Mój dobry kolega zwierzył mi się ostatnio z osobliwej
historii rodzinnej.
Kolega jest w wieku w którym dużą
cześć mężczyzn dopada łagodny przerost prostaty, co też i jemu się
przytrafiło. Urolog do którego się udał, zapisał mu
jakieś pigułki, z zaleceniem aby spożywał je dwa razy dziennie.
Jedna paczka pigułek powinna teoretycznie wystarczyć na dwa
tygodnie, lecz jakoś w tajemniczych okolicznościach skończyła się już
po tygodniu. Następna paczka skończył się jeszcze wcześnie, co
wzbudziło u Władka podejrzenie, że ktoś mu zżera tabletki. Było to o
tyle podejrzane, że w rodzinie tylko on posiadał prostatę, gdyż żona
i córki raczej tego organu nie posiadają.
Dyskretne śledztwo
wykazało, że tabletki na prostatę zżera mu....żona. Na pytanie
dlaczego to robi skoro nie posiada prostaty, najpierw coś kręciła, że
to nie ona aż przyparta przez Władka do muru, do wszystkiego się
przyznała. Zżerała Władkowi piguły, gdyż w ulotce informacyjnej do
leku przeczytała, że jednym z efektów ubocznych stosowania leku może
być...chudnięcie, co w jej przypadku byłoby bardzo
wskazane!
Niestety efekt uboczny w postaci chudnięcia w jej
przypadku nie zadziałał, natomiast zaczęły jej wyrastać wąsy, nie
wiadomo tylko z jakiego powodu, byś może tak zadziałały władkowe
tabletki.
Dlaczego o tym błahym zdarzeniu wspominam?
Ano
dlatego, że podobną taktykę "leczenia" przyjęły polskie
władze, co może zrewolucjonizować medycynę światową.
Otóż polskie
ministerstwo zdrowia zamierza zaszczepić na raka szyjki macicy około
500 tysięcy....chłopców.
Dotychczas wszelkie podręczniki
anatomii dla studentów akademii medycznych nie wspominały o tym aby
chłopcy posiadali macice. Trudno więc aby ktoś zachorował na raka
szyjki macicy, jeśli nie posiada ani macicy ani szyjki do niej
przynależnej.
O co więc biega?
Ano o prowizję od sprzedaży!
Ponieważ duża część polskich urzędników rządowych jest w istocie
dilerami koncernów farmaceutycznych, więc wpadli oni na iście
szatański pomysł aby sprzedawać szczepionki i inne medykamenty
wszystkim "jak leci", nie wnikając, czy dany specyfik jest
czy nie jest potrzebny i czy chory posiada narząd który ów specyfik
ma leczyć, czy też go nie posiada!
W tym miejscu chciałbym polskim
dilerom firm farmaceutycznych, "poupychanym" na
stanowiskach ministrów rządu RP, co nieco doradzić w nadziei, że
odpalą dolę za dobre doradztwo.
Otóż jeśli żona Władka mogła
zżerać jego tabletki na prostatę choć tego narządu nie posiada, jeśli
ministerstwo zdrowia chce wyszczepić na raka szyjki macicy chłopców z
których żaden nie ma macicy ani nawet szyjki, to ten nowatorski
pomysł marketingowy trzeba rozpowszechnić, a dochody polskich dilerow
firm farmaceutycznych poszybują w niebiosa, na czym i ja mam zamiar
skorzystać.
Tak więc ministerstwo powinno wydać
rozporządzenie, nakazujące aby medycy nie krępowali się i wypisywali
recepty na leki i szczepionki bez wnikania w szczegóły anatomiczne
pacjentów! I tak dla przykładu, jeśli do danego lekarza zatelefonuje
przedstawiciel koncernu produkującego maść na świąd sromu z
pretensjami, że sprzedaż tego specyfiku idzie kiepsko, to lekarz
będzie mógł zapisywać maść mężczyznom z zaleceniem żeby sobie nią
posmarowali co kto chce, na przykład swędzące ucho!
Jeśli
kiepsko będzie szła sprzedaż powiedzmy dopochwowych czopków dla pań,
to lekarz będzie mógł ordynować je mężczyznom, a gdzie oni sobie te
czopki powpychają, to już ich zmartwienie!
Realizacja mojego
pomysłu bardzo podniesie poziom zdrowotności w Polsce oraz zamożność
medyków, więc liczę na szybkie wdrożenie!
Anthony
Ivanowitz
02.09.2024r.
www.pospoliteruszenie.org