O S O B Y:
MIEJSCE AKCJI: gabinet redaktora
naczelnego. Gustownie i drogo umeblowany. Na skórzanych fotelach, przy długiej
dębowej ławie siedzą: Redaktor, Mecenas i jego Asystent. Przed każdym stoi na ławie kawa, słone
paluszki i woda mineralna. Trwa narada w jakiejś ważnej sprawie.
AKCJA (kurtyna w górę)
Redaktor: (jest zdenerwowany, a w
takim stanie jąka się bardzo)
- je...je..jestem bardzo zde...zde...zde-nerwowany, więc nie będę się roooo...ooozwodził, no mecenas mów jak wybrnąć z tej oooooo...ooooopresji?
Mecenas: (otwiera teczkę wyjmuje
jakieś papiery, zakłada okulary)
-
uporządkujmy
sprawy. Antoś przeczytaj fragment artykułu z „Gazety Polskiej”(podaje
Asystentowi gazetę)
Asystent: (otwiera gazetę, czyta)
- „...właścicielka znanej firmy turystycznej z Warszawy, Anna RK złożyła skargę w prokuraturze na natrętnego erotomana składającego jej sprośne propozycje. Prokurator bada czy chodzi o (....), redaktora naczelnego „(...)”, bezwzględnie ścigającej seksaferzystów i molestujących. Erotoman przez dwa lata składał Annie RK niemoralne propozycje, wysyłając do niej SMS-y o treści: zrób mi laskę...”
Mecenas:
-
wystarczy
(Asystent przestaje czytać odkłada gazetę na ławę)
-
powiedz
no mi Redaktor: wysyłałeś jej te sms-y?
Redaktor:
-
aaa...aaa..
jak my..my..ślisz?
Mecenas:
- domyślałem się, że to Twoja sprawka. A nie prościej było poprosić o zrobienie laski którąś z Twoich redaktorek?
Redaktor:
- a widziałeś Ty te reeee..eeedaktorki?
Mecenas:
-
kilka
z nich widziałem
Redaktor:
- i dałbyś którejś z nich laaa...aaaskę do obróbki?
Mecenas:
- za żadne skarby! Gdzie Ty takie paskudy wynajdujesz? Mógłbyś nimi niegrzeczne dzieci straszyć!
Redaktor:
- paskudne ale pooo..ooosłuszne. Każę napisać, że Kiszczak człowiekiem honoru jest – napiszą. Gdybym kazał napisać, że Kiszczak świnią komunistyczną jest – też napiszą. Pooo...osłuszne bardzo, ale do ruuu..uuuchania się nie nadają.
Mecenas:
-
są
dwie możliwości wybrnięcia z opresji w którą sam siebie wpędziłeś. Albo zeznasz
w prokuraturze, że wysyłając sms-y o
treści „zrób mi laskę”, miałeś na myśli dosłowne znaczenie tego zdania, albo
odwrócimy kota ogonem i oskarżymy o popełnienie przestępstwa Annę RK. Pierwsza możliwość raczej odpada: po
pierwsze do czego by ci była potrzebna laska, po drugie dlaczego jej zrobienie
zlecałbyś firmie turystycznej?
-
gdybyś
miał kłopoty z chodzeniem, zaś Anna RK prowadziła firmę ortopedyczną, to byśmy
ją załatwili bez mydła. Ale nogi masz zdrowe, zaś Anna RK prowadzi firmę
turystyczną... nie, wariata z siebie strugał nie będę!
-
pozostaje
nam zrealizować drugi wariat: oskarżymy Annę RK o popełnienie przestępstwa i
nim ona cokolwiek zezna w prokuraturze przeciwko Tobie, to już my ją wcześniej
poślemy do mamra! Antoś przeczytaj paragraf którym załatwimy Annę RK
Asystent: (otwiera Kodeks Karny, szuka
odpowiedniej strony, czyta)
-
art.
286 par. 1. Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadza inną osobę do
niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem (...) podlega karze pozbawienia wolności od 6
miesięcy do lat 8. (przestaje czytać, odkłada Kodeks karny na ławę)
Mecenas:
-
wytłumacz
Antoś Redaktorowi, jak ten przepis zastosujemy w jego sytuacji
Asystent: (czyta z kartki
przygotowany wcześniej tekst)
- przestępstwo Anny RK polega na tym, że przez okres dwóch lat uporczywie uchylała się ona od udzielenia odpowiedzi Redaktorowi, który poprzez sms-y pytał wielokrotnie, czy obywatelka ta zrobi mu laskę. Zachodzi podejrzenie, że Anna RK zwlekała z udzieleniem odpowiedzi do czasu, aż Redaktor odpowie na jej propozycję by gazeta zamieściła w preferencyjnej cenie ogłoszenie reklamujące firmę turystyczna podejrzanej. Pan Redaktor wstrzymywał się z podjęciem decyzji o udzieleniu Annie RK bonifikaty, nie będąc pewnym czy obywatelka ta zrobi mu w zamian laskę. Trwając w tej niepewności, pan Redaktor -przymuszony popędem płciowym- był zmuszony korzystać z usług prostytutki, której regularnie płacił za wykonane usługi. Tym samy niekorzystnie rozporządził własnym mieniem, w tym wypadku zasobami pieniężnymi. Gdyby Anna RK, bezzwłocznie, już po otrzymaniu pierwszego sms-a, udzieliła na niego odpowiedzi, to pan Redaktor albo miałby robioną laskę nieodpłatnie przez tą panią, albo w przypadku odmowy- miałby czas na zorganizowanie wykonania tej usługi przez jakąś inną panią , również nieodpłatnie. Pan Redaktor nie poniósłby więc zbędnych kosztów, tak więc przestępstwo pani Anny RK jest oczywiste. Działając z chęci osiągnięcia korzyści majątkowych (uzyskania bonifikaty na ogłoszenie w gazecie) doprowadziła ona do niekorzystnego rozporządzenia mieniem pana Redaktora w taki sposób, że nie udzielając odpowiedzi na proste pytanie, zmusiła pana Redaktora do marnotrawienia pieniędzy na usługi prostytutki. (przestaje czytać, odkłada kartkę na ławę)
Mecenas:
- no i co ty Redaktorku na to? Nieźle to sobie z Antosiem wykombinowaliśmy, nie uważasz?
Redaktor:
- noooo, sam nie wieeeem. Kuuu...uurwa, przecież ja z usług proooo..ostytutek nie korzystałem!
Mecenas:
-
nie
korzystałeś ale mogłeś korzystać. Dla
potrzeb procesowych załóżmy, że korzystałeś i musimy to w sądzie udowodnić.
Pomyślałem już i o tym. Przyprowadziłem z sobą taka jedną cizię, mówię ci jaką
ona robi laskę – majstersztyk! Czeka w sekretariacie. Musisz wydobyć od niej
zeznanie, że ją ruchałeś. Ona tego w sądzie nie zezna. Po tym jak jej koleżanki
nagadały dziennikarzom „Newsweeka” , że je wielokrotnie posuwał Lepper,
właściciel agencji taki im spuścił wpierdol, że żadna już pary nie puści. Musisz ją tak podejść w rozmowie, aby
przyznała, że ją ruchałeś. Nagrasz to jej przyznanie się na magnetofon i będzie
to nasz koronny dowód w sprawie. Masz tu porządny cyfrowy magnetofon, nie
taki gówniany analogowy na jaki
nagrywałeś rozmowę z pewnym obywatelem. Przykryj go gazetą, jak ona wejdzie do
pokoju, to wciśnij ten zielony guziczek ( Mecenas podaje Redaktorowi
magnetofon wielkości pudełka do zapałek, pokazuje zielony guziczek, którym
uruchamia się urządzenie)
-
my
na czas rozmowy schowamy się w drugim pokoju. No wołaj to kurwiątko a my już
znikamy
Redaktor:
- ale kuu...uuurwa nie wiem, czy to jest dooo..oobre rooo...związanie?
Mecenas:
- a znasz jakieś lepsze?
Redaktor:
- noooooo nie!
Mecenas:
-
no
widzisz! Zrób jak ci mówię, a uwolnię cię od Anny RK w pięć dni. No my już
wychodzimy, a Ty wołaj do siebie to kurwiątko. Nie zdziw się, jak się ona
będzie rwała do ruchania. Powiedziałem jej, że w tym celu wieziemy ją do Ciebie. Inaczej by nie
przyjechała. No nas już nie ma (wychodzą do sąsiedniego pokoju)
Redaktor: (podnosi słuchawkę
telefonu, łączy się z sekretarką)
- Irenko, niech wejdzie do mnie ta pani co tam u ciebie czeeeeee..eka!
Sekretarka (odpowiada przez
telefon, jej głos jest słyszalny dla wszystkich)
-
już
ją do pana prowadzę (otwierają się drzwi, wchodzi prostytutka)
Prostytutka (już w drzwiach zaczyna się
rozbierać)
-
dzień
dobry przystojniaczku. Mówił mi Mecenas, że tęgi z ciebie jebaka. No to bierz
się do roboty, bo jeszcze mam dzisiaj
kilku klientów do obsłużenia, a czas ucieka. Od czego zaczynamy? Oral,
anal, klasyka, perwersje? Decyduj a już ściągam majtki (ściąga majtki i
rzuca ma biurko Redaktora)
Redaktor:
-
chwilę
poo..oooogadajmy, gdzie ci tak pilno, klienci poczekaaa..aaają, usiądź na
chwilę o coś chciałem cię zapytać (prostytutka posłusznie siada na fotelu)
-
paaaa...aaamiętasz
jak cię ruchałem? Chyba miesiąc temu
Prostytutka:
-
nie,
nie pamiętam. Jak by ciebie posuwało dwudziestu chłopa dziennie to byś
pamiętał?
Redaktor:
-
nooo,
nooo też bym nie pamiętał. Ale spróbuj sobie przypomnieć. Targowaliśmy się o
cenę usługi: Ty chciałaś 500 za oral i anal, a ja proponowalem 100 zlotych.
Paaaa...aaamiętasz?
Prostytutka:
- a teraz to sobie przypominam! Ja chciałam 500 złotych jeśli pierwszy miał być oral a drugi anal i 600 złotych jeśli kolejność usługi byłaby odwrotna. Targowałeś się do upadłego. Ostatecznie to chyba tylko zrobiłam ci laskę za 150 złotych,( myśli chwilę...) a nie, jeszcze był anal za 200 złotych. Teraz to sobie już wszystko przypomniałam.
-
Ale
mnie wtedy wymęczyłeś, tyłek to mnie bolał przez tydzień, że o paszczy nie
wspomnę. Masz ty fujarę nie od parady Redaktorku. Większą lagę od twojej to
widziałam tylko raz w życiu u tego Murzyna Simona Moleke. Ten to mnie o mało nie wykończył! Ruchał
mnie przez tydzień non –stop i nie tylko mi nie zapłacił, ale jeszcze wirusem
HIV zaraził. Bydlak, bambus jebany! Wyobraź sobie, że jak zażądałam od niego
kasy za usługę, to on do nie z takim tekstem wyskoczył: ( zaczyna naśladować
sposób mówienia Murzyna Moleke) „...polskie kobiety lubić duża murzyńska
chuja, a Moleke mieć jeszcze większa chuja. Moleke nigdy nie płacić polska
kobiety, one płacić Moleke. Ty zapłacić Moleke 500 złotych..” Mówię ci jak się
wkurwiłam: ja mam płacić bambusowi? Kto się w końcu kurwi, ja czy on?
Redaktor: (wystraszył się słysząc, że
Prostytutka jest zarażona wirusem HIV, pobladł, spocił się, ręce mu się trzęsą)
- ooo.....ooooo.....kuuuuuuuurwa
maaaaaać. To ty i mnie zaraziłaś!!!
Jaaaaaa pieeeerdolę!! Zaraziłaś mnie, o kuuu, kuuuuuuu- rwa. A ja temu bambusoooowi tytuł
Antyfaszysty Roku załatwiłem, Bambus pieeeeerdolony (nagle coś sobie
przypomina, przerażenie znika z jego twarzy, rozluźnia się, już spokojny
wyjmuje papierosa, zapala, częstuje Prostytutkę)
-
przecież
ja jej nie ruuuuchałem, ale mnie przestraszyłaś, kuuurwa mać, o mało zawału nie
dostałem!
Prostytutka: (pali nerwowo papierosa)
-
zdrowy
ty na umyśle jesteś? Pierdolisz jak poturbowany: raz, że mnie ruchałeś to znów,
że nie ruchałeś? O co się tobie rozchodzi? Bierz się do roboty (wstaje z
fotele, zaczyna się rozbierać) Od czego zaczynamy: oral, anal, perwersje,
klasik? W torbie mam bat i pejcz, jak chcesz to cię wychłostam przed ruchaniem,
bardzo to teraz modne!
-
wiesz
co? Coś mi się ruchać odechciało, a zresztą przypomniałem sobie, że mam za 10 minut samolot do Loooondynu. Masz
tu 200 złotych i już sobie idź, wyrucham cię następnym raaaaazem.
Prostytutka:
-
dziwak
z ciebie, zapłacić 200 złotych bez ruchania...... to mi się jeszcze nie
zdarzyło. No to uciekam, bo klienci czekają (ubiera się, zakłada majtki,
wychodzi. Redaktor otwiera drzwi do pokoju obok, woła Mecenasa i Asystenta)
Redaktor:
-
już
wychodźcie, wszystko załatwiłem jak naaaależy (Mecenas podchodzi do ławy,
zdejmuje z magnetofonu gazetę, włącza urządzenie, chwilę czeka, ale
magnetofonik milczy jak zaklęty)
Mecenas: (podniesionym, wzburzonym
głosem)
- kurwa mać, nie włączyłeś magnetofonu. A mówiłem wciśnij ten zielony guziczek! Mówiłem, czy nie mówiłem? Antoś kurwa trzymaj mnie, bo nie ręczę za siebie. Mówiłem wciśnij ten zielony guziczek! Głąb nie wcisnął!
-
Biegnij
ty Redaktorku od siedmiu boleści za tym kurwiątkiem, nich wraca – nagranie
trzeba powtórzyć.
Redaktor:
-
ja,
ja, jaaaaa pierdolę, zapomniałem magnetofonu załączyć, zaaaaapomniałem. Powiem
Irence niech tą kurewkę sprowadzi z powrotem (podnosi słuchawkę telefonu)
-
Irenko
przyprowadź tą panią co tu u mnie była
do mojego gabinetu, a poooooośpiesz się!
Sekretarka: (mówi do telefonu, ale jej
głos jest słyszalny dla wszystkich)
-
ale
ta pani poszła z Pana zastępcą do ubikacji
Redaktor (zdenerwowany krzyczy do
słuchawki)
-
o
ku, ku, ku, kuuuurwa maaaać! Biegnij tam natychmiast i powiedz Piotrkowi żeby
jej nie ruchał! Ona jest za, za, zaaaaaa...ra,ra... Albo nie sam pobiegnę (Redaktor
zrywa się z fotela, pędzi do drzwi, po drodze potyka się o krzesło, upada waląc
łbem o ścianę. Podnosi się natychmiast, otwiera drzwi, wybiega, zostawiając
drzwi otwarte. Mecenas i Asystent wybuchają śmiechem)
Mecenas:
-
ale
się Redaktorek filmowo wyjebał! Szkoda, że tego upadku nie sfilmowałem, byłoby
się z czego pośmiać w nudne zimowe wieczory (śmieją się )
-
Antoś
zamknij drzwi, coś ci chcę powiedzieć (Antoś posłusznie zamyka drzwi)
-
W
gardle mi zaschło, zobacz czy Redaktorek nie ma w barku jakiejś gorzały (Antoś
otwiera barek)
Asystent:
-
jest
jakaś berbelucha (przygląda się butelce pod światło), ruska, chyba ją
Redaktorek kupił na bazarze za 3 złote. Pół butelki już Redaktorek wyżłopał.
Mecenas:
-
wlej
mi całą szklankę i sobie z pół. Za kierowcę dzisiaj robisz to się oszczędzaj! (Antoś
posłusznie wykonuje polecenie szefa, podaje Mecenasowi szklankę gorzałki,
wypijają duszkiem)
-
o
kurwa jaki zajzajer, mogły Redaktorek na gorzale nie oszczędzać! (grymas
obrzydzenia pokrywa obu twarz, pospiesznie popijają wódkę wodą mineralną, pijąc
wprost z butelki)
-
nalej
Antoś do butelki wody, żeby się Redaktorek nie zorientował, żeśmy mu gorzałę
wychlali (Antoś wykonuje polecenie szefa, stawia butelkę z wodą do barku.
Siadają na fotelach, za chwilę wbiega do gabinetu wzburzony Redaktor)
Redaktor;
-
o
ku, ku, ku....rwa, ja, ja, jaaaa pierdolę. Za późno, za późno...już ją Piotrek
wyruchał! Jak nic się zaaa, zaaa, raaa....o kurwa, muszę się napić! (biegnie
do barku, nalewa sobie całą szklankę wódki-to znaczy wody- wypija jednym
haustem. Czerwieniej z wściekłości, biegnie do telefonu, podnosi słuchawkę,
wrzeszczy)
-
ku,
ku, kuuurwa twoja mać! Ile to ja ci razy mówiłem żebyś mi gorzałki nie
wypijała? Wychlać i nalać wody to potrafisz, tylko to potrafisz! Jeśli mi
natychmiast nie przyniesiesz gooooooorzałki, to cię z roboty wyyyyypierdolę.
Rzuca słuchawką o podłogę, kopie krzesło)
Mecenas: (trochę wystraszony)
-
Redaktorku
co z tobą? O głupią gorzałkę tak się wkurwiasz? Jak chcesz to ci odkupię
Redaktor:
- nie o goooorzałkę mi się rozchodzi...Piotrek HIV-a złapał!
Mecenas:
- co ty powiesz, a od kogo?
Redaktor:
- od kooogo, od kooogo? Od tej kurewki co ją przyprowadziłeś! Sama mi powiedziała, że od Murzyna HIV-a złapała.
Mecenas:
-
co
Ty powiedziałeś? Kurwa mać! To i mnie i Antosia zaraziła! Antoś pakuj manatki, na badania jedziemy. (pośpiesznie
pakują papiery do teczek i wybiegają)
Sekretarka (nieśmiało wchodzi do
pokoju, stoi w drzwiach)
-
panie
redaktorze przysięgam ci, wypiłam tylko
dwa kieliszki, tym razem wody nie nalałam!
Redaktor:
-
zejdź
mi z oczu tyyyyyyy poooodła pijaczyno! Za każdym razem mówisz to samo. Won,
spierdalaj! Od jutra już do roooooboty nie przychodź. (Redaktor zrywa się z
miejsca, podbiega do ławy, łapie butelkę i rzuca nią w Sekretarkę. Ta
chowa się za drzwi, butelka trafia w ścianę i rozpryskuje się w drobny mak.
Sekretarka ucieka zamykając drzwi)
-
już
dawno powinienem ja wyyyyypierdolić. Gdzie mój telefon? A mam go w kieszeni (wyjmuje
telefon z kieszeni, siada w fotelu, zaczyna pisać sms-a, czyta na głos co
napisał)
-
ty
stara kuuuuuu....sama sobie zrób laaaaskę, a mnie możesz poooocałować w duuuuuu
(wysyła sms-a. Nagle coś sobie przypomniał: biegnie do oka i zza firanki
wyjmuje butelkę wódki)
-
O
kuuuu, kuuu-rwa, jestem uratowany.(nalewa
sobie całą szklankę- wypija duszkiem, nalewa następną- wypija)
-
O
kuuu, o kuuuu ...(kladzie się na fotelu, zasypia)
K U R T Y N A
Anthony Ivanowitz
12. luty. 2006r