O
S O B Y :
MIEJSCE
AKCJI : gabinet
lekarski w przychodni rejonowej, wyposażony standardowo w sprzęty jeszcze z czasów komuny.
AKCJA
( kurtyna w
górę )
-
siostro,
zrobi mi siostra „ szatana „ , łeb mi pęka, Wczoraj miałem dyżur w pogotowiu-
całą noc piliśmy. Tylko niech mi siostra proporcji nie pomyli ( grozi jej
palcem )
-
ale
ja panie doktorze pierwszy raz u Pana na dyżurze. Krysia zachorowała i
dzisiaj ja ją zastępuję.
-
i co
nie wiesz jak się robi „ szatana „ ? Krysia ci nie przekazała ?
-
no
nie !.
-
już
ja ją przećwiczę,.... jak burą sukę.... jak burą sukę ... już ja ją
przećwiczę!!.
-
Wymieszaj
pół szklanki spirytusu z wodą, też pół
szklanki, dodaj 10 kropel waleriany, dobrze wszystko wymieszaj, zrozumiałaś ?
Siostra
(
wesolutko )
-
pewnie,
że zrozumiałam, doktor Kalisz też takiego drinka pije jednego za drugim i ja mu
przyrządzam, tylko, że nie wiedziałam, że to „ szatan”.
Lekarz
(
gniewnie, już nie może się doczekać „ szatana” )
-
pośpiesz
się, zobacz jak mi się ręce trzęsą ! ( wyciąga ręce, żeby pokazać jak się
trzęsą )
-
jak
ja będę w takim stanie recepty wypisywał ?
Siostra
(
przyrządza „ szatana” , miesza składniki, liczy krople: jeden, dwa,... dziesięć
)
-
proszę
panie doktorze ( podaje szklankę pełną „ szatana”)
Lekarz
( łapczywie wypija zawartość szklanki, „
szatan” cieknie mu po brodzie. Odstawia szklankę na biurko, na chwilę przestaje
oddychać, oczy wychodzą mu na wierzch, pot oblewa czoło, twarz wykrzywia mu potworny grymas )
-
o
kurwa ale mocny, proporcji nie pomyliłaś.... no już lepiej !
-
ilu
mamy dzisiaj pacjentów ?
-
było
150, ale jak się dowiedzieli, że Pan ma dzisiaj dyżur, to zostało 4 .
-
to
dobrze, to dobrze, szybciej się uwiniemy to i czasu dla nas będzie więcej (
wybucha rubasznym śmiechem, klepie Siostrę w pośladek )
-
zrób
mi jeszcze jednego szatana – tylko proporcji nie pomyl- i wołaj pierwszego
pacjenta.
Siostra
(
wielce zadowolona z zalotów lekarza, ochoczo przyrządza „ szatana „ )
-
proszę
panie doktorze, ani o kropelkę się nie pomyliłam ( podaje szklankę Lekarzowi
)
-
proporcji
nie pomyliłaś, zuch dziewczyna ! ( jeszcze raz klepie ją w pośladek )
-
może
już receptę wypiszę ( wyciąga przed siebie ręce, żeby sprawdzić czy już będą
zdolne do pisania .... oj, jeszcze
nie ! )
-
wołaj
pierwszego !.
Siostra
(
wychodzi na korytarz i głośno wyczytuje z karty nazwisko )
-
pani
Sawicka Irena, poproszę .
Sawicka
Irena (
wchodzi do gabinetu powolnym starczym krokiem podpierając się laską, siada na
krzesełku przy biurku Lekarza )
Lekarz
(
wertuje papiery, szuka karty chorobowej pani Sawickiej, znalazł... czyta )
-
no
nich pani mówi co też dolega ?
-
panie
doktorze niech Pan spojrzy na mój brzuch ( odchyla koszulę i pokazuje brzuch
) napęczniał mi jak balon, a tabletki na gazy biorę. A boli, że już i
wytrzymać nie sposób !.
-
pani
Sawicka, nie o gazy tu chodzi, tylko dzieciaka wam ktoś zmajstrował !
Sawicka
Irena ( jak to mówią, „ zapomina języka w gębie „ , słowa nie może wykrztusić )
-
jakże
to panie doktorze..... toż ja już mam 85 lat, a mąż już 25 lat nie żyje!!....
Jakże to panie doktorze.....
-
wyniki
nie kłamią pani Sawicka, o mam tu pani test ciążowy ( pokazuje ) stoi
jak wół: ... wynik dodatni.
Siostra
(
zaciekawiona , zagląda w papiery ponad
głową lekarza, czyta.... nachyla się do ucha
lekarza i szepce )
-
panie
doktorze pomylił pan karty, pani Sawickiej leży o tam ( pokazuje miejsce na
biurku, gdzie leży karta pani Sawickiej )
Lekarz
(
spogląda jeszcze raz w papiery, odkłada je na bok, bierze właściwe, czyta... )
-
a
faktycznie ma pani gazy ... coś zaraz zaradzimy, wypiszę receptę i po gazach (
próbuje wypisać receptę.... nic z tego,
rezygnuje z wiadomych powodów) , a właściwie co ja będę receptę
wypisywał!. Niech pani idzie do apteki, powie, że coś na gazy, a pani magister
już będzie widziała co i jak!.
Sawicka
Irena (
już się uspokoiła )
-
dziękuję
panie doktorze, dziękuję, ale mnie pan tą ciążą przestraszył . Co ja bym sama z
obcym bachorem zrobiła za 500 złotych
emerytury..... Ale mnie Pan wystraszył... ( kładzie na biurku 20 złotych i
wychodzi )
Lekarz
(
chowa do szuflady 20 złotych )
-
nie
trzeba, nie trzeba.
-
Siostro,
zrób mi „ szatana „ coś poprzednie nie skutkują, tylko proporcji nie pomyl,
kiedyś Krysia o dwie krople się pomyliła, to myślałem, że mi łeb pęknie !.
Siostra ( przyrządza „ szatana „,
podaje Lekarzowi )
Lekarz ( wypija duszkiem, objawy po
wypiciu – jak poprzednio )
-
no
teraz lepiej, wołaj następnego!.
Siostra ( wychodzi na korytarz,
głośno wyczytuje z listy )
-
pan
Czereśniak Andrzej, poproszę
Czereśniak Andrzej ( wjeżdża wózkiem
inwalidzkim do gabinetu )
-
co
też panu dolega, panie... ( zerka w kartę ).. . Czereśniak ?
Czereśniak Andrzej ( zrezygnowanym, płaczliwym
głosem )
-
panie
doktorze, jak mnie noga bolała tak i boli, a mówił pan, że po amputacji
przestanie
Lekarz ( spogląda na przemian to na
kartę choroby, to na Czereśniaka )
- czegoś ja tu panie Czereśniak nie rozumiem. Miał pan mieć amputowaną lewą nogę, a jak się nie mylę, to prawą panu- że tak powiem -..... ujęli.
-
w
szpitalu też się temu wszyscy dziwowali, panie doktorze !
-
zaraz
zobaczę kto tak pan urządził ( przegląda papiery, odnalazł właściwy, głośno
czyta)
-
chirurg
operujący: Ptaszyński Jan.... O kurwa... to ja.... Musiałem być po dyżurze w
pogotowiu .... To nic panie Czereśniak,
to nic, zaraz coś zaradzimy, receptę wypiszę i jeszcze będziesz pan na jednej
nodze tańcował ! ( próbuje wypisać receptę.... nic z tego.... rezygnuje)....
zresztą po co jakaś recepta, pójdzie – to znaczy pojedzie – pan do apteki, a
tam już pani magister będzie wiedziała, co i jak. ... a zresztą ta pana prawa
noga to też już była do niczego !.
Czereśniak Andrzej ( kładzie na biurku 10 złotych )
-
dziękuję
panie doktorze, bo już myślałem, że to coś poważnego.( wyjeżdża wózkiem z
gabinetu )
Lekarz ( nerwowo)
-
zrobi
siostra „ szatana „ i woła następnego . Tylko żebyś mi proporcji nie pomyliła !
( grozi jej palcem )
Siostra
(powtarza czynności konieczne do sporządzenia „ szatana „, podaje
szklankę lekarzowi )
Lekarz ( wypija duszkiem...objawy
po wypiciu jak poprzednio )
-
no
teraz to już może receptę wypiszę ! ( wyciera usta rękawem, mruczy pod nosem
)
-
proporcji
nie pomyliła, ma pierdolnięcie- mocna jak siekiera.
-
wołaj
następnego
Siostra ( wychodzi na korytarz i
wyczytuje z listy )
-
pani
Maślanka Teresa, poproszę . ( maślanka Teresa wchodzi do gabinetu )
-
a
pani co dolega ?
-
głowa
mnie boli panie doktorze !
-
pani
się rozbierze do pasa, to przebadam.
Lekarz ( zdumiony wpatruje się w Maślankę Teresę.... widzi je
... dwie, zastanawia się
którą przebadać pierwszą .
Zaczyna od tej z lewej. Przykłada słuchawkę do
stojącego na biurku radia ,
przestraszony mruczy do siebie)
-
o
kurwa źle ze mną, hejnał z wieży mariackiej słyszę, jak nie przestaną pić, to
jeszcze
jakiegoś nieszczęścia narobię !!.
Maślanka Teresa ( gwałtownie wstaje z
krzesła, zaczyna się pospiesznie ubierać, krzyczy)
-
skandal,
nachlało się bydle i ludzi chce leczyć !!.
Sam się wylecz pijaku !. Radio przebadał .... ludzie,... nie puszczę ci
tego płazem... ty pijaku ( wygraża pięścią lekarzowi), na skargę pójdę (
wybiega z gabinetu )
-
słyszałaś
? , na skargę pójdzie, ciekawe do kogo ? A to kurwiszon, żebyś mi jej więcej go
gabinetu nie wpuszczała !. ( grozi palcem pielęgniarce )
Siostra ( przestraszonym głosem )
- jeszcze jeden został, wołać ?
- wołaj !
Siostra ( wychodzi na korytarz,
zwraca się do siedzącego na ławce pacjenta: pan Dudek, prawda ? )
-
pan
doktor prosi
Dudek Marek ( wchodzi do gabinetu, już w
drzwiach „ nadaje „ do lekarza )
- zwolnienia potrzebuję, panie doktorze..... miałem wczoraj dyżur w pogotowiu.... znaczy się energetycznym.... i sam pan doktor rozumie .
-
a
energetycznym, bo już myślałem, że ze mną pan jeździł !.
-
ile
pan tego zwolnienia potrzebuje?
Marek Dudek ( siada na krzesełku, nie
może opanować drżenia całego ciała )
- no jakieś 5 dni, i da pan doktor coś żeby mną tak nie telepało !.
-
siostro,
zrobi siostra dla tego pana „ szatana” ( ale się mnie zrymowało, wiersze
mógłbym pisać ) , a przy okazji i dla mnie , tylko żeby siostra proporcji nie pomyliła ( grozi jej
palcem ) kiedyś się Krysia o dwie
krople pomyliła, to myślałem, że łeb mi pęknie.
Siostra ( przyrządza dwa „ szatany
„ podaje lekarzowi i pacjentowi, ci
łapczywie piją... objawy po wypiciu , jak opisane poprzednio )
Dudek Marek ( mruczy pod nosem, do
siebie)
-
o
kurwa, ja pierdolę, ale mocna, ..... już mi przechodzi
-
życie
mi pan, panie doktorze uratował !.
-
no a
teraz wypisze panu zwolnienie, ( spogląda na swoje dłonie )... to znaczy
siostra wypisze a ja ... podpiszę... albo i niech siostra za mnie podpisze, a
ja... podstempluje ..
Siostra ( ochoczo zabiera się do
wypisania zwolnienia, kończy podaje lekarzowi )
-
zwolnionko
jak ta lala
Lekarz ( próbuje trafić pieczątką w
zwolnienie, bez rezultatu )
-
masz (
podaje pieczątkę i zwolnienie siostrze ) ty podstempluj, ręka mnie coś boli
.
Siostra ( stempluje zwolnienie i podaje Dudkowi )
- proszę bardzo, zwolnionko jak ta lala !.
Dudek Marek ( kładzie na biurku 2
złote )
- pan doktor się nie obrazi, ale więcej nie mam, wszystko my wczoraj przepili !
Lekarz ( chowa 2 złote do szuflady
)
-
nie
trzeba, nie trzeba
Marek Dudek ( przestępuje z nogi na
nogę, coś jeszcze chce, ale jakoś nie może wykrztusić, co )
- a może by tak panie doktorze, ......jeszcze po jednym „ szataniku”, jeszcze gorzały o takim „ jebnięciu „ nie piłem !
-
o
nie, koniec już z tym pijaństwem na dzisiaj, koniec !.
Dudek Marek ( zawiedziony, ociągając się
opuszcza gabinet )
-
no to
teraz możemy sobie siostro pofiglować !. ( obejmuje ją w pół, jedną rękę
wkłada jej za majtki, drugą próbuje rozpiąć bluzkę- oczywiście bezskutecznie.
Siostra rozpina lekarzowi rozporek i wkłada rękę w jego czeluście. Wesołe
baraszkowanie przerywa natarczywy dźwięk telefonu. Siostra odbiera jedną ręką
telefon, drugą majstruje w rozporku )
-
panie
doktorze dzwonią ze szpitala, doktor Janiak nie przyszedł do pracy po dyżurze w
pogotowiu, a operować trzeba. Mówią żeby pan natychmiast przyjeżdżał.
Lekarz ( zapina rozporek, poprawia
włosy, zakłada marynarkę )
-
już
jadę, już jadę,... zamęczą człowieka.. zamęczą ... gdzie są moje kluczyki od
auta... a tutaj.. już jadę !.( zataczając się wychodzi z gabinetu, po drodze
przewracając dwa krzesła i wieszak )
Siostra ( podnosi z podłogi krzesła
i wieszak, wyjmuje z torebki pilnik i lakier do paznokci i zaczyna toaletę. Mówi pod nosem sama do siebie )
-
a tak
się dobrze zapowiadało, ja to mam zawsze pecha...( maluje paznokcie, nucąc
najnowszy przebój „ Mandaryny „ )
-