Jak polskie elity
polityczne kraj reformują
Powszechne utyskiwania obywateli
III RP, jakoby nasi politycy i urzędnicy
tylko bąki zbijają i kradną co popadnie, są mocno dla owych „elit”
krzywdzące. Oni naprawdę „reformują”, i to jak!
****
W głowach polskich elit polityczno - urzędniczych , narodził się rewelacyjny pomysł na zreformowanie górnictwa węglowego.
Problem polskiego górnictwa polega na tym , że zbyt liczna armia górników fedruje za dużo węgla, po zbyt wysokich kosztach. Każda próba nakłonienia górników do zmniejszenia wydobycia, zatrudnienia i kosztów, zawsze kończyła się zadymą na cztery fajerki, po której zapał urzędników do reformowania górnictwa ulatniał się niczym kamfora.
Tym razem ma być inaczej , a to dzięki Ustawie "O stopniach górniczych, honorowych szpadach górniczych i mundurach górniczych". Nieoficjalnym, przemilczanym celem ustawy, jest nakłonienie górników by po zwolnieniu z kopalń nie wszczynali burd oraz aby na ich „zrestrukturyzowanie" wydać z państwowej kasy jak najmniej pieniędzy. Ustawa mówi, że każdemu górnikowi można przydzielić nieodpłatnie (!) .... honorową szpadę górniczą ( Art.14 p. 2 ), której wzór oraz sposób noszenia określi właściwy minister. ( Art. 15 p. 4 ) Utrzymywany w wielkiej tajemnicy zamysł urzędników jest taki by każdemu zwolnionemu z kopalni górnikowi - wraz z wypowiedzeniem - wręczyć dobrze naostrzoną szpadę. Będący w szoku po utracie pracy i mając pod ręką ostry " kordzik", zdesperowany górnik powinien zrobić z niego oczekiwany przez parlamentarzystów użytek! Tym prostym sposobem problem nadmiaru górników w Polsce rozwiąże się niejako sam , i - co ważnie - tanim kosztem! Zasiłek pogrzebowy wypłacony wdowie po górniku, jest kilkaset razy niższy niż koszt utworzenia nowego miejsca pracy dla żywego górnika.
Niestety istnieje pewne ryzyko realizacyjne opisanego projektu. Górnicy uzbrojeni w szpady miast użyć ich do rozwiązania nabrzmiałego problemu społecznego po myśli posłów, mogą ruszyć na Warszawę aby na miejscu "zrestrukturyzować" polską klasę polityczną, jeśli nie całą, to przynajmniej tych jej przedstawicieli którzy nie zdążą czmychnąć w bezpieczne miejsca!
Trudno więc obecnie stwierdzić czy to rząd, parlament i prezydent pospołu zreformują polskie górnictwo, czy też górnicy (z pomocą braci robociarskiej z innych gałęzi gospodarki) zreformują polski system polityczny. Bez względu na to kto kogo wcześniej zreformuje, my podatnicy wyjdziemy na tym jak Zabłocki na mydle.
****
Zgłaszane od dawna postulaty , aby działające w kraju "punkty kopulacyjne" , poddać nadzorowi i kontroli odpowiednich instytucji państwowych, oraz by ustawowo określić zasady ich działania doczekały się realizacji.
Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, rozporządzeniem w sprawie szczegółowych warunków weterynaryjnych wymaganych przy prowadzeniu punktów kopulacyjnych, zarządził co następuje:
$ 3 . 1 . Teren punktu kopulacyjnego w którym odbywa się krycie, powinien być
ogrodzony .
3. Na teren punktu kopulacyjnego nie mogą mieć wstępu osoby postronne,
oraz zwierzęta nie biorące udziału w kryciu .
$ 4. Prowadzący punkt kopulacyjny powinien:
1. Zapewnić urządzenia lub sprzęt do poskramiania zwierząt, oraz urządzenia
dla samców ułatwiających krycie samic.
4. Wydać właścicielowi samicy, świadectwo pokrycia buhajem, knurem,
trykiem, kozłem, albo ogierem, zgodnie ze wzorem określonym w odrębnych
przepisach. ( ........)
Przytoczone we fragmentach rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, położyło kres anarchii, samowoli i amatorszczyzny w zakresie krycia prowadzonego w przydomowych punktach kopulacyjnych.
I pomyśleć, że kiedyś (jeszcze za komuny): " .. każdy rolnik postępowy sam zapładniał swoje krowy..." ! Jak oni to robili nie mając do pomocy Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi??
Nie od rzeczy byłoby przypomnieć panu Ministrowi, że w przydomowych punktach kopulacyjnych odbywa się nie tylko „krycie” zwierząt, ale i –o zgrozo- ludzi! O ile krycie zwierząt dzięki panu Ministrowi zostało prawnie uporządkowane, o tyle krycie ludzi odbywa się w sposób i w warunkach wołający o pomstę do nieba! Punkty kopulacyjne dla ludzi są skandalicznie słabo wyposażone (z reguły brak w nich urządzeń ułatwiających krycie, zaś przyrządów do poskramiania zbyt napalonych kopulantów w żadnej chałupie nie uświadczysz!), kręcą się po nich osoby postronne nie biorące udziału w kryciu (w tym dzieci), i co najgorsze ludzie biorący udział w kryciu nie wystawiają sobie wzajemnie świadectw pokrycia! Pilnie trzeba to wszystko zmienić i prawnie uregulować, zanim zażąda tego od nas Unia Europejska!
****
Wojewódzkie Stacje Sanitarno - Epidemiologiczne biją na alarm!! Pomimo obowiązywania Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 19 grudnia 2002 roku ( Dziennik Ustaw numer 21/2003, poz. 178 ), żaden grzybiarz nie zgłosił się jeszcze na egzamin i nie uzyskał dyplomu klasyfikatora grzybów, lub grzyboznawcy. A sprawa jest bardzo poważna! Tym którzy by chcieli porobić sobie jaja z ministra i jego rozporządzenia odpowiem , że nie uchodzi. Jeśli przez tysiące lat ludzie zbierali grzyby nie mając ku temu odpowiedniego, wydanego przez króla zaświadczenia, to nie oznacza, że tak ma być nadal! Istnieją nader poważne powody dla których każdy grzybiarz powinien mieć stosowny, urzędowy kwit, którym na żądanie mógłby się okazać. Zauważmy, że większość grzybiarzy zebrane przez siebie grzyby sprzedaje, oferując je na poboczach dróg przejezdnym kierowcom. Problem polega na tym, że również na poboczach oferują swoje usługi panie lekkiego prowadzenia się. Przejeżdżający kierowcy nigdy nie mają pewności czy zatrzymując się przy konkretnej osobie, otrzymają oczekiwany towar. Nader często zdarza się, że szofer który chciałby kupić prawdziwków zatrzyma się pomyłkowo przy obywatelce Ukrainy, skorzysta z okazji ( choć wcześniej nie miał takiego zamiaru ), a grzybów nie kupi. Inny znów przywiezie do domu kilkanaście kobiałek kurek, bo za każdym razem pechowo zatrzymywał się przy grzybiarkach, choć planował mieć przyjemność z obywatelką Bułgarii.
Gdyby -jak planował Minister Zdrowia - każda grzybiarka posiadała dyplom klasyfikatora grzybów bądź grzyboznawcy, to okazując go kierowcy po pierwsze nie zostałaby wystawiona na ciężką próbę dochowania wierności małżeńskiej, po drugie przyczyniłaby się do zapewnienia bezpieczeństwa i porządku na drogach.
Niestety, aspołeczna postawa polskich grzybiarzy którzy nie zadali sobie trudu uzyskania odpowiednich dyplomów, zniweczyła nadludzki wysiłek ministra zdrowia by zaprowadzić na drogach i poboczach porządek.
***
Komendant Główny Policji, wydał rozkaz który nareszcie położy kres przestępczości w Polsce. Zgodnie z owym rozkazem, funkcjonariusze więzienni nie mogą już używać określeń „areszt”, czy „cela więzienna”. Teraz muszą mówić ( i pisać ): „pokój” lub „pomieszczenie dla osób zatrzymanych”. Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi- tak tłumaczy swego szefa: „...zmiana terminologii na podłoże psychologiczne. Wiadomo przecież, że każdy czuje się lepiej w „ pokoju „ , niż w zwykłej celi..” . Rozkaz Komendanta odbił się szerokim echem nie tylko wśród pracowników więziennictwa, ale również w światku polskiego kabaretu. „ Jajcarze” proponują- oczywiście niesłusznie - aby i rozkaz i jego twórcę czym prędzej wpisać do opasłej księgi głupoty polskiej, co być może powstrzymałoby Komendanta od obmyślania następnych, oryginalnych rozkazów.
Analizując „ rozkaz” – na pierwszy rzut oka - wydawać się może, że jest on dość typowym „produktem „ pospolitej głupoty człowieka który został „ rzucony na odcinek” więziennictwa”, w ramach podziału łupów po wygranych wyborach przez taką czy inną partię. Zapewne wcześniej, obywatel ten pracował jako katecheta szkolny, może nauczyciel śpiewu w przedszkolu, lub referent do spraw ogólnych w jakimś biurze. Jednak taki wniosek byłby dla Komendanta wysoce krzywdzący! Jeżeli zwykłe cele więzienne będą teraz nazywane „ pokojami” to- jak to słusznie zauważył pan rzecznik prasowy - przestępcy będą bardzo chętnie w nich przebywać! Jeśli będą chętnie w nich przebywać, to nie w głowie będzie im składać wnioski o przedterminowe zwolnienia. Po odbyciu kary, żaden z nich nie będzie chciał opuścić „ pokoju”, tak im będzie w nich dobrze! A niech no tylko któryś z „ klawiszy” spróbuje usunąć skazanego z „pokoju” siłą twierdząc, że odsiadywanie wyroku dobiegło końca! Wpierdol ma murowany nie tylko od zainteresowanego dalszym przebywaniem w „pokoju” , ale i od jego kolegów. A za pobicie państwowego funkcjonariusza na służbie państwo polskie surowo karze, można iść do „ pokoju” na wiele lat!
Tym sprytnym, przebiegłym sposobem, Komendant Główny Policji „ rozbroił” przestępców dożywotnio! Będą z własnej woli przebywać w „ pokojach” do końca swoich dni i żadna siła nie będzie w stanie ich z nich usunąć. Zmęczone przestępczością społeczeństwo odetchnie wreszcie z ulgą: nareszcie znalazł się od dawna wyczekiwany „Komendant” który zaprowadził w Polsce prządek.....
****
Gdy kilka lat temu,
minister Rolnictwa wydał rozporządzenie regulujące prędkość wiatrów w oborach,
zaś Sejm przegłosował Ustawę regulująca wysokość stawek podatkowych dla
flisaków pienińskich
świadczących usługi przewozowe rzeką Dunajec w miastach liczących
więcej niż 500 tysięcy mieszkańców, wydawało mi się, że polskie „elity” polityczne sięgnęły intelektualnego dna. Życie pokazało, że w ich
branży dno takie nie istnieje!
Platforma Obywatelska
zapowiada na jesień tego roku „legislacyjną ofensywę” (czyli tak zwaną wśród
pospólstwa „sraczkę parlamentarną”). Na wieść o tym, działający w Polsce kabareciarze
wpadli w panikę! Jaki kabaret wytrzyma konkurencję „elit” politycznych, których bęcwalstwo
już nawet nie irytuje, tylko bawi i to bez konieczności kupowania biletów?
Anthony Ivanowitz
23. sierpnia. 2010r