Państwo solidarno –tanie, czyli debilizm polskich mediów

 

 

                                                                  *

 

 

   Realizując jedną z obietnic przedwyborczych (Taniego Państwa), politycy PIS-u odkryli zdumieni, że chcąc Państwo uczynić tanim, należy w tym celu wydać taka masę pieniędzy, iż staje się ono niechcąco drogie. Czyli chcieli dobrze, a wyszło tak jak zawsze! By jednak obywatele nie poczuli się oszukani, bracia bliźniacy wpadli na genialny pomysł: cichaczem podmienili hasło „Tanie Państwo”, na „Państwo Solidarne”. To „nowe” hasło oznacza, że wszyscy podatnicy solidarnie będą bulić kasę na „Państwo Drogie”, dzięki czemu odczuwają oni dumę i satysfakcję, że jednak są polskiemu rządowi do czegoś potrzebni.

   Budowa „Państwa Solidarnego” odbywa się nad wyraz sprawnie, jednak nie przebiega całkiem bezproblemowo. Wiadome siły sypią piach w tryby, a co gorsza nawet ministrowie rządu pana Kaczyńskiego, robią mu koło pióra.  Część polityków PIS-u tak się przywiązała do koncepcji „Taniego Państwa”, że w bezczelny sposób próbuje ją realizować, wbrew oficjalnemu stanowisku rządu IV RP.  Wiceminister Pracy- pani Elżbieta Rafalska – wybrała się w podróż służbową...pociągiem i to jeszcze drugą klasą!! Będąc w delegacji, zrezygnowała z obiadu w restauracji licząc, że przetrwa „na głodniaka” i dopiero w domu posili się. Trochę jednak przeszacowała własne siły: tak zgłodniała, że pożaliła się telefonicznie koledze z rządu (wiceministrowi MSWiA, panu Surmaczowi). Ten urzędnik też okazał się zwolennikiem koncepcji „Taniego Państwa”;  telefonicznie poprosił policjantów z komisariatu kolejowego we Wrocławiu, aby kupili w McDonaldzie dwa wieśmaki, sałatkę i napój  i podali je pani minister, gdy  pociąg ją wiozący dotrze na dworzec. Pani minister oddała policjantom 20 złotych za posiłek. Tym prostym sposobem, budżet polskiego państwa zaoszczędził na jednej tylko podróży służbowej ministra rządu IV RP, jakieś 10 tysięcy złotych! Gdyby bowiem pani Rafalska realizowała program „Państwa Solidarnego”, to pojechałaby w delegację służbową Lancią, samolotem bądź helikopterem. Zatrzymałaby się na popas w najlepszym hotelu w mieście, obiad zjadłaby w jakiejś ekskluzywnej restauracji, zaś wieczorem wybrałaby się do jakiegoś nocnego lokalu, by po trudach całego dnia nieco odetchnąć. Oczywiście towarzyszyłoby jej jakieś 20 osób płci obojga, byłoby wesoło i radośnie, zaś na drugi dzień z powodu niedyspozycji pani minister i jej świty, pobyt we Wrocławiu zostałby przedłużony o kilka dni, w czasie których też byłoby radośnie i wesoło.  My podatnicy solidarnie złożylibyśmy się na sfinansowanie eskapady pani minister, z czego i ona i my bylibyśmy bardzo zadowoleni! Tak właśnie być powinno, ...niestety: pani minister w bezczelny sposób, demonstracyjnie, wbrew  oficjalnie ogłoszonemu programowi rządu IV RP, zignorowała zalecenia płynące z koncepcji „Państwa Solidarnego”  i z uporem godnym lepszej sprawy realizowała hasło „Taniego Państwa”, nie bacząc, że koncepcja ta została oficjalnie zarzucona!! Aspołeczna postawa pani minister wywołała wściekłą reakcję polskich „przekaziorów”, które jak jeden mąż potępiły takie zachowanie, domagając się od premiera zdymisjonowania zarówno pani Rafalskiej jak i pana Surmacza.  Oburzenie polskich mediów jest oczywiście słuszne! Jeśli premier rządu IV RP ogłasza oficjalnie, że jego rząd będzie realizował koncepcję „Państwa Solidarnego”,  czyli dojenia podatników, aby było z czego „po pańsku” utrzymywać mnożących się jak szarańcza urzędników, to żaden z członków jego rządu nie może takiej polityki sabotować! To chyba oczywiste! „Państwo Solidarne” jest zbyt cenną wartością, aby jakiś jeden z drugim wiceminister podkopywał jego fundamenty, prezentując postawę dziadowsko-żebraczą. Na szczęście wolne, demokratyczne polskie media zdemaskowały niecne zamiary dwóch „czarnych owiec” rządu pana Kaczyńskiego. Na przyszłość będą one wiedziały jaką koncepcję państwa realizować i na czym ta koncepcja polega!!!

 

                                                                 *

 

W swoich rozpaczliwych wysiłkach „dowalenia” rządowi pana Kaczyńskiego za wszelka cenę, polskie media już się tylko ośmieszają, gdyż skompromitowały się tysiące razy już wcześniej!! Opisana wyżej „afera” z panią Rafalską w roli głównej, jest w istocie przykładem wzorowego wręcz zachowania się urzędnika państwowego.  W całej historii III i IV RP, nie zdarzyło się jeszcze aby urzędnik rządowy, zachował się tak skromnie i przyzwoicie, jak pani Rafalska i jej kolega Surmacz.  Takie zachowania są normą w bogatych państwach, na przykład skandynawskich. Tam nikogo nie dziwi, że premier czy jego ministrowie podróżują pociągiem lub tramwajem.  W biednej Polsce, byle urzędniczyna poczyna sobie jak afrykański kacyk i to jest niestety normą. W obronie takiej „normy”, wystąpiły całkowicie już ogłupiałe z bezsilnej nienawiści do rządu braciszków, polskojęzyczne media. Żenada i błazenada !!!

 

Anthony Ivanowitz

29. grudnia. 2006r

www.pospoliteruszenie.org