Przedział wagonu kolejowego, którym podróżowałem wiele lat temu, pełen był pasażerów. Jednym z nich był brodaty mężczyzna w średnim wieku, który cały czas badawczo mi się przyglądał. W trakcie oględzin mojej skromnej osoby, robił jakieś notatki i wykresy, coś wyliczał, stając się w miarę upływu czasu coraz bardziej podniecony. Początkowo sądziłem, że Brodacz zdradza homoseksualne zainteresowania, i że wpadłem mu w oko. W pewnym momencie Brodacz wstał, poprosił wszystkich o ciszę, i gdy oczy wszystkich podróżnych zwróciły się na niego, oznajmił: „...Szanowni Państwo, mam przyjemność oznajmić Wam, że ten pan (tu wskazał na mnie) jest wysłannikiem...Watykanu. Powiedziała mi o tym największa ... kurwa Wrocławia...”
Podróżni zamarli w bezruchu z wrażenia, część porażona niedorzecznością wypowiedzi, pozostali zaskoczeni, że podróżują z tak ważną personą! Ci pierwsi zaczęli się chichotać i pukać znacząco w czoło, dając do zrozumienia, że Brodacz ma pod kopułą pomieszane, ci drudzy zaś zaczęli mi się przyglądać z wielkim zainteresowaniem, gdyż widocznie pierwszy raz widzieli z bliska dyplomatę państwa Watykan.
Wypowiedź Brodacza wprawiła mnie w pewne zakłopotanie. Ostatni wieczór i noc spędziłem w wesołym towarzystwie pewnych pań i panów, i być może byli wśród nich zarówno Brodacz, jak i wzmiankowana pani z Wrocławia. Nie mogłem wykluczyć, że w trakcie zabawy, albo ja sam, albo ktoś inny nazwał mnie „wysłannikiem Watykanu”, tak dla żartu. Jednak po chwili zastanowienia, taka ewentualność wykluczyłem, przynajmniej jeśli chodzi o panią z Wrocławia. Wśród pań na pewno takowej nie było.
Nachyliłem się do Brodacza i szeptem zapytałem: „...czy szanowny Pan mógłby mnie poinformować, która konkretnie kurwa z Wrocławia, ujawniła poufną informację o mojej misji? Wszystkie panie lekkich obyczajów z Wrocławia zobowiązałem do dyskrecji i jeśli jedna z nich zdradziła tajemnicę, to muszę o tym fakcie poinformować mojego przełożonego kardynała z Watykanu!...” Brodacz powtórzył, że powiedziała mu to „największa kurwa Wrocławia” i to powinno mi wystarczyć. Po tym wyznaniu ukląkł i zaczął modlić się do mnie żarliwie. Do modlitwy przyłączyła się (zrazu nieśmiało) pewna staruszka, która wracała z sanktuarium w Częstochowie, więc była „na bieżąco”. Po modlitwie poprosiła, bym ją pobłogosławił. Cóż było czynić? Udzieliłem staruszce i Brodaczowi błogosławieństwa i tłumacząc się nawałem obowiązków służbowych, opuściłem przedział, zbyt zmęczony przeżyciami ostatniej nocy, aby kontynuować zabawę.
Zauważmy, że na osiem osób w przedziale, dwie z nich (czyli 25 % podróżnych) niejako „z marszu” uwierzyło w absurdalne twierdzenie Brodacza, jakobym to ja był...wysłannikiem Watykanu. Załóżmy, że z jakiś sobie znanych powodów, zależałoby mi na tym, by wszyscy podróżni dali takiemu twierdzeniu wiarę, gdyż – powiedzmy – chciałbym ich naciągnąć na kasę. W przedziale kolejowym pojawiłbym się odziany w sutannę wraz ze wspólnikiem. W trakcie podróży zapytałby mnie on, czy to ja jestem wysłannikiem Watykanu, bo właśnie przeczytał o tym w gazecie, i zobaczył w niej moje zdjęcie. Gdybym potwierdził, zaś mój wspólnik pokazał spreparowaną gazetę z moim zdjęciem, to wszyscy podróżni dali by się nabrać na to wierutne kłamstwo, czyli padli by ofiara sprytnej manipulacji.
Opisane zdarzenie pokazuje z jaką łatwością można manipulować ludźmi, którzy są z natury naiwni, łatwowierni, i co tu ukrywać, w swojej masie dosyć głupi. Sprytny i przebiegły polityk, kapłan jakiejś religii, czy dobry fachowiec od marketingu, mogą bez trudu omamić całe grupy społeczne, (a niekiedy nawet całe narody!), i skłonić je do zachowań przez siebie oczekiwanych a dla tych grup często skrajnie niekorzystnych.
„...żebyś Ty wiedział synu, jak małą mądrością jest świat rządzony...” zwierzył się na łożu śmierci pewien władca swojemu synowi. Sztuka rządzenia masami ludzkimi sprowadza się do sztuki manipulowania nimi! Ot i cała tajemnica. To dlatego świat polityki pełen jest szubrawców, kłamców i kanalii przeróżnego autoramentu. Ludzie prawi i uczciwi nie maja czego szukać w świecie polityki, gdyż jako niezdolni do krętactw, oszust i manipulacji, okazują się być nieskuteczni w rządzeniu. Tacy ludzie mogą co najwyżej „robić” za wysłanników Watykanu, o ile rzecz jasna do takiej roboty wyznaczy ich „największa kurwa Wrocławia”.
Anthony Ivanowitz
3. czerwca. 2006r.