O Marysi co pana premiera Tuska  zrugała

 

 

   Gdy dziennikarka jednej z rosyjskich stacji telewizyjnych zapytała Patryarchę  Moskwy i Wszech Rusi (Cyryla I), czy to prawda, że za czasów ZSRR był tajnym agentem KGB, ten spokojnie odparł: tak byłem i co z tego?

  Podobnego refleksu zabrakło polskiemu premierowi gdy uczennica gorzowskiego gimnazjum zapytała go dlaczego udaje patriotę a jest zdrajcą. Pan Tusk zamiast udzielić odpowiedzi w stylu Cyryla I, najpierw się zmieszał, później odpowiedział Marysi, że ma poczucie humoru a na koniec- jak to mówią- „dał nogę”.

   Ponieważ incydent z Marysią co to zrugała premiera został nagłośniony przez media, zaś pan Tusk nie nawykł do wizerunkowych klęsk, więc jako człowiek ambitny  postanowił  odrobić chwilową porażkę. Udał się do gimnazjum które taką krnąbrną Marysię wychowało, by tam wziąć odwet. Tak to miało wyglądać, że po zakończeniu spotkania z młodzieżą, pan premier miał wręczyć Marysi kwiaty otrzymane od grona pedagogicznego. Kalkulacja była taka, że  zaskoczona Marysia przyjmie kwiaty, zmiesza się i w końcu przeprosi premiera, co by oznaczało jego końcowy sukces wizerunkowy. Jednak i tą rundę premier przegrał z kretesem! Marysia kwiatów nie przyjęła butnie oświadczając, że „od zdrajców kwiatów nie przyjmuje”. Tym sposobem zrobiło się 2 : 0 dla Marysi, ale – jak to mówią – ten się śmieje kto się śmieje ostatni!

    Licząc na jakąś skromną posadę rządową, bezinteresownie podpowiem panu premierowi jak ostatecznie rozprawić się z Marysią. Jest sposób!  Jak pamiętamy Marysia oświadczył premierowi, że ten jest zdrajcą a ona kwiatów od zdrajców nie przyjmuje. Czyli gdyby pan premier był bohaterem a nie zdrajcą, to Marysia kwiaty od niego by przyjęła! W oczach Marysi pan premier musi stać się bohaterem- to jest klucz do sukcesu!  Tylko w jaki sposób pan Tusk ma urosnąć do roli bohatera w mniemaniu kilkunastoletniej dziewczynki? Jest taki niezawodny sposób i ja bezinteresownie (za rządową posadę)  podpowiem panu premierowi jak Marysię wykiwać!

   Otóż kilkunastoletnie dziewczynki  kochają różne zwierzątka i mają bardzo czułe serduszka wobec ich niedoli. Gdyby tak pan premier uratował ze śmiertelnej opresji jakiegoś pieska albo kotka ryzykując przy tym własne życie, to w oczach Marysi stałby  autentycznym bohaterem.

   Plan jest taki: w trakcie jakieś gospodarskiej wizyty „gdzieś w Polsce”, samochód wiozący pana premiera zatrzymuje się  przypadkowo przy najwyższym kominie w Polsce. Pan Donald udaje się za potrzebą w stronę komina i w trakcie jej załatwiania słyszy żałosne miauczenie kota. Zadziera głowę do góry i widzi na samym szczycie komina małego kotka. Niewiele myśląc  rozpoczyna samodzielną bohaterską akcję ratowania czworonoga. Ponieważ w czasach swojej młodości pan Tusk malował kominy (i na nasze nieszczęście zajęcie to porzucił na rzecz polityki), więc wejście na szczyt nie powinno być dla niego takie trudne. Z pomocą liny (którą tak jakoś przypadkowo miał w bagażniku samochodu) wchodzi na komin. Po mrożącej krew w żyłach akcji (w pewnym momencie komin niebezpiecznie przechyla się i tylko dzięki balansowaniu ciałem pana premiera, nie wali się)  , pan Tusk wchodzi na szczyt komina, ratuje kotka, ale niechcąco niszczy  gniazdo wrony, do którego chciał się dobrać kociak aby spałaszować pisklęta

   Całą operację ratowania kota sfilmuje telewizja, której ekipa  przypadkowo znalazła się przy kominie. Już godzinę później, wszystkie telewizje świata pokażą bohaterskiego polskiego premiera, jak narażając własne życie ratuje  kociaka. Bohater...bohater....skandują wszyscy! Wszystkie światowe media   zgodne:  premier polskiego rządu jest  bohaterem! 

   I tak właśnie zapędziliśmy Marysię w kozi róg!  Nie chciała przyjąć kwiatów od zdrajcy, ale od bohatera będzie musiała. Na drugi dzień pan premier uda się do gorzowskiego gimnazjum,  grono pedagogiczne wręczy mu kwiaty zaś on przekaże je Marysi. Ta ze łzami w oczach podziękuje premierowi za uratowanie kota i przeprosi go za tego „zdrajcę” . Tym sposobem wizerunkowy pojedynek zostanie przez pana premiera wygrany.

   Jednak znając krnąbrność  i brak wychowania współczesnej młodzieży  musimy przewidzieć i taką sytuację, że Marysia po raz kolejny nie przyjmie kwiatów, oświadczając do kamer, że nie przyjmuje kwiatów od zdrajców którzy niszczą ptasie gniazda!

   Wtedy sprawę „krnąbrnej Marysi” należy przekazać wiadomym fachowcom, co to samego jeszcze znali Stalina!   Już tam oni będą wiedzieli co zrobić aby na przyszłość jakieś smarkate dziewuszyska nie obrażały premierów polskiego rządu!

 

 

Anthony Ivanowitz

30. maja. 2014r

www.pospoliteruszenie.org