Polska, czy Ubekistan?
Sprawa Olewnika pokazała zdumionym Polakom III RP taką, jaką ona jest w istocie: państwem w którym faktyczną władzę sprawują jakieś poza konstytucyjne, nieformalne grupy interesów, wywodzące się zapewne z PRL-owskich służb specjalnych. Ludzie ci sterują ręcznie polskim wymiarem sprawiedliwości, co w świetle ujawnionych faktów, pozostaje poza dyskusją.
Mniej znaną - lecz równie bulwersującą - jest tak zwana sprawa Kobylańskiego. Ten z kolei skandal pokazał w całej swojej krasie polskojęzyczne media. Obie te sprawy udowodniły, że zarówno polski wymiar sprawiedliwości jak i polskie media, są w dużej swojej części na usługach ( i pod kontrolą) grupy faktycznie „trzymającej władzę” w Polsce. Jeśli daną osobę stanowiącą zagrożenie dla „grupy trzymającej władzę”, z różnych przyczyn nie udaje się zniszczyć fizycznie wykorzystując do tego aparat wymiaru sprawiedliwości, wówczas do akcji wkraczają polskojęzyczne media, wykańczając ofiarę oszczerstwami i pomówieniami. Taki właśnie los spotkał pana Janusza Kobylańskiego, biznesmena i działacza polonijnego z Urugwaju. Tak długo jak pan Kobylański nie angażował się w polskie polityczne bagno, tak długo był on przez kolejne rządy III RP hołubiony i nagradzany medalami. Jednak gdy tylko zagroził interesom mafijnej grupy „trzymającej władzę”, wspierając finansowo medialne imperium ojca Rydzyka ( który złamał ustalony przy „okrągłym stole”, monopol medialny „kiszczakowskiej” kliki i dlatego jest bezlitośnie przez nią tępiony) , natychmiast stał się obiektem nie mającego precedensu w III RP, skoordynowanego, histerycznego ataku polskojęzycznych mediów, z „Gazetą Wyborczą” na czele. Wściekłość, furia i zacietrzewienie z jaką media zaatakowały pana Kobylańskiego, przywodzą na myśl wczesne lata stalinizmu, zaś absurdalność wielu oszczerczych zarzutów jest wręcz szokująca. Ci sami autorzy (w różnych artykułach, albo i nawet w tym samym, tylko w różnych miejscach) raz pisali, że pan Kobylański był w obozie koncentracyjnym kapo i zamordował więźnia, to znów udowodniali, że pan Kobylański nigdy nie był w żadnym obozie koncentracyjnym, zaś historyjkę o swoim tam pobycie ...zmyślił, zaś dokumenty potwierdzające swój pobyt w obozach, sfałszował. W jednym artykule pan Kobylański był agentem sowieckim, w innym niemieckim, w jeszcze innym...polskim. Ilość absurdalnych oszczerstw jakie wymyślili „cyngle” polskojęzycznych mediów pod adresem pana Kobylańskiego, przyprawia o zawrót głowy! To, że nie pomówiono Kobylańskiego o kanibalizm i wywołanie II wojny Światowej, wynika zapewne z przeoczenia zacietrzewionych „cyngli”. Niedorzeczność i kłamliwość wszystkich zarzutów mediów wobec pana Kobylańskiego, krok po kroku udowodnił Profesor Jerzy Robert Nowak (artykuł tutaj: http://www.bibula.com/?p=13709 )
Przed Sądem Rejonowym Warszawa Mokotów trwa obecnie proces wytoczony oszczercom przez p. Kobylańskiego. Przez 3 lata rozprawa nie mogła się rozpocząć, gdyż sądy nie mogły ustalić, który z nich jest władny sprawę rozpatrzyć. Gdy w końcu proces rozpoczął się, pozwani „dziennikarze” zastosowali znaną z polskich sądów obstrukcję, co gwarantuje, że sędziwy Kobylański wyroku raczej nie dożyje! (jak pozwani „dziennikarze” robią sobie kabaret z sądu, czytaj tutaj:
http://dziennikzwiazkowy.com/pub.php?id=11236
Afery Olewnika i Kobylańskiego pokazują jak na dłoni prawdziwe oblicze polskiego państwa, w którym demokratycznie wybrani politycy i instytucje, są tylko parawanem skrywającym władzę prawdziwą, wywodząca się z PRL-owskich służb specjalnych. Władza ta dzierży w swoich rękach wymiar sprawiedliwości oraz media i póki co jest niezagrożona!
Współczuję panu Kobylańskiemu i państwu Olewnikom, lecz otuchy im nie dodam: na tym świecie pełnym złości, sprawiedliwości się nie doczekacie, płonne Wasze nadzieje! Waszych dręczycieli spotkać może kara, ale dopiero na sądzie ostatecznym, o ile takowy istnieje. (Polecam ciekawą analizę przedstawionego wyżej tematu na:
http://www.wicipolskie.org/index.php?option=com_content&task=view&id=2408&Itemid=56 )
Anthony Ivanowitz
9. września. 2009r