Kto wygrał wybory.

 

 

   Każde kolejne wybory  w Polsce, wygrywają media i kontrolujące je służby specjalne!

 

We wszystkich policjach świata, stosowany jest stary jak świat numer „na policjanta dobrego i złego”. Delikwent który coś przeskrobał, trafia na przesłuchanie raz do policjanta „złego” (który krzyczy, przeklina, wali po pysku i odgraża się), a raz do policjanta „dobrego (ten papierosem i kawą poczęstuje, jest grzeczny i kulturalny). W zależności od  konstrukcji psychicznej podejrzanego, zostanie on złamany w śledztwie albo przez policjanta „złego”, albo „dobrego”.  Ten mechanizm działa bezbłędnie w relacjach policjanci- podejrzani i dlatego jest stosowany we wszystkich policjach świata.

    Gdy w roku 1989 przy „okrągłym stole”  odbyła się  sławna transformacja ustrojowa, która polegała na tym, że służby specjalne PRL-u  (w tym głównie wywiad wojskowy)  przekazały władzę swoim tajnym donosicielom, do polskiego modelu „demokracji” został przeniesiony z policyjnych praktyk, stary jak świat numer „policjanta złego i dobrego”. Jak to działa w polityce?

   Służby specjalne  wystawiają  do wyborów (powiedzmy prezydenckich),  kilku swoich kandydatów, z których jeden jest „zły” (kłótliwy, mściwy, zaściankowy, ksenofobiczny, moherowaty, itp, itd)  a drugi „dobry” (zrównoważony, spokojny,  inteligentny, itp). Będące w szponach służb specjalnych media,  na okrągło (dzień i noc)  promują wyznaczonych kandydatów, i tego „złego” i tego  „dobrego”. Celem tej zmasowanej propagandy jest przekonanie wyborców, że tylko ci dwaj kandydaci się liczą, o czym dodatkowo mają świadczyć sondaże przedwyborcze, robione przez różne „ośrodki” badania opinii publicznej, będące w istocie agendami służb specjalnych!  W rzeczywistości wystawieni przez bezpiekę kandydaci, są tylko żałosnymi figurantami, nie mającymi żadnych własnych poglądów, a co gorsza są to ludzie o żenująco niskim  poziomie intelektualnym i moralnym. Który z nich by nie „wygrał”, to i tak  prawdziwą władzę sprawują  służby specjalne, a nie ten czy inny figurant! Tym prostym sposobem i wilk jest syty (to znaczy demokratycznym procedurom stało się zadość), i owca cała ( to znaczy wybieralne funkcje państwowe obejmują „właściwi” ludzie). Czyli „tak czy owak, zawsze Nowak”

   Opisany mechanizm „policyjnej demokracji” nie jest polskim wynalazkiem, lecz uniwersalnym modelem politycznym we wszystkich państwach „demokratycznych” na świecie (może tylko z wyjątkiem Szwajcarii).

   Dlaczego służby specjalne  w państwach „demokratycznych” podtrzymują „demokratyczną” fasadę? Dlaczego jej nie odrzucą i nie obejmą władzy dyktatorskiej wprost? Dlatego, że organizowane cyklicznie „wybory”, stwarzają obywatelom  iluzję „współrządzenia”, co kanalizuje i rozładowuje społeczne niezadowolenie, dzięki czemu łatwiej utrzymać społeczeństwo w posłuszeństwie oraz łatwiej przeciwdziałać objawom buntu i sprzeciwu.

    Są państwa, w których służby specjalne czują się na tyle mocno, że  mogą sobie pozwolić  na  jawne delegowanie swoich agentów na najwyższe stanowiska państwowe, czego klasycznym przykładem jest Rosja i jej premier, były agent KGB, pan  Putin.

  Jednak większość służb specjalnych woli sprawować władzę  poprzez swoich tajnych agentów, gdyż utrzymywanie „demokratycznej” fikcji i fasady, ułatwia rządzenie państwem i jego obywatelami.

   Znając mechanizmy współczesnej „demokracji”, możemy ją sobie odpuścić, to znaczy w czasie każdych kolejnych wyborów udać się na grzyby,  albo jagody.      Współczesne demokracje sprowadziły obywateli do roli jeleni, którym starsi i mądrzejsi prostują rogi raz na cztery, czy pięć  lata!  Z każdym rokiem, coraz to więcej obywateli uświadamia sobie, ze jest robiona w konia i odmawia udziału w maskaradzie w której przewidziano dla nich rolę żałosnych  statystów!

 

 

Anthony Ivanowitz

21. czerwca. 2010r

www.pospoliteruszenie.org