Dziadunio
W wywiadzie udzielonym dla niemieckiego dziennika „Die Welt”, pan Bartoszewski (nie wiedzieć dlaczego tytułowany w Polsce „profesorem”) stwierdził, że większym zagrożeniem w czasie II wojny światowej dla działaczy ruchu oporu byli polscy sąsiedzi niż... niemieccy żołnierze.
Pan Bartoszewski wie co mówi, bo doświadczył tego na własnej skórze. Gdy na początku wojny został on przypadkowo pojmany w jakiejś łapance (zapewne sprowokowanej przez polskich sąsiadów- bandytów, mordujących niemieckich żołdaków) przez niemieckich żołnierzy i za ich sprawą trafił do obozu koncentracyjnego, tam przekonał się jak humanitarna jest niemiecka armia.
Po trzech miesiącach pobyty w obozie, pan Bartoszewski pochorował się, został więc zwolniony do domu z powodu ...złego stanu zdrowia! Ten jakże humanitarny czyn niemieckiej obozowej administracji wobec pana Bartoszewskiego, już niebawem każe zweryfikować historyczne ustalenia komuszych historyków, którzy zgodnie twierdzili, że z obozu koncentracyjnego można było wyjść tylko przez komin!
Jak nietrudno się domyśleć, już niebawem poodnajdują się następni byli więźniowie, których zwolniono z obozów z powodu złego stanu zdrowia, jako jedynych żywicieli rodzin, z powodu zaawansowanego wieku, ulegając prośbom żon i dzieci, bądź zadawalając się pisemnym oświadczeniem więźnia, że będzie na wolności przestrzegał surowych praw stanu wojennego.
Natomiast polscy sąsiedzi....to jak to mówią, inna para kaloszy! Ci to dopiero stanowili zagrożenie! Niech no tylko polski sąsiad zauważył, że taki dajmy na to Bartoszewski uprawia dywersję wobec niezwyciężonej armii niemieckiej, a już pisał donos do „pana Gestapo” informując o tym fakcie. Gestapo - w obawie przed polskimi sąsiadami- musiało takiego dywersanta aresztować i ciupasem odstawić do obozu koncentracyjnego, gdzie delikwent na złość Niemcom podupadał na zdrowiu, i to z dnia na dzień. Wobec takiego obrotu spawy, więźnia pospiesznie zwalniano do domu, aby nie psuł obozowych statystyk zdrowotności!
Dzięki polskim mediom i panu Grossowi, wiemy już, że to nie Niemcy mordowali Żydów w czasie II Wojny Światowej, tylko Polacy!
Teraz dzięki panu Bartoszewskiemu dowiadujemy się, że polscy sąsiedzi byli po stokroć groźniejsi od Niemców! Nie tylko mordowali Żydów jak to dowodzi Gross, ale nawet próbowali robić koło pióra polskim partyzantom, o czym przypomniał sobie dopiero teraz „profesor” Bartoszewski..
Żołnierze Polski Podziemnej panicznie bali się swoich sąsiadów i w desperacji atakowali Niemców, aby dzięki temu fortelowi dostać się choćby na kilka miesięcy do obozu koncentracyjnego, w którym czuli się bezpiecznie! Niestety podupadali tam na zdrowiu, więc byli usuwani z obozów i znów trafiali w łapska polskich sąsiadów! Nie pozostawało więc im nic innego, jak ponownie atakować Niemców, aby tylko uwolnić się na jakiś czas od sąsiadów, ....tym sposobem niemieckie obozy koncentracyjne pękały w szwach, zasilane ciągle przez tych samych polskich bojowników o wolność i demokrację, którzy uciekali do obozów przed swoimi polskimi sąsiadami.
Podobno, gdy Pan Bóg chce kogoś pokarać, to odbiera mu rozum. Za jakie grzechy Stwórca odebrał rozum Bartoszewskiemu i to na starość? A może nie musiał mu rozumu odbierać, bo zapomniał tego wrzeszczącego staruszka weń wyposażyć w chwili narodzin?
Anthony Ivanowitz
7. marca. 2011r
.