RECEPTA. Komedia
teatralna.
Osoby:
Aptekarka – dystyngowana paniusia, jak to tylko panie magister farmacji być potrafią
Mężczyzna w potrzebie – obywatel mizernej postury, już niemłody, ale i jeszcze nie stary
Staruszka – emerytka - wygląd babinki jest żywym oskarżeniem polskiego systemu emerytalnego
Kobieta o poglądach prawicowych – ma na czym siedzieć i czym oddychać , wierna słuchaczka „ Radia Maryja”, na głowie moherowy beret
Policjant - wygląd tego pana świadczy, że lubi on dobrze zjeść i wypić, oraz – jak to się niebawem okaże – żartowniś z niego rubaszny.
Pacjent – mężczyzna jakich wielu.
Mietek – pracownik apteki
AKCJA: rzecz dzieje się w aptece. W kolejce do okienka stoją w kolejności : Mężczyzna w potrzebie, Staruszka – emerytka, Kobieta o poglądach prawicowych, policjant
Mężczyzna w
potrzebie: (schyla się prawie, że nosem do lady i szeptem zwraca się do aptekarki)
- prezerwatywy poproszę !
Aptekarka: (cieniutkim piskliwym głosikiem, donośnie na całą aptekę )
- przepraszam, czy dobrze zrozumiałam?? Lewatywy Pan szanowny sobie życzy?
Mężczyzna w potrzebie: (nieco głośniej, ale nadal cicho)
- nie lewatywy, tylko prezerwatywy poproszę.
Aptekarka: (piskliwie....., za jakie grzechy Pan Bóg ją takim głosem pokarał ?)
- Aaaa, prezerwatywy, to niech Pan od razu mówi o co chodzi, a nie coś „bąka” pod nosem. Jakie podać:
krajowe , czy zagraniczne?
Mężczyzna w potrzebie: (coraz bardziej speszony )
- Mogą być krajowe .
Aptekarka :
- jaki rozmiar: europejski, azjatycki, czy afrykański ?
Mężczyzna w potrzebie: (czerwieni się )
- sam nie wiem
Aptekarka: (wychyla się zza lady i lustruje mężczyznę od stóp do głowy )
- dam panu rozmiar azjatycki, na pewno będą dobre
Policjant: (wyraźnie podochocony)
- niech mu
Pani da afrykańskie, spadną mu na pewno (wybucha
głośnym śmiechem, zadowolony ze swojego dowcipu )
Kobieta o poglądach prawicowych: (wzburzona )
- wszystkie chłopy to wredne świnie !! . W domu taki jeden z drugim żonę i dzieci zostawi, i hulaj dusza
piekła nie ma! Dzieciom by pan książkę kupił, a nie jakieś tam....(tu milknie )... A tfu!!!!
Aptekarka:
- o jakim smaku życzy Pan sobie te prezerwatywy , mamy wiśniowe, pomarańczowe i bananowe?
Mężczyzna w
potrzebie: (bliski płaczu, nie wie co
powiedzieć, bezradnie rozgląda się wokół, już
planuje ucieczkę )
- narobią tego tyle, że już i człowiek sam nie wie ....
Aptekarka: (lekko poirytowana )
- proszę Pana niech się Pan decyduje, inni też chcą jeszcze dzisiaj coś kupić
Mężczyzna w
potrzebie:
- proszę podać (zastanawia się ) ... śliwkowe.
Aptekarka: (coraz bardziej poddenerwowana )
- Panie kochany, a skądże to ja Panu wezmę śliwkowe, mówiłam przecież, że są tylko wiśniowe, pomarańczowe i bananowe!
Mężczyzna w
potrzebie:
- głowę bym dał sobie uciąć, że słyszałem.... śliwkowe
Staruszka- emerytka: (z powodu głuchoty nie bardzo wie o co chodzi, sądzi, że mężczyzna przed nią chce kupić witaminy smakowe )
- kup synu o smaku wiśniowym. Ja takie kupuję swojemu od lat, a i mnie one smakują !
Policjant: (lekko zdenerwowany, bo już jest spóźniony na służbę )
- Panie bierz Pan pierwsze z brzegu, ... wiśniowe, bananowe....zupy Pan na nich nie będziesz gotował. (wybucha śmiechem, wielce zadowolony z własnego dowcipu )
Mężczyzna w Potrzebie: (bliski płaczu )
- to niech już będą .... wiśniowe
Aptekarka:
- pakowane po 3 czy po 5 w paczce ?
Mężczyzna w Potrzebie: (czerwony jak burak, już chyba płacze )
- niech będą w paczce po 5
Aptekarka:
- ile paczek?
Mężczyzna w
Potrzebie: (całkiem już stracił głowę,
chciał powiedzieć że jedną, ale jakoś tak powiedział:)
- dziesięć paczek poproszę
Policjant: (pod nosem do siebie, ale tak aby usłyszeli wszyscy)
- oooo , niezłe się ruchanko szykuje
Kobieta o poglądach
prawicowych: (wzburzona do żywego ,
wrzeszczy na całe gardło)
- co za wredne, śmierdzące świnie, nawet i ta babula... niczego sobie ziółko . Tylko im jedno w głowie. A tfu! (pluje na ziemię i biegiem opuszcza aptekę nic nie kupując)
Aptekarka: (zwraca się do całkiem już zdezorientowanego Mężczyzny w Potrzebie )
- mają być w wersji analnej, czy normalne ?
Mężczyzna w potrzebie: (nie wytrzymuje napięcie nerwowego i wybucha )
- a ja was
wszystkich pier...... (nie kończy, tylko
biegiem opuszcza aptekę, nic nie kupując)
Policjant:
- a to bydlak, przez pół godziny bałamucił panią magister , a teraz ot tak sobie ... spierdo....to znaczy chciałem powiedzieć oddalił się!. Przez niego spóźnię się do roboty. ( biegnie do okna i widzi odjeżdżającego „ Polonezem „ Mężczyznę w Potrzebie .Wyjmuje telefon komórkowy, wybiera numer i mówi ) Stasiek, jedzie tam w Twoim kierunku w Polonezie taki jeden nieudacznik, pół godziny kondomy kupował i w końcu nie kupił, zatrzymaj go i przypierdol mandat... coś tam znajdziesz... Ja już jadę!(wybiega z apteki nic nie kupując )
Staruszka – emerytka:
- co oni dzisiaj wszyscy tacy nerwowi?....... Daj mi kochanieńka 10 paczek wiśniowych .
Aptekarka: (pakuje do torebki 10 paczek wiśniowych prezerwatyw i wręcza emerytce )
Staruszka: (mruczy pod nosem do siebie )
- jakie to
teraz duże witaminy produkują, nie takie oszukańcze jak za komuny.(zadowolona z zakupu „witamin”, Emerytka
opuszcza aptekę)
Aptekarka: (sama do siebie)
- co za
zwariowany dzień, od rana sprzedałam
tylko 10 paczek prezerwatyw... i jeszcze ta awantura... co za zwariowany
dzień...(otwierają się drzwi, wchodzi
Pacjent, podchodzi do okienka, podaje receptę)
Pacjent:
- przysłał mnie do państwa doktor Cieślak, mówił, że tylko u Was kupię to lekarstwo
Aptekarka: (przygląda się recepcie, odwraca ją do góry
nogami)
- tym razem to już doktor przesadził! Tak nabazgrał, że nikt
tego nie odczyta. Co to ma być? Musi Pan wrócić do lekarza i poprosić go aby
napisał receptę czytelnie, tego się nie da odczytać! Same jakieś tylko kreseczki i kółeczka (oddaje receptę Pacjentowi)
Pacjent:
- ale doktor mówił, że mam się w aptece zgłosić do pana Mietka i, że on już będzie wiedział co i jak.
Aptekarka:
- mogę Mietka
zawołać, na zapleczu leki sortuje...(woła)...Mnietek! Pozwól na chwilkę,
klient do ciebie....(drzwiami od zaplecza
wchodzi Mietek, zwany przez Aptekarkę Mnietkiem)
Mietek:
- czym mogę szanownemu Panu służyć?
Aptekarka:
- Mnieciu, spójrz na tą receptę, tak Cieślak nabazgrał, że
nic z niej nie mogę odczytać, doktor mówił, że ty wiesz o co chodzi (Aptekarka podaje receptę Mietkowi, ten
czyta, podchodzi do półki z lekami, bierze syrop sosnowy i podaje Pacjentowi)
Mietek:
- szanowny Pan płaci 7 złotych i pięćdziesiąt groszy (Pacjent
bierze lekarstwo, płaci i wychodzi z apteki)
Aptekarka:
- jasny gwint, Mnietek, jak ty to odczytałeś?
Mietek:
- odczytam ci całą receptę...(czyta)...cześć Mietek, nie wiem co mu jest, daj mu co tam uznasz za stosowne i niech spierdala, co dwa dni boli go co innego. Wyjazd na ryby w sobotę aktualny.
Aptekarka:
- Jezus, Maria, to wy na receptach do siebie liściki
piszecie? Mnietek, a ja takich recept od doktora Cieślaka przyjęłam ze 60! Jezusie... i leki wydałam, przejrzyj je
Mnietek, żeby jakiegoś nieszczęścia z tego nie było!(wyjmuje z szuflady plik recept i podaje je Mietkowi.
)
Mietek: (przegląda pierwszą receptę)
- a mogę zapytać co na tą receptę sprzedałaś?
Aptekarka: (ogląda receptę)
- Concor 1,25mg
Mietek;
- to teraz posłuchaj co doktor pisze ...(czyta) ..Mieciu, ta baba mnie zamęczy, dzisiaj boli ją kolano, wczoraj bolała ją głowa, a przedwczoraj ucho. Daj jej cokolwiek, może przestanie mi zawracać dupę.
- popatrz (pokazuje Aptekarce receptę), to co ty odczytałaś jako „Concor”, to jest słowo „cokolwiek”
Aptekarka:
- Jezus Maria, a ja takich recept zrealizowałam 60, Mnietek
sprawdzaj pozostałe (podaje Mietkowi
drugą receptę)
- na tą receptę wydałam Furosemidum
Mietek:
- na doktor pisze na niej: (czyta)... Mieciu, ten gościu doprowadza mnie do furii... widzisz? - pokazuje receptę Aptekarce- do furii, a nie Furosemidum....(czyta dalej) , zdrowy jest jak byk, a codziennie mnie nachodzi w gabinecie, bo ma bóle wędrujące, teraz go boli tyłek. Daj mu jakieś czopki, największe jakie masz w aptece, takie żeby mu dupsko rozerwało na strzępy, to się może w końcu od niego uwolnię.
Aptekarka:
- Boże, a ja mu dałam Furosemidum, a to silny lek moczopędny
Mietek:
- nie przeżywaj, od nadmiaru szczania jeszcze nikt nie umarł!
Aptekarka:
- co ja narobiłam, Mnieciu przejrzyj wszystkie recepty Cieślaka, czy jakiegoś nieszczęścia z tego nie będzie.... a zobacz jeszcze tą (podaje Mietkowi następną receptę)
Mietek:
Niech zgadnę, co też mogłaś na tą receptę wydać?
Aptekarka:
- wydałam maść na hemoroidy „Hemorol”
Mietek:
- no to byłaś bardzo blisko...(czyta receptę).. Mieciu daj tej babinie coś wiatropędnego. Skarży się, że tak ogłuchła, że własnego pierdzenia nie słyszy. Słuchu to my jej już Mieciu nie poprawimy, ale żeby głośniej pierdziała, to się chyba da zrobić? Co o tym myślisz?
Aptekarka:
-zaraz dostanę zawału, Mnietek, przecież to kryminał! Doktor pisze do Ciebie liściki na urzędowych drukach recept, a ja wydawałam na nie zupełnie przypadkowe lekarstwa. Boże to jakiś horror!
Mietek:
- nie panikuj, spisz na kartce jakie wydałaś lekarstwa. Jadę w sobotę z doktorem na ryby, on wypisze recepty na te lekarstwa które sprzedałaś, recepty podmienimy i w papierach będzie wszystko w porządku.
Aptekarka:
- Mnieciu, jesteś wielki, daj pyska niech cię ucałuję. (całuje Mietka, ten obejmuje Aptekarkę kładąc
dłonie na jej kształtnym tyłeczku, tak
objęci wychodzą na zaplecze. My już
opuszczamy aptekę, by nie być świadkami scen nieobyczajnych, a być może
nawet gorszących)
Kurtyna.
Anthony Ivanowitz
19. lipca. 2010r.