POSIEDZENIE ZARZĄDU.
OSOBY:
MIEJSCE AKCJI
Sala konferencyjna spółki skarbu państwa „ ORLIN „ . Przy długim stole konferencyjnym siedzą członkowie zarządu spółki. Przed każdym laptop . Tylko Fredek wie, do czego takie „ ustrojstwo” służy i jak się nim posługiwać. Pozostali noszą laptopy, gdyż przynależą one do wysokich stanowisk które piastują.
AKCJA ( kurtyna w górę )
Prezes ( uroczystym głosem , dostojnie )
-
otwieram
posiedzenie zarządu spółki skarbu państwa „ Orlin „ . To tyle tytułem wstępu. (
poluźnia krawat, zdejmuje marynarkę )
-
a
teraz chłopy, radźcie co robić. Wszystko się wali, mówił mi księgowy, że strat
żeśmy najebali coś na 2 czy 20
miliardów, już i nie pamiętam. Jak coś nie wymyślimy to nas wszystkich wyjebią,
wspomnicie moje słowa: wszystkich nas wyjebią !. Edek mi mówił, że już i
premier się jego wypytywał o nas, jak nas w gazetach obsmarowali. A Edek tylko
minister, premierowi nie podskoczy!. No
chłopy, naradzajmy się !. Ja wcześniej w szkole geografii uczyłem to mi trudno,
ale wy... młodsi jesteście. No Franek może ty zaczniesz ?
Franek ( zakłopotany, rozgląda się
dookoła, w głowę się drapie )
- może by księdza zawołać niech fabrykę poświęci ?
Prezes ( podniesionym głosem )
-
Franek
przestań pierdolić !. Już my fabrykę z dziesięć razy święcili, za każdym razem
dawałem księdzu po milionie, niby na
budowę świątyni, i co ? Ani kasy, ani świątyni, a i u nas coraz gorzej !. Czego
was tam na tej teologii uczyli ? Tylko byś się kurwa modlił i święcił .(
nalewa do szklanki wody, pije nerwowo )
-
Ździsiu,
może ty byś coś zaproponował, w końcu agroturystykę studiowałeś !
Ździsiek ( niepewnie )
- może by jakąś wycieczkę na wieś zorganizować dla całej załogi, w ramach urlopów. Jak by ich wszystkich na wieś powywozić, to by tyle straty nie najebali !
Prezes ( zdenerwowany , nalewa
sobie drugą szklankę wody i wypija )
- Ździchu- kurwa - czyś ty się z Frankiem na głowy zamienił ? Gdzie ci się związki zawodowe na to zgodzą !. A zresztą - będziesz to z nimi negocjował ( ? )..., bo ja się na to nie piszę !
Ździsiek
- za żadne skarby!. 84 związki zawodowe i z każdym z osobna się użeraj . Za żadne skarby !.
Prezes ( nalewa kolejną szklankę wody, nerwowo wypija )
- no widzisz ! . To może ty Fredek coś zaproponujesz. Profesor jesteś ! .
Fredek ( nerwowo wierci się na krześle, obmyśla jak tu się wyłgać od odpowiedzi )
- profesor.... profesor... ale od filozofii, mnie się nie czepiajcie !.
Prezes ( zapala papierosa )
- no Zbyszek to może ty ?
Zbyszek ( już w trakcie dyskusji obmyślił odpowiedź , wali stanowczo )
- kredyt trzeba wziąć, do banku pojechać !
Prezes ( pali nerwowo )
- czy ty wiesz ile my już nabrali kredytów ? . Mówił mi księgowy, że więcej my wzięli kredytów, niż nasz cały zakład warty, chyba 10 czy 20 miliardów, już nawet zapomniałem !.
Zbyszek ( zwraca się do prezesa )
- pogadałbyś prezes z Edkiem, niechby kredyty umorzył, dotację dał , już my się parę razy tak ratowali !.
Prezes
- tyle to ja i bez ciebie wiem, z Edkiem najdalej wczoraj rozmawiałem, on już nic nie może . Prokurator mu koło dupy węszy, za tą fabrykę co ją sprzedał Mietkowi , za 100 tysięcy. Gdzieś się dowiedzieli, że na koncie fabryki było 100 milionów !. On już nam nie pomoże, trzeba będzie jeszcze bulić na niego kasę, żeby za kaucją puścili !.
Zbyszek
- to już po nas,.... wypierdolą , jak nic...... wypierdolą !
Prezes
- nie kracz, nie kracz, bo wykraczesz !. Z gorszych my opałów wychodzili, to i teraz wyjdziem. Tylko radzić trzeba ! ( podpiera głowę dwoma rękami, myśli..... )
- Zbyszek, dzwoń po księgowego, może on coś podpowie.... w końcu za coś kasę bierze
Zbyszek ( dzwoni do sekretarki )
- pani Irenko , niech no wejdzie do nas główny księgowy, a migiem... czekamy . (.... w milczeniu czekają na księgowego..... Ździsiek postanawia sprawdzić która jest godzina . Włącza laptop – tej sztuczki z godziną nauczyła go sekretarka. Na ekranie zamiast godziny pojawia się... goła baba. Prezes już to zauważył. Ździsiek bezradnie próbuje wyłączyć laptop, ale zapomniał jak, choć sekretarka pokazywała. )
Prezes ( zdenerwowany, krzyczy )
- Ździsiek, kurwa twoja mać, gdzie ty jesteś ? W burdelu, czy na posiedzeniu zarządu, wyłącz mi to w tej chwili, bo nie ręczę za siebie ! ( Ździsiek spanikowany próbuje wyłączyć laptop, ale on pokazuje następne gołe baby...w końcu zamyka walizkę i chowa pod stół )
- I jak tu pracować ? Fabryka ledwo zipie, a on gołe baby,... wstydził byś się !! ( Ździsiek czerwony jak burak siedzi nieruchomo, coś „ bąka „ pod nosem do siebie.
Ździsiek
- synowi laptopa pożyczyłem, widocznie on te gołe baby ponagrywał. Już ja go...odpowiednio... już ja go...( z opresji wybawia go wejście głównego księgowego )
Główny Księgowy
- panowie mnie wzywali, w czym mogę być pomocny ?
Prezes
- poradź coś, sam widzisz jak jest. Minister opierdala, wyjebaniem grozi, poradź coś !.
Główny księgowy ( drapie się w głowę, przestępuje z nogi na nogę, myśli... )
-
byłby sposób... byłby ... tylko...
Prezes
-
no mówże w końcu, gadaj..... jak nas wypierdolą, to i
ty długo tu nie pociągniesz !.
Główny Księgowy
- trzeba przy bilansie pomajstrować, zamienić miejscami pozycje „ zysk „ i „ strata „ . Zamiast 10 miliardów straty, zrobi się 10 miliardów zysku, a przy takim zysku każdy bank da nam kredyt.
Prezes ( zrywa się z krzesła, obejmuje księgowego, całuje go w usta „ na breżniewa „, radośnie krzyczy )
-
człowieku, i ty teraz nam o tym mówisz ? To my flaki z
siebie wypruwamy, a ty dopiero teraz o tym mówisz ?? Masz szczęście, że razem
na jednym roku geografię my studiowali, bo inaczej.... ( żartobliwie grozi
mu palcem ) . Migiem biegnij bilans przerabiać, a my tu jeszcze chwilkę
popracujemy. ( księgowy wychodzi przerabiać bilans )
-
a nie mówiłem, że musi być jakiś sposób, nie mówiłem ?
Franek dzwoń na sekretariat, powiedz Irence
że w delegację wyjeżdżamy. Trzeba to uczcić, jedziemy do „ Koguta „ .
Pakować mi te laptopy, ( grozi palcem Ździśkowi ) do „ Koguta „ jedziemy.. Tylko żeby nie było
tak jak tydzień temu : dwa dni was po mieście szukałem, dwa dni. (
żartobliwie wygraża pięścią , wszyscy
wychodzą z sali, spiesząc się do „ Koguta „ )
KURTYNA