panisko obok kierowcy (i tylko nadzorował strzelanie), a ponieważ był upał, to otworzył na oścież drzwi, żeby mieć klimatyzację. I wówczas strzelec pokładowy z sąsiedniego transportera, zaczął strzelać do.... Władka, gdyż jak się później tłumaczył, pomylił go z tarczą strzelecką. Na szczęście nie trafił i skończyło się na strachu dla Władka i na skopaniu dupy niefortunnemu strzelcowi. Od tego czasu, Władek nie ma za grosz zaufania ani do trepów (czyli żołnierzy zawodowych) ani do szwejków (czyli żołnierzy poborowych).
Anthony Ivanowitz (vel Władek z Chicago)