U LEKARZA.

                           

 

O S O B Y :

 

 

  1. Lekarz – Ptaszyński Jan, chirurg pracuje w szpitalu, dorabia pracą w pogotowiu i dyżurami w przychodni rejonowej. Rosły przystojny mężczyzna. Wypić – wypije !.
  2. Siostra -  młodziutka, ładniutka pielęgniareczka, jak to mówią „ przy kości „  w sam raz „ pod kozik „
  3. Pani Sawicka Irena  - staruszka 85- co letnia, z trudem poruszająca się z pomocą laski. W domu się jej „ nie przelewa „ co widać po stroju kobiety.
  4. Czereśniak Andrzej  - inwalida po amputacji nogi, w domu też nie za bogato, porusza się wózkiem inwalidzkim.
  5. Maślanka Teresa – kobieta w średnim wieku, o pospolitym wyglądzie, jakich wiele.
  6. Dudek Marek – alkoholik pracujący. Sterany życiem i alkoholem mężczyzna w trudnym do określenia wieku. Jedną  „ delirkę „ ma już za sobą.

 

 

MIEJSCE AKCJI : gabinet lekarski w przychodni rejonowej, wyposażony standardowo  w sprzęty jeszcze z czasów komuny.

 

 

AKCJA ( kurtyna w górę )

 

Lekarz ( obolałym, płaczliwym głosem )

-          siostro, zrobi mi siostra „ szatana „ , łeb mi pęka, Wczoraj miałem dyżur w pogotowiu- całą noc piliśmy. Tylko niech mi siostra proporcji nie pomyli ( grozi jej palcem )

Siostra

-          ale ja panie doktorze pierwszy raz u Pana na dyżurze.  Krysia  zachorowała i dzisiaj ja ją zastępuję.

Lekarz  ( groźnie )

-          i co nie wiesz jak się robi „ szatana „ ? Krysia ci nie przekazała ?

Siostra

-          no nie  !.

Lekarz ( gniewnie )

-          już ja ją przećwiczę,.... jak burą sukę.... jak burą sukę ... już ja ją przećwiczę!!.

-          Wymieszaj pół szklanki spirytusu z  wodą, też pół szklanki, dodaj 10 kropel waleriany, dobrze wszystko wymieszaj, zrozumiałaś ?

Siostra ( wesolutko )

-          pewnie, że zrozumiałam, doktor Kalisz też takiego drinka pije jednego za drugim i ja mu przyrządzam, tylko, że nie wiedziałam, że to „ szatan”.

Lekarz ( gniewnie, już nie może się doczekać „ szatana” )

-          pośpiesz się, zobacz jak mi się ręce trzęsą ! ( wyciąga ręce, żeby pokazać jak się trzęsą )

-          jak ja będę w takim stanie recepty wypisywał ?

Siostra ( przyrządza „ szatana” , miesza składniki, liczy krople: jeden, dwa,... dziesięć )

-          proszę panie doktorze ( podaje szklankę pełną „ szatana”)

Lekarz (  łapczywie wypija zawartość szklanki, „ szatan” cieknie mu po brodzie. Odstawia szklankę na biurko, na chwilę przestaje oddychać, oczy wychodzą mu na wierzch, pot oblewa  czoło, twarz wykrzywia mu potworny grymas )

-          o kurwa ale mocny, proporcji nie pomyliłaś.... no już lepiej !

-          ilu mamy dzisiaj pacjentów ?

 

Siostra

-          było 150, ale jak się dowiedzieli, że Pan ma dzisiaj dyżur, to zostało 4 .

Lekarz

-          to dobrze, to dobrze, szybciej się uwiniemy to i czasu dla nas będzie więcej ( wybucha rubasznym śmiechem, klepie Siostrę w pośladek )

-          zrób mi jeszcze jednego szatana – tylko proporcji nie pomyl- i wołaj pierwszego pacjenta.

Siostra ( wielce zadowolona z zalotów lekarza, ochoczo przyrządza „ szatana „ )

-          proszę panie doktorze, ani o kropelkę się nie pomyliłam ( podaje szklankę Lekarzowi )

Lekarz  ( pośpiesznie wypija , oczy wychodzą mu na wierzch, oblewa się potem.... itd. )

-          proporcji nie pomyliłaś, zuch dziewczyna ! ( jeszcze raz klepie ją w pośladek )

-          może już receptę wypiszę ( wyciąga przed siebie ręce, żeby sprawdzić czy już będą zdolne do pisania  .... oj, jeszcze nie  ! )

-          wołaj pierwszego !.

Siostra ( wychodzi na korytarz i głośno wyczytuje z karty nazwisko )

-          pani Sawicka Irena, poproszę .

Sawicka Irena ( wchodzi do gabinetu powolnym starczym krokiem podpierając się laską, siada na krzesełku przy biurku Lekarza )

Lekarz ( wertuje papiery, szuka karty chorobowej pani Sawickiej, znalazł... czyta )

-          no nich pani mówi co też  dolega ?

Sawicka Irena

-          panie doktorze niech Pan spojrzy na mój brzuch ( odchyla koszulę i pokazuje brzuch ) napęczniał mi jak balon, a tabletki na gazy biorę. A boli, że już i wytrzymać nie sposób !.

Lekarz

-          pani Sawicka, nie o gazy tu chodzi, tylko dzieciaka wam ktoś zmajstrował !

Sawicka Irena  ( jak to mówią,  „ zapomina języka w gębie „ , słowa nie może wykrztusić )

-          jakże to panie doktorze..... toż ja już mam 85 lat, a mąż już 25 lat nie żyje!!.... Jakże to panie doktorze.....

Lekarz

-          wyniki nie kłamią pani Sawicka, o mam tu pani test ciążowy ( pokazuje ) stoi jak wół: ... wynik dodatni.

Siostra ( zaciekawiona , zagląda w papiery  ponad głową lekarza, czyta.... nachyla się do ucha  lekarza i szepce )

-          panie doktorze pomylił pan karty, pani Sawickiej leży o tam ( pokazuje miejsce na biurku, gdzie leży karta pani Sawickiej )

Lekarz ( spogląda jeszcze raz w papiery, odkłada je na bok, bierze właściwe, czyta... )

-          a faktycznie ma pani gazy ... coś zaraz zaradzimy, wypiszę receptę i po gazach ( próbuje wypisać receptę.... nic  z tego, rezygnuje z wiadomych powodów) , a właściwie co ja będę receptę wypisywał!. Niech pani idzie do apteki, powie, że coś na gazy, a pani magister już będzie widziała co i jak!.

Sawicka Irena ( już się uspokoiła )

-          dziękuję panie doktorze, dziękuję, ale mnie pan tą ciążą przestraszył . Co ja bym sama z obcym bachorem  zrobiła za 500 złotych emerytury..... Ale mnie Pan wystraszył... ( kładzie na biurku 20 złotych i wychodzi )

Lekarz ( chowa do szuflady 20 złotych )

-          nie trzeba, nie trzeba.

-          Siostro, zrób mi „ szatana „ coś poprzednie nie skutkują, tylko proporcji nie pomyl, kiedyś Krysia o dwie krople się pomyliła, to myślałem, że mi łeb pęknie !.

Siostra ( przyrządza „ szatana „, podaje Lekarzowi )

Lekarz ( wypija duszkiem, objawy po wypiciu – jak poprzednio )

-          no teraz lepiej, wołaj następnego!.

Siostra ( wychodzi na korytarz, głośno wyczytuje z listy )

-          pan Czereśniak Andrzej, poproszę

Czereśniak Andrzej ( wjeżdża wózkiem inwalidzkim do gabinetu )

Lekarz

-          co też panu dolega, panie... ( zerka w kartę ).. . Czereśniak ?

Czereśniak Andrzej ( zrezygnowanym, płaczliwym głosem )

-          panie doktorze, jak mnie noga bolała tak i boli, a mówił pan, że po amputacji przestanie

Lekarz ( spogląda na przemian to na kartę choroby, to na Czereśniaka )

-          czegoś ja tu panie Czereśniak nie rozumiem. Miał pan mieć amputowaną lewą nogę, a jak się nie mylę, to prawą panu- że tak powiem -..... ujęli.

Czereśniak Andrzej

-          w szpitalu też się temu wszyscy dziwowali, panie doktorze !

Lekarz

-          zaraz zobaczę kto tak pan urządził ( przegląda papiery, odnalazł właściwy, głośno czyta)

-          chirurg operujący: Ptaszyński Jan.... O kurwa... to ja.... Musiałem być po dyżurze w pogotowiu ....  To nic panie Czereśniak, to nic, zaraz coś zaradzimy, receptę wypiszę i jeszcze będziesz pan na jednej nodze tańcował ! ( próbuje wypisać receptę.... nic z tego.... rezygnuje).... zresztą po co jakaś recepta, pójdzie – to znaczy pojedzie – pan do apteki, a tam już pani magister będzie wiedziała, co i jak. ... a zresztą ta pana prawa noga to też już była do niczego !.

Czereśniak Andrzej  ( kładzie na biurku 10 złotych )

-          dziękuję panie doktorze, bo już myślałem, że to coś poważnego.( wyjeżdża wózkiem z gabinetu )

Lekarz ( nerwowo)

-          zrobi siostra „ szatana „ i woła następnego . Tylko żebyś mi proporcji nie pomyliła ! ( grozi jej palcem )

Siostra  (powtarza czynności konieczne do sporządzenia „ szatana „, podaje szklankę lekarzowi )

Lekarz ( wypija duszkiem...objawy po wypiciu jak poprzednio )

-          no teraz to już może receptę wypiszę ! ( wyciera usta rękawem, mruczy pod nosem )

-          proporcji nie pomyliła, ma pierdolnięcie- mocna jak siekiera.

-          wołaj następnego

Siostra ( wychodzi na korytarz i wyczytuje z listy )

-          pani Maślanka Teresa, poproszę . ( maślanka Teresa wchodzi do gabinetu )

Lekarz

-          a pani co dolega ?

Maślanka Teresa

-          głowa mnie boli panie doktorze !

Lekarz

-          pani się rozbierze do pasa, to przebadam.

Teresa Maślanka ( zdejmuje ubranie, do pasa naga czeka na badanie )

      Lekarz  ( zdumiony wpatruje się w Maślankę Teresę.... widzi je ... dwie, zastanawia się

      którą przebadać pierwszą .  Zaczyna od tej z lewej. Przykłada słuchawkę do

      stojącego na biurku radia , przestraszony mruczy do siebie)

-          o kurwa źle ze mną, hejnał z wieży mariackiej słyszę, jak nie przestaną pić, to jeszcze

jakiegoś nieszczęścia narobię !!.

Maślanka Teresa ( gwałtownie wstaje z krzesła, zaczyna się pospiesznie ubierać, krzyczy)

-          skandal, nachlało się bydle i ludzi chce leczyć !!.  Sam się wylecz pijaku !. Radio przebadał .... ludzie,... nie puszczę ci tego płazem... ty pijaku ( wygraża pięścią lekarzowi), na skargę pójdę ( wybiega z gabinetu )

Lekarz

-          słyszałaś ? , na skargę pójdzie, ciekawe do kogo ? A to kurwiszon, żebyś mi jej więcej go gabinetu nie wpuszczała !. ( grozi palcem pielęgniarce ) 

Siostra ( przestraszonym głosem )

-          jeszcze jeden został, wołać ?

Lekarz

-          wołaj !

Siostra ( wychodzi na korytarz, zwraca się do siedzącego na ławce pacjenta: pan Dudek, prawda ? )

-          pan doktor prosi

Dudek Marek ( wchodzi do gabinetu, już w drzwiach „ nadaje „ do lekarza )

-          zwolnienia potrzebuję, panie doktorze..... miałem wczoraj dyżur w pogotowiu.... znaczy się energetycznym.... i sam pan doktor rozumie .

Lekarz

-          a energetycznym, bo już myślałem, że ze mną pan jeździł !.

-          ile pan tego zwolnienia potrzebuje?

Marek Dudek ( siada na krzesełku, nie może opanować drżenia całego ciała )

-          no jakieś 5 dni, i da pan doktor coś żeby mną tak nie telepało !.

Lekarz

-          siostro, zrobi siostra dla tego pana „ szatana” ( ale się mnie zrymowało, wiersze mógłbym pisać ) , a przy okazji i dla mnie , tylko żeby  siostra proporcji nie pomyliła ( grozi jej palcem )  kiedyś się Krysia o dwie krople pomyliła, to myślałem, że łeb mi pęknie.

Siostra ( przyrządza dwa „ szatany „  podaje lekarzowi i pacjentowi, ci łapczywie piją... objawy po wypiciu , jak opisane poprzednio )

Dudek Marek ( mruczy pod nosem, do siebie)

-          o kurwa, ja pierdolę, ale mocna, ..... już mi przechodzi

-          życie mi pan, panie doktorze uratował !.

Lekarz

-          no a teraz wypisze panu zwolnienie, ( spogląda na swoje dłonie )... to znaczy siostra wypisze a ja ... podpiszę... albo i niech siostra za mnie podpisze, a ja... podstempluje ..

Siostra ( ochoczo zabiera się do wypisania zwolnienia, kończy podaje lekarzowi )

-          zwolnionko jak ta lala

Lekarz ( próbuje trafić pieczątką w zwolnienie, bez rezultatu )

-          masz ( podaje pieczątkę i zwolnienie siostrze ) ty podstempluj, ręka mnie coś boli .

Siostra  ( stempluje zwolnienie i podaje Dudkowi )

-          proszę bardzo, zwolnionko jak ta lala !.

Dudek Marek ( kładzie na biurku 2 złote  )

-          pan doktor się nie obrazi, ale więcej nie mam, wszystko my wczoraj przepili !

Lekarz ( chowa 2 złote do szuflady )

-          nie trzeba, nie trzeba

Marek Dudek ( przestępuje z nogi na nogę, coś jeszcze chce, ale jakoś nie może wykrztusić, co )

-          a może by tak panie doktorze, ......jeszcze po jednym „ szataniku”, jeszcze gorzały o takim „ jebnięciu „ nie piłem !

Lekarz

-          o nie, koniec już z tym pijaństwem na dzisiaj, koniec !.

Dudek Marek ( zawiedziony, ociągając się opuszcza gabinet )

Lekarz

-          no to teraz możemy sobie siostro pofiglować !. ( obejmuje ją w pół, jedną rękę wkłada jej za majtki, drugą próbuje rozpiąć bluzkę- oczywiście bezskutecznie. Siostra rozpina lekarzowi rozporek i wkłada rękę w jego czeluście. Wesołe baraszkowanie przerywa natarczywy dźwięk telefonu. Siostra odbiera jedną ręką telefon, drugą majstruje w rozporku )

Siostra

-          panie doktorze dzwonią ze szpitala, doktor Janiak nie przyszedł do pracy po dyżurze w pogotowiu, a operować trzeba. Mówią żeby pan natychmiast przyjeżdżał.

Lekarz ( zapina rozporek, poprawia włosy, zakłada marynarkę )

-          już jadę, już jadę,... zamęczą człowieka.. zamęczą ... gdzie są moje kluczyki od auta... a tutaj.. już jadę !.( zataczając się wychodzi z gabinetu, po drodze przewracając dwa krzesła i wieszak )

Siostra ( podnosi z podłogi krzesła i wieszak, wyjmuje z torebki pilnik i lakier do paznokci i zaczyna  toaletę. Mówi pod nosem sama do siebie )

-          a tak się dobrze zapowiadało, ja to mam zawsze pecha...( maluje paznokcie, nucąc najnowszy przebój „ Mandaryny „ )

 

 

 

K U R T Y N A

 

 

 

 

    

 

 

    

 

 

 

 

 

 

 

 

-