My nie tanciory, my.....

(opublikowano w „Interia 360”)

 

 

   Współczesny taniec towarzyski w wykonaniu „turniejowym”, to niezwykle  osobliwe zjawisko! W czasach gdy taniec towarzyski nie był jeszcze „nowoczesny” tylko tradycyjny, postronny obserwator par pląsających na parkiecie mógł bez trudu  zdiagnozować jakiego rodzaju taniec oni wykonują, oraz  której z par muzyka w tańcu przeszkadza, a której  nie.

   W tańcu współczesnym nie jest to już takie proste, a powiedziałbym nawet, że jest wręcz niemożliwe!

   Tancerze współcześni wyczyniają  na parkiecie takie jakieś wygibasy (Gogol opisałby to tak: „...pewien sztabskapitan pracował i duszą, i ciałem, i rękami, i nogami, wykręcając takie pas, jakich nawet we śnie nie zdarzyło się nikomu wykręcać...”), że bez względu na to jaki taniec wykonują, dla postronnego obserwatora wygląda to dokładnie tak samo!

   W jaki sposób członkowie dostojnego jury, rozpoznają czy dany wygibas jest tangiem, czy walcem, albo i rumbą, oraz wygibasy której pary są lepsze, a której gorsze, dalibóg  w żaden sposób nie mogłem przez długi czas  dociec!

   Co więcej, obserwacje par  tańczących w sposób „nowoczesny”, nieodparcie kojarzą mi się z  objawami choroby Świętego Wita. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że choroba  Świętego Wita jest bardzo tajemniczym schorzeniem neurologicznym, objawiającym się u osób nią dotkniętych mimowolnymi  ruchami różnych części ciała, na które to ruchy chory nie ma wpływu. 

   Symptomy tej choroby  w klasycznej wręcz  formie można dostrzec u współczesnych tancerzy. Wygląda to mniej więcej tak: para która tańczy dajmy na to tango argentyńskie, sunie po parkiecie płynnie, powabnie i zjawiskowo -czyli jak należy. Jednak  w pewnej chwili zostaje ona podstępnie zaatakowana przez chorobę Świętego Wita.

   Partner nie z tego ni z owego, gwałtownie zatrzymuje się,  zarzuca  głową w lewo bądź prawo (z reguły  rozwiana grzywa  wędruje w stronę przeciwną, a niekiedy jak dobrze ułożona to w tą samą), noga lewa albo prawa wykonuje taki ruch, jakby tancerz zamierzał znienacka kopnąć swoją partnerkę w krocze, twarz tancerza wykrzywiają najprzeróżniejsze grymasy, poczynając od takich jakie pojawiają się na twarzach ludzi którzy chcą się wypróżnić a nie mogą, a kończąc na takich jakie sygnalizują koniec kopulacji!

   W tym czasie partnerce  również udziela się choroba Świętego Wita. Jej mimowolne ruchy    równie zagadkowej natury: a to się przechyli do przodu albo do tyłu i to tak  głęboko, że chcąc nie chcąc pokaże to i owo siejąc tym sposobem powszechne zgorszenie u jednych (głównie podstarzałych pań, które już nie bardzo mają co pokazać) albo i stan erotycznej ekscytacji u innych (u wszystkich panów bez względu na wiek),  a to przykucnie bądź wręcz  przeciwnie  podskoczy do góry nie wiedzieć w jakim celu....słowem pokaz symptomów choroby Świętego Wita- że się tak wyrażę-  w pełnej krasie!

   A dostojne jury musi zdecydować, wybrać  parę która  najlepiej oddaje symptomy choroby! Jak oni to robią?? Znajomy, emerytowany tancerz wyjawił mi to w żołnierskich słowach.(Za merytoryczną poprawność tych wyjaśnień nie ręczę, bo ze znajomego tancerza wielki zgrywus, więc mógł ze mnie zakpić) „...stary, nie ma w tym żadnej tajemnicy. Zauważyłeś  w jakich strojach występują taneczne pary?...” Ano zauważyłem – odparłem przyparty do muru. Ich stroje są tak obcisłe, ze nie ma takiego mięśnia, który by się pod strojem nie prężył i nie był widoczny dla widzów – popisałem się znajomością tematu. ...ano właśnie- odparł znajomy emerytowany tancerz.  Nie o żadne tańce tutaj chodzi. Dostojne jury to z reguły zgraja pedałów i lesbijek nagradzających nie tych którzy dobrze tańczą, ale tych którzy rokują największe nadzieje, aby po turnieju zerżnąć im dupska w najbliższym hotelu. Wygibasy tancerzy nie mają na celu  pokazanie umiejętności takiego czy innego tańca, tylko zademonstrowanie  jurorom swoich walorów seksualnych... Po takim wykładzie  emerytowanego tancerza, ewolucja współczesnego tańca towarzyskiego, stała się dla mnie co nieco bardziej zrozumiała.

    Bogatszy o taką wiedzę, jako  już nieco podstarzały miłośnik tańca, zatęskniłem za jego tradycyjną formą, opisaną na przykład przez Gogola: „...człowiek dorosły, pełnoletni, nagle wyskoczy cały na czarno, obskubany cały jak półdiablę, i dalejże dreptać nogami. Niejeden nawet , stojąc z kimś w parze, rozmawia z kimś innym w ważnej sprawie, a  równocześnie nogami, jak ten kozioł, esy-floresy na prawo i na lewo...(...)  jak to mówią drobił nóżkami, jak zwykle robią mali zalotni staruszkowie na wysokich obcasach, zwani mysimi ogierkami, bardzo zręcznie kręcący się koło dam...” (cytaty pochodzą z „Martwych Dusz” M. Gogola)

   I jak tu nie pokochać tańca  zarówno tego współczesnego jak i tego tradycyjnego, skoro w obu przypadkach ostatecznie chodzi o to samo... nawet staruszkowi zwanemu mysim ogierkiem, bardzo zręcznie  kręcącego się koło dam?

 

PS

 

Redakcja  portalu internetowego„Interia” organizuje kurs tańca na rurze dla pań i panów. Kurs  dla pań poprowadzi  osobiście Władek z Chicago (dla panów jego asystentka  Susan Huxley- z domu Zuzanna Gospodarek), który specjalnie w tym celu przyleci z USA na okres  1 tygodnia i zatrzyma się w hotelu „Cracovia”  w terminie od  10 do 17 kwietnia, w apartamencie numer 15. Mamy zapewnienie    pana Władka, że  poprowadzi nie tylko kurs tańca, ale będzie również udzielał  konsultacji  indywidualnych dla kandydatek na tancerki w pokoju hotelowym w godzinach od 22 do 6, z przerwą na sen od  1 do 3.

    Zapisy tylko w dniu 1 kwietnia przyjmujemy pod adresem internetowym: magdalena.glowala@firma.interia.pl  Uczestnicy kursu  otrzymają świadectwa ukończenia kursu, które umożliwią podjęcie pracy w charakterze tancerza (tancerki) na rurze, w klubach dla gejów, oraz barach lesbijskich w Chicago i Nowym Jorku. . O przyjęcie na kurs decyduje kolejność zgłoszeń, ilość miejsc ograniczona.

Kurs finansuje Unia Europejska w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

 

Anthony Ivanowitz (vel. Władek z Chicago)

  1. kwietnia. 2011r

www.pospoliteruszenie.org