Artykuł sponsorowany
– komedyjka teatralna
Osoby:
MIEJSCE AKCJI:
Siedziba agencji mieszcząca się w wynajętym pokoju, dość biednie wyposażonym Za stołem siedzą Mietek i Ziutek dyskutując o czymś zawzięcie.
AKCJA: (kurtyna w górę)
Mietek:
- znów piłeś!! Czerwony jesteś jak burak, a śmierdzi od ciebie gorzałką na kilometr! Ile to już razy mówiłem ci abyś przestał? Będę po tobie wietrzył pokój przez cały dzień a twój smród i tak pozostanie!
Ziutek:
- wczoraj to już było ostatni raz! Jeszcze tylko dzisiaj poprawię za kasę którą od ciebie otrzymam, a od jutra już basta! Alkoholu do ust nie wezmę! To już postanowione!
Mietek:
- i co? Myślisz, że w to uwierzę? Mówiłeś już tak ze 200 razy. Mnie już nie zapicujesz!
Napisałeś ten artykuł o ergonomicznych meblach dla dzieci?
Ziutek:
- mam go z sobą, przeczytaj (podaje Mietkowi kartkę papieru zapełnioną jakimiś gryzmołami)
Mietek: (wzburzony)
- co to jaja sobie ze mnie robisz? Ile to już razy mówiłem ci, żebyś pisał teksty na komputerze? Co ja mam z tego odczytać, jak to są jakieś bazgroły, jakieś kółeczka, wężyki, kropki...Ziutek, kurwa, ty się w końcu doigrasz!
Ziutek:
- a jak ty to sobie wyobrażasz, żebym ja pisał teksty na komputerze? Zobacz jak mi się ręce trzęsą (wyciąga dłonie przed siebie...faktyczni, mówi prawdę)...jak ja takimi wibrującymi paluchami trafię w klawiaturę? Co myślisz, że nie próbowałem? Nie trafiłem ani razu!
Mietek:
- ale odręczne pisanie wcale lepiej ci nie wychodzi! Kto to odczyta? Takie bohomazy, gryzmoły... co to kurwa jest? Kto to odczyta? (zgniata kartkę i rzuca ją na podłogę)
Ziutek:
- ja odczytam (podnosi kartkę z podłogi, prostuje), ja odczytam...
Mietek: (trochę się uspokoił)
- no to czytaj,
nagram na dyktafon, a później przepiszę na komputerze (włącza dyktafon)
Ziutek: (czyta
płynnie)
-„... Właściciel Studia Mebli Dla Dzieci „Bartek” w Piotrkowie Trybunalskim, Antoni P. (w sprawach biznesowych dzwonić pod numer 601 293 900) udawał się jak co dzień do pracy w swojej firmie (czynnej codziennie od godziny 8 do 16, w sobotę od 8 do 13).
Był poniedziałkowy poranek, dzień zapowiadał się obiecująco, gdyż produkowane przez Studio „Bartek” ergonomiczne meble dla dzieci (rosnące z dzieckiem) miały się sprzedawać tego dnia jak ciepłe bułeczki- taką przynajmniej miał nadzieję Antoni P.
Jednak tuż przed wejściem do biura, właściciel firmy został niespodziewanie zaatakowany przez nieznanego sobie mężczyznę, który rzucił się na niego krzycząc w niebogłosy: zabiję cię ty śmierdzący skurwielu!
Działając w samoobronie, właściciel firmy dzielnie odpierał ataki furiata, zaś przerażeni pracownicy zatelefonowali na policję.
Już po dwóch godzinach na miejscu zdarzenia pojawili się policjanci z najbliższego komisariatu, którzy rozdzielili walczących, nie szczędząc im przy okazji razów pałkami służbowymi, oraz kopniaków, ciosów z pięści i z główki.
Po doprowadzeniu walczących do jako takiego porządku, tudzież po wysprzątaniu miejsca walki z powyrywanych włosów, powybijanych zębów, resztek poszarpanej odzieży, oraz po wymyciu chodnika z krwi, młodszy aspirant policji rozpoczął wyjaśnianie incydentu.
Okazało się, że
napastnik pomylił adres i zaatakował nie tego właściciela zakładu którego
zamierzał ukarać za zwolnienie z pracy swojej żony Genowefy W. Po uświadomieniu
mu przez policjantów i Antoniego P. tej fatalnej w skutkach pomyłki, napastnik został
zwolniony i pouczony jak trafić w
interesujące go miejsce, zaś szef Studia
Mebli Dla Dzieci „Bartek” (pan Antoni P.) zaprosił dzielnych policjantów na
skromny poczęstunek składający się z
W trakcie konsumpcji wzmiankowanego alkoholu oraz przekąski, młodszy aspirant zatoczył się, następnie upadł i niechcąco załączył piłę tarczową. Hałas pracującej maszyny tak przestraszył drugiego z policjantów, że zerwał się on na równe nogi (gdyż już od godziny smacznie sobie chrapał , uwaliwszy się w pojemnik napełniony trocinami) i pędząc na oślep, przez nieuwagę oraz nie przestrzegając przepisów bhp, włożył dłoń wprost pod piłę. Już bez dwóch palców u prawej dłoni, policjant kontynuował ucieczkę, ale na szczęście potknął się o porzuconą w nieładzie deskę i runął jak długi, tracąc przytomność.
Natychmiast zawezwano pogotowie ratunkowe, które już po 3 godzinach przybyło na miejsce i udzieliło pierwszej pomocy poszkodowanemu policjantowi, który sprawiał wrażenie całkiem umarłego, choć życie jeszcze się w nim tliło!.
Gdy już wydawało się, że sytuacja wróciła do normy i że właściciel firmy produkującej ergonomiczne stoliki i krzesełka dla dzieci ( cena detaliczna 220 złotych, koszt dostawy: 30 złotych) wróci do pracy, nastąpiło następne niespodziewane zdarzenie. Kierowca karetki pogotowia, wsiadając już do auta, wyrzucił peta wprost na ogromną pryzmę trocin, które natychmiast zapaliły się . Przybyła natychmiast (po 4 godzinach) straż pożarna nie miała już nic do roboty, gdyż trociny wypaliły się same z siebie, nie czyniąc większych szkód.
Starszy ogniomistrz chciał ukarać właściciela zakładu mandatem karnym w wysokości 500 złotych za nieprzestrzeganie przepisów p. poż, ale odstąpił od tego zamiaru po wypiciu już pierwszej flaszki alkoholu. Wobec takiego szczęśliwego zakończenia, szef firmy „Bartek” mógł już spokojnie powrócić do pracy, jednak wcześniej pokazał zarówno policjantom jak i strażakom (mającym już mocno w czubie) stoliki i krzesełka które produkuje (do obejrzenia na stronie internetowej http://pospoliteruszenie.org/meble%20bartek.htm ).
Zarówno strażakom jak i policjantom bardzo się ergonomiczne meble dla dzieci spodobały i nawet każdy z nich wziął sobie na pamiątkę po jednym komplecie do domu, oczywiście zapominając za nie zapłacić.
Ten poniedziałek
pozostanie na długo w pamięci szefa firmy „Bartek”, który zaprasza Szanownych
Klientów do zakupów zarówno w siedzibie firmy, jak i poprzez internet
w sprzedaży wysyłkowej...”(przestaje czytać, spogląda na Mietka, ten kiwa z aprobatą
głową)
- no i co powiesz Mieciu na ten tekścik?
Mietek:
- no nieźle, nieźle, ale brakuje mi w tym tekście wątku erotycznego. W reklamach to najbardziej chwyta. Chociaż jedno zdanie zawierające seks i erotykę musisz tam gdzieś wepchnąć.
Ziutek:
- nie ma sprawy,
już uzupełniam (bierze długopis i szybko
pisze).....no już mogę przeczytać... (czyta)
„....korzystając z dużego zadymienia i ogólnego zamieszania, starszy ogniomistrz szepnął coś do ucha lekarce pogotowia ratunkowego, po czym oboje pospiesznie udali się do magazynu surowców, gdzie na suszących się deskach doszło do zbliżenia erotycznego, zakończonego obopólnym zadowoleniem...”
Mietek:
- teraz to jest artykulisko jak się patrzy, zleceniodawca powinien być zadowolony.
Ziutek:
- no to już chyba nie ma przeszkód, żebyś mi wypłacił umówione honorarium?
Tekścior masz jak ta lala!
Mietek: (wyjmuje z portfela 50 złotych i wręcza Ziutkowi)
- tylko wszystkiego nie przepij, zostaw sobie chociaż z 5 złotych i kup coś do jedzenia. Wyglądasz jak więzień obozu koncentracyjnego tuż po wyzwoleniu..
Ziutek:
- co ty Mieciu w chuja lecisz? Miało być 60 złotych!
Mietek:
- 60? Myślałem,
że umówiliśmy się na 50...ale jak tak twierdzisz...(niechętnie wręcza Ziutkowi
dodatkowo 10 złotych trochę zawstydzony, że Ziutek
nie dał się oszwabić na 10 złotych! Ziutek
pospiesznie wybiega z biura, kierując się do najbliższego sklepu monopolowego)
- to łajza, pijaczyna, po co ja go właściwie zatrudniam? (załącza komputer i zaczyna spisywać tekst nagrany na dyktafonie. Skończył....czyta jeszcze raz, coś skojarzył, szuka w komputerze...znalazł)
- a to menda! Przyniósł mi stary
tekst, tylko dane adresowe pozmieniał! (czyta głośno)-
„... Właściciel Wytwórni
Lodów „Pingwinek” w Toruniu, Andrzej W. (w sprawach biznesowych dzwonić
pod numer 512 608
444) udawał się jak co dzień do pracy w swojej firmie (czynnej
codziennie od godziny 8 do 16, w sobotę od 8 do 13)....”(przestaje czytać)
- a to bydlak- oszukał mnie, a ja mu dałem 60 złotych, już
ja mu pokażę! Wywalę pijaka na zbity pysk!...(wybiera na telefonie komórkowym jakiś numer)
- Grzesiu, mam już
dla ciebie ten artykuł, który pod swoim nazwiskiem puścisz w „Ekspresie”,
puszczę ci go emailem za godzinę....kasa dla ciebie jak
było umówione- 2 tysiące....co mało?....no to jeszcze tysiąc dorzucę..... przyjdź
jutro o 17 do „Kameralnej”....trzymaj się!
(Mietek rozkłada
jakieś papiery, będzie pracował. My już opuszczamy biuro, żeby nie
przeszkadzać)
Anthony Ivanowitz
10. września. 2012r.