Cyganka ci powróży, czyli analitycy giełdowi.
Dla każdego człowieka który ma choćby odrobinę rozumu jest oczywiste, że Cyganka oferująca usługę wywróżenia sześciu liczb które zapewnią wygraną w totolotka, „ściemnia”. Gdyby bowiem była w stanie przewidywać liczby które zostaną wyłonione w losowaniu, to sama by je zakreśliła i wysłała kupon, zamiast zaczepiać przechodniów oferując „usługę” za 5 złotych.
Ta sama zasada dotyczy tak zwanych analityków giełdowych. Gdyby potrafili oni przewidywać jak będą kształtować się kursy akcji, to z całą pewnością wykorzystaliby tą wiedzę do pomnożenia osobistych majątków. Skoro tego nie czynią tylko doradzają innym, to oznacza, że ich usługi doradcze są warte tyle samo co wróżby Cyganek!
Znany mi naukowiec specjalizujący się w teorii gier, na zlecenie grupy polskich inwestorów giełdowych przeprowadził badania mające zbadać, czy istnieją jakieś zależności pomiędzy kursem akcji spółek na giełdzie, a ich kondycją finansową (zyskami, obrotami, zadłużeniem, itp.). Wynik badań potwierdził tylko to, o czym wie każdy kto obserwuje polską (i każda inną) giełdę: nie ma żadnego związku pomiędzy kursami akcji, a parametrami ekonomicznymi opisującymi działalność spółek.
Jeśli takiego związku nie ma, to działalność analityków giełdowych jest czystym szalbierstwem, przypominającym wróżenie z kart, albo z ręki. Jeśli tak jest i jeśli świadomość tego jest powszechna, to dlaczego banki i biura maklerskie zatrudniają takich wróżbitów?
Z prostej przyczyny: zatrudniając „analityka”, bank czy biuro maklerskie, sugeruje swoim klientom, że wygrana lub przegrana na giełdzie nie wynika z przypadku (dla tak zwanych leszczy), tylko z jakiś obiektywnych zjawisk i procesów ekonomicznych, które zna „analityk”. Jeśli więc trak zwany „leszcz” przegra na giełdzie, to nie dlatego, że został wpuszczony w kanał przez zorganizowane grupy spekulantów, tylko dlatego, że w wyniku małej wiedzy, źle zainwestował. No dobrze, a jeśli „leszcz” posłuchał analityka giełdowego i też przegrał? Aby uchronić się przed taką ewentualnością (i ewentualnymi pretensjami „leszczy”), analitycy giełdowi wypracowali na użytek „leszczy” bełkotliwy slang, w którym „wyjaśniają” zawiłe procesy zachodzące na giełdzie. Bełkot który oni generują nie niesie żadnych informacji i jest całkowicie niezrozumiały ani dla nich samych, ani dla graczy giełdowych. Podobną „oprawę” podczas wróżenia z kart, stosuje Cyganka, bełkocząc przy wróżeniu jakieś niezrozumiałe słowa i wyrażenia. Jeśli więc „leszcz” kupił akcje jakiejś spółki, opierając się na analizie eksperta i stracił kasę bo akcje spadły, to analityk zawsze może wykazać, że opacznie zrozumiał jego bełkot i sam jest sobie winien.
Pożyteczny wynalazek giełd, na których przedsiębiorstwa mogą łatwo pozyskać pieniądze na rozwój, z czasem uległ degeneracji. Spekulanci wszelkiej maści, których wszędzie i zawsze pełno, odkryli, że giełda daje fantastyczne możliwości pomnażania pieniędzy, poprzez stworzenie z niej łańcuszka świętego Antoniego. Dysponując odpowiednio wysokimi kapitałami, „nadymają” oni spekulacyjną bańkę giełdową wciągając do gry coraz to większe rzesze leszczy, a gdy kursy akcji całkowicie odbiegną od realnych wartości firm, pozbywają się akcji, pozostawiając leszczy z niewiele wartymi papierami. Mówiąc inaczej, giełdy stały się obecnie legalnym sposobem okradania naiwnych obywateli, przez zorganizowane grupy spekulantów. Z wielu analiz wynika, że ok. 90 % graczy traci swoje pieniądze na giełdzie.
Czy ostatni kryzys giełdowy otrzeźwi miliony drobnych ciułaczy? Czy zrozumieją oni, że giełda to miejsce gdzie w majestacie prawa zostaną pozbawieni swoich oszczędności? Nic takiego się nie stanie, o co zatroszczą się pospołu ci, którzy żyją z giełdy i jej obsługi: dziennikarze ekonomiczni, „analitycy”, banki i biura maklerskie, oraz wpływowi spekulanci, na garnuszku których są wszyscy wcześniej wymienieni. Wszyscy oni, gdy tylko minie szok wśród leszczy, rzucą się na nich z nową akcją dezinformacji i ogłupiania, której celem będzie wciągniecie ich w nowy łańcuszek świętego Antoniego.
Anthony Ivanowitz
25. października. 2008r.