Dla osób które studiowały w czasach komuny i miały możliwość śledzenia naukowych karier swoich kolegów, jest całkowicie zrozumiałe, dlaczego polscy akademicy z taką zajadłością zwalczają wszelkie próby lustracji ich środowiska! Publiczne ujawnienie przeszłości tych ludzi, pogrzebałoby kariery naukowe większości z nich.
„Gazeta Polska” w wydaniu z dnia 16 czerwca 2007roku, (P.Lisiewicz „Skazany za kawał” ) przedstawia jedną z takich karier, obecnego profesora nauk ekonomicznych, Janusza Beksiaka. Człowiek ten zrobił w PRL-u błyskawiczną karierę naukową: doktorat, habilitacja, profesura. Był doradcą ekonomicznym Edwarda Gierka, oraz premiera J.K. Bieleckiego. Nauczał w warszawskim SGPiS-sie, Uniwersytecie Jagielońskim, obecnie pracuje w Wyższej Szkole Handlu i Prawa w Warszawie. Karierę naukowa rozpoczął Beksiak w Wyższej Szkole Handlu Morskiego w Sopocie. Razem z nim studiował (i miał pecha przyjaźnić się z Beksiakiem) Tadeusz Golis, były żołnierz armii Andersa. Na jednej ze studenckich imprez, Golis zaśpiewał piosnkę: „Jedzie Stalin na karowie, a Woroszyłow na byku. Kuda jedziesz byku krasny? W Polszu po mliku”... Ktoś z uczestników studenckiej zabawy doniósł na UB, że Golis znieważył Stalina. Wszczęto śledztwo, w wyniku którego Golis trafił do więzienia na 2 lata i został wydalony z uczelni! Decydującym „dowodem” w sprawie Golisa, okazały się zeznania Beksiaka. Człowiek ten pogrążył swoimi zeznaniami Golisa, choć pozostali uczestnicy imprezy bronili go jak mogli!
Zeznania Beksiaka zrujnowały Golisowi życie. Po wyjściu z więzienia nie mógł on znaleźć żadnej pracy, otrzymał też „wilczy bilet” który przez długie lata uniemożliwił mu dokończenie studiów. Sprawca nieszczęścia Golisa, obywatel Beksiak, zrobił błyskawiczną karierę naukową!
Opisane wydarzenia – po latach - ujrzały światło dzienne w wyniku starań syna Golisa (jego ojciec zmarł w roku 1976), który dotarł do archiwalnych dokumentów i udostępnił je redakcji „Gazety Polskiej”.
Czy mając takiego „trupa w szafie”, można się dziwić, że prof., Beksiak jest wrogiem lustracji? Wychowane i wykształcone w PRL-u „elity” akademickie, to w większości typki pokroju Beksiaka! Przez cały okres trwania komuny, na polskich uczelniach obowiązywała zasada negatywnej selekcji kadr. W jej wyniku środowisko zostało zdominowane przez moralną i intelektualną hołotę! To dlatego polska nauka generalnie nic nie znaczy w świecie.
Ze swoich studenckich czasów pamiętam doktora Bednarka, speca od ekonomi politycznej kapitalizmu, który przez cały okres swojej długiej działalności na Uniwersytecie Łódzkim, ogłupiał młodzież bredniami o wyższości gospodarki socjalistycznej nad kapitalistyczną. Z wielkim zapałem czynił to nawet w czasach, gdy w socjalistycznych sklepach ostał się tylko ocet, zaś żywność reglamentowano na kartki!! Człowiek ten zrobił „naukową” karierę w stylu Beksiaka! W demokratycznej Polsce uzyskał stopień profesora oraz stanowisko prorektora Uniwersytetu Łódzkiego!
Polskie środowisko akademickie PRL-owskiego chowu - w nienaruszonym stanie – przeszło do III i IV RP, czyniąc to co za komuny: ogłupiając młodzież i udając, że prowadzą jakieś badania naukowe!! Znani mi „naukowcy” PRL-owskiego chowu z Politechniki Łódzkiej, opatentowali jako swój wynalazek, wyrób produkowany od kilkunastu lat przez kilka firm na świecie. Prezentując ten „wynalazek” na krajowych wystawach, uzyskali już kilka medali, choć w istocie są oni pospolitymi złodziejami, którzy ukradli cudzą własność intelektualną! Polscy akademicy PRL-owskiego chowu: zdemoralizowana, marna moralnie i intelektualnie swołocz, w przeszłości unurzana po szyje w gównie współpracy ze służbami policyjnymi PRL-u. Ich haniebną przeszłość kryją kilometry akt przechowywanych w IPN-nie, dlatego ludzie ci uczynią wszystko co w ich mocy, aby dokumenty te nigdy nie ujrzały światła dziennego. Gdyby bowiem prawda w nich zawarta została ujawniona, to przypadek Beksiaka mógłby okazać się zupełnie banalny!
Historia Golisa, pokazuje jak na dłoni podłość i nikczemność jej głównych bohaterów, oraz systemu który tacy ludzie tworzyli. Beksiak - pogrążający swoimi zeznaniami człowieka, który uważał go za swojego przyjaciela! Prokurator – kierujący do sądu pozew przeciwko człowiekowi, który nie popełnił żadnego przestępstwa. Sędzia – skazujący na 2 lata więzienia studenta za to, że ten zaśpiewał satyryczną piosenkę! Ta stalinowska hołota nie tylko nie odpowiedziała karnie za bezprawie które szerzyła, ale nawet została nobilitowana na nowe „elity” demokratycznej Polski!
Jednocześnie proces Golisa pokazał, że nie wszyscy jego aktorzy skurwili się: większość przesłuchiwanych uczestników feralnej imprezy zeznawała, że Golis śpiewał piosenkę ale o innej treści: Stalin jechał nie na krowie tylko karetą, ...itp. Wiedząc, że za takie zeznania mogą podzielić los Golisa, podjęli jednak próbę jego obrony, zachowali się normalnie, po ludzku. Nie tacy jednak zrobili kariery w PRL-u. Kariery zrobili Beksiaki i ich klony!!
Anthony Ivanowitz
16. czerwca. 2007r