WYBORCOM KU PRZESTRODZE
„Gdyby wybory mogły coś zmienić, to by ich nie
było”
Czy to kraj demokratyczny, jeżeli Naród
przegrywa wszystkie wybory i salwuje się ucieczką za granicę?
Nie ma znaczenia, która partia wygra wybory. Wszystkie
one będą robić to samo, ponieważ wszystkie są „po jednych pieniądzach” - tzn.
sami sobie przydzieliły środki finansowe z Państwowej Komisji Wyborczej na
prowadzenie kampanii wyborczej. Wszystkie ugrupowania sejmowe dysponują
dotacjami z PKW rzędu kilkudziesięciu mln. zł rocznie i tym samym zawłaszczają
sobie przyszłe wybory. I dlatego żadne inne ugrupowanie polityczne nie może być
w stosunku do nich konkurencyjne /Folwark Zwierząt/. Bo żadne nie jest w stanie
zebrać nawet ułamka takiej sumy, potrzebnej na kampanię wyborczą. Żadne więc
nie ma szans na uczciwą walkę i z góry skazane jest na rolę „kandydata
egzotycznego”.
Kto zaprzeczy, że nie jest to fałszowanie wyborów?
W ten prosty sposób całe partie i poszczególni
posłowie, nawet ci, którzy się nie sprawdzili, zabezpieczają sobie przyszłość
kapitałem finansowym. Żadna kadencja Sejmu nie wypełniła programu i nigdy ci.
którzy w niej uczestniczyli nie powinni występować ponownie o poparcie Narodu.
Doskonale przecież znają swoją „wartość” dla Narodu..
Jedynie względy humanitarne mogą skłonić nas do
głosowania. Wszak posłowie to jedyni żywiciele rodzin za 20 tys. zł miesięcznie
i bez tych pieniędzy grozi im zagłada. Umrą z głodu. Posłowie są potrzebni
sobie, a nie Narodowi!
Wybory nic nie dadzą. Bo Sejm zaraz wróci do tego
samego „pata”, który teraz nam zafundował. Czy wśród kandydatów na posłów jest
ktokolwiek, kto nie jest tego świadom?
Między partiami nie ma żadnej różnicy - jakikolwiek
program prezentują i tak go nie wykonają /kto ich do tego zmusi?!/. Im większe
zaufanie wyrazimy którejś z nich, tym więcej szkody nam wyrządzi! Tak było np.
z rządem Buzka, który rozczarował prawicę bardziej niż rząd Millera, bo
przecież od komuchów nikt niczego dobrego nie oczekiwał.
Jedyną „zdobyczą” Okrągłego Stołu było ustalenie
wielkiej defraudacji majątku narodowego. Dał temu wyraz Lech Wałęsa, mówiąc:
„Muszem pilnować, żeby ta nomenklatura tak za dużo nie ukradła, bo inaczej
będziemy niewolnikami we własnym kraju”. Czy jest wiarygodne, żeby ktokolwiek,
kto uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu nie uczestniczył w tej defraudacji?
Bo to, że milionerzy i miliarderzy biorą się z przestępstw bankowych, nie jest
chyba dla nikogo tajemnicą. Nikt jednak tych przestępstw nigdy nie badał.
Czy wyborcy zdają sobie sprawę, co oznacza słowo
„Sejm”, który występuje tylko w Polsce? To zbiorowe uchwalanie prawa, które
podobno ma być ze sobą spójne. Żeby to zrealizować, musiałoby dojść do
konsensusu dużej ilości osób, co jest fizycznie niemożliwe.[Na marginesie -
parlamenty w innych krajach nie są ciałami ustawodawczymi, ratyfikują lub
odrzucają propozycje prawne zgłaszane przez prezydenta, premiera, kanclerza,
króla itp.].
To z tego powodu Sejm stale produkuje „paty”. Nie ma w
nim żadnej zgody, bo być jej nie może. Tymczasem wystarczy jeden taki „pat”,
aby zniszczyć Państwo. Jeżeli są „paty”, to nie jest to państwo prawa. Czy
Naród zdaje sobie z tego sprawę? Czy jest zasadne, żeby kadencja przerwana z
powodu „pata” była z powrotem odtwarzana bez usunięcia przyczyn tego „pata”?
Chcemy przypomnieć, że pięć kadencji Sejmu I
Rzeczypospolitej (1772-1792) „równo” zdradzało Naród Polski, uchwalając różne
czynności rozbiorowe, aż do roku 1792, kiedy to w Grodnie ambasador rosyjski
nakazał posłom zlikwidowanie Sejmu, czyli siebie. Na takie dictum już
zaniemówili - stąd Sejm Niemy. Ten Sejm wymazał Polskę z mapy Europy. To
„dzięki” niemu w następnym wieku rozbiory były legalne, a powstania
nielegalne!!!
Nie życzymy obecnym posłom losu tamtych - byli wieszani
przez „wdzięczny” Naród w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej. Niech jednak
zastanowią się, czy warto brać udział w takiej farsie! Jeżeli ten proceder
będzie trwał nadal, Polska może być tylko państwem sezonowym. Kiedy Naród po I
wojnie światowej zrzucił wreszcie jarzmo niewoli, lecz nie otrząsnął się z
Sejmu, ten nawet nie zwrócił powstańcom dóbr skonfiskowanych przez cara, a co
więcej - współuczestniczył w hiperinflacji w latach 1918-1923 Społeczeństwo
było okradane z własności przy pomocy wydruku worków pieniędzy/marek polskich/
dla wybranych.Za nie kupowano całe miasta (domy), zostawiając Polakom tylko
ulice, czego nie dokonali nawet zaborcy. Sejm uniemożliwił w ten sposób rozwój
gospodarczy II Rzeczypospolitej. Nierozliczona grabież majątku po Okrągłym
Stole, nierozliczona kradzież kamienic po I wojnie światowej, 20% roczna
inflacja dla beneficjentów stanu wojennego, nierozliczone morderstwa księży w
czasie Okrągłego Stołu, niewykonanie żadnych programów wyborczych, stałe
produkowanie „patów” przez Sejm, sprzedawanie cudzej własności przez tzw.
„elyty” - wymażą Polskę z mapy świata! Popierając Sejm, zguba Państwa jest
pewna! Rozdziobią nas kruki, wrony!
Mówi się, że w Polsce w 1989 r. skończył się komunizm.
Komunizm zaczął się w dniu nacjonalizacji majątku i skończyłby się w dniu
oddania tego majątku w ręce Narodu (uwłaszczenie). Nic takiego nie nastąpiło.
Majątek znacjonalizowany nie stał się majątkiem ogólnonarodowym, tylko prywatną
własnością tych, którzy go „gwizdnęli”. Uwaga - prawa własności nie można
sprawować „per procura”/w zastępstwie/. To dlatego komunizm nigdzie się nie
sprawdził. A czy ważna jest sprzedaż polskiego majątku narodowego przez nie
właściciela? A to właśnie zrobiono po Okrągłym Stole.
Wszyscy przywódcy partyjni uczestniczyli w
zawłaszczaniu Państwa, przydzielając sobie z budżetu dotacje rzędu
kilkudziesięciu mln. zł rocznie - czyli żyjąc „na kroplówce” z PKW, a wyniki
wyborów ogłaszane są jednoosobowo - jak u Lenina. Nie ma żadnej możliwości,
żeby ktoś inny wygrał wybory, czyli jest to dyktatura kapitału finansowego *.
Taka sama dyktatura panuje w poszczególnych partiach, gdzie otrzymanym z PKW
kapitałem dysponuje jedynie przywódca. Boją się tylko jednego - że ludzie nie
pójdą na takie wybory!
Żeby skłonić do pójścia na wybory, zawsze przywołają
jakiegoś „czarnego luda” - zostawili np. swojego czasu SLD, które od początku
powinno być zdelegalizowane, po to, aby przerazić ludzi perspektywą przejęcia
władzy przez komunistów przy najbliższych wyborach i zapędzić ich do urn.
Obecnie „czarnego luda” też możemy się dopatrzyć.
Jeżeli do urn nie pójdzie 50% wyborców, to nie są to
wybory demokratyczne, a tak wybrana władza nie reprezentuje większości.
Sprawdzanie prawidłowości wyborów w komisjach obwodowych to nie to samo, co sprawdzanie
zasad wyborczych, np. czy można wybrać kandydata spoza folwarku zwierząt?
„Goście” z OBWE /nawet z Białorusi/ chyba tej „rzeczywistości” nie zamierzają
badać.
Czy zrozumiałeś, Drogi Rodaku, choćby jedną z tych 348
ustaw, uchwalonych przez skróconą, piątą kadencję Sejmu?
Jeżeli wybranego posła nie można w każdej chwili
odwołać, to nie ma po co go wybierać - zdradzi wyborców.
*) Przypominamy w tym miejscu definicję faszyzmu: „jest
to dyktatura kapitału finansowego”.
Stowarzyszenie Patriotyczne
„Wola-Bemowo”
Warszawa, październik 2007 r