Wirusowe brednie, które zniewoliły świat





Tak zwani wirusolodzy twierdzą, że wirusy można sobie obejrzeć pod mikroskopem elektronowym, co jest dowodem, że one istnieją!

Rzeczywistość jest inna: za pomocą mikroskopu elektronowego można co najwyżej zniszczyć wirusy, przy założeniu, że one istnieją.


Otóż aby z materiału biologicznego pobranego na przykład ze śliny człowieka, wyizolować wirusa na przykład grypy, to we współczesnych realiach technicznych  jest to po prostu niemożliwe!

Pobrany materiał biologiczny do badań i przeniesiony poza organizm człowieka, zaczyna „żyć własnym życiem”: jest natychmiast kolonizowany przez zarodniki grzybów, pleśni, bakterii z otoczenia, osiadają na nim pyły i zanieczyszczenia chemiczne zawarte w powietrzu, pyłki kwiatowe,itp., itd.

Z każdą minutą „zupa biologiczna” zaczyna gęstnieć i wyłowienie z niej „tego czegoś” (w dodatki nie nie wiadomo czego) jest niemożliwe.



Po pierwsze najpierw należałoby określić czego szukamy, to wymagałoby niezliczonej ilości doświadczeń, gdyż każdy znaleziony element należałoby sprawdzić czy to on powoduje chorobę.

Już to jest technicznie niewykonalne z uwagi na nieprawdopodobną ilość drobnoustrojów pływających w biologicznej zupie, oraz równie ogromnej ilości „wtrąceń” obcych które przedostały się do biologicznej zupy, już poza organizmem człowieka.

Brak możliwości technicznych zapanowania nad życiem biologicznej zupy pokazują współczesne doświadczenia producentów szczepionek. Dysponując najnowocześniejszą aparaturą nie są w stanie zapewnić takiej sterylności warunków produkcji, aby wykluczyć nie kontrolowane namnażanie się w niej kolonii grzybów.

Dlatego do mikstur szczepionkowych w pierwszej fazie produkcji dodają silą truciznę (rtęć), aby zapobiec namnażaniu się grzybów.

Identyczny problem (tylko jeszcze poważniejszy) istnieje z przypadku wirusów: są one tak małe, że dopiero milionowe powiększenia pod mikroskopem elektronowym pozwalają je (teoretycznie!) dostrzec.

Ale jak je wyizolować z biologicznej zupy, skoro im większe powiększenie tym więcej widzimy w niej elementów? Jak odróżnić konkretnego wirusa od innego, albo i od jakieś innej cząstki biologicznej, albo wtrącenia obcego??

Jest to techniczne nie wykonalne! Tak zwane wirusy to -teoretycznie-martwe tkanki które organizm człowieka usuwa jak zbędne. Nie ma ani jednego zdjęcia konkretnego wirusa, Pokazywane w mediach zdjęcia niby wirusów, to w istocie wielokrotnie powiększone zdjęcia pyłków kwiatowych. Mają one powtarzalne kształty i rozmiary, więc łatwo mamić ludzi, ze to są konkretne wirusy.







Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej gdybyśmy chcieli zobaczyć wirusa pod mikroskopem elektronowym. Kluczowym etapem przy pracy z mikroskopem elektronowym jest przygotowanie próbki materiału który chcemy w powiększeniu obejrzeć.

Załóżmy, że chcemy obejrzeć wirusy grypy, które ponoć „pływają” w ślinie osoby chorej.

Osobom młodym, wykształconym z dużych miast może się wydawać, że wystarczy kropelkę śliny włożyć pod okular mikroskopu, zaś ten pokaże nam w milionowym powiększeniu wirusy.

Nic bardziej mylnego!

Przyjrzyjmy się metodologii przygotowania próbek do badań mikroskopem elektronowym. Niech tą próbką będzie ślina pobrana od osoby chorej na grypę.


...Przygotowanie próbki do badania pod mikroskopem elektronowym przebiega w kilku etapach i wymaga kolejnego użycia różnych typów odczynników. Pierwszym etapem jest utrwalanie pobranego materiału w aldehydzie glutarowym albo jego mieszance z formaldehydem. Dla zapewnienia pH możliwie zbliżonego do naturalnego dla danej badanej próbki należy wykorzystać odpowiedni preparat w postaci np. buforu kakodylowego, fosforanowego czy Tris/HCl, albo HEPES/HCl, w którym rozpuszcza się utrwalacz.

Po procesie utrwalania prowadzonym nierzadko w obniżonej temperaturze dla zwolnienia procesów metabolicznych niezbędne jest wypłukanie utrwalacza za pomocą użytego wcześniej buforu, czyli np. kakodylanu sodu. Następnym krokiem jest przeprowadzanie utrwalania wtórnego w postaci osmowania w czterotlenku osmu rozpuszczonym w buforze lub wodzie destylowanej. Po osmowaniu wykonuje się odwadnianie alkoholem lub acetonem. Dla ochrony próbki przed uszkodzeniami mechanicznymi zatapia się ją w żywicy epoksydowej lub akrylowej.

Ostatnim etapem jest trymowanie próbki oraz umieszczenie jej w ultramikrometrze w celu pocięcia. Próbki w zależności od swego rodzaju są umieszczane na specjalnych siatkach miedzianych albo złotych lub niklowych z odpowiednim dla samego preparatu i celu badania filmem, np. krzemionkowym bądź węglowym albo odpowiednią membraną. Próbka może też być dodatkowo skontrastowana roztworem octanu uranylu albo cytrynianu ołowiu....”

Więcej na temat przygotowania próbek do badań pod mikroskopem elektronowym tutaj: https://www.unimarket.net.pl/blog/jakie-odczynniki-sa-stosowane-w-mikroskopii-elektronowej



Jeśli założymy, że w ślinie osoby chorej na grypę znajdują się wirusy, ( a więc bardzo nietrwałe, martwe struktury białkowe) , to co z tych wirusów pozostanie po poddaniu ich opisanej wyżej procedurze?

Czy one rozpadną się na jakieś inne cząstki białkowe, czy wejdą w reakcje chemiczne z użytymi odczynnikami i co w wyniku tych reakcji powstanie?

Jaki wpływ na wirusy będzie miał silny strumień elektronów który zostanie przepuszczony przez próbkę? Niesie on z sobą duża energię. Jak ta energia wpłynie na strukturę wirusów i czy one w ogóle przetrwają?

Załóżmy na moment, że obraz mikroskopowy pokazuje wirusy. Ale oprócz wirusów pokazuje on miliony innych cząstek zarówno tych które były w próbce śliny jak i tych które do próbki zostały wprowadzone podczas jej przygotowania.

Które z tych kropek, kresek, przecinków, wężyków (itp.) to wirusy? A które to wtrącenia obce?

Aby w obrazie mikroskopowym rozpoznać wirusy, musielibyśmy wcześniej wiedzieć jak one wyglądają i czym się jedne wirusy (na przykład grypy) różnią od innych, na przykład odry. A tego nie wiemy!

Tak więc za pomocą mikroskopu elektronowego ani nie możemy potwierdzić istnienia wirusów ani nie możemy tego wykluczyć!!

Prawdziwa nauka takimi przypadkami (których nie daje się zweryfikować doświadczalnie) się nie zajmuje!

Jak z tego dylematu wybrnęli współcześni szamani zwani wirusologami? Oszustwem! Pokazują oni w mediach i swoich pracach jako zdjęcia wirusów....powiększone obrazy pyłków kwiatowych, czyli kolorowe piłeczki z kolcami!

Wiedząc, że weryfikacja istnienia wirusów za pomocą mikroskopów elektronowych jest niemożliwa, oszuści zwani wirusologami wpadli na iście komediowy, oszukańczy sposób: pośredniego dowodzenia istnienia wirusów.

Prekursorem tej metody dowodzenia istnienia bytów których nie ma, jest nasza poetka Maria Konopnicka. To ona pierwsza zauważyła istnienie krasnoludków, których co prawda nikt nigdy na oczy nie widział, ale są nie podważalne dowody pośrednie na ich istnienia.

Tym pośrednim dowodem na istnienie krasnoludków jest...kwaśnienie mleka! Dlaczego ono kwaśnieje? Gdyż pod osłoną nocy do mleka szczą krasnoludki!

Podobne dowody na istnienie wirusów przedstawiają wirusolodzy.

Oto jeden z tych dowodów pośrednich.



Skoro nie ma możliwości technicznych wyizolowania wirusa ani obejrzenia go pod mikroskopem elektronowym, to trzeba przyjąć „na wiarę” (co zwane jest konsensusem naukowym) , że w biologicznej zupie (próbce pobranej do badań, na przykład w ślinie, czy śluzie z nosa) osób chorych pływają wirusy! A kto nie przyjmie tej „wiary” jest płaskoziemcą” i szurem.

A jak udowodnić pośrednio, że wirusy pływają w biologicznej zupie osób chorych, skoro inne metody udowodnienia zawodzą?

Ano jeśli w biologicznej zupie pływają wirusy, to (teoretycznie) wywołują one choroby, na tej samej zasadzie jak szczyny krasnoludków wywołują kwaśnienie mleka.

Teraz trzeba „udowodnić”, że to wirusy spowodowały chorobę.



Co więc robią wirusolodzy?

Wpuszczają do biologicznej zupy w której są wirusy (na przykład do śliny osoby chorej) dwa antybiotyki, (gentamycynę i amfoterycynę, znane jako toksyczne dla nerek.) które mają zabić obecne w zupie „wtrącenia” żywe. Po tym zabiegu w zupie pozostają już (teoretycznie!) tylko same martwe wirusy i martwe „wtrącenia” obce.

I teraz (uwaga, uwaga!)mamy gwóźdź programu.

Aby udowodnić, że martwe wirusy (a co z martwymi wtrąceniami?) są zabójcze i powodują chorobę, potraktowaną antybiotykami miksturę podaje się żywym tkankom pobranym z nerek małp, gdyż są one bardzo wrażliwe na toksyny.. Tkanki małp obumierają, co jest dowodem na toksyczność wirusów. A więc mleko kwaśnieje, gdyż oddały do niego mocz krasnoludki!

Szwindel ten jest grubymi nićmi szyty, gdyż obumieranie tkanek nerek małp powodują nie wirusy tylko antybiotyki co kilku naukowców udowodniło!



Koncepcja wirusów które powodują choroby została obalona w bardzo wielu eksperymentach medycznych.




W 1918 r. u szczytu epidemii hiszpańskiej grypy zespoły medyczne z Bostonu i San Francisco przeprowadziły próby mające na celu zademonstrowanie zaraźliwej natury grypy. Zakończyły się one całkowitą i głośną porażką.


Zebrali wydzieliny śluzowe z ust, nosa, gardła i oskrzeli chorych na grypę w różnych stadiach choroby i przenieśli je do nosa, gardła i oczu setek zdrowych ochotników. Wstrzyknęli krew chorych pacjentów z grypą zdrowym ochotnikom. Zdrowi ochotnicy siadali bardzo blisko "nos w nos" z ciężko chorymi pacjentami na grypę, rozmawiali ze sobą, a następnie pacjent zakasłał pięć razy bezpośrednio w twarz ochotnika. Żaden z wolontariuszy nie zachorował w żaden sposób.

Wyniki eksperymentów w USA opublikowane w czasopiśmie American medical association, Boston Medical and Surgical Journal i raportach zdrowia publicznego
https://greatmountainpublishing.com/wp-content/uploads/2020/10/Experiments-on-Flu-Spread-by-Rosenau.pdf

Dr. Fraser był bakteriologiem na Uniwersytecie w Toronto, a dr Powell był profesorem bakteriologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Współpracowali nad serią eksperymentów w latach 20. i 30. XX wieku, w których próbowali udowodnić lub obalić teorię zarazków chorób. Teoria zarazków mówi, że choroby zakaźne są spowodowane przez mikroorganizmy, takie jak bakterie, wirusy, grzyby i pasożyty.


Dr Fraser i dr Powell przeprowadzili kilka eksperymentów, w których wstrzykiwali sobie i innym ochotnikom duże dawki różnych zarazków, takich jak tyfus, cholera, błonica, tężec, gruźlica, syfilis i grypa. Narażali się także i innych na zanieczyszczoną wodę, żywność, powietrze i krew. Twierdzili, że żadne z tych narażeń nie spowodowało żadnej choroby ani objawów, i że pozostali zdrowi i odporni.


Doszli do wniosku, że zarazki nie są przyczyną choroby, lecz raczej wynikiem stanu chorobowego organizmu. Uważali, że choroba jest spowodowana przez czynniki wewnętrzne, takie jak toksyny, niedożywienie, stres i zaburzenia emocjonalne.


Dr Frasier i dr Powell opublikowały swoje wyniki w kilku czasopismach i książkach, tаkich jak : "Bakteriologiczny świat" (1926), "Błędność współczesnej medycyny" (1931) i "Prawda o drobnoustrojach" (1938). Wygłaszali także wykłady i demonstracje dla publiczności i środowiska medycznego, w których kwestionowali ortodoksyjne poglądy na temat przyczyn i zapobiegania chorobom.


Popierali naturalne metody leczenia, takie jak dieta, higiena, ćwiczenia fizyczne, świeże powietrze, światło słoneczne i równowaga psychiczna.


Proponuję obejrzeć poniższe filmiki, w sposób łopatologiczny obnażają one kłamstwo wirusowe.



"WIRUS UROJONY"
CZĘŚĆ 1 - "Geneza i mechanizm zwiedzenia" - https://www.bitchute.com/video/1l84JnH7VWWb/
CZĘŚĆ 2 - "Wiwisekcja mitu" - https://www.bitchute.com/video/JD9brl478zBF/
CZĘŚĆ 3 - "Oszustwo AIDS" - https://www.bitchute.com/video/aAqH5lxPpcfm/
CZĘŚĆ 4 - "Gdzie są dowody?" - https://www.bitchute.com/video/oOKeJN6Pol1X/
Dodatek o Covid-19 - https://www.bitchute.com/video/Xojz9f8vIDoe/



I takim oto prostymi szwindlami sprowadzono medycynę w ślepy zaułek, co było możliwe tylko i wyłącznie dlatego, że teoria infekcyjności Pasteura umożliwiła firmom farmaceutycznym obrabowanie ludzi na całym świecie, pod pozorem ich leczenia z wirusów i bakterii!

Rabunek trwa nadal i trwać będzie, gdyż prawie 100% ludzi nie ma świadomości jak robiona jest w konia! Próba wytłumaczenia im jak jest naprawdę zawsze kończy się medialną nagonką na „naukowego oszołoma” który odważy się zauważyć i upublicznić szwindel „wirusowy”.

Po takiej medialnej „obróbce” danego „oszołoma” jest on skończony w świecie „nauki” , co stanowi ostrzeżenie dla innych by „siedzieć cicho”!

Wirusowa ściema umożliwiła rozpętanie ogólnoświatowej histerii pandemii covid-19, na co dała się nabrać prawie cala światowa populacja ludzi!



Anthony Ivanowitz

08.03.2024r.

Www.pospoliteruszenie.org