Skok stulecia, czyli gdzie są ukradzione dolary?

 

 

 

   Gazeta Prawna z dnia 24 grudnia 2008 roku,  w tytule artykułu informuje: „... Nie można znaleźć 50 miliardów  dolarów  z piramidy Bernarda Madoffa”.  „...Gdzie się podziały pieniądze z planu Paulsona...” – pyta z kolei Gazeta Wyborcza z dnia 23. grudnia 2008r. Dziennikarze z agencji Associate Press  próbowali ustalić jak 21 amerykańskich banków wydało 350 miliardów  dolarów z pierwszej raty pomocy rządowej, w ramach planu Paulsona. Dziennikarze ustalili, że w zasadzie nie wiadomo, co się z tymi pieniędzmi stało!! Cytowany przez Gazetę Wyborczą kongresman Scott Gavrett mowi: „...obawiam się, że nasz naród nigdy nie dowie się, gdzie są te pieniądze...”

    Jak to jest możliwe, że w państwie tak naszpikowanej wszelkimi możliwymi służbami wywiadowczo-policyjnymi jak USA, nie sposób ustalić prostych do sprawdzenia  zdarzeń? Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia  z monstrualnym, dobrze zorganizowanym złodziejstwem, wobec którego cała machina   wymiaru sprawiedliwości USA, jest w zadziwiający sposób  bezradna! Zauważmy, że ofiarą kryzysu finansowego w USA (i jego następstw) padli w pierwszym rzędzie obywatele amerykańscy, którzy zostali obrabowani najpierw w wyniku krachu giełdowego, następnie w wyniku planu Paulsona, zaś na koniec przez Madoffa i jego złodziejską piramidę. Ponieważ w przyrodzie nic nie ginie, tylko ewentualnie zmienia właściciela, więc warto zapytać: gdzie jest ukradziona Amerykanom (i nie tylko im) kasa? Dlaczego, najlepsze ponoć na świecie służby wywiadowcze USA, nie są w stanie tego ustalić? Dlaczego tabuny dziennikarzy śledczych amerykańskiej prasy, nie drążą tematu?  Gigantyczne pieniądze idące w biliony dolarów  „wyparowały” z systemu bankowego USA i nikogo nie interesuje gdzie one trafiły?!

    Amerykański przekręt stulecia, nosi znamiona doskonale zorganizowanej , skoordynowanej akcji   wyjątkowo sprawnej służby wywiadowczej jakiegoś  wpływowego państwa. Jakie to Państwo?  Zauważmy, że główni bohaterowie  amerykańskiej złodziejskiej afery, to Żydzi. Gigantyczne pieniądze skradzione amerykańskim podatnikom, musiały zostać gdzieś zdeponowane. Jedynym   bezpiecznym miejscem gdzie można taką kasę zdeponować, to sejfy izraelskich banków.

    

O ile tak zwani goje (czyli nie Żydzi) nabrali wody w usta i  choć przegrani i obrabowani boją się zapytać gdzie jest ich kasa (by nie zostać obwołana antysemitami), o tyle część żydowskich intelektualistów, wystraszona kryzysem wywołanym przez ich pobratymców, rozważa całkiem na poważnie czy aby rozwścieczeni Amerykanie nie urządzą Żydom ... Holokaustu, mszcząc się niejako na całej nacji, za ograbienie ich przez  przedstawicieli wybranego narodu.  Na swoim blogu internetowym rabin Lazer Brody pyta wprost,  czy Holokaust może wydarzyć się w Ameryce?  Według niego nie tylko może, ale jest on już bardzo niedaleko, „tuż za rogiem”. (http://lazerbrody.typepad.com/lazer_beams/2008/09/template-for-a-holocaust.html)

 

 

   Amerykański przekręt stulecia  (który wywołał światowy kryzys gospodarczy), pokazuje jak na dłoni  fasadowość amerykańskiej demokracji. Faktyczną władzę sprawują w tym kraju nie prezydent i parlament, lecz działające za kulisami  lobby żydowskie, bezwzględnie wykorzystujące potęgę finansową i militarna USA, do realizacji celów państwa Izrael. Tym razem jednak, chyba  Mojżeszowi  „przegieli”. Wydymali na kasę  największe mocarstwo świata i miliony amerykańskich obywateli. Czy po takim doświadczeniu, Amerykanie ockną się i zrobią  ze swoją „mniejszością’ porządek? Oby nie taki, jak to przepowiada rabin Brody!

 

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org

24. grudnia. 2008r