Komuno
wróć, czyli pierwszomajowe rozważania.
Za czasów komuny Polska była krajem opiekuńczym, co przejawiało się miedzy innymi tym, że trzem milionom ówczesnych bezrobotnych, wypłacano zasiłki w instytucjach do których byli oni „przypisani”, na wzór przypisania chłopów pańszczyźnianych do ziemi. Organizacja obsługi bezrobotnych była wtedy bardzo skomplikowana. Bezrobotny aby otrzymać swój zasiłek. Musiał codziennie udać się do instytucji, do której był „ przypisany” i obowiązkowo przebywać w niej od godziny 6 do 14 ( jeśli był bezrobotnym fizycznym), bądź od 7 do 15 ( jeśli zakwalifikowano go do grona bezrobotnych umysłowych). W obrębie fabryki czy biura, bezrobotny mógł robić co tylko uznał za stosowne, jednak nie mógł samodzielnie oddalać się z miejsca „ przypisania”, pod groźba utraty zasiłku.
Z czasem wytworzył się pewien ogólny kanon aktywności bezrobotnych w trakcie ich pobytu na terenie biur i fabryk. Bezrobotni fizyczni, dla „ zabicia czasu”, pili wódkę, piwo, wino i czasami „ dyktę” ( nazwa handlowa denaturat), natomiast bezrobotni umysłowi zadawalali się piciem herbaty, kawy, zaś tylko sporadycznie wina i piwa. Od „ dykty” z reguły stronili.
Raz w miesiącu bezrobotni udawali się do fabrycznej kasy, gdzie wypłacano im zasiłki; dziesiątego każdego miesiąca - fizycznym, oraz dwudziestego ósmego każdego miesiąca- umysłowym. Różne terminy wypłat zasiłków miały zapobiec awanturom i bijatykom. Bezrobotni fizyczni twierdzili bowiem, że to oni „ robiom” na tych pieprzonych darmozjadów umysłowych i przy każdej okazji chcieli im „ popędzić kota”. Regułą były bezustanne pretensje bezrobotnych, że zasiłki są zbyt niskie, i nie pokrywają całości kosztów pobytu bezrobotnych w miejscach „ przypisania”.
Te słuszne postulaty bezrobotnych udało się zrealizować dopiero po upadku komuny, w taki sposób, że całą procedurę wypłaty zasiłków maksymalnie uproszczono. Teraz aby otrzymać zasiłek, bezrobotny siedzi sobie w domu i czeka na listonosza. „ Przypisanie” bezrobotnych do fabryk i biur zniesiono, jako uwłaczające ludzkiej godności.
Reforma systemu zasiłkowego okazała się historycznym błędem. Nikt nie przewidział bowiem, że dużą część fabryk trzeba będzie zamknąć, gdyż bezrobotni przestali do nich przychodzić, przez co zupełnie one opustoszały i zamarły. Skutki okazały się tragiczne: gwałtownie spadł popyt na napoje alkoholowe ( oraz do przepijania), papier maszynowy i toaletowy, teczki, pieczątki, długopisy, szklanki, itp., co wywołało ostry kryzys ekonomiczny w całym państwie. By odwrócić ten niekorzystny trend, w każdych kolejnych wyborach parlamentarnych głosowaliśmy na socjalistów ( raz na pobożnych, raz na bezbożnych ) w nadziei, że przywrócą oni komuszy system wypłacania zasiłków dla bezrobotnych. Aliści zadania okazało się niewykonalne, a to z powodu oporu różnych „ oszustów – liberałów”. Niby to chcą oni ( ci liberałowie!) „ przypisać „ bezrobotnych do swoich fabryk. Lecz gdy tylko nieświadom oszustwa bezrobotny pojawi się w zakładzie, natychmiast każą mu a to zamiatać, a to obsługiwać jakąś maszynę, a to ciężary przenosić. Czyli gonią do roboty, całkowicie odmawiając bezrobotnym prawa do picia wódki, piwa i wina, o „ dykcie „ nie wspominając. Takiej obelgi, takiego lekceważenia ludzkiej godności żaden szanujący się bezrobotny nie zdzierży, woli więc siedzieć w domu i czekać na listonosza.
Innym objawem opiekuńczości komuszego państwa, był system opieki zdrowotnej. Każdy obywatel mógł leczyć kaca w licznych przychodniach zdrowia ( zakładowych, rejonowych), klinikach, sanatoriach, szpitalach. Obecnie, jedynym sposobem zainteresowania lekarzy stanem własnego zdrowia, jest podjęcie głodówki, jako formy protestu przeciwko komu(czemu)- kolwiek. Obywatel który zaprzestał spożywania posiłków ( i poinformuje o tym telewizję i prasę ) , natychmiast staje się obiektem zainteresowania całej okolicznej służby zdrowia. Dokłada ona wszelkich starań aby głodującego dokładnie przebadać i to całkowicie bezpłatnie!. Jeśli tylko konsylium stwierdzi jakąś dolegliwość, to protestujący jest starannie leczony, ale tylko tak długo, jak długo odmawia konsumpcji. Gdy zgłodnieje i zacznie jeść, leczenie natychmiast przerywa się, pozostawiając delikwenta samemu sobie.
Jeszcze innym przejawem opiekuńczości komuszego państwa, był rozbudowany system zbierania skarg i zażaleń obywateli. Każdy obywatel, jeśli był z czegoś niezadowolony, mógł udać się do jednego z licznych komitetów PZPR ( zakładowego, dzielnicowego, miejskiego, gminnego, wojewódzkiego, centralnego), by tam ujawnić powód swego niezadowolenia. Komuszy urzędnik wszystko starannie zapisywał i choć z reguły na tym się kończyło, to jednak sam fakt wyżalenia się przedstawicielowi władzy ludowej, przynosiło obywatelowi ulgę. Jeśli obywatel poskarżył się na ogólnie na „ ustrój”, to władza ludowa potrafiła przywołać go do porządku, .... i nigdy później już się z tego powodu nie skarżył. Obecnie, obywatel który z nawyku chciałby udać się do znanych sobie miejsc w celu złożenia zażalenia, zastaje tam nie komitet PZPR –u, lecz a to bank, a to siedzibę jakiegoś „ koldingu” ( czy jakoś tak) . Pracujący tam urzędnicy nie poczuwają się do obowiązku zapisania skargi, co więcej często wręcz przepędzają takich interesantów, od szajbusów im wymyślając.
Cały powyższy wywód miał wykazać, że jednak za komuny było zdecydowanie lepiej. Pierwszomajowe święto jest dobrym pretekstem aby o tym przypomnieć i zachęcić polskich socjalistów ( zarówno pobożnych, jak i bezbożnych), by nie ustawali w wysiłkach przywrócenia komuny. Przemiany idą w dobrym kierunku, jednak są zbyt powolne.
Komuno wróć !!!!
1.maja.2006r.
Anthony Ivanowitz.