O S O B Y:
MIEJSCE AKCJI: Pokój nauczycielski w liceum zawodowym gdzieś w Polsce. Wystrój pomieszczenia typowy: dwie szafy, kilka stolików, kilkanaście krzeseł. Na ścianie godło państwowe i mapa Polski. Jest przerwa pomiędzy lekcjami. W pokoju odpoczywają nauczyciele i przygotowują się do następnych lekcji. W rogu pokoju, oparta o ścianę, stoi gitara – własność katechety.
AKCJA (kurtyna w górę)
Nauczycielka
Języka Polskiego: (wzburzonym głosem)
- pytam tego matołka, kto napisał „Stepy Akermańskie”, a ten – wyobraźcie to sobie – odpowiada mi, że to nie on!
Nauczyciel WF-u: (z zaciekawieniem)
- na czym on to nabazgrał: na ławce, czy na ścianie?
Nauczycielka Języka Polskiego: (na szczęście nie słyszy pytania Nauczyciela WF-u)
- myślałam, że kpi sobie. Pytam innych, nikt nie wiedział!
Nauczyciel WF-u:
- trzeba było ich postraszyć dyrektorem, to może by się który przyznał.
Nauczyciel Fizyki:
- za moich uczniowskich czasów, też się bazgrało po ścianach, ale krótkie wyrazy, na trzy, cztery, góra pięć liter. A ten proszę jak się rozpisał: stepy akermańskie! Co to ma znaczyć? Ani to obraźliwe, ani wulgarne! Matołek, dobrze go Irenko nazwałaś. Matołek!
Nauczyciel WF-u: (widzi siedzącego
pod oknem Katechetę; coś on smutny, zamyślony. Postanawia zagadać)
- a co to Ksiądz dzisiaj taki markotny, naburmuszony? Znów jakiegoś psikusa Księdzu zmajstrowali?
Katecheta: (mówi drżącym, przestraszonym głosem)
- aż mnie trzęsie! Dojść do siebie nie mogę! Wyobraźcie sobie, gitarę stroiłem. Chciałem ich nauczyć melodii do „Czarnej Madonny”. Zajęty strojeniem nie zauważyłem, jak mnie na tablicy narysowali. Bez sutanny, w ogóle bez niczego! Gołego jak mnie Pan Bóg stworzył!
Nauczyciel WF-u:
- Jak ich znam, to pewnie księdzu fujarę aż do ziemi narysowali?
Katecheta; (płaczliwie)
- tak właśnie narysowali! Co za wstyd!. Jak to zobaczyłem, to myślałem, że zemdleję. Przenajświętsza Panienko, ratuj! – pomyślałem. Natychmiast to paskudztwo z tablicy starłem. W tym czasie jak ja ścierałem, oni mi do gitary pomidorów nakładli. Biorę gitarę, chcę grać...ciężka coś...patrzę... pełna pomidorów...Chciałem powyjmować... gdzie tam, zaklinowały się, struny przeszkadzały. A oni ryczą ze śmiechu, papierami, petami, ogryzkami i czym kto miał, we mnie rzucają! Całe szczęście, że gitary nie zabrali i z klasy wypuścili, bo byłoby ze mną krucho!
Nauczycielka Matematyki:
- to się Księdzu udało. Ja tam na lekcjach zawsze stoję blisko drzwi, żeby w razie czego zdążyć uciec.
-
dyżur dzisiaj miałam...wchodzę do ubikacji dla
dziewcząt...gdyby Księdza z nami nie było, to bym wam dokładnie wszystko
opowiedziała... przy Księdzu się krępuję.
Nauczyciel WF-u;
- mów, Ksiądz też człowiek! Nie takie rzeczy podczas spowiedzi musi wysłuchiwać!
Nauczycielka Matematyki:
- no to wchodzę do ubikacji, a tam Gniewaszewski z I c, posuwa (spogląda na Księdza, ten skrzywił się zgorszony)... to znaczy odbywa... no...prokreację robi z Urbaniakową z II a. Kazałam im natychmiast przestać i wracać do klas, a Gniewaszewski mi na to, żebym chwilę poczekała, to i mnie bzyknie!
Nauczycielka Języka Polskiego:
- no i co, poczekałaś?
Nauczycielka Matematyki:
- no coś ty! Przy Urbaniakowej? Wszystkim by rozpaplała!
Nauczyciel Fizyki:
- widzi Ksiądz co się tu u nas wyprawia!? Popracuje ksiądz dłużej to przywyknie, tak jak ja. Mnie tam to już nic nie rusza!
Nauczyciel WF-u;
- przywyknie, albo tak jak ojciec Bonifacy w „wariatkowie” wyląduje!
Nauczyciel Fizyki;
- lekcję z II a dzisiaj miałem, ciepło właściwe wody mieliśmy doświadczalnie wyliczyć. W dwóch naczyniach wodę gotowałem. Wyszedłem na chwilę do magazynku, kalorymetr i termometr przynieść, wracam... coś czuję jajkami śmierdzi!
Nauczyciel WF-u;
- który portki ściągnął? U nie na wuefie jak się rozbiorą, to siekierę mógłbyś powiesić w powietrzu. Smród jak w chlewie, oborze lub stajni!
Nauczyciel Fizyki:
- nikt portek nie ściągnął.
-
Zaglądam do jednego naczynia – 6 jajek się gotuje.
Zaglądam do drugiego – 2 pęta kiełbasy. Takiego mi psikusa „zgotowali”. Ale mnie to już – proszę Księdza – nic nie
rusza! Jajka i kiełbasę wyjąłem, do
woreczka zapakowałem i jak gdyby nigdy nic, dalej lekcję prowadzę. Tak ich to
zbiło z pantałyku, że nawet mi specjalnie nie dokuczali. Tylko się Walczak
awanturował, żeby mu jajka i kiełbasę oddać.
-
postraszyłem, że do ojca zadzwonię, to się uspokoił!
Nauczyciel WF-u:
- gdzie masz te jajka? Na imieninach wczoraj u szwagra byłem, do rana piliśmy. Śniadania zjeść nie zdążyłem... konia z kopytami bym zjadł!
Nauczyciel Fizyki:
- proszę cię bardzo (podaje nauczycielowi gimnastyki, torebkę z jajkami i kiełbasą), weź od Księdza pomidory, to śniadanko będziesz miał jak u mamusi!
Nauczyciel WF-u:
- da Ksiądz gitarę, to pomidory powyjmuję, po co się mają zmarnować? A i gitara się nie zniszczy! (próbuje wyjąć pomidory, ale struny przeszkadzają) Struny trzeba zdjąć żeby pomidorów nie pognieść. (zdejmuje struny, wyjmuje ostrożnie pomidory)
- podaj Irenka talerze i sztućce, to sobie pyszne śniadanko przygotujemy. (Irenka otwiera szafę, wyjmuje talerze i sztućce... szykują pyszne śniadanko)
Katecheta: (na widok jedzenia
odzyskuje dobry humor, już mu ślinka cieknie, już u przykrym incydencie
zapomniał)
- nie jest ta nasza młodzież taka całkiem zdemoralizowana! Do przykazań Ewangelii się stosują. Głodnych, to znaczy nas, nakarmili, a nie musieli!
Nauczyciel WF-u: ( z ustami pełnymi
jedzenia)
-
święta racja proszę księdza, święta racja! (wszyscy
jedzą z wielkim apetytem)
Nauczycielka Matematyki:
- o jakie pyszne pomidorki! Zapyta Ksiądz na następnej lekcji, gdzie były kupione.
Katecheta: (już skosztował
kiełbaski, zagryzł jajeczkiem, teraz pomidora zajada)
-
zapytam, pewnie, że zapytam! (śniadanko trwa w
najlepsze, my już opuszczamy pokój nauczycielski żeby nie przeszkadzać)
K U R T Y N A
PS. Wszystkie opisane w komedyjce historie, wydarzyły się w polskich szkołach, o czym opowiedzieli mi znajomi nauczyciele.
Anthony Ivanowitz
19. lipca 2006r