U psychiatry-
komedyjka teatralna
OSOBY:
Zamiast charakterystyki osób powiedzmy, że gdyby Psychiatra nie był ubrany w biały fartuch, to obserwując zachowanie obu panów, postronny obserwator pomyślałby, że Psychiatrą jest Pacjent, zaś wymagającym leczenia Pacjentem jest Psychiatra.
Miejsce Akcji:
Gabinet lekarski. Przy stoliku siedzą Psychiatra i Pacjent. Trwa wywiad prowadzony przez Psychiatrę, którego celem jest postawienie diagnozy co też dolega Pacjentowi.
AKCJA: (kurtyna w górę)
Psychiatra:
- co też szanownemu panu dolega? Głosy pan słyszy, duchy pana
nawiedzają? Czy też może jakaś inna szajba panu
odbiła? (wybucha śmiechem, rzuca jakimś papierem w Pacjenta)
Pacjent: (lekko przestraszony zachowaniem Psychiatry)
- głosy słyszę panie doktorze
Psychiatra:
- a mógłby pan te głosy jakoś scharakteryzować? Jakie te głosy są? To ważne! Chodzi o to żebym panu właściwe leki przepisał!
Pacjent:
- te głosy są takie....(myśli...)... głuche i puste
Psychiatra:
- ale bardziej głuche, czy bardziej puste? To bardzo ważne, żeby właściwe leki dobrać...
Pacjent:
- powiedziałbym, że bardziej są...puste, takie beczkowate!
Psychiatra:
- a to są głosy męskie, czy żeńskie?
Pacjent:
- to mi trudno powiedzieć, gdyż tak jak mówiłem głosy są takie „beczkowate”, wie pan, tak jak by pan doktor mówił do pustej beczki, pogłos taki się robi i trudno dociec kto to mówi...ale chyba to mówi kobieta
Psychiatra:
- kobieta? A po czym szanowny pan tak wnioskuje?
Pacjent:
- no bo najsampierw do mnie mówiła, a później złapała mnie za.....no wie doktor....za przyrodzenie...No to chyba to była kobieta, bo chłop by się do mnie nie dobierał..
Psychiatra:
- na miejscu tej kobiety też bym się do pana nie dobierał (wybucha śmiechem)....to
żaden argument. Ale już co nieco wiemy (wpisuje w karcie choroby: rozpoznanie-
schizofrenia)
- no i co było dalej? Ten właściciel ręki ( na razie załóżmy, że to była kobieta), posunął się dalej? No wie pan, seksualnie pana molestował? Proszę sobie dobrze przypomnieć, to ważne dla dobrania właściwego lekarstwa!
Pacjent:
- zasadniczo to tak dobrze już nie pamiętam, ale chyba mnie ta ręka zaczęła tarmosić za...no wie doktor.... za fiuta
Psychiatra: (zadowolony, coś notuje)
- bardzo dobrze, bardzo dobrze, co za ciekawy przypadek...proszę dalej, proszę opowiadać i się nie krępować
Pacjent:
- ale ja już nie ma co opowiadać bo się obudziłem, głosy ucichły.....ale zaraz, zaraz....coś sobie przypomniałem....ta ręka co to mnie za fiuta wytarmosiła, była wystrojona w taki pierścień, tak pamiętam ...w pierścień z czerwonym oczkiem...bo jak kołdrę odrzuciłem to wyraźnie to widziałem.....o kurwa....toż to moja żona taki pierścionek nosi i często na noc nie zdejmuje. Tak, to ona mnie za fiuta wytarmosiła, a wcześniej coś przez sen mamrotała...ja pierdolę...a ja sobie pomyślałem, ze mi szajba odbiła i do pana doktora przybiegłem!
A to żonie przez sen ochota na seks przyszła i zaczęła się do mnie dobierać....
Psychiatra:
- ale w karcie mam wpisane, że pan nie ma żony, wdowcem pan jesteś!
Pacjent:
- Jezus, Maria, nieboszczka żona zza światów przybyła, żeby mnie za fiuta wytarmosić...źle ze mną, co pan o tym sądzi panie doktorze?
Psychiatra:
- dobrze nie jest: najpierw te głosy, a teraz jeszcze dodatkowo duchy pana nawiedzają....trzeba będzie hospitalizować, nie ma rady!
Pacjent:
- a czy ja mówiłem, że nie mam żony? Bo wydaje mi się, że mam...albo się pomyliłem albo zapomniałem....czyli to nie żona....no to się poddaję....a już się ucieszyłem, że to żona i że mi szajba nie odbiła! ....A tu taka niespodzianka: szajba mi odbiła!...da pan doktor jakieś leki, bo do wariatkowa to bym nie chciał? Nic żonie o chorobie nie powiem, to znaczy ....przecież nie mam żony...to tym bardziej nie będę miał komu powiedzieć!
Psychiatra: (szuka w szufladzie recept, znalazł)
- jak pan się nazywasz? Muszę wpisać do recepty!
Pacjent:
- Malinowski
Psychiatra:
- jak to Malinowski, jak na karcie pisze Goryszewski? ....Cholera jasna, karty pomyliłem, pana jest tutaj...(czyta właściwą kartę...) faktycznie masz pan żonę...a to całkowicie zmienia diagnozę...wpisałem panu schizofrenię, a to tylko demencja starcza...cholera jasna: tylko demencja starcza... ile pan masz lat?
Pacjent:
- 86 panie doktorze, ale pewny nie jestem
Psychiatra: (wypisuje receptę, podaje pacjentowi)
- brać dwie tabletki rano, na czczo! Zapamięta pan?
Pacjent:
- zapamiętam, co
bym miał nie zapamiętać, przecież o żonie pamiętałem. (bierze receptę i wychodzi z gabinetu)
Psychiatra: (sam do siebie)
- a taki się ciekawy przypadek zapowiadał, a to tylko demencja starcza...pechowo mi się dzisiaj dzień zaczyna!.....otwiera gazetę czyta...
KURTYNA
Ps. Inspiracją do napisania powyższej komedyjki był eksperyment amerykańskiego psychiatry Rosenhana, który skompromitował i ośmieszył tak zwaną „oficjalną” psychiatrię.
Rosenhan skompletował grupę ochotników (wykonujących na co dzień różne zawody) i wysłał ich do kilkunastu amerykańskich klinik psychiatrycznych. Podczas pierwszej rozmowy z lekarzem twierdzili oni, że „słyszą głosy”. W każdym przypadku stwierdzono u ochotników schizofrenię i poddano ich leczeniu, pomimo tego, że podczas „kuracji” zachowywali się oni całkowicie normalnie.
Po upublicznieniu wyników badań, w światowej psychiatrii zawrzało. Dyrekcje tych klinik psychiatrycznych, do której ochotnicy Rosenhana nie dotarli, oświadczyli, że w ich klinikach „taki numer” by nie przeszedł. Wówczas Rosenhan ogłosił drugi etap eksperymentu, który miał udowodnić, że każda klinika psychiatryczna zachowa się identycznie. Drugi etap eksperymentu polegał na tym, że .....żadnych ochotników Rosenhan do klinik nie wysłał! Dyrekcje klinik (nie widząc o tym) „zdemaskowały” kilkuset agentów Rosenhana.
Eksperyment Rosenhana dowodzi, ze oficjalna psychiatria nie jest żadną nauką, tylko czystą hochsztaplerką, zaś większość psychiatrów ma poważne problemy z własnym zdrowiem psychicznym! Więcej o eksperymencie Rosenthala tutaj:
http://night-rat.nowyekran.pl/post/80825,eksperyment-rosenhana-jak-latwo-zostac-schizofrenikiem
Anthony Ivanowitz
30. listopada. 2012r