Ani
be, ani me, ani kukuryku.
Minęło sto dni premierowania pana Marcinkiewicza. Z tej okazji tak zwane „ ośrodki badania opinii publicznej” ( które po ostatnich wyborach parlamentarnych, powinny spalić się ze wstydu i zapaść pod ziemię !! ), poinformowały, że pan Premier cieszy się poparciem ponad 60 % obywateli IV RP. Ponieważ dokonania pana Marcinkiewicza i jego rządu polegają głównie na wydawaniu pieniędzy których nie ma, a które dopiero trzeba pożyczyć, oraz ciągłym zapewnianiu, że w przyszłości będą oni wydawać jeszcze więcej pożyczonych pieniędzy, więc wysokie poparcie społeczne musi w tej sytuacji zastanawiać. Jest kilka państw na świecie, w których konstytucje zabraniają rządom wydawania pieniędzy których nie ma, a które trzeba dopiero pożyczyć i które uznają takie praktyki za poważne przestępstwo. W takich „ zacofanych „ krajach „ dokonania „ pana Marcinkiewicza, zaprowadziłyby go przed oblicze sądu, który już by wiedział gdzie go na jakiś czas umieścić. Na szczęście należymy do grona państw nowoczesnych, w których życie ponad stan całego narodu na koszt przyszłych pokoleń, jest jak najbardziej „ trendy”, więc i nie dziwota, że naród tłumnie popiera swojego premiera ! . Ale czy tylko dlatego, że kontynuuje politykę swoich poprzedników „ po nas choćby potop” ?. Nie tylko !. Inną jeszcze przyczynę wyjaśnia pan Tymochowicz, specjalista od kreowania wizerunku polityków, czyli gość który z każdego gówna bicz ukręci, to jest każdego nieudacznika i złodzieja na męża stanu wykreuje !. Pan Tymochowicz, tak mniej więcej tłumaczy fenomen popularności premiera: statystyczny polski wyborca, rozumie zaledwie jakieś 5 % tego co się do niego mówi. Premier Marcinkiewicz- wiedząc o tym - mówi bardzo wolno i każdą kwestę powtarza dwa albo trzy razy. Przy takiej formie przekazu, część obywateli zaczyna co nieco „ kumać ”, a obserwując jednocześnie obraz premiera w telewizji, nabiera przekonania, że ten Marcinkiewicz to dość rzeczowy gość. Jeśli na przykład premier mówi bardzo wolno i powtarza to dwa razy, że w dniu dzisiejszym będzie tańczył na studniówce w szkole w Gorzowie Wielkopolskim, i tuż po tym ważnym oświadczeniu telewizja pokazuje, jak pan premier faktycznie tańczy na studniówce w szkole w Gorzowie Wielkopolskim, to wyborcy z radością odkrywają, że zrozumieli co pan premier im powiedział !. Jeśli pan premier mówi wolno i powtarza trzy razy, że za chwilę zjedzie na nartach w dół i faktycznie zjeżdża (co pokazuje telewizja), to po raz kolejny polski wyborca uświadamia sobie własną mądrość, która pozwoliła zrozumieć mu samego premiera. Ponieważ wszyscy poprzednicy pana Marcinkiewicza na premierowskim stolcu, mówili za szybko i nie powtarzali po kilka razy tych samych kwestii, więc nikt ich nie rozumiał i przez to nie popierał, bo jakże to popierać takiego co bełkocze nie wiadomo o czym ! .
Odkrycie dokonane przez pana Tymochowicza wyjaśniające fenomen poparcia dla aktualnie nam panującego premiera, może zrewolucjonizować polska scenę polityczną. Skoro mówiąc bardzo wolno i powtarzając każą kwestię po dwa razy, pan Marcinkiewicz zyskał poparcie 60 % obywateli, to polityk który będzie mówił jeszcze wolniej i powtórzy każda kwestię 4 razy, zyska poparcie 120 % obywateli. Oczywiście każde oświadczenie „ ustne ” , musi być podbudowane przekazem telewizyjnym, ukazującym od strony wizualnej, to samo co polityk powiedział !. Przekaz telewizyjny winien być wielokrotnie powtarzany w zwolnionym tempie, i powinien być zsynchronizowany z powtórkami słownymi. Odkrycie pana Tymochowicza, całkowicie zmieni metody walki politycznej. Ubiegając się o głosy wyborców, politycy będą się prześcigać w coraz to powolniejszym wygłaszaniu własnych programów wyborczych i coraz to częstszych powtórkach tego samego. Ostatecznie zwycięży ten polityk, który na jednym wdechu, dłużej będzie” ciągnął” jedną sylabę, albo głoskę, na przykład: beeeeeee-e, albo meeeeee-e, albo kukuryku-uuuuuu ! Politycy ( na przykład tacy jak Kwaśniewski, któremu pan Wałęsa chciał podać zamiast ręki- nogę ) , którzy nie będą umieli się zachować, i ani be, ani me, ani kukuryku nie zaprezentują społeczeństwu, pójdą w odstawkę. Tym sposobem Polacy doczekają się wreszcie elity politycznej z prawdziwego zdarzenia. (1)
Anthony Ivanowitz
10.luty.2006r.
(1) Na gruncie odkrytego przez Tymochowicza prawa, bardzo łatwo wyjaśnić ciągle klęski wyborcze wielu polityków, na przykład pana Janusza Korwina – Mikke. Polityk ten mówi tak szybko, tak niechlujnie i bez powtórek, że duża część wyborców sądzi, że mówi on w języku ....węgierskim. Wręcz skandaliczna jest strona wizualna jego publicznych wystąpień. Podczas którejś z kampanii wyborczych, podjechał on pod gmach Ministerstwa Finansów na ... słoniu i po zejściu z tego zwierzaka, wygłosił wykład ( w języku węgierskim ) o polskim systemie podatkowym, mając za słuchaczy przypadkowych przechodniów. Cały ten powiedzmy „hepenning”, sfilmowała polska telewizja i wyemitowała w dzienniku. Część telewidzów sądziła, że to reklama objazdowego cyrku, w którym pan Janusz jest treserem słoni. Inni myśleli, że to słoń uciekł z ZOO i że ujął go przechodzący nieopodal ambasador Węgier. Na drugi dzień po emisji, ludzie zastanawiali się dlaczego ambasador węgierski prowadził afrykańskiego słonia do polskiego ministra finansów ? Czyżby w celu opodatkowania, albo ukarania z powodu braku kasy fiskalnej ? A może to dyrektor ZOO, prowadził słonia do ministerstwa, by w naturze opłacić podatek VAT ? Czort jeden się w tym wszystkim rozezna ! .
Gdyby pan Janusz, siedząc jeszcze na słoniu, powiedział w języku innym niż węgierski, bardzo wolno i powtórzył to cztery razy, że za chwilę zejdzie ze słonia, po czym w świetle kamer telewizyjnych by z tego słonia zlazł, to aplauz widowni byłby niebywały, gdyż po raz pierwszy ludzie by go zrozumieli !! Miliony miłośników zwierząt, cyrkowców, weterynarzy, młodych kobiet ( które uwielbiają ekscentrycznych mężczyzn) głosowałoby na niego. Byłby Prezydentem !!!. A tak,.... to dupa blada !.