Tragedia.
Jakiś czas temu oglądałem w TvP reportaż pokazujący życie rosyjskiej prowincji. Bohater programu- jakiś rosyjski „ mużyk”- pokazuje ekipie telewizyjnej obejście swojego domu. Zobaczcie- krzyczy- w jakich ja muszę mieszkać warunkach, i z wściekłością demonstruje gnojowisko, które sam urządził wokół domu. Całe podwórko tonie w błocie i w stertach śmieci. Aby dojść do budynku „ suchą nogą”, trzeba skakać z cegły na cegłę, które „ mużyk” powtykał w błoto. „… Co to ich w Moskwie obchodzi, że my tutaj żyjemy jak świnie !...” , wrzeszczy do kamery Rosjanin. Człowiek ten obarcza winą za chlew który sam urządził, i którego nie chce się mu uprzątnąć … rząd w Moskwie. Pod jego adresem zgłasza pretensję. Żałosny, typowy „ produkt” komunizmu, osobnik zdeprawowany przez system i alkoholizm. Klasyczny „Homosowietikus”, wręcz doskonały wzorzec roszczeniowego, durnego obiboka. Normalny człowiek na jego miejscu zakasałby rękawy, z pobliskich pól nanosiłby kamieni z których byłby chodnik, wysprzątałby obejście. Po kilku dniach roboty otoczenie domu wyglądałoby schludnie i czysto. „Homosowietikus” palcem w bucie nie kiwnie, wiecznie pijany nierób czeka aż jakiś „ rząd” , przyjedzie i wysprząta mu obejście.
Katastrofa budowlana w Katowicach, która pochłonęła kilkadziesiąt istnień ludzkich, dowodzi, że również w Polsce „ Homosowietikus” trzyma się dzielnie i nic nie wskazuje na to, aby ten typ człowieka miał przejść niebawem do historii. W kraju w którym prawie 3 miliony ludzi nie ma pracy, nie ma komu odśnieżyć ulic i chodników, nie ma komu zrzucić śnieg z dachów. W kraju, który zafundował sobie kilkuset tysięczną armię urzędników, nie ma komu sprawdzić, czy budynki użyteczności publicznej są bezpieczne dla użytkowników. Zgodnie z polskim prawem, na zorganizowanie imprezy masowej, trzeba uzyskać zezwolenie lokalnych władz. Przed wydaniem takiego zezwolenia, urzędnicy winni sprawdzić, czy budynek w którym będzie się odbywać impreza jest bezpieczny. Śledztwo wykazało, że lokalny inspektor nadzoru budowlanego, nie wszedł na dach hali, gdyż nie miał… drabiny. Zgodę na zorganizowanie targów jednak wydał !. Kilkadziesiąt osób straciło życie, a ponad sto zostało pokaleczonych, bo jednym polskim Homosowietikusom nie chciało się ruszyć dupsk by odśnieżyć dach, a innym wejść na dach by sprawdzić czy śnieg został usunięty. Gdy już dach hali runął, jeszcze inne Homosowietikusy rozpoczęły celebrację gestów bez znaczenia: zapalanie zniczy i świeczek w oknach, wpisywanie się do ksiąg kondolencyjnych, wtykanie kwiatków w ruiny, itp. Tragedia spowodowana przez Homosowietikusów, niczego pozostałych nie nauczyła. W polskich miastach zalegają gigantyczne ilości śniegu. Gdy nadejdzie odwilż i śnieg zacznie gwałtownie topić się, będziemy świadkami następnych tragedii: zalane zostaną domy, biura i zakłady produkcyjne, potopią się ludzie, stracą dobytek, uszkodzone zostaną budynki. Wszyscy o tym wiedzą, ale palcem w bucie nikt nie kiwnie. Czekamy…..by znów trafiła się okazja do zademonstrowania gestów bez znaczenia: zapalenia świeczek, wrzucenia dwóch złotych do puszki PCK, z przeznaczeniem na „ powodzian”. Czekamy…. Niech rząd w Moskwie – to znaczy w Warszawie- zrobi z tym porządek. My płacimy podatki, więc niech „ oni” działają, nam nic do tego,......niektórzy z nas potopią się, ale z „ich” winy. I będziemy celebrować tragiczne efekty naszego nieróbstwa, ogłaszać narodowe żałoby, zapalać znicze, modlić za dusze ofiar, dziennikarze będą mieli żerowisko, działacze organizacji charytatywnych obłowią się przy okazji..... A wystarczyłoby, aby tylko co dziesiąty bezrobotny, wyposażony w łopatę do śniegu, popracował tylko przez kilka dni wrzucając śnieg na samochody .... Nie ma komu pracować, nie ma komu organizować ludzi do działań obywatelskich, nie ma komu pomyśleć..... społeczeństwo polskie sparaliżowane dziwną niemocą, zamarło w oczekiwaniu.... na co, na następne tragedie ?
Polski Homosowietikus trzyma się mocno, nim odejdzie w zaświaty, niejedno jeszcze nieszczęście sprowadzi na głowy współziomków.
Anthony Ivanowitz
1.luty.2006r.