Polski wymiar sprawiedliwości.

 

 

   Trwa krytyka polskiego wymiaru sprawiedliwości, prowadzona przez elementy wichrzycielskie i antysocjalistyczne. (to znaczy przez  ludzi negujących praworządność i procedury demokratycznego państwa prawa, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej).

   O ile dotychczas krytyka ta przybierała formy  przeróżnych kłamliwych napaści na przedstawicieli władzy ludowej  i sądowniczej, prowadzonej na przeróżnych forach internetowych przez wichrzycieli i warchołów (oraz innych zaplutych karłów reakcji) , o tyle  obecnie  elementy wywrotowe atakują fizycznie sędziów, nie bacząc, że chroni ich immunitet sędziowski!

   Ostatnio fizycznej napaści na sędzinę Annę Wielgolewską, dokonał niejaki  Zygmunt Miernik, rzucając w nią ...tortem, ponoć własnego wypieku, żeby zminimalizować koszty własne!

   Cóż tak rozwścieczyło pana Miernika, że zmarnował 10 złotych i tort za tą kwotę upieczony?

   Otóż pan Miernik nie zdzierżył, gdy

   na podstawie opinii dwójki psychiatrów warszawski sąd uznał, że zdrowie 88-letniego Czesława Kiszczaka nie pozwala na sądzenie go po raz piąty w sprawie przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników kopalni Wujek w 1981 r. Gdy  sędzia Anna Wielgolewska ogłosiła, że przesłuchanie biegłych odbędzie się  przy drzwiach zamkniętych, obecna w sali publiczność zaprotestowała. Wtedy Wielgolewska ogłosiła przerwę w posiedzeniu.   Gdy wychodziła z sali, Miernik rzucił w nią tortem z bitą śmietaną!

  Za napaść na urzędnika państwowego grozi mu kilka lat więzienia!

  Czyn pana Miernika, oraz krytyka polskiego wymiaru sprawiedliwości prowadzona przez elementy antysocjalistyczne (to jest antydemokratyczne)  wynika z nieznajomości procedur obowiązujących w sądownictwie! Otóż w oparciu o doświadczenia polskiego (oraz niemieckiego) sądownictwa, które w przeszłości popełniło wiele błędów, opracowano zasady tak zwanego „dobrego procedowania”.

   Reformatorzy polskiego systemu sądowniczego zauważyli bowiem (analizując działanie sądownictwa po roku 1945), że pośpieszne orzekanie i skazywanie podejrzanych na różne kary (na przykład kary śmierci), przyczynia się do popełniania błędów, trudnych (po wykonaniu kary śmierci) do naprawienia!

  I tak po trwającym kilka miesięcy procesie rotmistrza Pileckiego, skazano go na karę śmierci, pospiesznie wykonaną poprzez wpakowanie mu kuli w potylicę, po czym ( gdy już okres błędów i wypaczeń szczęśliwie się zakończył) okazało się...że jest on niewinny.

   Wobec takiego obrotu sprawy, sędziowie i prokuratorzy którzy tak Pileckiego urządzili, przezornie udali się do Szwecji, Anglii i Izraela, gdzie sobie żyli długo i szczęśliwie, a niejaki Stefan Michnik żyje sobie nadal z emerytury wypłacanej mu przez polskie państwo prawa, urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej!!

   Aby więc uniknąć takich sądowych pomyłek współcześnie, twórcy  systemu „dobrego procedowania”  doszli do wniosku, że procesy  ludzi  władzy oskarżonych o komunistyczne zbrodnie, powinny być prowadzone bardzo wnikliwie i starannie, przez okres co najmniej  20 lat, o ile nie dłużej!

   I tak też stało się w przypadku pana Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci górników w kopalni „Wujek”. Proces cały czas trwa, by uniknąć takiej oto sytuacji, że najpierw pana Kiszczaka rozstrzelają, a  dopiero później będą go rehabilitować i jego imieniem nazywać ulice!

   Ale zasada „dobrego procedowania” ma też swoje słabe strony.  Oto bowiem w miarę upływu czasu, podejrzani starzeją się i podupadają na zdrowiu. Sędziowie umierają albo i odchodzą na zasłużoną emeryturę, więc proces trzeba rozpoczynać od początku. Świadkowie (30 lat po zdarzeniu) zapominają co też mają zeznawać, a wielu z nich  jest nawet zaskoczona samym  faktem pobytu w sądzie.

     Zasady „dobrego procedowania” i takie sytuacje przewidziały! Otóż, jeśli podejrzany, po 30 latach procesu, podupadnie na zdrowiu, to proces przerywa się do czasu aż, dajmy na to, pan Kiszczak wyzdrowieje. W wieku 88 lat ludzie zdrowieją bardzo szybko!

   Sądzenie (czy też uwięzienie) schorowanego człowieka jest  wyjątkowo brutalnym aktem pogwałcenia praw człowieka, czego nie czynił nawet system prawny III Rzeszy Niemieckiej. Przypomnę tylko, że  pan Władysław Bartoszewski (ten pan co to szybciej mówi niż myśli) uwięziony na początku II wojny światowej  w obozie koncentracyjnym przez Niemców (to znaczy przez Nazistów), został z tego obozu natychmiast zwolniony, gdy tylko Niemcy (to znaczy Naziści)  stwierdzili, że jest on chory! Co prawda był to jedyny znany historykom przypadek zwolnienia człowieka z obozu koncentracyjnego z powodu złego stanu zdrowia delikwenta, ale nie bądźmy drobiazgowi!

   Jeśli więc  zbrodniczy system prawny III Rzeszy Niemieckiej wykluczał więzienie  osób chorych, to tym bardziej system prawny III  RP (urzeczywistniający zasady sprawiedliwości społecznej, demokratycznego państwa prawa) nie może sobie pozwolić na takie łamanie praw człowieka!

   Proces pana Kiszczaka musiał być więc zawieszony, gdyż zgodnie  z opinią dwóch psychiatrów, udział Kiszczaka w procesie bardzo źle wpłynąłby na jego samopoczucie! A złe samopoczucie fatalnie wpływa na zdrowie fizyczne, zaś zdrowie Kiszczaka jest wartością nadrzędną w III RP, państwie prawa, realizującym zasady sprawiedliwości społecznej!

 

   Mam nadzieję, że po tych wyjaśnieniach krytyka polskiego systemu wymiaru sprawiedliwości natychmiast ustanie, zaś pan Miernik poniesie zasłużoną karę wielu lat więzienia, bez konieczności stosowania wobec niego zasady „dobrego procedowania”.        Wiadomo bowiem czym się kończy rzucanie różnymi przedmiotami w stronę funkcjonariuszy państwowych na służbie. Górnicy kopalni „Wujek” też rzucali różnymi przedmiotami w stronę  milicjantów i   zakończyło się to tragedią! Wymiar sprawiedliwości ma do dzisiaj pełne ręce roboty, aby ich warcholską działalność rozliczyć.

   Posiedzi pan Miernik ze 3 lata w pierdlu, to ani on, ani inni wichrzyciele i zaplute karły reakcji, błędu górników z kopalni „Wujek” nie powtórzą!

 

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org

8. czerwca. 2013r.