Polityczna poprawność-  nowa religia wykształciuchów

 

 

 

   Tak zwana poprawność polityczna,  święci w Polsce pełny triumf. Żadnego z kontrowersyjnych zjawisk społecznych, mniejszości etnicznych (czy obyczajowych) , nie można nazwać po imieniu, by nie narazić się na atak "światłej" prasy i autorytetów moralnych

 (z nadania Kiszczaka i Jaruzelskiego), czyli tajnych współpracowników PRL-owskiej bezpieki, którzy przy tak zwanym „okrągłym stole” zawarli „dil” z komunistami. Tak jak  wyznawcy Świadków Jehowy mają swój  organ prasowy: „Strażnicę”, tak  polskie wykształciuchy za wyrocznię we wszystkich sprawach uznają „Gazetę Wyborczą” . Jeśli   tenże „organ” ogłosi, że Kiszczak z Jaruzelskim są ludźmi honoru, albo, ze zagraża Ziemi globalne ocieplenie, to polski wykształciuch przyjmuje rewelacje gazety „na wiarę”, podobnie jak wyznawcy Świadków Jehowy na wiarę przyjmują do wiadomości kolejne daty końca świata, podawane przez „Strażnicę”.

    Wykształciuchy całego świata  specjalizują się w wymyślaniu jakich słów należy używać, a jakich pod żadnym pozorem nie wolno, zaś media będące pod ich wpływem pilnują, aby „odszczepieńców” olewających ich zakazy i nakazy odpowiednio ukarać, na razie poprzez blokowanie im dostępu do mediów, nasyłanie na nich prokuratorów i sądów, a w przyszłości kto wie czy takie „zaplute karły reakcji”  nie wylądują w dole z przestrzelona potylicą. Idzie „NOWE”

    Tresura  ludów tubylczych przez  ogólnoświatową  międzynarodówkę wykształciuchów, przybiera groteskowe formy. W kilku państwach nie wolno już używać publicznie słów: mama i tata na określenie rodziców, gdyż zwroty te sugerują, że mama jest kobietą a tata mężczyzną,  a tego nie życzą sobie homoseksualiści! Teraz zarówno mama jak i tata, jest: RODZICEM o nieokreślonej płci.

 

  Ostatnio furorę wśród polskich wykształciuchów robi określenie "związek partnerski"  na określenie sytuacji, gdy jakiś pan i pani  mieszkają sobie razem na tak zwaną "kocią łapę", to jest bez formalnie zawartego związku małżeńskiego. Polskie prawodawstwo określa takie związki mianem  "konkubinatu", zaś osobników w nim żyjących: "konkubentem" i "konkubiną". W powszechnej opinii społecznej  konkubent kojarzony jest z osobnikiem  który w pijackim widzie ugodził nożem wybrankę swojego serca (gdyż jak wyjaśnił w prokuraturze,  bronił się przed molestowaniem seksualnym zboczonego sąsiada   za którego wziął swoją konkubinę), bądź też  z obywatelem który zrobił dziecko konkubinie (często nie swojej)  czego on się stanowczo wypiera, zaś ona w sądzie uparcie wskazuje jego jako sprawcę. Polska prasa pełna jest mrożących krew w żyłach opisów kryminalnych  z konkubinami i konkubentami w rolach głównych. Osobnicy owi  instytucję konkubinatu skompromitowali do cna, trudno więc wymagać by prasa  w opisach środowisk "obyczajowo wyzwolonych" używała terminologii  wprowadzonej przez polskie prawo. W środowiskach aktorów, dziennikarzy, muzyków, polityków- konkubenta, czy konkubiny  ze świecą szukać!  Jeśli nawet żyjący w "związku partnerskim" aktor, spuści wpi...ol swej wybrance (niczym pospolity konkubent), to żaden dziennikarz takim określeniem nie odważy się go obrazić. Co najwyżej napisze, że w takim to a takim „związku partnerskim "zaiskrzyło", na dowód czego zamieści zdjęcie konkubiny (przepraszam : „partnerki życiowej")  pokiereszowanej  jak po upadku z dziesiątego piętra.

   Lista słów (i drażliwych kwestii społecznych) których żaden szanujący się wykształciuch publicznie   nie użyje, (lub nie poruszy),  jest długa.  Największym bluźnierstwem w religii politycznej poprawności (w wersji dla Polaków), jest nazwanie Żyda – Żydem. Ponieważ organ polskich wykształciuchów podał swoim wyznawcom do wierzenia, że w Polsce jest „antysemityzm  bez Żydów” (czyli jest antysemityzm ale nie ma Żydów), więc logicznym następstwem tego dogmatu wiary jest zakaz używania słowa Żyd na określenie narodowości ludzi, których przecież w Polsce nie ma, a wobec których skierowany jest antysemityzm wysysany przez kolejne pokolenia Polaków z mlekiem matki.

    Nie lada problem mają polskie wykształciuchy  z najlepszym polskim felietonistą, panem Michalkiewiczem. Gdy w swoich felietonach używał on zabronionego przez   nich słowa Żyd na określenie narodowości takiego czy innego obywatela, został okrzyknięty przez nich.... antysemitą. Zaś gdy poprawił się i zamiast słowa Żyd, użył słowa Judejczyk,  jakiś „inteligentny inaczej – kapłan religii politycznej poprawności”,  (który założył w Kielcach stowarzyszenie podobnych sobie  szamanów), złożył ....donos do prokuratury w którym pomówił Michalkiewicza o popełnienie bluźnierstwa wobec religii wykształciuchów, czyli oskarżył Michalkiewicza o rasizm, antysemityzm, nawoływanie do waśni na tle narodowościowym, ksenofobię, nietolerancję, itp., iitd.

 

   Niestety, religia  politycznej poprawności  odnosząca  szczyty powodzenia na całym „cywilizowanym świecie”, nijak nie chce wejść pod swojskie strzechy  autochtonów znad Wisły.  Dla Polaka – Szaraka,  kochający inaczej - to pedał i ciota, partner życiowy - to konkubent, partnerka - konkubina , obywatel narodowości romskiej - to Cygan , Afroamerykanin - to Murzyn, Żyd - to Żyd,  mama - to kobieta a nie pedał, tata - to mężczyzna a nie lesba, itp.  Polskie wykształciuchy i  „postępowe” media, moralne autorytety z nadania „ludziów honoru”, cały system edukacji, instytucje rządowe i samorządowe, mają jeszcze wiele do zrobienie "w tym temacie".  Polskie wykształciuchy nie spoczną w tresurze  tubylczej nacji, chyba, że ...skończą się im pieniądze. Powoli bo powoli, ale jednak coraz to większa rzesza  wykształciuchów  zaczyna dostrzegać, że padła ofiarą prostackiej manipulacji mediów, opanowanych przez  pogrobowców stalinizmu. Ludzie ci odkrywszy, że padli ofiarą chamskiej manipulacji, przestają kupować  „organy” które ich ogłupiały, a więc źródełko  kasy systematycznie, acz niestety powoli, wysycha. Tylko patrzeć jak czołowy „organ” polskich wykształciuchów: „Gazeta Wyborcza” wyzionie ducha i źródło smrodu zatruwającego  polskie społeczeństwo odejdzie w niebyt!  Nim to jednak nastąpi, wielu  naiwnych (by nie rzec – głupich), kiepsko wykształconych Polaków, snobujących się na „nowoczesność, „światowość” i „europejskość” (czego standardowym wyznacznikiem - jednym z dogmatów wiary -  ma być ich podziw dla  panów uprawiających pomiędzy sobą seks analny i oralny), zasili rzesze wykształciuchów, wyznawców religii politycznej poprawności, głoszonej przez  zdegenerowane, postpbolszewickie „elity” rodem z PRL-u.

 

 

Anthony Ivanowitz .

www.popsoliteruszenie.org

10. stycznia. 2009r