My Słowianki

 

 

   Nie cichnie medialna burza  (w szklance wody) po sromotnej porażce polskich „Słowianek” na  ostatnim festiwalu „Eurowizji”. Fora internetowe pełne są przeróżnych (często złośliwych) komentarzy, a jeden troll napisał nawet, że pan Donatan szykował swoje „Słowianki” na festiwal pieśni burdelowej, który w ostatniej chwili odwołano. W tej sytuacji polscy decydenci postanowili wysłać „Słowianki” na „Eurowizję” żeby się piosenkarki oswoiły z atmosferą festiwalową, gdyż gdy już w końcu trafią na festiwal do którego się pierwotnie przygotowywały, nie będzie je paraliżowała trema!

   Klęska polskiej ekipy na „Eurowizji” wynika głównie z naszego zapóźnienia cywilizacyjno- kulturowego, które reprezentuje pan Donatan. Otóż panu temu wydawało się, że w Europie zachodniej (podobnie jak i w Polsce) obowiązuje ten sam model  sukcesu w muzyce rozrywkowej. Model ten polega na tym, że kariery wokalne robią u nas różne panie które brak głosu i umiejętności śpiewania, nadrabiają.... kręceniem dupą!  Im taka jedna z drugą panią  ma mniej talentu, tym szybciej wiruje dupą.  Paradoksalnie strategia taka przynosi w Polsce wspaniałe efekty, gdyż sprowadza się ona do przeniesienia płaszczyzny oceny z wokalno- muzycznej na erotyczno- seksualną.  

   Ponieważ 50% populacji to męskie szowinistyczne świnie którym tylko jedno w głowie, to gdy tylko zwierzątka te zobaczą piosenkarkę  wirującą tyłkiem, natychmiast  przestają słuchać wycia wokalistki,  a zaczynają kombinować do czego też oni byliby zdolni, gdyby im tylko taka wokalistka wpadła w łapy. Rozmarzając się tak, polskie męskie szowinistyczne świnie gotowe są kupić nawet teledysk piosenkarki,  oczywiście nie po to aby słuchać wycia tejże, ale żeby   pooglądać ją sobie w perspektywie erotyczno seksualnej!

   Pan Danatan był przekonany, że jeśli na grunt festiwalu „Eurowizji” przeniesie polski model sukcesu muzycznego, to sukces ma w kieszeni!  Wydawało się to tym bardziej pewne, że na scenie kręciła dupą nie jedna piosenkarka, a chyba osiem, a dodatkowo jedna pani wywijała cyckami, nic nie śpiewając tylko piorąc bieliznę w bali!

   To musiało się źle skończyć w dobie nowoczesnych prądów  obyczajowych  obowiązujących w Europie!  Gdyby na scenę wparowało nie osiem Słowianek, tylko zgraja pederastów (to znaczy żadnych tam pederastów, tylko gejów) odzianych nie w ludowe stroje łowickie, tylko w obcisłe trykoty  podkreślające  drganie każdego mięśnia i gdyby ta zgraja pedera...to znaczy gejów, wykonała jakąś piosenkę  sławiącą miłość gejowsko lesbijską.... a to wtedy sukces muzyczny byłby zagwarantowany! Taki występ byłby nowoczesny i odkrywczy, a nie taka wiocha i obsuwa jak „Słowianki” Donatana!   

   Nowoczesnego Europejczyka baba wirująca tyłkiem nie interesuje! Jego interesuje baba z brodą która jest pedera...to znaczy gejem   i to śpiewającym  żeńskim głosem. A to ci cudak: niby baba a chłop, brodę zapuścił, gejostwo uprawia a do tego wszystkiego jeszcze śpiewa!

   Już Donatan wie z jaką ekipą i z jakimi piosenkami przyjechać na „Eurowizję” następnym razem?

   Alternatywą jest wysłanie na festiwal    jakiejś   piosenkarki na tyle utalentowanej, by nie  musiała dla odwrócenia uwagi (od fałszowania i szmirowatej piosenki) wirować dupą, bądź wywijać cyckami.

   Ale co by wówczas robili różne „Donatany”?

 

Anthony Ivanowitz

17, maja. 2014r.

www.pospoliteruszenie.org