Komedyjka. W więziennej celi.

 

 

O S O B Y:

 

  1. Bankier – klasyczny okaz biznesmena III RP: wzrost 1,95 m, waga 120 kg, głowa ogolona na łyso, postura zawodnika „strong - men”. Specjalista od wyłudzania kredytów z banków.
  2. Małpa, Stówa, Żarówa – wszyscy oni mniej więcej w tym samym, trudnym do określenia  wieku. Sterani życiem, alkoholem, bójkami i przeżyciami więziennymi.
  3. Klawisz – strażnik więzienny. Na opisywanie tego jegomościa słów szkoda, jednak jedno słowo zmarnujemy: kanalia.

 

 

MIEJSCE AKCJI: typowa cela więzienna w zakładzie karnym gdzieś w Polsce. Wyposażenie celi: cztery piętrowe łóżka, na środku celi stół i cztery krzesła. W kącie metalowe wiadro służące do wiadomych celów, na ścianie wisi półka oraz plakaty nagich kobiet. Przy stole siedzi Bankier, liczy coś na kalkulatorze i zapisuje na kartce. Małpa, Stówa i Żarówa leżą na łóżkach i palą papierosy. Wszyscy więźniowie w służbowych iniformach.

 

 

AKCJA (kurtyna w górę)

 

 

Bankier (przerywa pisanie, odpocząć postanawia. Od tego liczenia już go głowa rozbolała)

-         Ty Stówa, za co garujesz?

Stówa:

-         z paragrafu o ciężkie pobicie. Do roboty rano szedłem. Irenka (znaczy się moja konkubina- tak ją w sądzie nazywali) jeszcze spała.  Na przystanku autobusowym przypomniałem sobie, że chyba drzwi nie zamknąłem. Wróciłem sprawdzić. Faktycznie drzwi były otwarte, już chciałem zamknąć i do roboty pędzić, ale jakieś jęki i sapania usłyszałem. Podejrzeń nabrałem...wchodzę cichutko  do środka, zaglądam do sypialni...no nie, Zyzol, znaczy się sąsiad z góry, moją Irenkę posuwa. A narowisty taki, że nawet mnie nie zauważył.  Już miałem do roboty wracać, ale jeszcze na odchodne spojrzałem na nich i widzę, że on ( znaczy się Zyzol) w mojej piżamie dokazuje. Moją nowiutką piżamę- com ją sobie kupił na targu od Ruskich za 8 złotych- założył  i eleganta przed Irenką zgrywał. Szał mnie jakiś ogarnął...jak nie złapię krzesełko, jak nie zacznę nim Zyzola napierdalać... Irence się też niechcąco oberwało, choć ona niewinna, ostrzegała Zyzola żeby się w moją piżamę nie stroił. W szpitalu ich przez tydzień reanimowali. 8 lat dostałem. Tej piżamy to Zyzolowi nie daruję, wyjdę z kicia to się z nim porachuję!

Bankier:

-         a Ty Żarówa co przeskrobałeś?

Żarówa:

-         rower i pięć kompotów z piwnicy w bloku podpierdoliłem. Pięć lat mi za to wjebali, pięć lat! Za głupotę. Siedzieliśmy z kumplami na ławce przed blokiem i połówkę obalaliśmy kompotami popijając. Rower leżał obok, bo go jeszcze do pasera odprowadzić nie zdążyłem. Akurat Stasiakowa z roboty wracała, swoje kompoty i rower poznała, wrzasku narobiła, ubliżać nam zaczęła, tośmy ją troszkę poturbowali...policja przyjechała...im też się oberwało...i jestem tutaj.

Bankier:

-         Małpa, to i Ty się pochwal za co w pierdlu siedzisz!

Małpa:

-         co tam opowiadać, aż wstyd wspominać!

Bankier:

-         nie krępuj się, sami swoi, no co zmalowałeś?

Małpa:

-         Na wczasach byłem z kumplem. Poszliśmy na dancing do restauracji. Upatrzyłem sobie taką jedną ślicznotkę, z wyglądu trzydziestolatkę. Po dancingu poszliśmy do mnie do hotelu, pohulaliśmy na całego  Rano  obudziła nas policja sprowadzona przez rodziców tej pannicy. Okazało się, że ona miała nie 30, tylko 13 lat. Mówię wam wyglądała na 35 , słowo honoru, małolaty bym nie tknął, swój honor mam.  10 lat mi wlepili. Najbardziej Monika (znaczy się ta małolata) rozpaczała, na kolanach sędziego błagała żeby mi wybaczył. Ten jednak uparty był, nie dał się ubłagać.(1)

Stówa:

-         a Ty Bankier podobno zajebałeś z banku 12 milionów, klawisz Bronek mi o tym mówił, prawda to?

Małpa:

-         a ile to będzie na nowe pieniądze?

Stówa:

-         on zajebał 12 milionów na nowe pieniądze, no Bankier powiedz jakim cudem tyle kasy podpierdoliłeś?

Bankier:

-         kredyt z banku wziąłem pod zastaw fabryki mebli w Postoliskach, co to niby miała być moja. Chyba nie musze wam tłumaczyć, że żadnej fabryki w Postoliskach nie ma? A i pewny nie jestem czy jakieś Postoliska w Polsce istnieją. Wszystkie kwity konieczne do otrzymania kredytu podrabiał mi taki jeden gościu...dobry fachowiec, tylko alkoholik.  Po pijaku pomylił się: na wycenie fabryki zamiast pieczątki rzeczoznawcy majątkowego, przystawił pieczątkę chirurga ortopedy. Gdzieś kurwa tego nie zauważyłem, na szczęście w banku też nie zwrócili uwagi. Dopiero jak z kasą na Bermudy spierdoliłem, spostrzegli fuszerkę Kuternogi, znaczy się tego co mi kwity podrabiał.  Do prokuratury sprawę zgłosili, śledztwo rozpoczęli, międzynarodowe listy gończe za mną rozesłali i w końcu mnie dopadli.

Żarówa:

-         jak już tak liczysz, to policz mi Bankier ile to ja musiałbym podpierdolić rowerów, żeby taką jak ty kasę zgarnąć. Rowery po 50 złotych za sztukę sprzedawałem.

Bankier: (liczy na kalkulatorze, zapisuje na kartce)

-         no musiałbyś zajebać jakieś 240 tysięcy rowerów.

Żarówa:

-         o kurwa, 240 tysięcy rowerów, gdzie ja bym je wszystkie schował? Ja pierdolę, 240 tysięcy rowerów... To oblicz jeszcze Bankier, ile lat więzienia wjebał by mi sąd, jakby mnie na tej kradzieży złapali?

Bankier: (liczy na kalkulatorze, zapisuje na kartce)

-         no jak za jeden rower dojebali ci 5 lat, to za kradzież 240 tysięcy dostałbyś jakieś ... milion dwieście tysięcy lat.

Żarówa:

-         o kurwa mać, milion lat, ja pierdolę: milion lat...jak by mi tyle wjebali, to chyba bym się wkurwił!

Małpa:

-         może by cię po odbyciu połowy kary, za dobre sprawowanie zwolnili?

Żarówa:

-         no to powiedz mi Bankier, jak to jest? Gdybym to ja zajebał 12 milionów w rowerach, to dostałbym milion lat pierdla, a ty za taką samą kwotę już po dwóch tygodniach za kaucją wychodzisz. Jak to kurwa jest??

Bankier:

-         powiem ci Żarówa bo cię polubiłem: ja wychodzę bo łeb mam na karku, a Ty głupszy jesteś od mojego buta z lewej nogi, zrozumiałeś?

Żarówa: ( zrywa się z łóżka, obrażony został, honoru bronić musi aby w oczach kumpli na frajera nie wyjść, przyjmuje pozycję „do ataku”)

-         coś ty powiedział? Powtórz to!!

Bankier: (wstaje powoli od stołu, teraz dopiero widać jaki to wielkolud: Żarówa przy nim to chucherko, nawet do ramion mu nie sięga)

-         jesteś durnym nędznym chujem, głupszym od lewego buta naczelnika więzienia! Zrozumiałeś?

Żarówa:(zrozumiał, że jeśli wszystkiego w żart nie obróci, to ostatnie dwa zęby straci, a może i w zaświaty Bankier go wyekspediuje )

-         no teraz jak powiedziałeś głośniej, to zrozumiałem. Upewnić się tylko chciałem.

Bankier: (markuje uderzenie z głowy, lecz uderza brzuchem, Żarówa odskakuje od Bankiera jak piłka, uderza o ścianę i upada prosto na wiadro z odchodami, a tak nieszczęśliwie, że wpada głową w środek wiadra. Na szczęście wiadro puste jest jeszcze o tej porze. Wszyscy wybuchają śmiechem, Żarówa też się śmieje, ma powód do wesołości;  właśnie cudem życie uratował)

-          na przyszłość Żarówa nie podskakuj, bo nie z brzucha a z głowy ci przypierdolę, a tego na pewno nie przeżyjesz! (Żarówa podnosi się z podłogi i wchodzi na łóżko, Bankier siada przy stole)

-         ważną wiadomość mam Wam do zakomunikowania: pojutrze wychodzę na wolność za kaucją. Imprezę dla całego więzienia organizuję. Muszę się Was poradzić w tej sprawie, ale wcześniej coś do picia zamówię. (wyjmuje z kieszeni telefon komórkowy, wybiera numer, czeka chwilę na połączenie)

-         witam naczelnika, niech no naczelnik przyśle nam do celi coś do picia: po herbacie dla mnie i Stówy i po kawie dla Małpy i Żarówy. No i po kieliszku koniaczku, tego co ja lubię. Czekamy...(słucha, naczelnik pretensje jakieś zgłasza) ..kasę dla naczelnika przekaże mój papuga, już mu taką dyspozycję wydałem, tak jak było uzgodnione 120 tysięcy zielonych.(wkłada telefon do kieszeni)

-         zaraz klawisz napitek przyniesie....a nim on przyjdzie poradźcie ile gorzały na imprezę zakupić, po flaszce na łeb wystarczy?

Małpa:

-         kup po trzy flaszki na głowę. Ma zabraknąć, to niech lepiej zostanie.( Bankier zapisuje na kartce ilość flaszek alkoholu)

Bankier:

-         a co na przekąski?

Małpa:

-         kup po kilo kiełbasy i po dwa ogórki kiszone na łeb.

Bankier:

-         ogórki i kiełbasę to będziecie wpierdalać jak na wolność wyjdziecie, u mnie na imprezie byle czego nie podam. Sam menu ustalę, bo od was żadnej porady widzę nie otrzymam. (słychać pukanie do drzwi celi, za chwilę wchodzi Klawisz. Niesie tacę a na niej kawy, herbaty i koniaki)

-         postaw wszystko na stole i spierdalaj!

Klawisz:

-         tak pędziłem po schodach żeby kawy i herbaty nie ostygły, że aż się spociłem. Poczęstuj Bankier papieroskiem, uczciwie zapracowałem.

Bankier: (dotyka szklanki żeby sprawdzić czy napitki gorące)

-         faktycznie napitki gorące, musiałeś zapierdalać po schodach jak orangutan.(wszyscy wybuchają śmiechem, Klawisz też uśmiecha się niepewnie) Weź sobie z półki całą paczkę i spierdalaj!

Klawisz:

-         to wezmę dwie, żeby dwa razy nie chodzić

Bankier:

-         to weź już trzy i idź w pizdu, bo jak na ciebie patrzę, to aż mnie ręka świerzbi żeby  przyjebać. (Klawisz zbliża się do półki na której lezą papierosy, łypie spode łba na Bankiera i widząc, że ten coś pisze w zeszycie, zgarnia do kieszeni 4 paczki papierosów. Pospiesznie wychodzi)

-         no a teraz chłopaki łapcie się każdy za swoje naczynia, zobaczymy co też nam naczelnik przygotował ( Małpa, Stówa i Żarówa podnoszą się z łóżek, podchodzą do stołu, biorą swoje napitki i wracają na łóżka, Bankier próbuje kawy i koniaku)

-         no niezła herbatka a i koniaczek ten sam co ja lubię, stara się naczelnik.

-         ile panienek na imprezę zamówić? 30 wystarczy, jak sądzisz Małpa? Fachowiec od panienek jesteś!

Małpa;

-         mnie panienki nie interesują...Posunę jakąś  staruszkę, ta zezna w sądzie, że ma 15 lat i do końca życia z mamra nie wyjdę! Ja się na panienki nie piszę, bzykajcie beze mnie!

Bankier:

-         zamówię 40, powinny całe więzienie obsłużyć...a teraz policzę całość kosztów (liczy jakieś 5 minut)... no w jakiś 100 tysiącach chyba się zmieszczę...no to napijmy się koniaczku, no... za wasze zdrowie. Jutro zabalujemy, oj zabalujemy. A teraz  pozamawiam gorzałkę, zakąski i panienki.(wyjmuje z kieszeni telefon komórkowy, wybiera jakiś numer, będzie negocjował dostawy.)

-         siema  Baleron, Bankier z tej strony, tysiąc flaszek gorzały potrzebuję na jutro. Po ile i dlaczego tak drogo, gorzałkę dostarczysz? (słucha odpowiedzi Balerona).. Chyba cię porąbało, daję połowę.... ( my już opuszczamy celę więzienną, aby w negocjacjach Bankierowi nie przeszkadzać, bo nerwowy on i przyjebać może z brzucha, albo i nie daj Bóg z główki)

 

 

K U R T Y N A

 

 

(1)   Wiele, wiele lat temu (jeszcze za komuny), autor komedyjki miał przygodę nieco podobną do tej która przytrafiła się Małpie. Ślicznotka zapoznana przez Anthonego na potańcówce w pewnym lokalu, wyglądała na jakieś 28 lat. Później okazało się, że liczyła ona sobie tylko... 15 wiosen. Anthony (choć wyglądał na 35 lat) był szczawikiem... czternastoletnim.  Na szczęście dla obojga, i Anthony i jego partnerka zachowali daleko idącą dyskrecję, dzięki której organa ścigania PRL-u nigdy nie dowiedziały się, że oboje byli dużo młodsi, niż wyglądali na pierwszy rzut oka.

 

Anthony Ivanowitz

1.września. 2006r

www.pospoliteruszenie.org