Gdy w roku 1962 Rosjanie rozmieścili na terytorium Kuby rakiety średniego zasięgu, mogące razić cele na terytorium USA, świat stanął na krawędzie III wojny światowej. Amerykanie postawili w stan gotowości bojowej armię, marynarka wojenna wypłynęła w morze z rozkazem nie dopuszczenia do Kuby okrętów radzieckich wiozących następne dostawy sprzętu militarnego na wyspę. Rosjanie wystraszyli się, okręty zawróciły, rakiety zostały zdemontowane. Ludzie na całym świecie odetchnęli z ulgą.
Gdy identyczny numer szykują Rosjanom Amerykanie, chcąc zainstalować w Polsce rakiety, tak zwanej „tarczy” antyrakietowej, polskie media nie posiadają się z oburzenia na reakcję rządy Rosji, który zadeklarował, że jeśli amerykańskie rakiety zostaną w Polsce zainstalowane, to w przypadku konfliktu zostaną one zniszczone w pierwszej kolejności, atakiem jądrowym.
Starania rządu USA, aby ewentualny konflikt zbrojny z Rosją odsunąć na tysiące kilometrów od własnego terytorium, są oczywiście zrozumiałe. Prezydent USA kieruje się amerykańskim interesem narodowym, który polega na tym aby chronić własnych obywateli i własne terytorium w przypadku wojny z Rosją. Jest to patriotyczna - z amerykańskiego punktu widzenia – postawa, którą trudno potępiać. Dlaczego jednak władze Polski zgadzają się na to, aby nasz kraj stał się celem ataku Rosji i został zniszczony w pierwszych kilku godzinach wojny Rosyjsko-Amerykańskiej (gdyby do takiej doszło), tego nie sposób zrozumieć!
W ciągu ostatnich kilkunastu lat polskiej „demokracji”, kolejne rządy doprowadziły kraj do stanu całkowitej bezbronności militarnej, jaskrawo widocznej na przykładzie naszych wojsk w Iraku i Afganistanie. Państwo które nie jest w stanie odpowiednio wyposażyć małego kontyngentu wojskowego, (czemu próbują zaradzić szeregowi żołnierze kupując za własne pieniądze kamizelki kuloodporne, oraz chałupniczym sposobem wzmacniając pancerze wozów bojowych), wchodzi w konflikt z jądrowym mocarstwem z którym sąsiaduje, w interesie mocarstwa oddalonego od Polski o tysiące kilometrów! Mówiąc inaczej, rząd Polski i jej Prezydent ochoczo zgadzają się na to, aby w przypadku konfliktu militarnego mocarstw, Polska stała się wielkim cmentarzyskiem, po to, aby takim cmentarzyskiem nie stała się Ameryka!
Wielokrotnie, przy różnych okazjach pisałem, że kolejne rządy III RP, w polityce zagranicznej i wewnętrznej nie reprezentują polskiego interesu narodowego. Zgoda na rozmieszczenie w Polsce amerykańskich rakiet, wciąga nasz kraj w konflikt mocarstw dysponujących bronią atomową. Jeśli kiedykolwiek „zimna wojna” pomiędzy nimi przekształci się w „gorącą”, to nasz kraj padnie pierwszy jej ofiarą, doszczętnie zniszczony rakietowymi zmaganiami Rosyjsko - Amerykańskimi, rozgrywającymi się nad naszymi głowami. Jeśli po wymianie pierwszych ciosów, Rosjanie i Amerykanie otrzeźwieją, przerażeni rozmiarem zniszczeń i przerwą wojaczkę, nas Polaków już nie będzie! Z mapy świata zniknie naród, który z głupoty wybrał sobie „elity” sprzedawczyków i zdrajców!
PS. Jeśli Amerykanie twierdzą, że w ramach tarczy
antyrakietowej zainstalują w Polsce 10 rakiet
umieszczonych w silosach, to oczywiście jest to
kłamstwo mające uśpić czujność Polaków i
Rosjan. Dlaczego? Jedna
rakieta amerykańska, może
zestrzelić jedną rakietę wroga. Czyli po
odpaleniu 10 rakiet, tarcza antyrakietowa stałaby
się już bezużyteczna. Cóż to za tarcza, która
niszczy 10 rakiet wroga? Amerykanie nie są
idiotami! 10 rakiet umieszczonych w silosach,
zostanie obstawione setkami rakiet rozmieszczonych
poza silosami. Tylko wtedy ma to sens! Rosjanie
odpowiedzą podobnie: nakierują na "tarczę"
setki swoich rakiet. Gdyby nie daj Bóg, sowieci i
jankesi wzięli się za łby, to wszystkie te
rakiety rozwalą się nad naszymi głowami. Będzie
piękne BOOOOM, niestety ostatnie w naszym życiu!
Anthony Ivanowitz
16. sierpnia. 2008r