OSOBY:
MIEJSCE AKCJI:
Sala lekcyjna w gimnazjum im. Jana Pawła II. Trwają egzaminy wstępne do klas pierwszych. Przy długim stole siedzą członkowie komisji egzaminacyjnej. Po drugiej stronie stołu, na krześle siedzi egzaminowany uczeń. Trwa egzamin.
KURTYNA W GÓRĘ.
Dyrektor: (zwraca się do Ucznia)
- powiedz jak się nazywasz, którą szkołę skończyłeś i dlaczego chcesz kontynuować naukę właśnie u nas?
Uczeń:
- nazywam się Malinowski Dariusz, skończyłem szóstkę, i jest mi wszystko jedno gdzie się będę uczył dalej. Najchętniej to bym już sobie odpuścił, ale rodzice się upierają, że studia muszę skończyć, a bez gimnazjum to na studia nie przyjmują.
Dyrektor:
- no to zaczynamy, może koleżanka Polonistka rozpocznie egzamin.
Polonistka:
(podaje uczniowi zadrukowaną kartkę papieru))
- spróbuj przeczytać ten tekst
Uczeń:
- pre...re...zy....dent na...sze...go mia....sta
Polonistka:
- dziękuję, takie czytanie oceniam na dwóję.
Psycholog:
- Koleżanka może nie wie, ale sposób w jaki ten uczeń czyta, wskazuje na klasyczny objaw dyslekcji
- Czy masz może zaświadczenie o dyslekcji?
Uczeń;
-
tak mam, wszystkie zaświadczenia mama mi do torby
włożyła (szpera w torbie, wyjmuje zaświadczenie i podaje pani Psycholog)
Psycholog;
- pokaż to o dyslekcji (czyta zaświadczenie)
- Wojewódzka Poradnia Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży, zaświadcza, że uczeń Malinowski, cierpi na dyslekcję.
-
Zgodnie z przepisami, uczeń dyslektyczny nie może być
oceniany z umiejętności czytania.
Należy mu zaliczyć czytanie, bez względu na faktyczna jego umiejętność.
Polonistka:
- to może sprawdzimy jego umiejętność pisania?
-
Masz tu kartkę i długopis i napisz: nazywam się
Malinowski
Uczeń (
bierze kartkę i długopis, zaczyna pisać)
-
już skończyłem (podaje kartkę Polonistce)
Polonistka; (spogląda to na kartkę,
to na Ucznia)
-
żarty sobie chłopcze stroisz? Nie napisałeś na kartce
żadnej litery, tylko jakieś kreski, kółka, wężyki. Co to ma znaczyć? Patrzcie
Państwo na dzieło tego ucznia (podaje kartkę pani Psycholog)
Psycholog;
- typowy objaw dysgrafii , zaświadczenie o dysgrafii pokaż, myślę, że masz.
Uczeń:
-
pewnie, że mam (podaje zaświadczenie pani Psycholog)
Psycholog; (czyta)
- Wojewódzka Poradnia Zdrowia.......zaświadcza się, że ......cierpi na dysgrafię.
-
Umiejętność pisania z mocy prawa zaliczona.
Sekretarz:
- jakże to zaliczona? On niczego nie napisał (ogląda kartkę)...no ewentualnie to kółko mógłbym mu zaliczyć za literę o, ale innych liter nie napisał. Czytanie z litości bym mu zaliczył, coś tam wydukał, ale pisać nie potrafi. Więc jakże to tak – zaliczyć?
Psycholog:
- proszę zgłaszać swoje obiekcje do ministerstwa, tam taką instrukcję opracowali.
Polonistka:
- to może kawaler choć ortografię zna?
- Powiedz no mi jak byś napisał – gdybyś umiał pisać – słowo: huśtawka? Przez samo h, czy może przez ch?
Uczeń:
- przez ch
Polonistka:
- a gdybyś tak musiał napisać słowo rzeka, to przez jakie rz byś napisał? Przez samo ż, czy morze prze rz?
Uczeń:
- samo żet
Polonistka:
- no a słowo królewna, przez jakie ó byś napisał, gdybyś umiał pisać? Przez zwykłe, czy kreskowane?
Uczeń:
- przez zwykle
Polonistka:
- Wszystko na odwrót, totalny analfabeta, nic nie umie.
Psycholog:
- na miejscu koleżanki nie wyciągałabym tak pochopnych wniosków.
- Diagnozuję dysortografię. Zaraz zobaczymy czy mam rację.
- Pokaz zaświadczenie o dysortografii. (Uczeń wyjmuje z teczki kolejne zaświadczenie i wręcza je pani Psycholog)
- No oczywiście miałam rację, ...rozpoznanie kliniczne...dysortografia. (podaje zaświadczenie Dyrektorowi, ten czyta)
Sekretarz:
- czyli co, ortografię też temu młodzieńcowi zaliczamy, choć zna się on na niej jak świnia na gwiazdach?
Psycholog:
- takie przepisy – zaliczamy.
Dyrektor:
-
to może teraz koleżanka przeegzaminuje kolegę z
matematyki (wraca się w stronę
Matematyczki)
Matematyczka:
- powiedz nam ile to będzie pierwiastek kwadratowy z 9?
Uczeń:
- 8
Matematyczka:
- a ile to będzie jeśli podniesiesz do kwadratu liczbę 4?
Uczeń:
- 3
Matematyczka:
- gratuluje pewności siebie,... a jak byś dodał jedną drugą do jednej drugiej, to jaki byś otrzymał wynik?
Uczeń:
- 16
Matematyczka:
- zero, kompletne zero i ta jego pewność siebie z jaką wymienia zupełnie przypadkowe liczby! Niebywałe.
Psycholog:
- jak dla kogo niebywałe koleżanko, jak dla kogo. W mojej praktyce klinicznej spotkałam wiele dzieci dotkniętych podobną dysfunkcją. Ten uczeń cierpi na dyskalkulie. , czyli dyslekcję matematyczną.
Sekretarz:
- koleżanka wybaczy (zwraca się do pani Psycholog), ale odnoszę wrażenie, że koleżanka wymyśla te dziwaczne choroby na poczekaniu. Uczyłem w szkole 30 lat, i nigdy nie słyszałem o żadnej dyskalkuli.
Psycholog: (zwraca się do ucznia)
- masz zaświadczenie o dyskalkuli?
Uczeń:
-
oczywiście, że mam (wyjmuje z teczki zaświadczenie)
Psycholog:
-
pokaz to zaświadczenie koledze niewiernemu Tomaszowi (pokazuje
na Sekretarza, uczeń wręcza papier Sekretarzowi)
Sekretarz: (czyta)
- faktycznie, piszą o dyskalkuli...zwracam honor koleżance. Ale moim zdaniem to jakieś wariactwo. Leniowi uczyć się nie chciało, to i niczego się nie nauczył. Jaki on tam chory, leń śmierdzący i tyle!
Psycholog:
- widzę, że kolega reprezentuje średniowieczną pedagogikę. Szkoda, że kolega nie dodał, że na miejscu rodziców przetrzepałby bachorowi skórę, co by go z wszelkich dysfunkcji natychmiast uwolniło.
Sekretarz:
- z ust mi koleżanka te słowa wyjęła, tak właśnie uważam. Strugnąłbym mu paskiem po tyłku raz i drugi, to by się wziął do nauki. Bimbanie bym mu z głowy wybił!
Psycholog’
- tym sposobem uczyniłby pan z ucznia psychicznego kalekę. Nie tylko niczego by się nie nauczył, ale nawet zapomniałby to, co wcześniej wiedział.
Sekretarz:
- co też koleżanka powie, zapomniałby, to co wiedział! A co on wie? Jak miałby zapomnieć coś, czego się nie nauczył?
Psycholog:
- pan zapewne tego nie zrozumie, ale informuję kolegę, że dyskalkulia idzie zazwyczaj w parze z akalkulią, czyli zaburzeniem czynności mózgu, polegającym na utracie uprzednio już opanowanej umiejętności. Bicie przyspiesza proces rozwoju akalkuli.
Sekretarz:
-
co też koleżanka nam powie? Akalkulia! To może i ja mam
akalkulie, może pan Dyrektor ma akalkulie, może wszyscy mamy akalkulie?
(zaczyna śmiać się nerwowym wymuszonym śmiechem)
Psycholog:
- akalkuli u pana nie stwierdzam, natomiast nadmiarem rozumu z całą pewnością pan nie grzeszy.
Dyrektor:
- Przywołuję koleżeństwo do porządku! Proszę zaprzestać osobistych wycieczek, To nie miejsce i czas.
Psycholog:
- jeśli pan Dyrektor pozwoli, to udowodnię, że ten uczeń cierpi na akalkulię.
- Nasz zaświadczenie o akalkuli?
Uczeń:
- innych zaświadczeń już nie mam.
Dyrektor:
- a w jaki to sposób koleżanka udowodni, że uczeń cierpi na akalkulię?
Psycholog:
- wykonam prosty test, jeśli Pan Dyrektor pozwoli. Wyjaśniam koledze Sekretarzowi, że akalkulia polega na szybkiej utracie już posiadanych umiejętności.
- Powiedz mi (zwraca się do ucznia) jakie miasto jest stolicą Francji?
Uczeń:
- Afganistan
Psycholog:
- Posłuchaj teraz uważnie i powtórz: stolicą Francji jest Paryż
Uczeń:
- stolicą Francji jest Paryż
Psycholog:
- a teraz podejdź do okna i powiedz nam co widzisz!
Uczeń: (wstaje, podchodzi do okna)
- dwóch lumpów się napierdala...a teraz podjeżdża radiowóz policyjny...wyskakuje z niego 4 piesków z pałami....ale piękna napierdalanka! ...Biegnę się do nich przyłączyć!
Polonistka:
- Boże co za język, jak on się wyraża?
Psycholog:
-
nigdzie nie pobiegniesz, wracaj natychmiast i siadaj na
krześle (Uczeń niechętnie, ociągając się odchodzi od okna i siada na
krześle)
-
A teraz powiedz nam jak się nazywa stolica Francji.
Uczeń:
- Afganistan
Psycholog:
- Widzicie Państwo? Zapomniał to co wiedział jeszcze przed minutą. Akalkulia, klasyczna akalkulia!
Sekretarz:
- jaka tam akalkulia, tuman i leń i tyle. Też to mogę udowodnić!
Psycholog;
-
Chętnie się takiemu „dowodowi” przysłucham (wydyma
pogardliwie wargi)
Sekretarz:
- proszę bardzo
- powiedz mi chłopcze, pijesz alkohol?
Uczeń:
- pewnie, wszyscy w mojej klasie piją, a seks też już uprawiam.
Sekretarz:
- a ile tak możesz wypić?
Uczeń;
- na jeden raz, czy w ogóle?
Sekretarz:
- dajmy na to, że na jeden raz
Uczeń;
- osiem piw, albo dwa wina.
Sekretarz:
- a gdyby tak, jak byś już wypił tych osiem piw, kolega przyniósł ci jeszcze dwa, to ile byś wypił w sumie?
Uczeń:
- tutaj mnie pan przecenia, panie psorze, nie będę ściemniał: dziesięciu piw nie wypiję. . Pawia bym rzucił. Osiem piw to mój rekord.
Sekretarz:
- tutaj cię mam gagatku! Wiesz, że 8 dodać 2 to 10, czyli gdyby cię rodzice przypilnowali, a nauczyciele przyłożyli się do roboty, to byś wszystko co trzeba wiedział. Pisać, czytać i rachować byś potrafił. Ale im wszystkim łatwiej jest z ciebie zrobić wariata, niż przyłożyć się do roboty!
Psycholog:
- Stanowczo protestuję! Ten Pan obraża nas wszystkich. Jak panu nie wstyd przyznawać się publicznie do swojej ignorancji pedagogicznej? W jaki to sposób pan trafił do zawodu nauczycielskiego? Tacy jak pan hańbią ten zawód!
Dyrektor:
- Przywołuję koleżeństwo do porządku! Egzamin to nie miejsce i czas na tego typu polemiki! Kończymy z tym!
- (zwraca się do ucznia) zdałeś egzamin i zostałeś przyjęty do gimnazjum! Gratuluję.
Uczeń:
- jak to zdałem, przecież niczego nie wiedziałem?
Dyrektor:
- niczego nie wiedziałeś, ale papiery masz mocne, to teraz najważniejsze!
- Co to nie cieszysz się, że dostałeś się do najlepszego w mieście gimnazjum?
Uczeń:
- a z czego mam się cieszyć? Jak pomyślę, że codziennie będę musiał tutaj przychodzić, to aż mi się chce rzygać!
Psycholog:
- a czy w podstawówce też ci się chciało rzy.... to znaczy wymiotować, na samą myśl o pójściu do szkoły?
Uczeń;
- pewnie, nie tylko mi się chciało, ale nawet kilka razy pawia puściłem...w kiblu po „Arizonie”...po innych winach to mnie nie męczy.
Psycholog:
- Klasyczny objaw fobii szkolnej.
- Przyjdź jutro do poradni, dostaniesz zaświadczenie o fobii szkolnej...nie będziesz musiał chodzić do szkoły. Nauczyciele będą przychodzić do ciebie do domu.
Uczeń:
- naprawdę? Zajebiście!
Sekretarz: (wstaje, pakuje papiery,
wychodzi)
-
to ja już Państwa pożegnam, egzaminujcie beze mnie. W
takiej maskaradzie uczestniczył nie będę. (wychodzi)
Dyrektor; (zwraca się do ucznia)
- gratuluję zdanego egzaminu, życzę udanych wakacji i do zobaczenia w nowym roku szkolnym.
-
Wychodząc zawołaj następnego ucznia. ( rozradowany
uczeń wstaje z krzesła)
Uczeń: (wychodząc, wyjmuje telefon
komórkowy, wybiera numer)
-
niech sobie mamusia wyobrazi, nie będę musiał chodzić
do szkoły. (słychać głos matki: cóż to nie przyjęli cię? Przecież wszystkie
zaświadczenia ci załatwiłam)
-
nie miałem zaświadczenia o akalkulii i fobii szkolnej (słychać
głos matki: powiedz Dyrektorowi,
że jutro doniesiesz)
-
nie trzeba, w domu ci wszystko opowiem, no to „nara” (wychodzi
z sali)
KURTYNA
Anthony
Ivanowitz
30. wrzesnia. 2008r.
-