Show must go on, czyli miałeś chamie złoty róg

 

 

   Określenie „scena polityczna”, używane przez różnych publicystów na opisanie polskiego światka polityków i biurokratów, jest wyjątkowo trafne!  Czymże bowiem jest scena? Scena to miejsce w teatrze, na którym aktorzy grają napisane dla nich role, w sposób określony przez reżysera. Jednego dnia aktor wciela się w rolę króla, w drugim dniu gra jakiegoś złoczyńcę, szeryfa, czy policjanta. Współczesna teatralna widownia doskonale zdaje sobie sprawę, że ogląda na scenie  fikcję: aktor grający króla nie jest przecież prawdziwym królem, zaś grający gestapowca nie jest prawdziwym  gestapowcem, on tylko udaje, że jest tym albo tamtym. Ale nie zawsze tak było. Zwożeni do teatrów- tuż po wojnie- widzowie „z awansu społecznego” często brali teatralną fikcję za rzeczywistość, i nie raz i nie dwa chcieli wymierzyć sprawiedliwość aktorowi grającego esesmana, czy jakiegoś burżuazyjnego krwiopijcę!

   Polska „scena polityczna” niczym nie różni się od tej teatralnej. Jeden aktor gra na niej premiera, drugi prezydenta, jeszcze inni jakiś ministrów, sekretarzy i podsekretarzy stanu, dyrektorów generalnych i zwyczajnych, marszałków, wojewodów,  itp, itd.  Wszyscy oni- jak to aktorzy- nadymają się, stroją różne dygnitarskie miny, coś tam bełkoczą do mikrofonów  i mizdrzą się do kamer, pyskują jeden na drugiego i skaczą sobie do oczu gdy ich filmuje telewizja ...ale tak naprawdę cała ta teatralna trupa,  tylko gra role napisane dla nich  przez  scenarzystę, który zza kulis przedstawieniem  reżyseruje!

   Polski teatr polityczny rozpoczął swoją działalność  przy tak zwanym „okrągłym stole”. Wynajęci przez pana Kiszczaka aktorzy udający „opozycję demokratyczną”, (w rzeczywistości tajni agenci SB i Wojskowych Służb Informacyjnych), odegrali  dość wiarygodnie spektakl dla gawiedzi mający ją przekonać, że oto komuniści - ot tak sobie -oddają władzę....demokratom. Ponieważ z jakiś powodów na utrzymaniu takiej iluzji  faktycznym władcom Polski (czyli służbom specjalnym III RP, w które przekształciły się SB i WSI) nadal zależy, więc  przedstawienie trwa w najlepsze, zaś gawiedź bierze fikcję za rzeczywistość i nawet włącza się spontanicznie do  teatralnej szopki, skacząc do oczy albo „PIS-dzielcom” (jeśli jest to gawiedź wykształcona i z wielkich miast), albo PO-jebańcom” (jeśli gawiedź reprezentuje moherów ze wsi i miasteczek), podobnie jak teatromani ze społecznego awansu tuż po wojnie chcieli spuścić wpierdol aktorom grającym rolę różnych typków spod ciemnej gwiazdy.

   W tym czasie gdy ogłupiała publika emocjonuje się  tandetnymi szopkami odgrywanymi na scenie politycznej przez  przeróżnych obwiesi,  reżyserzy tej tandety uwijają się jak w ukropie ...w szatni, plądrując płaszcze pozostawione przez widzów. Gdy już spektakl dobiegnie końca i  publika uda się do szatni, ze zdumieniem odkryje, że ktoś im dmuchnął płaszcze, marynarki, futra i kożuchy. Co poniektórzy gdy spojrzą w lustra odkryją, że w czasie spektaklu  gdy oni gwizdali na PIS-dzielców  lub PO-jebańców,  jakiś złodziejaszek pościągał  im portki, litościwie pozostawiając ich w samych tylko gaciach! I dopiero wówczas  polska gawiedź  uświadomi sobie,  że specjalnie przygotowany dla nich spektakl teatralny pod tytułem „ PIS-dzielce  naparzają PO-jebańcow, albo odwrotnie”, to tylko teatralna, tandetna  szopka, zaś prawdziwe jest tylko to, że oto stoją wszyscy z gołymi dupami, ograbieni ze wszystkiego!!

Jak podał Narodowy Bank Polski, rzeczywiste, sumaryczne zadłużenie polskiego państwa wynosi już....3 biliony złotych, choć oficjalnie polski rząd przyznaje się do ...750 miliardów, resztę długów sprytnie zamiatając pod dywan!

 Szanowny polski kmiocie,  PIS-dzielcu, PO-jebańcu, bądź niezrzeszony: już stoisz z gołą dupą tylko jeszcze tego nie zauważyłeś, zamroczony  propagandą sączoną w mediach od rana do wieczora, ogłupiony i otumaniony w teatrze politycznych złudzeń!!!

 

Anthony Ivanowitz

2. września. 2010r

www.pospoliteruszenie.org