Wesołe  jest życie staruszka

 

 

   Charyzmatyczny premier Donald Tusk zapowiedział w swoim expose sejmowym zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz jego podniesienie  do 67 lat.

Nawet pobieżna analiza danych statystycznych wskazuje jednak, że  tego typu reforma nie uratuje ZUS-u przed bankructwem, wręcz przeciwnie!

    Średnia życia mężczyzn w Polsce wynosi  69-70 lat, zaś kobiet (o zgrozo!) 75 lat. Po „tuskowej reformie ZUS będzie zmuszony nadal wypłacać emerytury, panom średnio przez 2-3 lata, paniom aż przez 8 lat. Widzimy, że takiemu systemowi emerytalnemu daleko jest do doskonałości, to znaczy  do takiej organizacji  by statystycznie rzecz biorąc, Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie musiał wypłacać emerytur nikomu.  

    Jako wierny sympatyk pana Tuska, podpowiem mu jak taki doskonały system emerytalny zaprowadzić (na początek w Polsce, a później w całej Unii Europejskiej), licząc, że w rewanżu pan premier zaproponuje mi jakieś śmieszne (ale za to  wysoko płatne) stanowisko rządowe, na przykład  pełnomocnika do spraw równego traktowania   przodka i tyłka.

   Zauważmy, że system emerytalny byłby doskonały, gdyby przy wieku emerytalnym  67 lat, średnia życia mężczyzn  i kobiet wynosiła tyle samo, a najlepiej 66 lat. Wówczas nastąpiłoby upragnione samofinansowanie się ZUS-u, to znaczy składki pobierane przez  instytucję od jeszcze pracujących  wystarczyłyby na jej utrzymanie, no może tylko z niewielką kilkumiliardową miesięcznie dotacją skarbu państwa.  Ale jak taki doskonały stan osiągnąć, nie posiłkując się eutanazją, na którą zresztą nie ma w kasie państwowej pieniędzy, a ni mocy przerobowych w szpitalach? Jest sposób, oto on.

   Ponieważ  ustalenie  wieku emerytalnego   na poziomie 76 lat ( choć radykalnie rozwiązałoby problem deficytu w ZUS) mogłoby wywołać niepokoje społeczne o trudnych do przewidzenie konsekwencjach, należy  osiągnąć podobny efekt, metodą „na odmłodzenie”. Obywatel któremu jakimś cudem udałoby się dożyć i dopracować 67 lat,  powinien zostać (na potrzeby ZUS-u) cudownie „odmłodzony”   o 3 lata jeśli jest mężczyzną i o 8 lat jeśli  miał szczęście urodzić się kobietą.  Po „odmłodzeniu” taki niedoszły emeryt musiałby tyrać aż do śmierci, przyczyniając się do osiągnięcia przez ZUS stanu organizacji doskonałej!

   Jak taki zabieg „odmłodzenia” na potrzeby ZUS-u miałby wyglądać?  Załóżmy, że obywatel Kowalski osiągnął (według własnych wyliczeń) wiek emerytalny. Zadowolony z własnego szczęścia udałby się on do najbliższego pałacu ZUS by złożyć wniosek o emeryturę. Miła panienka po sprawdzeniu dokumentów stwierdziłaby   brak metryki urodzenia, a bez metryki...wiadomo niczego nie da się załatwić. Jedzie więc nasz pan Kowalski do Urzędu Stanu Cywilnego po metrykę, gdzie inna  miła panienka wystawia mu metrykę, (pobierając za tą fatygę tylko 250 złotych) z której wynika, że pan Kowalski jest... młodszy o 3 lata, niż sądził dotychczas. Okazując taką metrykę w ZUS, miła panienka poinformuje Kowalskiego aby  przyszedł po emeryturę za 3 lata,  czyli w okresie kiedy będzie on już statystycznym nieboszczykiem. Czyż nie genialne rozwiązanie?  A przy tym jakie dowcipne! Nieboszczyk ma się zjawić osobiście po emeryturę!

   Ma ono jednak jedną słabą stronę:  wystrychnięci na dudka (czy może wydudkani na strychu)  niedoszli emeryci mogliby  podnieść bunt, co jest bardzo prawdopodobne w przypadku mężczyzn. ( Cudownie „odmłodzone”- co prawda tylko na metryce- panie mogłyby być nawet zadowolone, bo która pani nie chciałaby być młodsza o 8 lat?). Ale i na takich warchołów jest sposób: w tajemniczych okolicznościach popełni samobójstwo kilku najbardziej aktywnych wichrzycieli a już reszta będzie się cieszyć z cudownego „odmłodzenia” i nawet nie zająknie się na temat swojej domniemanej emerytury, należnej po zgonie!

    Jest jeszcze inny, alternatywny sposób zreformowania systemu emerytalnego: rozpędzenia ZUS na cztery wiatry  i zezwolenie aby ludzie sami decydowali o własnym życiu i własnych pieniądzach. W końcu na dwa, czy trzy lata statystycznego życia, każdy normalny człowiek pracujący kilkadziesiąt lat, potrafiłby zaoszczędzić  kilkanaście tysięcy złotych!

    Jednak taki sposób  (pozbawiający koryt dziesiątki tysięcy urzędniczych pasożytów) jest „niehumanitarny”. Pozostaje więc tylko wariant na „odmłodzenie”, którego -powiem nieskromnie- jestem autorem, oczekując od rządu  charyzmatycznego premiera  Tuska stosownego (wyżej wzmiankowanego) wynagrodzenia!

 

Anthony Ivanowitz

19. listopada. 2011r.

www.pospoliteruszenie.org