Czego uczy historia?

 

 

   Katastrofa samolotu z polskimi notablami  na pokładzie i śmierć  ich wszystkich, wywołała w polskich mediach niezrozumiałą dla wielu, niebywałą wręcz histerię, której motywem przewodnim była rozpacz po stracie „kwiatu narodu”, „wybitnych  mężach stanu”,  „elity moralnej i intelektualnej” , wspaniałych mężach, żonach i dziadkach,  gorących patriotach, itp, itd. Zdumieni czytelnicy gazet, słuchacze przeróżnych radiostacji i telewidzowie, przecierali oczy ze zdumienia: ludzie których za życia media przedstawiały jako pasożytów, nieudaczników , nierobów, oszołomów i nieuków, nagle po  śmierci, moralnie i zawodowo....wypięknieli! I to jak wypięknieli! Jak wyjaśnić tą zdumiewającą woltę mediów?  Najprościej naszą słowiańską tradycją, którą zauważył i opisał już w XIX wieku Mikołaj Gogol. „...Ot, prokurator! Żył sobie a potem umarł! I oto wydrukują w gazetach, że umarł ku zmartwieniu podwładnych i całej ludzkości szanowany obywatel, niepospolity ojciec, wzorowy mąż, i napiszą wiele różnych różności; dodadzą może, iż był odprowadzany płaczem wdów i sierot; a przecież jeśli lepiej rozpatrzyć sprawę, tak dla sprawdzenia, tym się tylko odznaczał, że miał gęste brwi...” (M.Gogol. „Martwe dusze”)

   Słowiańskie tradycje i  nasza historia wywierają trwałe piętno na współczesnym życiu  społecznym, z czego  nie zdajemy sobie nawet sprawy. Gdy w początkach naszej młodej demokracji, niektórzy- nieliczni -dziennikarze i politycy próbowali rozliczyć przeróżne przekręty i złodziejstwa, dowiadywali się   od winowajców, że wszystko jest w jak najlepszym  porządku, gdyż po pierwsze pierwszy milion trzeba ukraść (o czym ze zrozumieniem informował polski rząd liberałów-aferałów, czyli obecne PO), a po drugie ile kasy ukradli, tyle wydali, a więc zrabowana kasa wróciła do społeczeństwa. Jest więc  dobrze, a kto jest przeciwnego zdania jest oszołomem i wariatem. Ponieważ nikt nie chciał mieć przypiętej łatki oszołoma, więc  żadna z wielkich  złodziejskich afer nie została wyjaśniona, zaś złodzieje awansowali do roli autorytetów moralnych, odznaczających się nie tylko bujnymi wąsami, czuprynami, czy brodami, (że o złodziejskich talentach nie wspomnę) ale i nieprzeciętnymi cechami charakteru, czyniącymi z nich mężów stanu już za życia!

   Również  i ten mechanizm ma historyczne korzenie.

Generał  Antoni Galgoczy -zarządca okupowanej przez Austro- Węgry Bośni i Hercegowiny-  wyliczając się na żądanie ministerstwa wojny  z funduszu przekazanego mu na konkretna inwestycję, napisał:”...dziesięć  milionów koron otrzymano, dziesięć milionów koron wydano...” Gdy ministerstwo zażądało rachunków szczegółowych,  Galgoczy odpisał: „..dziesięć milionów koron otrzymano, dziesięć milionów koron wydano. Kto nie wierzy,  ten jest osłem...”Obrażony minister wojny przekazał  rozliczenie Galgoczego cesarzowi Franciszkowi Józefowi, w nadziei, że ten  ukarze krnąbrnego generała. Cesarz przeczytał „rozliczenie”  i napisał na nim: ja wierzę. Wiara  cesarza Franciszka Józefa  w jakiś niepojęty sposób udzieliła się  polskiemu społeczeństwu współcześnie:

my również wierzymy naszym licznym naśladowcom generała Galgoczego, głosując na nich  w każdych wyborach parlamentarnych, by nie usłyszeć zarzutu, że jesteśmy osłami! Z dwojga złego, lepiej już wyjść na jelenia niż zostać okrzykniętym  OSŁEM! Swoja dumę narodową mamy!

   Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych, synalek Wałęsy spowodował po pijaku  wypadek samochodowy,  usłużny naukowiec -lekarz zdiagnozował u niego „pomroczność jasną”. Dzięki tej naukowej ekspertyzie Wałęsa junior uniknął pierdla, zaś termin „pomroczność jasna”  wszedł na stałe do języka polskiego, oznaczając stan  alkoholowego zamroczenia. Ale i ten numer był już w przeszłości trenowany! Oficer polskiego pochodzenia służący w  armii austro-węgierskiej, publicznie nazwał cesarza Franciszka Józefa „pierdołą”. Ktoś doniósł władzom, które rozpoczęły śledztwo z paragrafu o obrazę majestatu. Śledczy-nie znający języka polskiego - poprosił trzech znanych  językoznawców z krakowskiej Akademii Umiejętności, o wyjaśnienie znaczenia słowa „pierdoła” . Ci napisali, że słowo pierdoła oznacza w języku polskim ...dobrotliwego staruszka. Na podstawie tej ekspertyzy językowej, oficer został oczyszczony z zarzutu obrazy majestatu cesarza i uniknął odpowiedzialności,  podobnie jak i młody Wałęsa, który choć uchlał się jak świnia i po pijaku spowodował wypadek, to jednak  z powodu „pomroczności jasnej”, nie mógł za ten czyn odpowiedzieć karnie!

   Pasjonaci historii wiedzą, że wszystkie współczesne zdarzenia (i wzniosłe i nikczemne), mają swoje odpowiedniki w przeszłości, gdyż jak uczy historia, ludzie nigdy i niczego się z niej nie nauczyli i nie nauczą! Będą więc  powielać w nieskończoność zachowania już wielokroć w historii przetrenowane, choćby te zachowania były nie wiem jak zakłamane, obłudne, fałszywe i nieuczciwe!

 

Anthony Ivanowitz

www.pospoliteruszenie.org

22. kwietnia. 2010r